Uniwersum Metro 2033: Czarne Diabły cz.4
Było równo samo południe, gdy zostali wyprowadzeni z Podziemnego Miasta.
Rozkazem Mariana ubrano ich w stare OP-1 i wydano maski MP-4 Bulldog. Szli bardzo długo przez terytorium enklawy.
- Teraz? – szepnął Szrama Spryciarzowi do ucha.
- Jeszcze nie…
- Nie gadać!
Wojtek szedł bardzo powoli. Przed oczami miał wciąż moment śmierci Doktora. Również w jego głowie rozbrzmiewały słowa wyroku Julii. Bardzo długo rozmyślał nad tym, aż dotarli do granicy z Kanibalami.
- Czas się pożegnać Panowie – mówiąc to, dowódca eskorty dał znak strażnikom do uniesienia broni i wycelowania.
,, To było pewne” – pomyślał Szrama.
- Może się dogadamy? – powiedział Spryciarz.
- Po tym, co zrobiliście, masz jeszcze czelność skurwysynie proponować nam łapówki…
W tym momencie do ich uszu doleciał potężny warkot, a na niebie pojawiły się potężne dwa cienie. Strażnicy zlękli się. Nagle ulicę spowił dym. Ktoś szarpnął Wojtka do tyłu. Zanim zdążył krzyknąć, już leżał w budynku nieopodal. Na jego ustach trzymał rękę Szrama. Powoli zabrał dłoń.
- Już dobrze – powiedział stalker, rozwiązując liny, którymi Wojtek był skrępowany.
- Szrama widzisz to, co ja? – powiedział zdumiony Spryciarz.
- Tak…
- Ale jakim cudem dwadzieścia lat po Ataku?
- O czym wy mówicie? – spytał się skołowany Wojtek.
- Spójrz na niebo – odparł Szrama.
- Co to jest?!? – powiedział przerażony Wojtek.
- To jest śmigłowiec…
- Co takiego? To jakiś mutant czy co?
- Nie… To jest jedna z przedwojennych maszyn, które umożliwiały człowiekowi latać. Jak? Skoro impuls elektromagnetyczny powinien uziemić je - powiedział Szrama.
- Nie wiem jak to możliwe, ale jestem pewny, że to one mają związek z tymi wybuchami. Zobacz! Mają rakiety po bokach!
- O kurwa! Rzeczywiście… Padnij! – wrzasnął nagle Szrama i rzucił się na podłogę.
W jego ślady poszedł Spryciarz, pociągając za ramię Wojtka. Ziemią wstrząsnęły wybuchy i rozległy się krzyki. Maszyny zaatakowały eskortę enklawy. Gdy ucichły wybuchy podnieśli się z podłogi i otrzepali.
- Musimy… - powiedział Spryciarz.
- Pojebało Cię!?!?! – wpadł mu w słowo Szrama – Nie zauważyłeś, nie mamy w ogóle broni!!! Nawet jak byśmy mieli karabiny, to chuja zrobimy tym latającym czołgom!! A temu się włączył romantyk…
- Szrama... Chciałem coś innego powiedzieć...
- Ty gdzie się podział Wojtek?
Spryciarz otworzył szeroko usta ze zdziwienia. Szybko jednak odzyskał rezon.
- Kurwa! Musimy go szybko znaleźć! Jesteśmy na jebanej Komandorskiej! Wiesz, co to znaczy!
- Cholera… Zielaki…
- Sprawdź, czy śmigłowce odleciały i zabierz, ile się da od strażników…
*
Tymczasem Wojtek oczarowany powierzchnią ruszył w kierunku hotelu ,, Trzy Wyspy”. Było to jego pierwsze wyjście ze schronu. Szedł, nie zachowując środków ostrożności. Bardzo szybko się to na nim zemściło… Na niebie pojawiło się stado Płaszczek. Ogromnych latających mutantów, które przypominały wyglądem płaszczki z wielkimi szponami. Wojtek, widząc zbliżające się zagrożenie, rzucił się do ucieczki. Udało mu się dobiec do budynku. Wbiegł do garażu i szybko zamknął drzwi. Jak się za niedługo przekonał, wpadł w jeszcze gorsze bagno. Zobaczył w głębi garażu kilka karłowatych, zielonych, pokrytych wrzodami postaci. Miały one bardzo długie ręce zakończone szponami. Te stwory w Podziemnym Mieście przyjęto nazywać Zielakami od koloru skóry. W małej grupce były wyjątkowo niebezpieczne. Potrafiły bardzo szybko rozszarpać dorosłą osobę. Miały tylko jedną słabość. Panicznie bały się huku. Wojtek, widząc je, zaczął dygotać. Zielaki szybko zauważyły kolejną ofiarę i prędko poczęły przygotowywać się do ataku. Były już w połowie drogi do Wojtka, gdy padł strzał, a po nim kolejne...
***
Ciąg dalszy nastąpi
Komentarze (5)
Jakie helikoptery - powinieneś zaznaczyć, opisać, bo tak nie wiadomo - ja tam wiem że to na 90% Mi-24, ale wielu ludzi może nie wiedzieć.
Mam nadzieję że będziesz miał bardzo dobre wyjaśnienie skąd i kto używa helikopterów - paliwo drogie, części zamienne cenne, a używanie ich w takim ataku na miasto - bardzo ryzykowne.
Reasumując, jeśli np. ukryjesz śmigłowiec gdzieś w bunkrze, skałach czy innym odpowiednio chronionym obiekcie to impuls albo do niego nie dotrze, albo jeśli nawet to nie uczyni mu krzywdy. Dlatego zdanie
„ To jest jedna z przedwojennych maszyn, które umożliwiały człowiekowi latać. Jak? Skoro impuls elektromagnetyczny powinien uziemić je - powiedział Szrama" już po wojnie nie ma sensu. Może lepiej napisz, że podczas impulsów wiele z nich po prostu spadło, ale jak widać te dobrze ukryte i chronione przetrwały. Takie zdanie będzie od strony technicznej prawdziwe.
Dalej opisałbym choć trochę same maszyny. Muszą mieć osłony przeciw promieniowaniu, które panuje za zewnątrz, czyli jakieś nowsze może Apache, Cobry, Mi-28, Anacondy lub Comanche (choć nie weszły do służby, ale wyprodukowano chyba 2/3 szt).
Generalnie musisz trochę zwolnić akcje a dać opisy. Po pierwsze świata na około, a po drugie wszelkich zagrożeń, a także przemyśleń bohaterów. Wiem że to makabra, bo sam nie lubię opisów, ale musisz się kierować tzw. sinusoidą, czyli akcja raz rośnie, raz opada, znowu rośnie itd., Inaczej znudzisz nawet najciekawszą akcją czytelnika. 4 .
Dziękuję za naprowadzenie mnie.
Pozdrawiam :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania