Wtajemniczona, 17.
POV Alex
Wszedłem do salonu, na kanapie siedział już Felix i Victoria, a przy barku grzebał Patrick. Czemu oni zawsze siedzą u mnie w domu? I dlaczego zawsze przed telewizorem? Na ekranie leciał jakiś serial i dopiero po chwili skojarzyłem, że to ,,Fringe". Ullubiony serial Alison.
- Kto to ogląda?- spytałem
- A jak myślisz?- parsknął znudzny Felix- Kto inny jak nie Victoria?
Alison- pomyślałem mimowolnie
- Pat! Nalej też mi, bo inaczej zwariuję! Tylko dla mnie mocniejszą porcję!- krzyknął Felix
Dziewczyna rzuciła mu krytyczne spojrzenie.
- Nie mówię, że ta Olivia Dannan to jakaś mało gorąca laska! Skoro ma pistolet i walczy jak ninja to jest super!- zaczął się bronić- Ale ten Peter działa mi na nerwy! A poza tym ten odcinek jest taki... nierzeczywisty! Portal do innego, równoległego wymiaru! I co jeszcze?
- Na biologii o wampirach też mnie nie uczyli!- zaświergotała slodko dziewczyna- A jednak istniejecie! No chyba, że w końcu oszalałam!
Zaśmiałem się cicho, a Patric podał mi szklankę whisky. Wziąłem ją chętnie i wypiłem na raz.
- Możesz się przesunąć?- spytałem Victorii
Ta rzuciła mi niechętne spojrzenie i przesunęła się w stronę Felixa. Usiadła na nogach i znów wpatrzyła się w ekran.
Usiadłem na kanapie i rozłożyłem gazetę. Nie zacząłem jednak czytać, kątem oka patrzyłem na Victorię. Znów miała na sobie jedną z naszych, czarnych sukienek. Ta miała akurat dekold V, krótkie rękawki i zwiewny dół, przed kolana. Była zwykła, matowa, bez żadnych ozdób. Jasne, blond loki opadały jej uroczo na ramiona, a zimne, niebieskie oczy wpatrzone były w ekran. Skubała skórki u paznokci.
- Co tam piszą?- spytał Patric, podał szklankę Felixowi i usiadł na fotelu
- Nic ciekawego- odparłem, a ten uśmiechnął się złośliwie
- Rozumiem- zakpił- Ile wyczytałeś już na temat boskiego ciała Vi?
- Dzięki za komplement ,Patric!- zaśmiała się lekko zażenowana dziewczyna
- Hej, Vicky? Którego z nas najbardziej lubisz?- zadrwił Felix
- Żadnego!- odparła z udawadawaną powagą
- Ale jakbyś miała wybrać?- kpił dalej
- Patrica- powiedziała rozbawiona- On jedyny prawi mi komplementy!
- Dobry wybur, mała!- chłopak przybił jej piątkę
- A jak było u wilkołaków?- spytał Felix- Wpadł ci któryś w oko? O ile można lubić te stwory!
- To nie jest coś o czym będę z tobą rozmawiać- odparła rozbawiona- Moja sprawa!
Co raz mniej podobało mi się, że czuje się przy nas tak swobodnie. To nienaturalne. Kto czuje się bezpiecznie wśród wampirów?
- Nie chcesz gadać to nie- wystawił jej język i błysnął kłami- A teraz cicho! Moja Olivia wkracza do akcji!
Dziewczyna zaśmiała się cicho i znów skupiła się na serialu, nadal skubiąc skórki. Kolor jej paznokci zwrócił moją uwagę. Momentalnie odłożyłem gazetę na stolik i chwyciłem jedną z jej dłoni. Położyłem ją na mojej i jak głupi patrzyłem się w jej paznokcie.
- Alex!- krzyknęła- Ruszaj się wolniej, a nie mnie straszysz! Co znów się stało?
- Nie podoba mi się ten kolor!- postukałem palcem w jej turkusowy paznokieć
- Masz problem- wzruszyła ramionami- Nie mogę być cała czarna!
- Niby dlaczego?
- Bo to... ponury kolor!
- Możesz je pomalować na czerwona- stwierdziłem
- Teraz będziesz dyktować mi kolor lakieru do paznokci?- zadrwiła zirytowana
- A nawet jeśli to co? Obrazisz się na mnie?- zakpiłem
- Czemu nie.- warknęła
- Idź je zmyć, nie podobają mi się- ni to rozkazałem, ni poprosiłem
- Nie! To moje paznokcie i ja będę decydować o ich kolorze!- odparła zdenerwowana i spróbowała wyrwać swoją dłoń
Przytrzymałem ją jeszcze mocniej i wkrótce się poddała.
- Puść!- zarządała
- Zmyjesz je?
Nie odpowiedziała.
- Tak myślałem- zakpiłem- Jak obiecasz, że je zmyjesz to puszczę!
- A chrzań się!- warknęła i znów skupiła się na serialu
Aby zrobić jej na złość zacząłem obrysowywać palcem jej paznokcie, a później palce. Delikatnie. Musiało ją lekko łaskotać, bo delikatnie drżała i widać było, że nie może skupić się na telewizorze. Później zacząłem delikatnie przejeżdżać palcem po liniach, po wewnętrznej stronie jej dłoni. Zjechałem na nadgarste i zmierzałem ku przedramionom. W tym momencie, z zaskoczenia wyrwała mi dłoń i przycisnęła ją do piersi. Starała oddychać spokojnie ale słyszałem jak przyspieszyło jej serce.
- Połaskotałeś mnie.- wyjaśniła, próbując mówić beztrosko, nie wyszło jej
Spojrzałem na nią podejrzliwie. Co ta dziewczyna ukrywa?
Wyciągnąłem do niej rękę.
- Pokarz rękę!
Pokręciła głową.
- Już!
Uniosła i podsunęła mi pod nos.
- Tą drugą!- uniosłem brew
- Odczep się, Brosme!- warknęła
Pokręciłem głową z westchnięiem i chwyciłem ją za nadgarstek, a następnie, mimo jej oporu, przyciągnąłem do siebie jej rękę i uwięziłem ją w pułapce, żelaznym uścisku na nadgarstku.
- Dopiero co wyleczyłam sobie złamanie! Chcesz mi zrobić nowe?- spytała, a panika narastała w jej oczach
- Złamałaś sobie drugą- rzuciłem niemal rozbawiony, że zabrałem jej ostatni argument
Nakryła sobie twarz drugą dłonią, a ja w tym czasie odwróciłem jej rękę wewnętrzną stroną do góry i przyjrzałem jej się. Tego co zobaczyłem, nikt by się nie spodziewał. Poniżej nadgarstka, na całej długości przedramienia, widniały krótkie, małowidoczne, poziome blizny. Musiały być kiedyś głębokimi ranami. Przejechałem z niedowierzaniem po nich palcem, jakbym chciał się upenić, że to to co widzę.
- Druga ręka!- warknąłem
Zażenowana dziewczyna podała ją, tym razem bez oporów. Cała drżała. Obróciłem gwałtownie rękę, wewnętrzną stroną do góry. Musiałem być mało delikatny, bo twarz wykrzywiłam jej się w grymasie bólu. Na tej ręce było mniej blizn.
- Nogi!- poleciłem- Nawet nie dyskutuj!
Felix i Patric przyglądali się przedstawieniu z zainteresowaniem.
Victoria popatrzyła na mnie, niedowierzając temu co usłyszała. Warknąłem i zanim zdążyła się zorientować siedziała już na moich kolanach. Zacząłem podciągać sukienkę.
- Co ty wyrabiasz?- wrzeszczała- Puszczaj w tej chwili! Przestań! To ewidentne molestowanie!
Zaczęła ze mną walczyć i próbowała przykryć dowody. Rzuciłem jej takie spojrzenie, że przestała i zastygła. Na udach widniały również poziome blizny, nie było ich wiele, ale jednak były.
- Kto ci to zrobił?- spytałam zaszokowany, a trudno jest doprowadzić wampira do takiego stanu
- Skończyłeś już?- spytała cierpko i zakryła sukienką blizny
Tą ręką którą obejmowałem ją, złapałem rękę i znów zacząłem przyglądać się okaleczeniom.
- Victorio, kto ci to zrobił?- spytałem stanowczo- Zbiję go!
- Nie...
- Kto to był?- nieml krzyknąłem
- Ja! -powiedziała, a w oczach dostrzegłem wstyd
Byłem zaszokowany i zdziwiony ty co usłyszałem. A jeszcze bardziej tym, że mnie to interesowało.
- Dlaczego?- spojrzałem jej prosto w oczy- Po co? Lubisz zadawać sobie ból? Ktoś cię skrzywdził?
- Nie, to nie tak.- pokręciła głową- Tu nie chodzi o ból, nic z tych rzeczy. Ja poprostu...
- Poprostu co?- spytałem, może za mało delikatnie, bo oczy zaszły jej łzami
- Miałam gorszy okres...- przygryzła wargę- A widok krwii uspokajał mnie, jak płynęła. Wydawało mi się, że tak powinno być, że wszystko jest dobrze.
- Gorszy okres? Próbowała się zabić?
- Nie!- krzyknęła oburzona
- To nie widzę w tym sensu. Po co się ciąć? Wytłumacz mi to!- powiedziałem cicho
- Uspokajało mnie to! - powiedziała drżącym głosem- Ja...
Zerknęła na Felixa i Patrica.
- W lodówce jest świerza 0RH+ - powiedziałem- Maci ochotę?
- Taa.. Jasne- Patric zerwał się z fotela- Felix! Chodź!
Ten też w końcu załapał o co chodzi i po chwili już ich nie było.
- Więc?
- Uspokajało mnie to- powiedziała płaczliwie- Razem z krwią upływały ze mnie niepotrzebne emocje
- Ile miałaś lat?- spytałem już miękko- Poradziłaś z tym sobie?
- Trzynaście. Przestałam się ciąć jak miałam czternaście- na policzku zalśniły łzy
Wyrwała swoją rękę z mojego uścisku i objeła się. Wydawało się, że za chwilę rozsypie się na tysiąć kawałków.
- Nie płacz- powiedziałem cicho
Nie wiem czemu... Nie wiem po co... Ale przytuliłem ją do siebie, wtulił twarz w moją czarną koszulę, oddychając spazmatycznie. Przycisnąłem ją do siebie, a ona powoli się uspokajała. Poczułem jej zapach, taki egzotyczny. Pachniała delikatnie ale wyraźnie, jednocześnie. Orzeźwiająco.
- Dlaczego miałaś gorszy okres?- spytałem
- Mama na akcji dostała kulkę- mówiła cicho- Wpadła w śpiączkę. Mogła się niewybudzić. Rose... Nie radziła sobie w szkole, a ojciec nie mógł sie pozbierać przez mamę. W tym samym czasie, dwa tygodnie wcześniej, zmarła moja babcia, mama taty. Wszystko było na mojej głowie. Jeszcze taka dziewczyna ze szkoły... Powiedzmy, że mnie nie lubiła- zawachała się- Za dużo stresu i nerwów. Później mama się wybudziła, to był cud, tak mówili lekarze. Przyłapała mnie... Wysłała do psycholga. Ten nie wiele pomógł, to ja się zmobilizowałam. Pani psycholog mnie nie zrozumiała. Przestałam się ciąć ale zaczęłam głodzić...
Myślałem, że spadne z kanapy.
- Ważyłam naprawdę niewiele. Miałam piętnaście lat, metr sześdziesiąt cztery i niecałe czterdzieści kilo. A później poznałam Jane- uśmiechnęła się- Ona też miała poblem z jadłowstrętem. Wspierałyśmy się nawzajem.
W tym momencie poczułem się winny. Cholera! A ja zabiłem tą dziewczynę! Tą która uratowała Vicktorie.
- Przykro mi- nie umialem pocieszać, byłem w tym beznadziejny
- Nie! NIe może ci być przykro!- zerwała się nagle wściekła
- Co? NIby dlaczego?- zaskoczyła mnie- Przecież to przykre i straszne. Wręcz przerażające...
- NIE! Nie potrzebuję łaski! Nie chce byś się nade mną litował!- powiedziała, a po policzkach płynęły łzy
- Nie lituje sią nad tobą- powiedziałem spokojnie, położyłem dłoń na jej policzku
Wtuliła w niego twarz.
- A ta dziewczyna...?
- Dziewczyny są wredne- stwierdziła beznamiętnie
- Powiedziałaś komuś?
- Nie- odparła bardzo spokojnie, a na jej twarzy pojawił się cień uśmiechu
- To jak...?
- Złamałam jej nos- wzruszyła ramionami
Patrzyłem na nią zaskoczony, a później wybuchłem śmiechem.
- Złamałaś jej nos?- powtórzyłem niedowierzając
-Przy całej szkole, ośmieszyłam ją. Postawiłam się jej!- uśmiechnęła się delikatnie- Miałam obniżone zachowanie na koniec ale warto było. Nauczyłam się atakować, nie bronić. Później odbiłam jej przyjaciółki, chłopaka, tytuł Najpopularniejszej Dziewczyny w szkole, pozycje... Wszytsko. Ja rządziłam, a ona była zerem.
- Ale co z tobą? Nie pasujesz do opisu wrednej ślicznotki. Nie jesteś wredna- mrugnąłem do niej
- Przyjme to jako komplemetnt- zaśmiała się niepewnie- Nie, nie pasuję. Z czasem się przyzwyczaiłam, ale później przestałam grać w to kto będzie miał fajniejszego chłopaka, z większym kaloryferem i takie tam. Byłam sobą. Ale nikt już nie ważył się nieprzyjaźnić ze mną. Pamiętali nos Megan.
- Mądra dziewczynka!- zaśmiałem się- Zniszczyłaś wroga!
Pokręciła głową.
- Pozory! Tak naprawdę przez rok nie byłam Vicky- westchnęła
- Kiedy stałaś się Vicky?
- Po tym jak zdradził mnie chłopak, Phil. Z Megan- uniosła brwii i westchnęła ciężko
- Kiepsko!
- Nie żyłam przynajmniej dłużą iluzją!
- Nie o to mi chodzi. Jak mógł wybrać ją, a nie ciebie?
- Podobno byłam za dużą cnotką- mruknęła, a ja się zaśmiałem- To było trzy miesiące temu, środek maja. Od tego czasu ten... sam wiesz, próbuje mnie przeprosić! Ale muszę się pochwalić, jemu nie złamałam nosa, a należało się mu.
- Niewątpliwe- pokiwałem głową

Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania