Poprzednie częściWtajemniczona, Prolog

Wtajemniczona, 3

Stukałam szpilkami po marmurowych schodach, Alex ciągnął mnie za sobą. Narzucał takie tempo, że omal się nie zabiłam. Nacisnął na klamkę, a drzwi od razu uległy, weszliśmy do holu. Było to dość długie i szerokie pomieszczenie. Ciemne. Ściany były czarne, a na ciemnej podłodze leżał czerwony dywan. Na ścianach wisiały portrety, a z sufitu zwisły niewielkie żyrandole. W holu stał lokaj, niski, starszy mężczyzna.

- Jaśnie Panie, lordzie Josephie Vigtigt, pani...- był wyraźnie zaskoczony moją obecnością

Dlaczego nazwał Alexa ,, jaśnie panem"?

- Gość ,panie?- spytał zaskoczony

- Nie, nie, tylko... rozrywka!- odparł rozbawiony Alex

- Rozumiem, panie- lokaj kiwnął głową

Rozrywka!

Jeszcze czego!

Wściekła przystanęłam, Alex nic sobie z tego nie zrobił. Pociągnął mnie, a ja mimowolnie nadal szłam za nim.

Weszliśmy w pierwsze drzwi po prawej.

Był to duży, przestronny i ciemny salon. Ścany były krwistoczerwone, podłoga ciemna, a dywan czarny. Stał tam wielki regał na książki, i czarne, skórzane kanapy. Wielkie okna były od podłogi do sufitu, ozdabiały je ciężkie, czarne zasłonny. Mimo dość starodawnego wyglądu pokój był wyposarzony w nowoczesne urządzenia. Był wielki telewizor plazmowy, wieża stereo , otwarzacze cd i różne konsole do gier.

Alex pchnął mnie wgłąb pokoju, a ja z impetem wpadłam na ścianę. Jęknęłam cicho, gdy uderzyłam się w głowę. Joseph usiadł na kanapie i włączył telewizor. Po chwili dołączyła do niego pozostała dwójka facetów. Alex opierał się o kanapę i patrzył w przstrzeń, chyba nad czymś mocno myślał. O ile on w ogóle myśli!

- Stanowisz dla nas cenny nabytek!- odezwał się w końcu - Masz wiadomości, które chcemy posiąść! Więc słucham?

- Chrzań się!- odparłam i dumnie uniosłam głowę

- Może inaczej... Nie opuścisz tego miejsca, dopóki nie powiesz mi wszystkiego co wiesz!- odparł powoli- A zapewniam cię, że jeśli nie będziesz współpracować to nie będzie ci tu dobrze, Victorio!

- Chrzań się!- odparłam głośniej

- Jesteś uparta- powiedział jakby rozbawiony- Nie łudź się nawet! Nie uciekniesz stąd i nikt cię nie uratuje! Żaden człowiek nie ma tu wstępu. Nie bez naszej wiedzy!

- Człowiek?- uniosłam brwi o minimetr do góry

- Tak- zaśmiał się złośliwie- Lepiej jak niewiedzą, prawda?

Rozległy się pomruki aprobaty. Tylko Joseph milczał.

- O czym?- tupnęłam nogą

- Jak myślisz? Ile ja mam lat?- zapytał z uśmiechem

Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Jak odpawiedzieć aby go niezirytować.

- Nie więcej niż dwadzieścia?

Alex zaśmiał się.

- Inaczej! Jak myślisz ile lat ma na przykład...- przeleciał spojrzeiem po salonie- Joseph?

- Około osiemnastu!- odparłam pewnie

Tym razem wszystcy wybuchli śmiechem, aż salon zadygotał w posadach. Idioci! Śmiali się ze mnie, a ja nie wiedziałam dlaczego!

- Wiec, że Joseph ma sto osiemdziesiąt lat, a ja dwieście czterdzieści- odparł z kpiącym uśmiechem, przyglądając mi się bacznie

- To niemożliwe! Ludzie nie żyją tyle!- odparłam zaskoczona

- Ludzie nie- pokręcił rozbawiony głową- Wampiry tak.

- Wampiry?- spytałam, a później zaśmiałam się, dość histerycznie- Oszalałeś?

- Tak, wampiry! Tamte śmiecie z baru to wilkołaki!- powiedział Alex- Nie wierzysz?

- Nie- zaśmiałam się ponownie

Westchnął i otworzył buzie. U góry widzniały śnieżnobiałe kły, ostre jak igły.

- To można kupić!- zauważyłam kpiąco

- Chcesz sie przekonać czy są prawdziwe?

- Jesteście pomyleni! Wampirów nie ma!- pokręciłam głową- Świry!

Nawet nie zauważyłm kiedy znalazłam się między ścianą, a Alexem. Trzymał moje nadgarstki w żelaznym uścisku, nad moją głową. Musiałam zdrzeć głowę do góry aby móc spojrzeć na jego twarz. Mimo moich dziesięciocentymetrowych szpilek i mojego metr sześćdziesięci sześciu wzrostu, był ode mnie wyższy.

- Pachniesz tak słodko- westchnął i drugą ręką odgarnął mi z twarzy jasnyblond kosmyk, schował go za uchem- Tak apetycznie.

Zadrżalam na ten dość nietypowy komplement przepełniony grozą.

Następnie odgarnął mi włosy z szyi i spojrzał porządliwie na pulsującą szyję. Zaczęłam się wyrywać. Wcisnął mnie jeszcze mocniej swoim ciałem, w ścianę.

- Nie ruszaj się!- rozkazał i delikatnie przechylił moją głowę na bok

Byłam jak sparaliżowana.

Przysunął twarz do mojej szyi, poczułam na obnażonej skórze jego chłodny oddech. Palił niczym lód. Przesunął swoimi ostrymi jak brzetwa kłami po żyle. Poczułam na niej jego język. Jęknęłam.

- Alex!- odezwała się Joseph- Nie kuś losu!

Alex westchnął i odsunął twarz od mojej szyi.

- Szkoda! Wielka szkoda!- odparł i pogłaskał kciukiem aortę

Nadal trzymał moje ręce nad głową.

- Jestem ciekawy!- powiedział nagle i puścił jedną z moich rąk.

Natychmiast próbowałam go od siebie odepchnąć. Łatwiej jest chyba przesunąć mur.

Złapł mnie za nadgarstek, u ręki którą dopiero co uwolnił. Na szczęście to nie była ta złamana. Podniósł moją rękę do góry i zaczął ją uważnie oglądać.

- Szukasz czegoś?- wysyczałam, starałam się włożyć w to tyle jadu ile tylko zdołam

- Tak- odparł spokojnie i chwycił mój palec wskazujący

Przyłożył do niego swój paznokieć i nacisnął. Poczułam ból, a po chwili na palcu pojawiła się czerwona kropelka. Alex nadal trzymając mnie za rękę. Podniósł mój krwawiący palec i włożył go do ust.

- Okey... Robi się obrzydliwie- wymamrotałam

Uśmiechnął się i wyjął mój palec z swoich ust. Puścił mój nadgarstek, wytarłam rękę w swoją bluzkę.

- Puszczaj!- krzyknęłam, a on się zaśmiał

- Victoria Violet Morrell- zaśmiał się

- Skąd?... Skąd ty to do cholery wiesz?- zdziwiłam się

- Krew... Opowiedziała mi o tobie wszystko- odparł

Poczułam jego ręke na moim biodrze.

- Co ty wyrabiasz?- wykrzyknęłam

Wyciągnął z mojej kieszeni komórkę.

Następnie puścił mnie i padł na kanapę obok Josepha. Ten zaniepokojony przyglądał mi się nadal. Nagle wstał i podszedł do mnie.

- Vicky? Wszystko dobrze?

- Nie! NIc nie jest dobrze, kretynie!- warknęłam i nadal patrzyłam na mój ranny palec- Zostałam uprowadzona przez wampiry!

- Wreszcie uwierzyła- zaśmiał się Alex

- Usiądź! Nie wyglądasz dobrze- powiedział Joseph,a w tym momencie osunęłam się z nóg

Złapał mnie i posadził w najbliższym fotelu.

- Alex! Niech przyniosą jej wodę!- powiedział stanowczo

- To mój więzień! Nie ma być dobrze traktowany!- wzruszył ramionami i nadal próbował odgadnąć hasło w mojej komórce

- Alex!

- Dobrze, już dobrze- westchnął- Hej! Ty! Przynieś szklankę wody dla tego dziewczęcia!

Dopiero teraz zauważyłam, że przy drzwiach stała jakaś kobieta, która teraz upuściła pokój. Joseph przyklęknął przy mnie, a kobieta wróciła po chwili. Podała szklankę Josephowi, a ten wręczył ją mi. Wypiłam zachłannie zawartość. Wyjął mi pustą szklankę z rąk i oddał ją kobiecie. Ta znów opóściła pokój.

- Nareszcie!- powiedział rozbawiony Alex, kątem oka dostrzeglam, że złamał hasło

Zerwałam się na równe nogi ale zatoczyłam się i znów opadłam na krzesło.

- Zostaw!- krzyknęłam

- Niezwykle ciekawa lektóra- zaśmiał się- W szczególności esmesy od Phila. To twój chłopak ,dziewczyno?

- Nie, ojciec! - prychnęłam- Domyśl się!

- Zerwałaś z nim- zachichotał- Zdradził cię?

Nie odpowiedziałam.

- Czyli tak- zakpił- Byłaś za wielką cnotką czy zbyt małą?

- Zamknij się!- warknęłam, a przed oczami miałam plamy

- Słabo ci?- spytał Joseph

- Nie, to nic- odparłam- Zmęczenie!

Nagle ktoś wpadł jak wichura do pokoju.

- Alex! wykrzyknęła z wściekłością ale i z ulgą

Była to kobieta po czterdziestce. Miała czarne, gęste, falowane włosy za łopatki, oliwkowe oczy, jasną cere i pełne, malinowe usta. Była przepiękna.

Alex wyglądał za to na zaskoczonego i lekko zażenowanego.

Kobieta podeszła do niego, a długa, czerwona suknia pociągnęła się za nią. Alex wstał z kanpy, a kobita rzuciła mu się na szyję i pocałowała w policzek.

- Pani- dwa inne wampiry wstały i ukłoniły jej się

- A gdzie jest Joseph?- spytała swoim dźwięcznym sopranem

- Tu jestem, pani- facet wstał, a ona go przytuliła

- Mów mi po imieniu! Tyle razy cię prosiłam!- zaśmiała się i jego też pocałowała w policzek

- Jak sobie życzysz, Katherino- uśmiechnął się

- Alex!- kobieta napięcie się odwróciła- Co ja ci mówiłam o takim postępowaniu?

- Wybacz, mamo- westchnął

Mamo?

Mamo?

MAMO!

Czy potwór może mieć matkę?

- Jeszcze raz znikniesz i nie dasz mi o niczym znać, a normalnie cie rozszarpię!- spojrzała na niego groźnie

- Dobrze- westchnął

- A teraz wytłumaczcie mi się!- usiadła na stoliku do kawy, zasłaniając im telewizor- Co to ma być? Ojciec jest wściekły! Jak mogłeś porwać dziewczynę? Po co to? Ta prostaczka Lyla powiadomiła już Luka, a ten doniesie to wyżej! Co ty sobie myślałeś?

- Uspokój się!- powiedział stanowczo Alex- Ta dziewczyna słyszała ich rozmowę. Ma bezcenne informacje!

- Informacje?- jej mroźne spojrzenie padło wprost na mnie, zadrżałam- Jakie?

- Tego chce się dowiedzieć!

- To się pospiesz! Może wiedzą coś o..- głos jej się załamał, potrzebowała chwili by dojść do siebie- o Alison! Tylko błagam, pospiesz się! I nie rób jej krzywdy!

Wyszła z pokoju, trzaskając drzwiami.

Alex zaklął cicho i schował moją komórkę do siebie, do kieszeni.

- Nawet o tym nie myśl!- warknął Joseph

- Jestem księciem! Mogę wszystko! Jeśli ma wiadomości o Alison to nic jej się nie stanie!- odparł, a jego oczy wydawały się ciemniejsze niż wcześniej

- NIE!- zaprotestował Joseph i gwałtownie wstał, a następnie podszedł do Alexa

- Zejdź mi z drogi! To rozkaz!- powiedział stanowczym tonem

- Nie możesz!

- Zejdź mi z drogi! Idź się przejść z... Felixem!

Na równe nogi zerwał się wysoki i muskularny facet, o czarnych włosach i granatowych oczach. Miał niewielki zarost.

- Joseph! Chodź... No chodź!- odezwał się owy Felix

Joseph niechętnie wyszedł, a za nim podążył Felix.

Alex założył ręce za plecy i zaczął przechadzać się po pokoju.

- Albo zaraz powiesz mi co tam usłyszałaś!- powiedział złowróżnym tonem

- Nic ci nie powiem!- odparłam i zadarłam głowę wysoko do góry

- Jeszcze zobaczymy!- warknął- Patric! Wynoś się! I to już!

Z kanapy wstał chłopak z tatuarzem na karku, o brązowych włosach, nażelowanych do góry. Miał ciemnoszare oczy, był wysoki i muskularny. Wyszedł i zatrzasnął drzwi.

Zostałam sam na sam z wściekłym Alexem. Nieciekawie!

Nagle podszedł do mnie i złapął za łokieć, jedym szarpnięciem podnósł mnie na równe nogi. Pociągnął mnie za sobą i rzucił na podłogę przy stoliku do kawy. Uderzyłam o niego głową, jęknęłam cicho. Alex przykucnął przy mnie i dotknął ręką mojego policzka.

- Chcę tych wiadomości!- powiedział cicho- I zdobęde je! Masz do wyboru albo bezboleśnie albo z wielkim, niewyobryżalnym bólem. Wybieraj!

- Nic ci nie powiem, morderco!- odparłam z zaciętą miną- Nic, a nic!

Zacisnął pięść na moim policzku i gwałtownie ją oderwał ode mnie.

- Więc wybierasz ból!- zaśmiał się wisielczo- Dobrze więc!

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania