Poprzednie częściJaja skąpane w nadziei. Prolog.

Jaja skąpane w nadziei. - Roz.9 - Niezręczna sytuacja.

Nieubłagana noc powoli doganiała przyjaciół. Wszyscy olimpijczycy powracali do swych domów. Tylko Avril pozostała na łące. Wpatrywała się w gwieździste niebo i rozmyślała nad słowami Pelena.

- Chodźmy do domu.

- Przecież nie mam gdzie spać.

- O to się nie martw. - chwycił jej dłoń i lekko pociągnął.

Po zmroku Olimp wyglądał na opuszczony. Nikt nie zwracał uwagi na przechodniów, tak, jak za dnia. Aiden był wykończony. Szedł z opuszczoną głową, ze wzrokiem wbitym w ziemię. Natomiast chłopak był jego całkowitym przeciwieństwem - dumnie truchtał przed towarzyszami, a na jego twarzy widniał ten słynny krzywy uśmiech. A co można było powiedzieć o nastolatce? Miała łamane uczucia. Z jednej strony chciała skakać ze szczęścia, a z drugiej skorcić się tak jak to tylko możliwe.

- To tutaj. - olimpijczyk przerwał dręczącą ciszę.

Dziewczyna stała jak słup. "Nie, nie, nienienienienie... NIE!" - krzyczała w myślach.

- T-To przecież pałac Jowisza!

- Tak się składa, że mieszkam w jednej z komnat...

- Yyy...

- Nie martw się. Poza nami jest tu tylko Noah.

"Poza nami jest tu TYLKO Noah?!" Co to miało znaczyć?! Mimo zdenerwowania postanowiła zaufać przyjacielowi i razem ruszyli do środka.

Sala była ogromna. Ściany i podłoga były koloru śnieżnobiałego, przyozdabiane złotymi płaskorzeźbami. Na ziemi nie leżał ani jeden okruszek, a powietrze miało zapach kwiatowy. Było przepięknie.

- Jest już późno. Wykąp się i śpij.

- Macie tu łazienkę? - zdziwiła się.

- Coś w tym stylu. Ja też już idę. Twoje drzwi są po prawej.

Chwyciła ręcznik i przekroczyła srebrny próg. Łaźnia nie była wcale gorsza. Przyozdobiona brylantami wyglądała jak ze snów. Widocznie Olimp był częścią nieba. Świadomość, że jest sama, dawała jej pełne pole do popisu. Wreszcie mogła chlapać, skakać, turlać się, nurkować i robić co dusza zapragnie.

Efekt końcowy: kafelki mokre jak po powodzi. Jednak po chwili wszystko wsiąknęło w ziemię i nie było śladu po dzikiej zabawie. Przynajmniej czuła się świetnie. Zarzuciła na siebie lekko prześwitujący szlafrok i powróciła na korytarz. Jak na złość chłopcy też musieli skończyć mycie. Nie. Jak na złość NOAH musiał skończyć mycie. Zarzucił Avril dowcipne spojrzenie i zaśmiał się kpiąco.

- Mmm... Co za figura... - mamrotał pod nosem.

Przez chwilę nastolatka zrobiła się czerwona jak burak i chciała wrócić do sypialni, ale obecność Pelena uniemożliwiała jej jakikolwiek ruch.

- Nie przejmuj się nim. Zachowuj się jakby nas nie było. - poklepał ją po głowie i zniknął za rogiem.

Owinęła się w kołdrę i usłyszała skrzypienie drzwi. Ta znana sylwetka...

- Obudziłem cię?

- Nie. Jeszcze nie zasnęłam. Pelenie?

- Tak?

- Skoro ja śpię na łóżku...

- O mnie się nie martw. Ziemia jest całkiem wygodna.

- Nie! Nie będziesz spał jak jakiś pies!

- A masz jakiś lepszy pomysł? Może od razu zaśniemy razem?

- A żebyś wiedział.

"O nie... Nie powiedziałam tego, prawda?"

Chcecie poznać zakończenie - domyślcie się.

Avril przekręciła się na drugi bok. Zapomniała, że nie jest sama. Nos w nos z chłopakiem w jednym łóżku, pod jedną kołdrą. Czemu on jeszcze nie spał? No cóż, było to dość niezręczne. Gwałtownie wróciła do poprzedniej pozy.

- Av, mogę spać na zie-

- Nie! Śpij. Nie przeszkadzaj sobie.

- Ach, coś się stało?

- Wiem, że zachowuję się dziwnie, ale no... to takie trochę niepokojące...

- Rozumiem.

- Gdyby teraz był tu ze mną Noah, a nie ty...

- Nie ma i nie będzie.

Teraz mogła dziękować Bogu za jego wyrozumiałość. Pelen walczył o nią jak głodny kundel o kość. Była przy nim bezpieczna. Opuściła powieki i pogrążyła się w głębokim śnie. Nagle poczuła dotyk. Delikatny i ostrożny.

- Nie oddam cię temu czubkowi. Nie martw się. - wyszeptał i przykrył się kołdrą.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania