Wtajemniczona, 6
Obudziłam się.
Leżałam wśród satynowej, krwistoczerwonej pościeli, w wielkim, czarnym, rzaźbionym łożu z baldachimem. Łożko było wielkie i szerokie. Po obu jego stronach były czarne szafki nocne, a na nich przyciemnione lampki. Na przeciwko łóżka stała krwistoczerwona kanapa z czarnego, rzeźbionego drewna, a przy niej czarny, rzeźbiony stolik, na którym stał świecznik. Na podłodze leżał ciemnoczerwony dywan, a ściany były czarne, ozdabiane. W ścianę były wbudowane regały z książkami. W kącie stała wielka, czarna, rzeźbiona szafa na ubrania. Był tam nawet telewizor, co mnie zdziwiło. W pokoju znajdowały się dwa okna. Były wysokie, od sufitu do podłogi. Ozdabiały je ciężkie, krwistoczerwone zasłony.
Pokój był ciemny, z sufitu zwisał wielki, ciężki żyrandol, ozdabiany czarnymi kryształkami.
Na szafce, obok łóżka, w czarnym wazonie stały czerwone róże.
Usiadłam i zdezorientowana przyglądałam się temu wszystkiemu.
Dopiero po chwili zauważyłam, że ubrana jestem w długą, jedwabną, czarną koszulę nocną na ramiączkach, z ozdobną koronką. Bardzo seksy!
Siedziałam tak przez chwilę, patrząc na to wszystko zdumiona. W końcu wygrzebałam się spod kołdry i wstałam. Dywan był miękki i puszysty. Było mi chłodno, postanowiłam poszukać czegoś do narzucenia na siebie. Długo nie musiałam szukać, w nogach łóżka leżał szlfrok, do kompletu do koszuli nocnej. Nałożyłam go na siebie.
- Widzę, że już wstałaś- podskoczyłam na ten zadufany ton
Odwróciłam się gwałtownie, centralnie za mną stał Alex, dzielił nas może pięciocentymetrowy odstęp. Odskoczyłam do tyły jak oparzona, wpadłam na łóżko i już po chwili leżałam na nim.
- Czego chcesz?- spytałam siadając na łóżku- Oczywiście oprócz zadania mi bólu.
- Przyszedłem cię przeprosić- powiedział, a ja otworzyłam buzię ze zdziwienia
Potrzebowałam chwili aby przypomnieć sobie jak się ją zamyka.
Alex zachichotał na widok mojej miny.
- Kpisz sobie?- spytałam w końcu
- Mówię całkiem poważnie!- odparł
Przyjrzałam mu się bacznie.
- Okey- zgodziłam się- To może być ciekawe doświatczenie!
Milczał przez chwilę.
- Przykro mi z powodu tego co spotkało twoich przyjaciół...
- Ty ich spotkałeś- prychnęłam
Zdziwiłam się, że nie płaczę już na wspomnienie ich. Nie przeżywam już tego. Chyba powinno mnie to niepokoić...
- Możesz mi nie przerywać?- skrzywił się- Naprawdę się staram!
- Już, już- wywróciłam oczami
-Przykro mi z powodu twojej ręki- kontynuował, a ja odruchowo spojrzałam na usztywnienie na dłoni i nadgarstku- Powinnno ci przejść po dwóch tygodniach...
- Przejdźmy do przeprosiń!- popędziłam go
- Przepraszam, że cię porwałem, sprawiałem ci ból i siłą próbowałem wydobyć z ciebie te informacje. Już wierzę, że nie pamiętasz.- powiedział z westchnieniem
Nie wyglądał jakby mi wierzył.
Przez chwilę milczałam.
- Wow! Ty serio mnie przeprosiłeś- powiedziałam zdziwiona
Nie odpowiedział.
- Uznajmy, że je przyjęłam- powiedziałam cicho- Taka będzie wersja oficjalna, nie chcę wyjść na wredną sukę!
- Oficjalna?- spytał rozbawiony- A nieoficjalna?
- Nieoficjalnie mam to gdzieś- odparłam- Nadal jesteś w moich oczach kutasem i mordercą!
Zaśmiał się.
- Niech ci będzie- powiedział- Od tej chwili jesteś moim gościem- ukłonił się teatralnie
- Więc niestety muszę już wracać do domu!- odparłam- Jako gość mam takie prawo!
- Gościem, który pozostanie tu do wyjaśniena sprawy. Do zakończenia twojej amnezji- dodał
Westchnęłam.
- Czuj się jak u siebie w domu, możesz swobodnie poruszać się po dworku! Nie wychodź jednak na dwór!- powiedział stanowczo
- Czyli jednym słowem jestem więźniem!- jęknęłam
- Jeśli chcesz to tak nazywać to dobrze!- odparł- Ubierz się i zjedź do kuchni na śniadanie, musisz w końcu jeść!- wyszedł z pokoju
Rozgoryczona westchnęłam i zaczęłam oglądać pokój. Okazało się, że mam dostęp do łazienki, również w stylu gotyckim, oraz do garderoby z wielką ilością ubrań. Dziwnych ubrań, bo do sukienek. Zero spodni.
Wzięłam czrną sukienkę z długimi rękawami i długim, powłóczyztym dołem. Sukienka u góry była przezroczysta, a u dołu matowa. Po lewej stronie miała głębokie rozcięcie. Nie znalazłam podkoszulka więc będę świecić biustonoszem. Ubarłam do tego czarne baleriny, które tam znalazłam.
Wyszłam z pokoju, trochę czasu zajęło mi znalezienie kuchni. Przy blacie siedział Joseph, czytał gazetę.
- Wstałaś już?- uśmiechnął się na mój widok
- Tak- mruknęłam
- Jesteś głodna? Jak chcesz to zrobię ci tosta, może być ewentualnie jajecznica. Wiesz my nie jemy, więc mamy tu tylko przekąski- powiedział
- Tosty będą super- zmarszczyłam brwi
Joseph zerwał się z kszesła i już po chwili wyciągał coś z lodówki.
- Usiądź- powiedział, a ja usiadłam przy blacie- Skorzystałaś widzę z garderoby.
- A miałam jakiś wybór? Mogłam zejść w piżamie- westchnęłam
- No fakt- zaśmiał się i włożył pieczywo do tostera
- Joseph? Mogę do ciebie tak mówić, tak?
- No jasne- zaśmiał się
- Czy mogę uzyskać jakieś wyjaśnienie? Wytłumaczenie?
Talerz stał już przede mną, a Joseph usiadł obok mnie.
- Pytaj, spróbuje na to odpowiedzieć- powiedział poważnym tonem- Ale będziesz jadła!
Wzięłam gryza tosta.
- Naprawde jesteście wampirami?- spytałam, gdy już przęłknęłam
- Kolejny kęs- nakazał- Tak, tak nas nazywają. Można mówić na nas jeszcze ,,Ludzie Mroku".
- Pijecie krew?- spytałam i znim kazał mi jeść, wzięłam kolejny gryz
- Tak, to nasza dieta. Możemy jeść jeszcze jedzenie ludzkie. Nie dostarcza nam one składników odżywczych, ale lubimy je za smak- odparł
- Słońce? Szkodzi wam? A srebro? Co z trumnami?- spytałam
- Popij- podsunął mi kubek z herbatą- Słońce nas drażni, nic więcej. Nie parzy nas czy coś w tym stylu. Chcesz jabłko?
- Nie- powiedziałam, a ciekawość mnie co raz bardziej dręczyła- Srebro? Trumny?
-Srebrem można nas zranić, nie umieramy od razu. Kołek musiałby tkwić w nas bardzo długo. Im starsi jesteśmy, tym dłużej możemy wytrzymać- westchnął- Nie śpimy w trumnach, możemy jednak spać. Drzemać. Jeśli chcemy oczywiście. Sen owszem jest nam potrzebny ale dopiero po jakimś długim czasie.
- A czosnek? Krzyże? Woda święcona?
- To wszystko bujda- zachichotał- Ludzi czasem ponosi fantazja!
- Czytacie w myślach?- spytałam i dokończyłam pierwszego tosta
- Nie, to umieją robić wilkołaki- powiedział z powagą- Niektórzy z nas jednak mają dodatkowe umiejętności.
- Jakie?- prawie zakrztusiłam się herbatą
- Pamiętasz jak królowa Katherina cię uleczyła? Ona potrafi leczyć rany- powiedział z uśmiechem- Król potrafi wyczuć kłamstwo.
- A ty? Alex?
- Ja nie mam dodatkowych umiejętności, Alex za to może porazić kogoś prądem- wzdrygnęłam się, a on uśmichnął szerzej
- A inne umiejętności wampirów?
- Jesteśmy super szybcy i super silni. Mamy niezwykle dobrą koordynację ruchową i słuch. Do tego węch i wzrok. Wyczulone zmysły.
- Czekaj! To znaczy, że Alex jest księciem?- wzięłam gwałtowny wdech
- Alex?- Joseph wybuchnął śmiechem- Można tak powiedzieć! Jego matka Katherin i ojciec Stephan są kimś w rodzaj władców, rodzina królewska wampirów. Jeśli tak na to patrzeć to tak, Alex jest następcą tronu!
- A życie wieczne? Jesteście nieśmiertelni?- spytałam- A co z ogniem?
-Ogień to bujda. Tak, żyjemy wiecznie- odparł- Najstarsze wampiry pochodzą jeszcze ze staryżytności, a nawet prehistorii. Król nie jest najstarszy, on ma siedemset osiemdziesiąt lat. Królowa ma pięćset dziewiędździesiąt dwa lata.
Zakręciło mi się w głowie.
- Kim jesteś w ... wampirzym społeczeństwie? Dlaczego mówisz do królowej po imieniu?
- Jej siostra to moja matka. Można powiedzieć, że jestem kuzynem Alexa- zaśmiał się
Przypomniało mi się coś.
- Kim jest Alison?
- Rozmawiali tam o niej?- Joseph nagle ożył
- Alex coś o niej mówił, nie pamiętam czy Lyla coś o niej mówiła- przyznałam
- Alison to młodsza siostra Alexa, ma ledwie sto lat. Została porwana- oczy mu pociemniały
- Przez kogo?
Spojrzał na mnie wymownie.
- Wilkołaki?
Pokiwał smutno głową.
- Alison ma niezwykły dar, potrafi ożywiać zmarłych. Oczywiście jeśli nie umarli bardzo dawno. Zdaje się, że jej moc sięga trzy dni wstecz. Stanowiła dla nich zagrożenie.
- Myślisz, że nie żyję?
- Wypluj te słowa, dziewczyno!- warknął- Oczywiście, że żyje! Nie są tak głupi, nie chcą wywołać wojny!
Zapanowała cisza.
- Wybacz, uniosłem się- powiedział już spokojniej
- To ja przepraszam, nie pownnam- uniosłam ręce w geście poddania- A co z oczami? Zmieniają kolor?
- Tak, gdy jesteśmy głodni lub... podnieceni to stają się czerwone, gdy jesteśmy źli lub smutni to czarne- odparł
- Więc Alex...
- To jego naturalny kolor- przyjrzał mi się uważnie- Patrzyłaś w jego oczy?
- Zawsze patrzę rozmówcy w oczy- wzruszyłam ramionami, a on się zaśmiał
- Czy teraz ja mogę pytać?- spytał z zabójczym uśmiechem
- Zależy o co?- przewróciłam oczami
- Po kim masz taki zabójczy kolor oczu? Zimnoniebieski?
- Po mamie- odparłam i przęłknęłam łzy na wspomnienie o niej
- Jesteś do niej podobna?
- Tylko oczy, nie jestem podobna do nikogo. Taka jedyna w swoim rodzaju- wzruszyłam ramionami
- A twoja rodzina?
- Mam młodszą siostrę, miesiąc temu skończyła piętnaście lat. Ma na imię Rose. Mama to Charlotta, jest policjantką. Ojciec to Matthew, dziennikarz.
- Ja nie mam siostry tylko brata, starszego- uśmiechnął się
- To wampiry tak w ogóle moga mieć dzieci?- zdziwiłam się
- Tak, tak w ogóle to mogą- zaśmiał się- Albo się rodzisz jako wampir albo zostałeś przemieniony.
- Jak dokonuje się przemiany?
- Wymiana krwi, musiałabyś sią napić mojej krwi aby stać się taka jak ja. Gdybym ja napił się twojej to nic by się nie stało.
Wzdrygnąłam się.
- Oczywiście nigdy tego nie zrobię!- dodał szybko
- Jak...
- Myślę, że wystarczy zdradzania naszych sekretów na dziś- powiedział Alex, wchodząc do kuchni
- Miałeś być na polowaniu- zauważył Joseph, a ja się wzdrygnęłam
- Wróciłem jak usłyszałem o czym rozmawiacie!
- Usłyszałeś?- powtórzyłam
Spojrzał na mnie z politowaniem.
- Jesteś biedna z tym swoim słuchem- pokręcił głową, a następnie spoważniał- Mówiłaś, że twoja matka nazywa się Charlotte, tak? I że pracuje w policji?
- Chyba nie myślisz, że...- zaczął Joseph, lecz Alex uciszył go gestem ręki
- Więc?- popędził mnie
- Tak, Charlotte Natalie Morrell, komisarz policji stanowej- odparłam
- Kurwa!- zaklął Alex, a Joseph się zaśmiał
- To sobie nagrabiłeś! Ty to masz szczęście!- zaśmiał się Joseph- Ona będzie chciała ja odzyskać, wiesz?
- Ja pierdolę!- Alex kopnął nogą w stołek, a ten zmienił się w kupkę drewna
- Co tu się dzieje?- wściekła królowa Katherina przekroczyła próg kuchni- Alex! A któżby inny? Co znowu, synu? Przeszkodziłeś mi w drzemce! I na dodatek popsułeś stołek! Sam to posprzątasz!
Nagle drzwi do kuchni otworzyły się na powrót. Do sali wszedł elegancki, starszy mężczyzna w garniturze.
- Wasza wysokość- Joseph skinął głową
- Katherino! Słychać cię w całym domu. Cóż się znów dzieje, moja pani?- spytał aksamitnym tonem
- Twój syna krzyczy jakby zobaczył ducha!- odparła- Obudził mnie i zepsuł stołek! Ja już na prawdę mam tego dość, Stephanie! Wykończycie mnie w końcu!
Wzrok srogiego króla przeniósł się na Alexa.
- Alex? Co się znów wydarzyło?
Alex nie odpowiedział tylko w mgnieniu oka znalazł się przy mnie, chwycił mnie za zdrowy nadgartek i pociągnął za sobą. Po chwili stałam przed królem. Ten mierzył mnie krytycznym spojrzeniem. Czułam jak się kurczę.
- To ta dziewczyna, ta co ma informacjie- oznajmił
-Nie wnosii to nic do naszej sprawy- odparł niezadowolony król
- Nazywa się Victoria Violet Morrell! MORRELL! Córka Charlotty MORRELL!- powiedział
- Panna Morrell?- zdziwił się ojciec Alexa, a królowa ze zdziwienia przyłożyła rękę do ust
- Dokładnie! MORRELL!
- Słyszałem już to- odparł cierpko
Wtedy odzyskałam mowę.
- Czy ktośby mógł mi wyjaśnić co tu się dzieje?- spytałam trochę za ostro
Wszystkie spojrzenia padły na mnie. Alex przyglądał mi się zaskoczony, a jednocześnie bardzo wymownie.
- Czy wy chcecie mi powiedzieć, że moja mama wie? Wie o... tym wszystkim?- spytałam przerażona
Nie raz gdy mama wracała z pray wykończona to mówiła, ze niektóre sprawy wysysają z niej życie. Nie brałam tego dosłownie. A tu proszę! Jednak trzeba było!
- Tak, musi wiedzieć- powiedziała w końcu Katherina- Tuszuje sprawy związane z osobami naszego pokroju!
- Nie będzie zadowolona, że tu jesteś, panno Morrell- stwierdził król
- To zupełnie tak jak ja- prychnęłam- Jakie prawo daje wam do tego...
- Jesteśmy ponad prawem!- odparł król- Lepiej abyś o tym nie zapomniała!
- Stephan! Ona będzie chciał ją odbić! Na pewno już wie!- powiedziała Katherina
- Nie będzie mogła!- powiedział Król- Alex! Zmiarzdżysz jej kość!
- Rzeczywiście- facet wydawał się rozbawiony, puścił moją rękę
Zaczęłam masować obolałe miejsce.
- Zostanie tu póki nie przekaże nam informacji! Póki sobie nie przypomni! Jasne, panno Morrell?
- Jak słońce- prychnęłam
Katherina zachichotała pod nosem.
- Wyślę kogoś by porozmawiał z twoją matką!- powiedział i wyszedł, królowa poszła w jego ślady
- Same problemy!- westchnął Alex
- Nienawidzę cię!- krzyknęłam i uderzyłam go w twarz, a następnie zwiałam jak zwykły tchurz do ,,mojego'' pokoju
Usłyszałam jeszcze tylko wrzaski.
- Zbiję tą dziewczynę! Rozszarpię i wypiję co do ostatniej kropli krwi!- darł się wściekły Alex
- Spokój!- warknął Joseph- Uspokój się!
Później głosy zatonęły w moim łkaniu. Poczułam mdłosci, rzuciłam się w stronę toalety i zwymiotowałam.
Uświadomiłam sobie, że nawet jaki im to powiem to i tak mnie nie wypuszczą. Zostanę tu na zawsze. Albo mnie zjedzą!

Komentarze (1)
Odnośnie fabuły - jestem miłe zaskoczona. Podoba mi się różnorodność charakterów w Twoim opowiadaniu. Czekam na kolejną część :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania