Poprzednie częściKolega brata Roz. 1

Kolega brata Roz. 4

**** Godzinę później ****

Dyskoteka trwała w najlepsze, a ja siedziałam sama przy stoliku. Steffi poznała jakiegoś chłopaka i szalała z nim od pół godziny, Jakob tańczył co chwila z inną dziewczyną. No normalnie Playboy! A Andreas właśnie, a on siedział przy barze i pił, cały czas pił. Myślałam, że to ze względu na pojawienie się Sabine w klubie, ale tak naprawdę nie wiedziałam czemu...

Obudziłam się rano i zaczęłam powoli otwierać oczy. Nie miałam najmniejszej ochoty wstawać. Nie miałam ochoty na nic, nie po ostatniej dyskotece. Byłam głupia. Uwierzyłam, że naprawdę mu się podobam, a on gdy tylko pojawiła się ONA...Wyglądali tak jakby się pogodzili. Najpierw on cały czas się upijał, a potem on i ona. Nawet nie mam ochoty o nim myśleć. Muszę o nim zapomnieć i tyle. W końcu musi do mnie dotrzeć, że on nic do mnie nie czuję i zacząć cieszyć się życiem jak normalna nastolatka, a nie użalać się nad sobą...

W końcu zmusiłam się do otworzenia całkowicie oczu. Rozejrzałam się po pokoju i zobaczyłam moją przyjaciółkę śpiącą na małej kanapie. Chociaż, że spała wyglądała na mocną skacowaną, ale cóż wczoraj mocno zaszalała. W przeciwieństwie do mnie, bo ja wypiłam tylko jednego drinka! Powoli wstałam z łóżka i poszłam na dół do kuchni. Wlałam dwie szklanki wody i tabletki na kaca, i skierowałam się z powrotem do swojego pokoju. Gdy weszłam Steffi już nie spała i, że tak powiem wyglądała marnie.

- Proszę. - dałam jej szklankę z wodą i tabletki

- Dzięki. - powiedziała i wzięła ode mnie rzeczy po czym szybko połknęła tabletkę, i popiła ją wodą - Ale mnie głowa napi*rdzi*la.

- To trzeba było tyle nie pić. Spójrz na mnie wypiłam jednego drinka i jak wyglądam?

Steffi przyjrzała mi się dokładnie. Wiedziałam już o co jej chodzi, ale miałam nadzieję, że tego nie zauważy.

- Płakałaś?

- Coś ty! Wydaję Ci się tylko, bo czemu miała bym niby płakać? - spytałam

Steffi spojrzała na mnie znacząco, a ja spuściłam głowę. Byłam zupełnym tchórzem, który nie umie stawić czoła rzeczywistości.

- Przepraszam. - powiedziała

- Nie masz za co. To ja siedzę i nie robię nic innego tylko użalam się nad sobą, ale od dzisiaj z tym koniec.

- Ale...

- Nie ma żadnego, ale. - spojrzałam na telefon wogóle nie patrząc czy to mój czy Steffi - I czas wstawić jest już po jedenastej.

Wstałam z łóżka i podeszłam do szafy, a ja cały czas czułam na sobie wzrok Steffi. Wiedziałam, że się o mnie martwi, ale ja nie potrzebowałam niańki. Po dość krótkich wyszukiwaniach zdecydowałam się na zielone rurki i bardzo jasną brązową bluzkę na dłuższy, krótki rękaw. Wzięłam ciuchy i bieliznę, i skierowałam się do łazienki. Tam wzięłam szybki prysznic, a potem wyszłam z kabiny owinięta ręcznikiem. Spojrzałam na siebie w lustro i naprawdę wyglądałam strasznie, a najgorzej wyglądały moje oczy które były spuchnięte od płaczu. Szybko się ogarnęłam i zaczęłam się wycierać, wykonałam czynności toaletowe, a potem się ubrałam.

Ubrana w ubrania wyszłam z łazienki, a w pokoju nie zastałam mojej przyjaciółki która jak się domyślałam była na dole w kuchni gdzie też się skierowałam. Kiedy weszłam do kuchni zastałam Steffi jedzącą płatki. Tak wiem ta dziewczyna może wszystko w moim domu.

- O już ubrana jesteś! - powiedziała mając płatki w buzi, a ja zaczęłam się śmiać jak głupia na co Steffi spytała pytającym spojrzeniem

- Śmiesznie mówisz. - powiedziałam przez śmiech, a ta posłała mi zabójcze spojrzenie, a ja usiadłam na przeciwko niej robiąc sobie płatki

- To co dzisiaj robimy? - spytała po chwili milczenia

- Idziemy na zakupy, a potem muszę się pouczyć.

- Ok. - powiedziała wkładając naczynia do zmywarki, a ja zrobiłam po niej to samo

- To szoruj na górę się ubrać, a ja poczekam w salonie.

- Już lecę.

Poszłam do salonu i włączyłam sobie jakiś film, ale nie zwracałam na niego zbytniej uwagi, bo moje myśli krążyły wokół całego mojego życia.

Po pół godzinie czekania Steffi zeszła w końcu na dół, ale wtedy ja musiałam pójść do pokoju. Weszłam do środka i wzięłam telefon, portfel, i bordową torbę którą zarzuciłam przez ramię. Na dole założyłam jeszcze swoje czarne trampki ze ćwiekami i wyszłyśmy.

- Bianka, przepraszam. Gdyby nie ja nie poszłabyś na tą dyskotekę. I przepraszam, że mówiłam tyle rzeczy o nim względem Ciebie.

- Steffi, ale ty nie masz mnie za co przepraszać. Mówiłaś te rzeczy, bo na to wskazywały fakty, ale jak widać pogodził się prawdopodobnie ze swoją byłą.

- Ale nie chce abyś się smuciła przez takiego dupka.

- Ale nie będę, bo mam Ciebie, a ty poznałaś wczoraj jakiegoś chłopaka, prawda? - powiedziałam znacząco, a ona się uśmiechnęła. Cieszyłam się jej szczęściem, cieszyłam się, że była szczęśliwa.

- Tak, jest cudowny. Wczoraj wymieniliśmy się numerami telefonów.

- A jak ma na imię ten kochaś?

- Fabian.

Uśmiechnęłam się i poszłyśmy dalej nie zmieniając słowa. Widziałam jaka była szczęśliwa, że w końcu poznała jakiegoś normalnego chłopaka, który nie chciał z nią od razu pójść do łóżka, bo do tej pory każdy chciał ją tylko przelecieć.

Doszłyśmy do galerii po 20 minutach i od razu skierowaliśmy się do pierwszego sklepu, który jak okazało się był z ubraniami.

- Patrz ta. - pokazałam Steffi bluzkę która idealnie do niej pasowało - Pasuję do Ciebie. - dodałam, a Steffi zjawiła się koło mnie i wzięła bluzkę która za chwilę wylądowała w jej koszyku. Ze sklepu wyszłyśmy po 20 minutach. Ja kupiłam jedną parę rurek i dwie bluzki na krótki rękaw, a Steffi trzy bluzki na krótki rękaw, i jedną sukienkę. Po wyjściu z pierwszego sklepu skierowałyśmy się do sklepu z butami.

- Ja biorę te i te. - wskazałam na jasne, zielone trampki i czarno-białe balerinki - A ty? - spytałam

- Ja te. - pokazała na fioletowe trampki

Obie przymierzyłyśmy buty które okazały się dobre, a następnie poszłyśmy za nie zapłacić.

- To teraz idziemy na jakieś ciacho. - powiedziałam, a Steffi zgodziła się ze mną. Skierowałyśmy się ruchomymi schodami na górę gdzie mieściła się kawiarnia z najlepszym wszystkim w naszym mieście.

Siedziałyśmy przy okrągłym stoliczku i czekałyśmy na nasze słodkości które po chwili były już na naszym stoliczku, a my zaczęłyśmy się nimi zajadać, a mina Steffi jakoś nagle zbladła.

- Coś się stało? - spytałam, a ona pokręciła głową i się uśmiechnęła, a ja zupełnie byłam zdezorientowana - Nie wiem. Ducha zobaczyłaś czy może mam coś na twarzy?

- Nie wszystko jest ok.

Nagle usłyszałam kroki za nami chciałam już się odwrócić, ale ktoś zasłonił dłońmi moje oczy, a ja poczułam te perfumy które znałam tak dobrze prawie rok temu. Te które tak wtedy uwielbiałam.

- Oliver? - powiedziałam, a moje oczy znowu nabrały światła dziennego

 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Mi osobiście ten rozdział podoba się średnio. Nie wiem jeszcze czy Oliver będzie miał jakieś duże znaczenie w opowiadaniu, ale przekonacie się jak będziecie dalej czytać.

Buziaki

Pozdrawiam

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • *Zuza* 25.08.2014
    Strasznie mnie wciągnęła ta opowieść ;) Czekam na dalsze części, pozdrawiam ;)
  • Julcia 26.08.2014
    NIECH KAŻDY KTO PRZECZYTA TO NAPISZE CO SĄDZI. BĘDĘ WDZIĘCZNA
  • Ant 26.08.2014
    Jak dla mnie fajny, trochę może leniwy przez to, że obie wróciły z imprezy.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania