Poprzednie częściZnaki, cz. 1

Znaki, cz. 2

"Stary, poczciwy przylądek Canaveral" - pomyślał Stenson i rozsiadł się wygodnie w pojeździe, który wiózł jego oraz 5 astronautów w kierunku statku. Przyznano mu dowodzenia wyprawą, a co za tym idzie całkowitą odpowiedzialność.

Wrócił myślami do ostatniej rozmowy z głównym naukowcem NASA. To co mu pokazał na zdjęciach z satelity sprawiło, że omal nie usiadł. Pierwsza fotografia sprzed roku a na niej zwykły widok krateru Cassiniego. Druga fotografia to ten sam krater sprzed 3 miesięcy. Porównując oba zdjęcia widać było różnicę. Na nowszym zdjęciu w środku krateru dało się zauważyć nowy ciemny kształt, wedle naukowców nie stworzony przez żadne ruchy tektoniczne, bo takie na Marsie nie występują. Nie było to też wynikiem burz piaskowych. Pokazano mu liczne zdjęcia innych kraterów z takim samym ciemnym punktem pośrodku każdego z nich. "To pojawiło się nagle, nie mamy na to logicznego wytłumaczenia" - słowa naukowca rozbrzmiewały mu w uszach od kilku dni.

Dave odwrócił się do tyłu i spojrzał na swoją załogę ubraną w białe kombinezony trzymającą lśniące hełmy na kolanach. "Ciekawe, który okaże się Larsem Vincentem, albo Bridget Stenson" - przebiegła mu przez głowę ponura myśl.

- Co według was znajduje się w kraterze? - zapytał ogólnie Dave.

- Przecież to wiadome panie kapitanie. Kosmici. - odpowiedział mu szczupły brunet o nazwisku Robertson. Cała załoga wybuchła śmiechem. Stenson uśmiechnął się, ale nie mógł się przyznać, że taka myśl przyszła mu do głowy.

- Ktoś ma jakieś inne pomysły? - zagadnął ponownie - Bardziej przyziemne?

Nikt nie odpowiedział, zdało się tylko słyszeć nerwowy śmiech niektórych. Czekało ich teraz mało przyziemnych rzeczy.

 

*

 

Wszyscy siedzieli w swoich fotelach startowych. Silniki ryczały. Zaraz zacznie się najgorsze 9 minut. Dave czuł wibracje statku Orion 2 w każdej komórce swojego ciała. Nim się zorientował nie widział już pola startowego. Kilkanaście sekund później lecieli szybciej niż dźwięk. Wcisnęło go w fotel jakby jakiś grubas usiadł mu na brzuchu. Uczucie wgniecenia nie malało, aż nastąpiło szarpnięcie Oriona 2. Odleciały dwie rakiety wspomagające. Dave złapał rytm odpowiedniego oddychania. Spojrzał przez okno statku i zauważył, że ziemski błękit zmienia barwę na absolutnie czarny, złowrogi kolor. Teraz drugie szarpnięcie i silniki zgasły. Stenson jak i cała reszta poczuli, że nic nie ważą. Weszli szczęśliwie na orbitę. Dave zaśmiał się sam do siebie i wydał pierwszy rozkaz:

- Włączyć silniki orbitalne.

 

*

 

Lot przebiegał łagodnie. Każdy miał swoje zadania. Robertson, Clifford, McAllen, Higgins, Morris pilnie śledzili parametry Oriona 2. Byli najlepsi w swoim fachu. Dowództwo NASA nie mogło się teraz pomylić, ponieważ kolejna klapa oznaczała utratę zaufania społecznego. Stenson wiedział, że tam w dole jest nie mniejsza presja niż tu, w drodze na Marsa. Najnowsza technologia sprawiła, że lot będzie trwał około 250 dni w jedną stronę. Czytał o czasach z początku lat 20. XXI wieku, kiedy marzeniem NASA było 1000 dni podróży.

 

*

 

243 dzień lotu. Czerwona kropka stawała się coraz większa. Widzieli już wyraźnie czapy lodowe na marsjańskich biegunach. I najważniejsze miejsce docelowe, czyli krater Cassiniego. Dave podszedł do okna i obserwował własnym okiem to, co prawie rok temu pokazywał mu na fotografiach naukowiec z NASA. Czarny punkt w samym środku krateru tkwił jak groźba. Obejrzał się w prawo i widział jak cała załoga wyglądała przez okna w statku. Obserwowali to samo.

Kolejny dzień był decydujący. Statek w całości miał lądować na Marsie, od dłuższego czasu nie używano lądowników. Wybrano parametry do lądowania, najbardziej płaskie miejsce w kraterze. Pomyłka mogła srogo ich kosztować. Jeśli mają zginąć, zginą wszyscy.

Włączono proces lądowania. Musieli polegać na pełnym automatyzmie Oriona 2. Przejście na pracę ręczną nie było w tych warunkach możliwe.

Stenson zajął to samo miejsce co 244 dni wcześniej. Wiedział, że ten moment obserwuje cała Ziemia. Pomyślał o pracownikach NASA, pułkowniku Benedict'cie i o ... Bridget. Czuł to ziemskie napięcie w swoich żyłach czy druga wyprawa na Marsa będzie udana?

Głos komputera w jego hełmie zaczął odliczać sekundy do rozpoczęcia procesu lądowania.

10..9..8..7..6..5..4..3..2..1..Nagłe szarpnięcie i metaliczny głos: "Silniki ściągające włączone". Dave poczuł jak statek opada. W oknie widział już tylko kolor czerwony. "Silniki hamujące włączone". Impet statku nagle zmalał. Trzecia informacja, która zapowiadała najgorsze: "Podwozie wysunięte". Dave zamknął oczy po czym nastąpił potężny wstrząs. Mózg mało mu nie wypadł z czaszki. Prawie stracił przytomność. Odzyskał po parunastu sekundach nadszarpniętą świadomość, potrząsnął głową. Ostatni komunikat komputera: "Orion 2 osiąga punkt zero". Wylądowali. Panowała totalna cisza. Stenson odpiął pasy i przyjrzał się załodze. Higgins wisiał bezwładnie na utrzymujących go pasach. Reszta się ruszała niemrawo i odpinała pasy świadoma udanego lądowania. Dave podszedł do Higginsa i zbadał mu puls. Wyczuł tętno i odetchnął z ulgą. Higgins stracił tylko przytomność. Załoga docuciła go, a Dave miał jeszcze jedno zadanie. Musiał zameldować na Ziemię, że wykonał zadanie lądowania. Włączył konsolę z ekranem i nadał sygnał. Po 10 sekundach zobaczył uśmiechniętą twarz cywilnego szefa NASA senatora Jacksona. Uświadomił sobie, że ma na sobie hełm. Odsunął szybkę a uśmiech senatora jeszcze się powiększył.

- Melduje wykonanie zadania. Orion 2 wylądował - powiedział sztywno Stenson.

- Gratulacje dla pana kapitanie i całej załogi - odpowiedział w tym samym tonie Jackson. - To pierwsze zadanie, ale przed wami kolejne, nie mniej łatwe.

- Zgadzam się w pełni. Zrobimy wszystko co w naszej mocy.

- Panie kapitanie Stenson, życzę panu i załodze Oriona 2 szczęśliwego pobytu i powrotu z Marsa. Teraz czas na wielki krok w nową erę. - powiedział już bardziej na luzie senator i rozłączył się nim Dave zdążył mu podziękować. Po chwili ekran rozbłysnął na nowo i znowu ujrzał senatora Jacksona.

- Mam niespodziankę dla pana i załogi. - powiedział administrator NASA. Dave obejrzał się do tyłu i stwierdził, że razem z nim przy ekranie stoi cała załoga, nawet poturbowany Higgins. Twarz senatora zniknęła a ekran przedzielił się pionowo na pół. Z lewej widać było to co się działo w komorze startowej podczas lądowania. Każdy rozpoznał siebie. Prawa część ekranu podzieliła się z kolei na dziewięć kwadratów a na każdym z nich widać było to co się dzieje w tym momencie w kilku miejscach na świecie. Nowy Jork, Londyn, Paryż, Sydney, Rio de Janeiro, Tokio, Bombaj, centrum dowodzenia NASA i ...gabinet prezydenta USA. Setki tysięcy ludzi w każdym z tych miast zgromadzonych, aby obejrzeć lądowanie na Marsie sześciu ludzi po 244 dniach. Tłum wybuchał euforią w dwóch momentach: kiedy astronaucie poruszyli się po zakończeniu lądowania i kiedy Stenson odsunął szybkę z hełmu.

- Jest pan idolem kapitanie - rzucił z rozbawieniem Robertson. Dave uśmiechnął się do siebie i powiedział:

- Zbierajmy się, Mars czeka.

Następne częściZnaki, cz. 3 Znaki, cz. 4 Znaki, cz. 5

Średnia ocena: 4.3  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Vespera ponad rok temu
    No i już serial odjechał od twojego opowiadania, bo tam o kosmitach nie ma ani słowa :)
    Patrzę na twój tekst i zastanawiam się nad pisownią liczebników. Zwykle jednak zapisuje się je słownie. W przypadkach takich jak "Orion 2" zostaje cyfra, tak samo jak "Czytał o czasach z początku lat 20. XXI wieku", tu też jest na pewno dobrze.
    Ale np. tu "wiózł jego oraz 5 astronautów" albo "ten sam krater sprzed 3 miesięcy" - słownie, nie wrzuca się tak cyfr w narrację.
    "243 dzień lotu." - o i tu nie wiem. Jeśli cyfra, to z kropką wskazującą, że jest to liczebnik porządkowy. Ale chyba napisałabym to słownie... Nie wiem. Ktoś jakiś pomysł coś?
    "aby obejrzeć lądowanie na Marsie sześciu ludzi po 244 dniach." - a tu bym już na stówę zmieniła na zapis słowny.
    "10..9..8..7..6..5..4..3..2..1.." - a to mi cię całkiem podoba, no, może po trzy kropki zamiast dwóch, żeby to były prawdziwe wielokropki, ale rozumiem ten zamysł stylistyczny.
  • MKP ponad rok temu
    Podpisuję się pod powyższym
    5 astronautów czyta się: pięć astronatów i to jest błędne tak jak trzy miesięcy. 3 miesiące jest poprawnie, ale unika się tego narracji.
  • MKP ponad rok temu
    Podobnie z dniami: dwieście czterdzieści trzy dzień lotu i dwieście czterdzieści cztery dniach:)

    "Lecieliśmy już 243 dni" jest poprawnie
  • Bugenhagen24 ponad rok temu
    Dzięki, Będę to miał na uwadze :)
  • Vespera ponad rok temu
    Bugenhagen24 Możesz to jeszcze gdzieś posprawdzać, w necie da się znaleźć fajne stronki z poradami dla pisarzy, może będzie coś o liczebnikach.
  • Vespera ponad rok temu
    MKP Jak masz 5 astronautów to ci powie mniej niż pięciu albo pięcioro - słowo już sugeruje płeć astronautów, w drugim przypadku jest wśród nich co najmniej jedna kobieta. U mnie takie wzmianki bywają ważne.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania