Karczma Szarlotka . 5
Odłożyłem telefon, skończyłem śniadanie po czym wyszedłem z mieszkania. Wsiadłem do najbliższego tramwaju i pojechałem na posterunek. Kiedy już znalazłem się przed wejściem do budynku i miałem wejść do środka usłyszałem głos. Odwróciłem się i zobaczyłem gościa którego miałem uciszyć. Rozmawiał akurat ze swoim przełożonym który ewidentnie nie chce jechać na patrol. Poczekałem chwilę. Ich rozmowa trochę trwała ale, w końcu się skończyła. Podszedłem do niego jakby nigdy nic.
-Hej, Tom. Jak tam życie ? – zapytałem.
-Witam. Jakoś leci, zaraz muszę zabierać się za papierkową robotę.
-To słabo, zgaduję że nie bez przyczyny to robisz.
-Ta, powiedzmy że robię to za karę.
-Może chcesz zapalić ?
-Z miłą chęcią.
Obaj udaliśmy się na tył posterunku. Było to miejsce gdzie nikt nie chodzi, mogłem działać swobodnie. Stanąłem tak aby on za plecami miał ścianę.
-Zanim zapalimy, muszę cię ostrzec. Ostatni raz próbujesz pogrążyć Karczmę, rozumiesz.
-Nie wiem o co ci chodzi . – jego twarz mówiła wszystko. Zaczął się cofać.
-Nie wiesz o czym mówię ? To powiedz mi w takim razie kto informuje patrole o handlu prochmi które, niby się tam odbywają. Mnie nie oszukasz. Powiedz ładnie albo zniszczę cię jak robaka.
-Ty mi grozisz? Proszę. Co mógłbyś mi zrobić ?
- No nie wiem . – sięgnąłem do tylnej kieszeni po telefon. –Popatrzmy. Zacznę od twojego życia prywatnego. – Zacząłem pokazywać mu zdjęcia z jego randki z kochanką z którą jest jakieś trzy miesiące.
-Skąd to masz ? – gdy się zapytał, widziałem jak pot zaczyna mu połyskiwać na czole.
-Czy to ważne ? Wiem że masz bardzo uroczą żonę, założe się że dobrze wam się układa. Szkoda by było gdyby te zdjęcia ujrzały światło dzienne.
-Co jeszcze na mnie masz ?
-Cały arsenał kolego- poklepałem go po ramieniu. –Żeby mi to był ostatni raz. Rozumiemy się?
-Oczywiście.
Odsunąłem się parę kroków po czym dodałem na koniec
-Do następnego razu. – i udałem się do wcześniej obranego celu.
Zaszedłem znów przed główne drzwi komisariatu, tym razem wszedłem do środka.
Tak jak miałem w planie, przeszedłem długi korytarz i skręciłem w prawo. Znajdowałem się przed drzwiami największego skurywysyna – mojego szefa. Ostrożnie otworzyłem drzwi, zrobiłem szparę i zajrzałem do środka.
-Widzę cię , właź.
Posłusznie wszedłem do środka.
-Dzień dobry. W jakiej sprawie zostałem wezwany ? – zapytałem bezpośrednio.
-Zostajesz tymczasowo wycofany ze wszystkich spraw. Skupiasz się na jednej – Karczma Szarlotka.
-Czemu akurat tego miałbym się czepić ?
-A dlatego że, szef tej rudery figuruje na naszej liście poszukiwanych.
-Yyy…chwila ale kiedy został wypisany na niego list gończy ?
-Wczoraj. Ma on swoje za uszami. Były szef mafii który, parę lat temu trząsł całym czarnym rynkiem. Kiedy mieliśmy go aresztować, dzień przed akcją zniknął jak dym.
Myśleliśmy że, nie żyje, a tu proszę, po czterech latach postanawia się ujawnić.
-Czyli mam rozumieć że, mam infiltrować go i przekazywać informacje tobie.
-Dokładnie. Możesz iść.
Po wyjściu z jego gabinetu i kierowaniu się w stronę wyjścia, uświadomiłem sobie że, najpierw muszę unicestwić policję aby, mój plan nie spalił na panewce.
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania