Poprzednie częściZanim nadejdzie śmierć

Zanim nadejdzie śmierć cz.6

Chciałam pobiec za nim. Chciałam go pocieszyć, przytulić, cokolwiek i nie wiem dlaczego.

Słyszeliśmy połowicznie rozmowę z gabinetu, głównie wtedy kiedy była mowa o Szymonie. Nic z tego nie zrozumiałam ale wiem że Wojtek jest wściekły.

Byłam gotowa za nim pójść, gdyby nie czyjeś silne ręce, łapiące mnie za nadgarstki.

- Zostaw mnie! - poprosiłam, krzycząc.

- Zuza, nie idź za nim bo coś ci jeszcze zrobi! Musi pobyć sam to wtedy mu przejdzie - powiedział Maks.

Westchnęłam leniwie. Doskonale wiem, że Maks ma rację a nienawidzę takiego typu sytuacji.

No nic, zaczekam na chłopaka, chcę zobaczyć że wróci cały i już spokojny.

- Chodź, musimy pogadać - westchnął Maks.

- Też tak sądzę, myślę, że należą mi się wytłumaczenia - prychnęłam, zanim skierowaliśmy się do pokoju chłopaka.

Pokój utrzymany był w ciemnych barwach, dominującym brązowym. Meble są brązowo-czarne, na środku pokoju stoi łóżko, a na ścianach porozwieszane są plakaty samochodów i zespołów.

Chłopaki...

Dobra, nie ważne to teraz...

Usiadłam wygodnie na pościelonej kanapie, patrząc jak chłopak podąża za mną i siada po drugiej stronie.

- No więc... - zaczęłam, próbując zakończyć tą ciszę.

- Więc, muszę ci to wytłumaczyć - westchnął.

- Szymon Kamiński o którym już słyszałaś, był najlepszym przyjacielem Wojtka. Znali się od małego, nawzajem sobie pomagali i wyciągali siebie z najgorszych gówien - zaśmiał się.

- No dobrze, ale dlaczego Wojtek się tak wściekł? - wtrąciłam.

- Nie przerywaj mi to się dowiesz - odpowiedział. - Szymon był razem z nami w naszym gangu aż do feralnego wypadku. Podczas jednej akcji gdy zagazowano nas w opuszczonej fabryce, Szymon zniknął. Dosłownie. My wszyscy opuściliśmy budynek a jego nie widzieliśmy. Podejrzewaliśmy że ktoś go porwał.

Wziął do ręki papierosa i podszedł z nim do okna. Odpalił peta po czym mocno się zaciągnął. Na szczęście nie mam żadnego problemu z dymem papierosowym.

- Okazało się, że podczas wczorajszej akcji, Szymon żyje. A dlaczego? Nikt nie wie.

- No to czy Wojtek nie powinien się cieszyć, że jego przyjaciel żyje? - spytałam zbita z tropu.

- On myśli, że Szymon nas zdradza - wzruszył ramionami - Tego by mu nie darował. Popatrzmy na to z realistycznej strony. Konkurencyjny gang jest zawsze krok przed nami. Wie gdzie trzymamy najcenniejsze rzeczy i składy oraz samochody. To by wiele wyjaśniało, bo Szymon świetnie zna nasze miejsca.

- Nie ma możliwości pomyłki? Dlaczego niby chciał by was zdradzić, to nielogiczne...

- Ja też tak sądzę. Za długo znam gościa i mogę stwierdzić że on by nam tego nie zrobił. Tylko Wojtek ma do niego powód do nienawiści, ale postanowili zostawić to w niepamięć...

- Jaki? - zapytałam zaciekawiona.

- Ja ci tego nie powiem, bo nie jestem uprawniony - uśmiechnął się lekko. - Wojtek musi ci o tym powiedzieć, ale pamiętaj abyś nigdy na niego nie naciskała, okej?

- Okej - westchnęłam. - Dziękuję, chociaż teraz jestem trochę wtajemniczona.

- Nie ma sprawy, a teraz muszę cię wyprosić bo chciałbym się w końcu wyspać - zaśmiał się.

- Jasne, już spadam - uśmiechnęłam się.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania