Poprzednie części: Z epistolografii
Z epistolografii
niech pan na mnie poczeka
na przykład do jesieni
wtedy odklejają się ode mnie wiersze
jak spadające z drzew liście
jesienią dam znać podczas
długiej październikowej burzy
gdy będę zaliczać szczyty
lekarz przestrzeże
przed porodem krwi
a ja nic sobie znowu z tego nie zrobię
niech pan zaczeka
latem we mnie dużo słońca
duży słoneczny brzuch
nie ma miejsca na większą ilość wierszy
za to jesienią mnóstwo w głowie liści
czytam myśli starych drzew
kto w ich cieniu mieszkał
kto obok przechodził
i o skurczybyku co je poćwiartował
Komentarze (7)
Dla mnie też wydaje się ciekawy, ale napiszę Ci, jakie refleksje mi się nasunęły, ew. można je nazwać uwagami: strofki ponumeruje, wg kolejności.
1.
niech pan na mnie poczeka
na przykład do jesieni
wtedy odklejają się ode mnie wiersze
jak spadające z drzew liście
Z ost. wersu pozbyłabym się dopowiedzenia "z drzew".
Zostałoby tak: jak spadające liście.
po pierwsze - łatwo się domyślić, że liście spadają z drzew.
Po drugie - bez tego dopowiedzenia wiersz się rozszerza i Ty sama stajesz się drzewem. To z Ciebie też mogą spadać liście.
2.
jesienią dam znać podczas
długiej październikowej burzy
gdy będę zaliczać szczyty
lekarz przestrzeże
przed porodem krwi
a ja nic sobie znowu z tego nie zrobię
Tu nie mam uwag, chociaż tajemniczy jest dla mnie "poród krwi", ale to dobrze, jak w wierszu znajdzie się jakiś haczyk, nie koniecznie do wyjęcia dla czytelnika. Oczywiście - nie za często. Takie jest moje zdanie:) Inni mogą mieć inne:)
3.
niech pan zac
latem we mnie dużo słońca
duży słoneczny brzuch
nie ma miejsca na większą ilość wierszy
To jest ciekawa strofa, odważna. Ciekawa, bo opowiada w sposób obrazowy o radości, a odważna, bo najczęściej baby (niektóre poetki także) wolą opisywać się w ładnych 'figurach", płaskim brzuszkiem (ty zresztą też), tzn, że mają np. ładne nogi, ładny głos, ładne uszy (o tym czytałam w Twoich wierszach). A tu - wielki brzuch! Świetny, wielki brzuch! Ja ten wirsz pamietam z powodu tego brzucha. Czytałam go i zapamiętałam.
Brzuch - od pożeranego zachłannie słońca (radości, ciepła, truskawek), albo od tego, że się jest jakby... w ciąży. Radosnej.
Tu można doszukać się też przeciwstawienia dla tej krwi z poprzedniej strofy.
Może to kontynuacja metafory?
Może jesienią ze słońca w brzuchu pozostaną tylko poronione, czerwone skrzepy?
Może te szczyty, jesienne, podczas długiej burzy (szczyty - szczytowanie), na nic wobec braku ciepła? Ostatecznie, ktos, do kogo pisze się per "pan" nie jest zbyt bliską osobą...
4.
za to jesienią mnóstwo w głowie liści
czytam myśli starych drzew
kto w ich cieniu mieszkał
kto obok przechodził
i o skurczybyku co je poćwiartował
Tu wyrzuciłabym co nieco z 1 wersu: O, to: "mnóstwo w głowie liści". A ostatni wers - oddaliłabym od całości. bo on nie płynie z tą historią (w moim odczuciu), a otwiera nową. Z brakiem drzewa.
za to jesienią
czytam myśli starych drzew
kto w ich cieniu mieszkał
kto obok przechodził
i o skurczybyku co je poćwiartował
Dlaczego wywaliłabym z 1 wersu "mnóstwo w głowie liści"? Bo jak piszesz w 2 : "czytam myśli starych drzew", to właśnie czytając, niejako zapełniasz "liśćmi - listami pełnymi myśli", głowę. I nie trzeba tego wykładać czytelnikom, jak potencjalnym tępakom, bo to już dobijanie tekstu, zabijanie. Czytelnik chce żywego wiersza. Nawet, jeśli jest o śmierci.
(Wiersz na 4:))
Albo coś mnie zatrzymuje i się podoba, albo nie.
Ten, bardzo do mnie mówi. 5!!!
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania