Poprzednie częściCisza duszy, rozdział pierwszy

Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Cisza duszy, rozdział ósmy

^Courtney^

 

Siedziałam na łóżku i czekałam na głównego alfę. Słyszałam, jak beta Hopper rozmawiał z kimś za drzwiami i myślę, że właśnie z alfą. Oparłam głowę o ścianę, a nogi podkuliłam do brzucha. Czekałam, nie wiedząc jaki jest alfa. Słyszałam o nim same najgorsze rzeczy. W końcu nie bez powodu został alfą głównym. Kiedy usłyszałam otwieranie drzwi, zamknęłam oczy. Słyszałam szuranie krzesła po chwili głos mężczyzny.

 

- Jestem alfa Matthew Wildleaf i chciałbym z tobą porozmawiać. Byłoby miło, gdybyś otworzyła oczy. - powiedział. Pochyliłam głowę i wbiłam wzrok w podłogę. Nie mogę patrzeć w oczy głównemu alfie. Chodzą plotki, że skazał na śmierć człowieka, który to zrobił. Usłyszałam głośne westchnięcie.

 

- Chcę znać nazwiska osób, które biorą udział w strajku.

 

- Nie wiem nic o żadnym strajku. - wyszeptałam.

 

- Jak się nazywasz?

 

- Courtney Andrews alfo. - odpowiedziałam cicho. Czułam, że alfa się do mnie przybliżył.

 

- W takim razie, za co zostałaś tak pobita?

 

- Za nieupilnowanie ogrodu i za... Inżynier podejrzewał, że byłam jedną z osób, które zaczęły bunt. Ale tutaj nie ma żadnego buntu. - ostatnie zdanie powiedziałam głośno.

 

- Spójrz na mnie i powiedz mi, kto cię tak urządził. Nie wierzę też, że byłaś torturowana z powodu byle kwiatków. - powiedział ostro. Przełknęłam głośno ślinę. Mam już dość mówienia w kółko tego samego.

 

- Każdy człowiek ma jakieś zadanie na tydzień. Moim zadaniem było pielęgnowanie ogrodu, więc pierwszego dnia przesadziłam ulubione kwiaty luny. Następnego dnia zastałam je podeptane i powyrywane... Beta z alfą sądzą, że to moja sprawka. - powiedziałam, nadal mając wzrok wbity w dół. Usłyszałam ciche warczenie. Kiedy poczułam dłoń alfy na moim podbródku, spięłam się. Mężczyzna podniósł moją głowę, przez co spojrzałam mu w oczy.

 

- Beta z pewnością powiedział ci, że wyczuwam kłamstwo.

 

- Mówię prawdę. - przerwałam mu głośno, jednak od razu się skuliłam.

 

- Myślisz, że cię uderzę tylko dlatego, że mi przerwałaś? Nie jestem katem, który bije kobiety i torturuje ludzi bez powodu. - zmarszczyłam brwi. Otworzyłam usta, by odpowiedzieć, jednak przerwał mi promieniujący ból. Złapałam się za rękę, na której miałam bransoletkę i zajęczałam głośno z bólu. Alfa wstał z krzesła. Zaczęłam ciężko oddychać, kiedy ból ustał. Leżałam zwinięta w kulkę, trzymając się za rękę. Łzy moczyły moją poduszkę.

 

- Kim jest inżynier? - zapytał brunet po chwili. Kiedy na niego musiałam spojrzeć, zauważyłam, że ma krótko ścięte brązowe włosy i czarne oczy.

 

- Alfą tego stada. Przesłuchiwał mnie razem z betą. - powiedziałam. Alfa wyszedł z pokoju, jednak zostawił otwarte drzwi. Słyszałam, jak powiedział do bety Hoppera, aby wezwał lekarza, po czym wrócił do środka i zamknął drzwi.

 

- Po co ma mnie widzieć lekarz? - zapytałam. Byłam już na wszystko obojętna. I tak zginę. Jak nie dzisiaj to jutro. Inżynier mi tego nie popuści. Do pokoju wszedł główny beta z wysokim brunetem. Zamknął drzwi. Byłam w pokoju z trójką wilkołaków. Spojrzałam na lekarza, który miał mnie zbadać, po czym wstałam z łóżka wstrząśnięta. Do oczu napłynęły mi łzy, gdy rozpoznałam swojego brata. Przełknęłam głośno ślinę.

 

- Robert? - zapytałam zdławionym głosem. Alfa spojrzał zdziwiony na betę a mój brat na mnie. Nie rozpoznał mnie.

 

- Znamy się? - zapytał, robiąc krok w moją stronę.

 

- Courtney... - wyszeptałam, na co brunet zrobił wielkie oczy. Podszedł do mnie powoli, po czym przytulił mocno do swojej piersi. Usłyszałam ciche warczenie.

 

- Myślałem, że nie żyjesz. Tak cholernie za tobą tęskniłem. - powiedział, całując mnie czubek głowy. Oparłam głowę i syknęłam, kiedy dotknął moich pleców. Mężczyzna odsunął mnie od siebie i kazał mi obrócić się do niego tyłem. Zrobiłam, co kazał. Po chwili poczułam, jak unosi moją koszulkę. Usłyszałam głośne przekleństwa i warczenie, kiedy moje plecy zostały w pełni ukazane.

 

- Czym ci to zrobili? - spojrzałam na Roberta. Miał łzy w oczach. Dotknął mojego policzka, jednak odsunęłam głowę.

 

- Używali wiele narzędzi. Noże, bicze zakończone metalowymi kulkami...

 

- Ale najczęściej bili cię i kopali, zgadłem? - pokiwałam głową twierdząco. Mężczyzna westchnął i kazał położyć mi się na brzuchu. Przełknęłam głośno ślinę.

 

- A mogę na boku? - zapytałam cicho. Na moje pytanie alfa podszedł do mnie szybko.

 

- Pokaż swój brzuch. - rozkazał. Skuliłam się pod jego tonem i po chwili podniosłam koszulkę, pokazując siny brzuch. Alfa zacisnął pięści i spojrzał na betę.

 

- Wyjeżdżamy jeszcze dziś. Poszukaj jakiegoś busu, na dwadzieścia osób. Zabieramy wszystkie ludzkie dziewczyny, a Emily przesłucham na miejscu.

 

- Emily nic nie wie! Nie możecie jej przesłuchiwać, to jeszcze dziecko! - krzyknęłam, robiąc dwa kroki w tył. Kiedy wzrok alfy spoczął na mnie, mogłam przysiąc, że stał się on łagodniejszy.

 

- Myślę jednak, że dziewczyna wie więcej, niż nam się wszystkim wydaje.

 

- Bus jest załatwiony alfo. - powiedział beta. Szybko to załatwił. Alfa pokiwał głową.

 

- Każcie dziewczynom wsiąść do niego. Wyruszamy od razu, kiedy wszystkie będą na miejscach. - rozkazał. Mężczyźni pokiwali głową, po czym wyszli z pokoju. Zostałam sama z alfą, który znalazł się przy mnie, nawet nie wiem kiedy. Dotknął mojego policzka delikatnie.

 

- Alfo...

 

- Mów mi po imieniu Courtney. To jest rozkaz. - powiedział z delikatnym uśmiechem. Zamrugałam kilka razy.

 

- Dlaczego to robisz?

 

- A czy nie tego byś chciała? Żeby dziewczyny przeżyły? - zapytał. Zmarszczyłam brwi na jego słowa.

 

- Skąd wiesz, co bym chciała alfo? - mężczyzna na moje pytanie pochylił się i spojrzał mi prosto w oczy.

 

- Bo jesteś moją mate. - jego tęczówki zmieniły kolor na czerwony, kiedy to mówił. Niemożliwe.

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania