Z dziennika

25.07. 2021

 

Żniwa

 

Kiszą się ogórki. Powietrze pachnie koprem, wiśniami, przejrzałymi porzeczkami i pękającymi w szwach czerwonymi kulami agrestu.

Dziś niedziela. Zrobiłam pranie. Na sznurku nieco małe ubrania syna. Suszą się małe Jezuski.

Za oknem głośno: ruch jak na Marszałkowskiej. Jadą, jadą kombajny po chleb.

Na szafkach w kuchni i pokoju ślady morderstw- muchy trupy przyklejone ze skrzydełkami. Gdzieś w pajęczej sieci zagubione ćmy.

W ogródku kipią liście ogórków.

W sadzie nabrzmiałe łopiany i inne chwasty nie pozwalają zbyt szybko dostać się do owocowego raju.

Dynia, jak co roku, rozkrzewiła się na obierkach i resztkach warzyw imitujących kompostownik. Dobry nawóz.

Krzyczą kombajny i krzyczy moja biedna głowa.

A to helikopter przeleciał. Ciągniki z przyczepami wypełnionymi zbożem też hałasują. Głowa mi pęka.

Skwierczy upał, jak na patelni kawałki mięsa.

Ale zaraz zaraz ból minie.

Wróciłeś już ? - pytam z uśmiechem syna.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Ładne.
  • kigja 26.07.2021
    Strasznie zazdroszczę ludziom takich wspomnień, nigdy nie byłam na żniwach, nie znam zapachu łąk.
    Moje wspomnienia sa niezmiernie ubogie i całe wybetonowane.

    Ale dzięki takim opowiadaniom mogę, choby na chwile przenieść się w wiejskie rejony.

    Wsi spokojna, wsi wesoła
    tęsknię...
  • Trzy Cztery 26.07.2021
    Dobry kawałek dziennika. Skupienie się na chwili obecnej, a nie rozpatrywanie w kółko tych samych dawnych krzywd - na plus!
  • Agnes07 26.07.2021
    Dziekuję Wam za slowa pod tekstem. :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania