Poprzednie częściZnaki, cz. 1

Znaki, cz. 4

Benedict oznajmił załodze, że trzeba jak najszybciej wyruszyć w kierunku piramidy i jeśli to możliwe, wejść do środka. Każdy spodziewał się takiego rozkazu, ale wszyscy miny mieli marsowe.

Robertson dochodził do siebie w swojej kajucie. Na statku razem z nim miał, zostać Higgins, zaś do trzyosobowej ekipy dołączył Morris.

- Wyśpijmy się dobrze. Juto rano na nowo omówimy plan działania i zbierzemy sprzęt - zawyrokował Stenson, choć dobrze wiedział, że żaden z nich długo nie zmruży oka.

Dave wstał jako pierwszy i spojrzał przez okienko. Fobos i Deimos znowu naigrywali się z niego. Z zamyślenia wyrwało kapitana pukanie do drzwi. Otworzył i zobaczył marną sylwetkę Robertsona.

- Mogę wejść panie kapitanie? - zapytał słabym głosem Robertson. - Chciałbym z panem porozmawiać. Nie mogłem zmrużyć oka.

Dave wpuścił go do środka i zamknął drzwi. Nie odwracał się do niego plecami. Ustawił się przodem i blisko szafki z bronią.

- Siadaj Robby - wskazał podkomendnemu miejsce na taborecie - Jaki masz problem?

- Kapitanie, to co zobaczyłem wczoraj ... jest nieludzkie. Musimy się stąd jak najszybciej wynosić.

Stenson spojrzał gniewnie na Robertsona widząc go w takim stanie i co gorsza słuchając tego co miał do powiedzenia.

- Posłuchaj mnie uważnie, bo dwa razy nie powtórzę tobie tego ostrzeżenia. Jeżeli za minutę nie weźmiesz się w garść to przysięgam, że odstrzelę cię jak psa. - powiedział spokojnie, ale ostro Dave. Robertson zrobił wielkie oczy i widać było jak przełknął ślinę. - Za 40 sekund opuścisz moją kajutę, pójdziesz do siebie, weźmiesz kombinezon i przygotujesz się do wyprawy pod piramidę. Jedziesz zamiast Morrisa. Nie zostawię cię z Higginsem sam na sam. Bóg jeden raczy wiedzieć co może ci strzelić do łba. Muszę mieć cię na oku. Jeśli zobaczę minimalną oznakę szaleństwa, jakieś defetystyczne gadki o powrocie na Ziemię strzelę ci z lasera prosto w pierś. Piramida, której tak się boisz będzie twoim grobem. Zrozumiałeś?! - Stenson krzyknął i zerwał się z miejsca. To samo zrobił Robertson. Stali tak przez chwilę wpatrując się w siebie.

- Tak...jest - powiedział cicho podkomendny.

- Co powiedziałeś?! - warknął na niego Stenson.

- Tak jest kapitanie! - odpowiedział głośno Robertson.

- Odmaszerować. Za 15 minut odprawa.

- Tak jest! - wykrzyknął Robertson i wybiegł na korytarz.

Dave na odprawie omówił najważniejsze sprawy związane z wyprawą. Złowił zdezorientowane spojrzenia, kiedy poinformował resztę o tym, że Robertson jedzie pod piramidę. Nikt jednak nie protestował. Wszyscy jechali na tym samym wózku i byli świadomi, że mogą już nigdy nie zobaczyć Ziemi.

 

*

 

Jakieś dwie minuty temu minęli od wschodu znane im wzgórze i pędzili pojazdem przed siebie w kierunku czarnej piramidy. Jej szczyt lśnił oślepiającym blaskiem. Budowla oprócz koloru, wyglądała identycznie jak te z Egiptu. Z racji szumu silnika, nie słyszeli znanego im dźwięku. Stenson raz co raz zerkał na Robertsona. Ten siedział sztywno z zaciśniętymi na kolanach pięściami.

- Kapitanie, po prawej - powiedział McAllen i wskazał ręką jakiś punkt. Robertson przechylił się bardziej w stronę okna i teraz zobaczył. W sporej odległości od piramidy stał wysoki, czarny obelisk. - Jedź w jego kierunku, od niego zaczniemy - rozkazał Dave.

Po kilku minutach byli przy obelisku. Jakieś czterysta metrów dalej stała piramida. Widok oszałamiał. Była dwa razy większa niż ta Cheopsa. Kiedy stali na przeciwko obelisku, Deimos i Fobos znajdowali się akurat po jednej i drugiej stronie szczytu piramidy. Wyglądało to tak jakby coś patrzyło na nich swoimi ślepiami i rozwarło ogromną, czarną paszczę. Stenson spojrzał się na Robertsona. Na szczęście nie zauważył oznak szaleństwa. Podeszli bliżej do obelisku.

- Nie słychać tego dźwięku - przytomnie zauważył McAllen. Faktycznie dźwięk zniknął i nie dudnił w uszach. Obeszli obelisk dookoła. McAllen robił zdjęcia, a następnie uruchomił dron i sfotografował marsjański słup z góry.

- Obelisk symbolizował bramę między ziemią a niebem. - powiedział niespodziewanie Robertson. Pozostali spojrzeli na niego. Dave momentalnie odetchnął, bo tamten powiedział coś wreszcie z sensem. - Zobaczcie, są tam jakieś znaki. - kontynuował Robertson i wskazał palcem na szczyt obelisku. McAllen podniósł dron wysoko i zatrzymał go na wprost napisów. Teraz na ekranie w jego rękach widać było wyraźnie co jest tam umieszczone. - Hieroglify - odezwał się znowu Robertson. Te słowa zamroziły pozostałych.

- Zrób zdjęcia, musimy dowiedzieć się znaczenia tych znaków. - rozkazał McAllenowi Dave.

Fotografie z dronu wysłali przez tablet do statku, gdzie czuwali Higgins z Morrisem, którzy mieli przetłumaczyć te symbole. Stenson zastanawiał się przez chwilę jak zareagowali na to odkrycie. Jego samego już nic nie mogło zdziwić. Wkrótce miał się przekonać, jak bardzo się mylił. Po dziesięciu minutach ekran na tablecie zamigotał. Morris napisał krótko: "Przybyli bogowie". Dave zastanawiał się nad znaczeniem tych słów i nie zauważył, że Robertson wskazuje coś ręką w stronę piramidy. Spojrzał w tamtym kierunku i dostrzegł jakiś ruch. Nie zdążył przyjrzeć się dobrze, bo musiał biec za Robertsonem, który pędził w stronę pojazdu chcąc nim uciec.

Następne częściZnaki, cz. 5 Znaki, cz. 6 Znaki, cz. 7

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (8)

  • MKP ponad rok temu
    "Posłuchaj mnie uważnie, bo dwa razy nie powtórzę tobie tego ostrzeżenia" - bez tobie: jeśli zdanie bez zaimka pozostaje czytelne i z sensem, to go wyrzucamy.

    ", że odstrzelę cię jak psa. - powiedział" - kropka się wkradła.

    ". - Za 40 sekund opuścisz moją kajutę, pójdziesz do siebie, weźmiesz swój kombinezon i przygotujesz się do wyprawy pod piramidę." - bez swój.

    "- Tak..jest -powiedział" - nie wiem co oznaczają te dwie kropki i spacja przed powiedział.

    "Złowił zdezorientowane spojrzenia, kiedy poinformował resztę o tym, że Robertson jedzie pod piramidę. " - zlowił to nie jest dobre określenie. Jeśli już to "wylowił z grupy kilka zdezorientowanych spojrzeń"

    "Kapitanie, po prawej. - powiedział" - jeśli didaskalia zaczynamy z jajek litery, to nie dajemy kropki po wypowiedzi. Wszytko co odnosi się do kwestii mówionej: powiedział, wysapał, parskał itp... zaczynamy z małej litery.

    Robi się ciekawie.
    Czekam na kolejne.
  • Bugenhagen24 ponad rok temu
    Dziekuję mój kolektorze :)
  • MKP ponad rok temu
    Bugenhagen24
    Kolektorze??? ???
  • Vespera ponad rok temu
    Nie jestem pewna, czy księżyce Marsa utworzyłyby taki malowniczy widoczek z piramidą, mogą być do tego za małe... Co nie zmienia faktu, że scena ładna i tak się jakoś Stargate'owo zrobiło - komplement to jest, bo lubię Stargate, ten pierwszy film, właśnie za połączenie science fiction i mitologii egipskiej.
  • MKP ponad rok temu
    Hmm... To jest dobre i ciekawe pytanie o te księżyce. One są malutkie, ale kluczowym pytaniem jest: czy orbity dają taką możliwość? Nie mam w sumie pojęcia.
  • Vespera ponad rok temu
    MKP Na szybko znalazłam informację, że jeden z nich jest widoczny na marsjańskim niebie jak jasna gwiazda.
  • Bugenhagen24 ponad rok temu
    MKP Sprawdzałem na Stellarium, da się. Oczywiście nie będą stały w jednej linii jak oczy :)
  • MKP ponad rok temu
    Bugenhagen24
    I git
    Nawet jakby się nie dało to i tak można na potrzeby sceny?

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania