Poprzednie części: Z epistolografii
Z epistolografii
wiersz o księdzu
któremu nie umiałam wybaczyć
spotkał się z niesamowitą ilością komentarzy
jeszcze takiej akcji nie miałam
prawie dwieście relacji anonimowych świadków kar cielesnych stosowanych czy nie przez księży na dzieciach w PRLu
więc myślę że skoro Dyckiemu
szkoda było Alfreda Nossiga
to mi też wypada wyrazić skruchę
zdobyć się na szlachetny gest
przebaczenia
biję się w czoło
bo piersi i winę zostawiam ojczyźnie
Komentarze (78)
A tak w ogóle, pytam z czystej ciekawości, potrafisz coś komuś wybaczyć, czy jak ktoś Ci coś tam podpadnie, to uraza zostaje w Tobie do końca życia?
To byl jeden incydent z ta linijka, z księdzem kary się powtarzały. Dlaczego mam niby o tym nie pisać? Bo co? Bo ksiądz? Daj spokój Lauro...
Ale z drugiej strony ksiądz jest teraz dobrze sprzedającym się ''towarem'', więc można ciągnąć w nieskończoność. Tylko akurat w klęczeniu mało ekspresji i znikoma szkodliwość.
Otwórz se pierwszą lepszą półkę, wsadź tam swój pusty sagan i pierdalnij się drzwiczkami.
Ty masz ból dupy, bo mowa o księdzu.
Problem jednak w tym, że ja nigdy jak większość nie myślałam i raczej się nie przekonam do nienawiści do końca życia, bo szkoda mi tego życia na rozpamiętywanie bzdur. Tylko tyle.
Czy jak ma się zły dzień, to kopie się własne dziecko? Nigdy normalna matka tak nie postąpi.
Psychika to nie kartka papieru z nabazgraną, wykrzywioną gębą, którą można zmazać gumką, psychika nie chce się goić jak ciało.
Jakby to takie proste było, to nie byłoby ofiar, zapytaj żonę Piaseckiego, czy sobie z traumą poradziła, dalej się jąka, gdy opowiada o mężu potworze.
Zresztą jak ktoś chce, to niech pamięta, że mu lizaka w dzieciństwie inne dziecko zabrało i niech do końca życia o tym nie zapomni. Trzeba pamiętać.
Problem dotyczy krzywdy, a nie jej skali, dla wielu przysrywajki księdza albo kary cielesne są nie do wybaczenia, koniec. Kropka.
Zrozumiałe, z rodzicami jest związek emocjonalny, z księdzem nie, dlatego sto razy bardziej boli klaps od obcego niż od rodziców, tym drugim się wybacza, obcemu nie ?
Nom, pamiętam, w każdym środowisku są ludzie i ludziska.
Ciao, jadę na wycieczkę hulajnóżką, bo pogoda przyżarła ?
Oczywiście fajnie byłoby się od tego uwolnić, jednak nie zawsze się da.
Laura, wartałoby znaleźć w sobie odrobinę empati.
Powodzenia
Ale co mnie to obchodzi. Skoro system się sprawdza, to niech działa...
Jest tekst, czemu nie do niego się odnosisz?
A tak między nami, ty robisz to samo u mnie. Włazisz, szukasz ortów, żeby tylko jad upuścić, a o treści nic.
W tej kwestji powinnaś raczej zamknąć buzię.
Podyskujemy potem, teraz zmykam.
Buziaki?
Weszłam pod Twój tekst, wypisałam Ci orty, żebyś poprawiła i krzyk, bo zobaczyłam, ale to każdy widział... czy chciał, czy nie.
Jakich zachowań można oczekiwać mod pracownika fizycznego po zawodówce, a kształconego księdza spełniającego misję i będącego namiestnikiem Boga na ziemi.
Nie chodzi o to, że to ksiądz tylko czego można oczekiwać po nim.
A na pewno nie tego, co jest w tym wierszu.
To jakby lekarz. Powierzasz mu z ufnością swoje zdrowie i życie, a on w zamian wytnie ci wątrobę i nerki na handel.
Czyjś ból nie boli, dlatego lekko się peroruje albo syty głodnego nie zrozumie ?
Ano, bardzo rozczarowujące, gdy w domu piekło, a ksiądz do pomocy się nie kwapi ?
Eeee tam, nie chcę katolików prowokować, ale dla mnie ten namiestnik strasznie ludzki i ze wszystkimi ludzkimi przywarami ?
Jako bat na nich, bo kto ją określa i z niej rozgrzesza jak nie tacy sami jak my, czyli oni?
Równie dobrze mógłbym się zwrócić do Ciebie o rozgrzeszenie.
Namaścisz się sama.
Wystarczy posłuchać, jak Natankowi odbiło, cóż mogę rzec? Nie ma dla mnie już żadnych autorytetów moralnych w kościele, na autorytet trzeba sobie zapracować i to w każdej dziedzinie, nie tylko duchowej ?
Otwartych na świat i jego zmiany.
Ale Tischnerów, Kaczkowskich czy Twardowskich faktycznie nie widzę, albo ta TVPis ich po prostu eliminuje.
Promowany jest beton.
Właśnie, Kaczkowskiego swojego czasu podczytywałam, ale sprawiedliwość, sympatyczny, oczytany, głoszący nietuzinkowo słowo boże i co? Nic, młodego chłopa glejak zeżarł, im bardziej się zagłębiam w bożą sprawiedliwość, tym mocniej wątpię ?
Tym bardziej szkoda dla tej spróchniałej, kostycznej i hipokryzyjnej instytucji
Inaczej mierzyć nie umiem, w ogóle trudno jest zrozumieć coś, czego nie można doświadczyć żadnymi zmysłami. Wiem, zaraz ktoś wyskoczy z uczuciem miłości, owszem, ale obiekt jest widzialny i namacalny ?
Człowiek, który mógłby wiele dobrego zrobić dla innych, idzie do nieba, bez sensu.
Fakt, spróchniały, kostyczny i zakłamany ?
Miłej niedzieli wszystkim życzę.
- Napisałam wiersz o księdzu, który na każdej lekcji religii kazał mi klęczeć w kącie! I dostałam wtedy dwieście komentarzy od innych, którzy mieli tak samo! Ale historia, co?
I wszyscy uwierzą:)
Tymczasem pod wierszem "Wybaczam" ( a o nim pisze powyżej Agnes07) jest w tej chwili 156 komentarzy, czyli prawie 160. Ale czy te 160 komentarzy, to "prawie dwieście relacji anonimowych świadków kar cielesnych stosowanych czy nie przez księży na dzieciach w PRLu"?
Przeczytałam teraz te 156 komentarzy (prawie dwieście) i znalazłam tylko trzy relacje "anonimowych świadków":
-relacja samej autorki, Agnes07
-relacja Opalonego Ernesta
-relacja janko wojownika 1125.
Trzy relacje, to nie dwieście. Trochę więc mija się z prawdą ta strofa:
wiersz o księdzu
któremu nie umiałam wybaczyć
spotkał się z niesamowitą ilością komentarzy
jeszcze takiej akcji nie miałam
prawie dwieście relacji anonimowych świadków kar cielesnych stosowanych czy nie przez księży na dzieciach w PRLu.
Niemniej, uważam, że konfabulacja w literaturze to dobry środek oddziaływania na czytelnika. Wielu poetów miało "długie nosy":)))
Czy było tam 200 takich relacji?
Oto jedna z nich:
"Religię w salce wspominam zaś miło. Prowadziła ją dobrotliwa siostra zakonna, z którą rozmawiało się bardziej jak z babcią niż katechetką".
Prawda jest czasem nudna.
Ty piszesz, że 200 osób cierpiało "od księdza" i dali dowód tego pod Twoim wierszem. Ja znalazłam tylko trzy takie osoby (licząc z Tobą). . Trzy to nie dwieście.
Ale przecież to tylko wiersz.
"jeszcze takiej akcji nie miałam
prawie dwieście relacji anonimowych świadków kar cielesnych stosowanych czy nie przez księży na dzieciach w PRLu"
Nie chcę dyskutować. Ty nie rozumiesz, o czym napisałam.
.
.
Odsuwam się od dyskusji, zmieniam temat na "sprawy techniczne i logiczne w utworze", bo może jeszcze będziesz pracować nad tekstem.
Możesz jeszcze się zastanowić nad logiką tego zdania:
"prawie dwieście relacji anonimowych świadków kar cielesnych stosowanych czy nie przez księży na dzieciach".
"Relacje anonimowych świadków kar cielesnych stosowanych czy nie" - co to znaczy?
"Relacje z kar cielesnych stosowanych" - rozumiem.
"Relacje z kar cielesnych niestosowanych" - nie rozumiem.
Nie rozumiem, dlaczego po pierwszej, drugiej, gtrzeciej karze peelka nie przestała chodzić na katechetę. Chyba, że antycypowała na potrzebę przyszłych wierszy. O ilości komentarzy nie wspomnę.
Bo taki był pojebany obowiązek.
Łazić i słuchać bredni o stwórcy, Noe, Mojżeszu, co mu jebły z nieba wydrikowane na tablicach.przykazania.
I takie tam pierdolety.
Na religię nie chodzili, potem kościelne śluby brali.
I dzieci chrzcili z deklaracją, że progeniturę we wierze katolickiej wychowają.
A to wszystko tylko dlatego, że za opłatą.
Ale łzawić się będzie taka Lołra, że się ksywda księdzu dzieje.
Tak na nich napadają, że nawet o umarłych pamiętają...
Zapomnijmy więc wszystkich, nieżyjących idiotów i porąbańców i im wybaczmy po chrześcijańsku.
Tym mamią nawiedzonych.
I nie pomogą tu i teraz.
Bo akurat są w kościele.
I wychodzą z niego, cali w bieli.
Norwid wybitnie to ubrał w słowa.
Ja pier..., kto myślący jeszcze w to wierzy?
Ale są Lołry, które wierzą, że będą wiecznie biegać z jeląkami po łąkach.
Oczywiście wiecznie zielonych.
Choć nie wierzę w kościółek, tom miłosierny.
To jakby hipochondria literacka, no jeszcze nie jak u Tokarczuk, Twardocha. Skłonność do koprofagii, zajadanie się własnym gównem.
Autorko?
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania