Karczma Szarlotka . 2
W środku na dobre trwała impreza. Idąc do gabinetu szefa zauważyłem bar przy którego ladzie tłum już podchmielonych mężczyzn domagało się kolejnej kolejki. Grey doprowadził mnie do korytarza i wskazał drzwi naprzeciw. –Muszę się zmywać , zaraz zaczną niszczyć wszystko co popadnie. Miło było cię spotkać – uśmiechnął się i pobiegł najszybciej jak mógł.
Nie pozostało mi nic innego jak tylko wejść do środka. Pociągnąłem za klamkę i wszedłem do środka. Był to mały gabinet. Na suficie wisiała lampa która, rzucała światło na całe pomieszczenie. Z dwóch stron pomieszczenia pod ścianami stały szafy w których, znajdowały się różnego rodzaje alkohole jaki i książki na temat psychologii i ekonomii. Na środku stało biurko wykonane z drewna dębowego. Nie było ono przesadnie wielkie a bogate wzory wyryte wokół świadczyły że jego właściciel śpi na pieniądzach. Za nim siedział natomiast szef całego przybytku. Średniego wzrostu człowiek z odstającymi, nieuczesanymi , czarnymi włosami. Jak zwykle ubrany był w najzwyklejszy garnitur.
-Witaj, dawno się nie widzieliśmy, dobry przyjacielu – uśmiechnąłem się i podałem rękę.
-Cieszę się że cię widzę, mam do ciebie parę spraw. – uścisnął rękę po czym wstał do jednej z szaf i wyjął z niej butelkę burbonu. Sądząc po butelce która, była starszej daty, świadczyło to o cenie i smaku trunku. Gdy usiadł i postawił butelkę, sięgnął ręką do najniższej szuflady biurka z której, wyciągnął dwie szklanki z grubym dnem po czym postawił na biurku. Nalał do obu trunku. Podał mi jedną , rozsiadł się w fotelu i zaczął popijać zawartość szklanki, ja również pociągnąłem duży łyk. Siedzieliśmy tak w milczeniu dopóki nie skończymy pić.
Po opróżnieniu szklanki spojrzał on na mnie i zaczął mówić.
-Powiedz mi co wiesz na temat interesów Jacka.
-Szczerze powiedziawszy to niewiele. Wiem tyle że zawiązał tymczasowy sojusz z Prezesem i obaj przejęli większość czarnego rynku w zachodniej części miasta. Nie martw się twoja pozycja nie jest zagrożona. Sojusz ten ma potrwać mniej więcej jakieś trzy miesiące.
Gdy skończyłem mówić, zmierzył mnie wzrokiem po czym wziął butelkę i nalał sobie kolejną porcję burbona. Po opróżnieniu szklanki spojrzał na mnie jeszcze raz tym samym przeszywającym wzrokiem. –Wybacz mi ale zapomniałem o jednej ważnej rzeczy.- sięgnął do wewnętrznej kieszeni marynarki i wyciągnął z niej kopertę. Wyglądała jakby znajdowało się w niej coś dużego (jak on zmieścił coś takiego w marynarce i nie rozerwał kieszeni).
-Proszę to zapłata za ostatnią robotę, według umowy trzy rulony. – wręczył mi kopertę.
Otworzyłem ją aby upewnić się czy wszystko się zgadza. Po sprawdzeniu, schowałem kopertę do kieszeni płaszcza.
-Wracając do tematu. Dowiedz się więcej na temat tego ich sojuszu i przyjdź jak będziesz coś miał. Kolejną sprawą jest to że, ostatnio mam tutaj coraz więcej nalotów i kontroli ze strony psów. Czy ty coś kombinujesz i chcesz mnie pogrążyć ?
- Nie mam takiego zamiaru. Gdybym chciał, zrobiłbym to już wcześniej. Dzieje się tak dlatego że, jakiś świerzak puścił plote że tutaj kwitnie handel prochami i dochodzi do mordów.
Oczywiście jest to kolejna błaha spraw więc o to się nie martw.
- Rozumiem. Załatw to jak najszybciej.
Komentarze (2)
Pomysłowa nazwa karczmy xD
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania