Poprzednie częściZanim nadejdzie śmierć

Zanim nadejdzie śmierć cz.3

Tego samego dnia postanowiłem wszystko jej wyjaśnić. Musiała się tylko zgodzić pojechać ze mną w jedno miejsce...

To było ciężkie do wykonania bo wypierała się różnymi wymówkami. Chociażby takimi że włosy jej nie wyschły po myciu albo boli ją głowa.

Błagam was, takie tandetne sztuczki na mnie nie działają.

Wsiedliśmy razem do mojego starego jeepa. Dziewczyna była chyba "mile" zaskoczona tym, że nie jedziemy jakimś kolejny sportowym wozem.

Po 20 minutach niezręcznej ciszy dotarliśmy w wyznaczone miejsce. A mianowicie na stary cmentarz.

- Co my tu robimy? - spytała zaskoczona.

- Chciałem ci coś pokazać i wszystko wytłumaczyć - odparłem.

Widziałem niechęć i lekki strach w oczach dziewczyny.

Wystawiłem swoją dłoń w kierunku białowłosej którą chętnie chwyciła. Serio, nie zrozumiem nigdy dziewczyn.

Splotłem nasze dłonie w ciepłym i silnym uścisku, mającym na celu przekazanie naszych emocji.

Szliśmy w ciszy pomiędzy ponurymi nagrobkami osób które prawdopodobnie nigdy nie zaznały miłości albo szczęścia.

Smutny widok uświadamiający nam jak kończy się żywot ludzki.

Doszliśmy do miejsca w którym dawno nie byłem. Mianowicie nagrobek dwóch osób niedaleko oddalonych od siebie.

Na pierwszym z nich widniał napis: Michalina Olszewska - moja matka.

Na drugim Barbara Rybak. Moja dziewczyna.

- Co się z nimi stało? - zapytała smutno dziewczyna.

- Moja matka zmarła w nieznanych okolicznościach. Ojciec nigdy nie chciał mi powiedzieć co się z nią naprawdę stało. Wiem tylko że była na jednej z tych chorych akcji...

- Przykro mi - spuściła głowę. - A ta druga kobieta?

- Basia? Basia była moją dziewczyną i właśnie tutaj z nią zaczyna się ta historia...

Usiadłem na ławce, zachęcająco przyciągając dziewczynę do wykonania tego samego.

- No więc zamieniam się w słuch. - odparła szorstko.

- Zacznijmy od tego że Szymon był i zawsze będzie moim przyjacielem. Nie ważne co zrobił, ale znajdę dowód na to, że to nie jest to na co wygląda. Zawsze darzył miłością Basię. Jednak prawda była taka, że ona spotykała się z nim aby dostać się do mnie... Gdy pierwszy raz ją zobaczyłem wydawała się taka niewinna, bezbronna...

Wziąłem głęboki wdech. Strasznie nienawidziłem drugiej części tej historii. Otuchy dodawała mi przytulona do mojego boku dziewczyna.

- Widziałem w niej tylko dziewczynę mojego przyjaciela. A moją świętą zasadą było nie odbijanie lasek kumplom... Nie wiem jak to się stało, że zaczęliśmy ukrywać "to uczucie". Nie trwało to długo bo Szymon przyłapał nas na całowaniu się w moim samochodzie... - westchnąłem. - Nienawidził mnie i Basi. Nie miał łatwo w dzieciństwie i naprawdę nie spodziewał się takiego ciosu. Ja oczywiście próbowałem się z nim pogodzić ale za to Basia była zadowolona z zaistniałej sytuacji.

- Co było dalej? - spytała niecierpliwie dziewczyna, która ocknęła się gdy zastopowałem opowiadanie.

- Za dużo wiedziała. Zaczęła się angażować w sprawy gangu, znała nasze słabe punkty... wiedziała gdzie wszystko trzymamy. Stała się łatwym celem dla wroga. Pewnego dnia, złapali ją... do tej pory nie wiem jak, ale zupełnie młoda dziewczyna umarła. Jej pokiereszowane zwłoki zostały znalezione na uboczu przy lesie... Szymon gdy się o tym dowiedział... nigdy nie widziałem go tak wściekłego, smutnego i zdeterminowanego zemstą...

- I dlatego robi to co teraz robi? - zapytałam.

- Nie, on mi wybaczył. Trwało to ponad kilka miesięcy ale przebaczył mi to że wplątałem ją w to porąbane gówno. Myślę że ta jego współpraca z wężami to jedynie przykrywka...

Dziewczyna mocno wtuliła się w moją klatkę piersiową, zalewając ją łzami.

- Hej, ciii nie płacz. - powiedziałem uspokajająco. - Przecież nic się nie dzieje tak?

- Przepraszam - mruknęła speszona - Zbyt pochopnie cię oceniłam... Nie sądziłam że masz taką historię... po części cię rozumiem Wojtek. Wychowywałam się od 3 roku życia tylko z ojcem a potem... on też zginął i zostałam sama z całym tym gównem. Ale ty? Ty masz przyjaciół i powinno być ci łatwiej i wierzę z całego serca w dobre intencje Szymona i obiecuję, że chociażbym miała stanąć na głowie to dowiem się jak zginęła twoja matka, po to abyś mógł spokojnie spać.

Nie wytrzymałem. Wpoiłem się zachłannie w krwiste usta Zuzy. Dziewczyna zaskoczona moim ruchem, z początku nie oddała pocałunku. Jednak po chwili otrząsnęła się i wplotła swoje dłonie w końcówki moich rozwichrzonych włosów.

Pogłębiła pocałunek. Naparłem z całą siłą na jej usta, powodując walkę pomiędzy naszymi językami. Wyrażał on ogromną tęsknotę i brakującą czułość z obu stron.

Gdy zabrakło nam powietrza, oderwaliśmy się od siebie. Oparła ona swoje czoło o moje i zdyszani wpatrywaliśmy się w swoje oczy. Musiały się w nich pewnie odbijać pojedyncze gwiazdy, pojawiające się na już zaciemnionym niebie.

- Zaskakujesz mnie pani Zuzanno Kwiatkowska - zaśmiałem się, całując dziewczynę w czoło.

- Oj panie Wojtku sądzę, że to pan ma mroczne sekrety ukrywane przed światem. Tylko jak taka niska osóbka mogła wzbudzić takie zainteresowanie u przystojnego bruneta? - poruszyła zabawnie brwiami.

- Nie wiem Zuza, naprawdę nie wiem... - uśmiechnąłem się pokrzepiająco.

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania