Poprzednie częściKomisar - 1

Komisar - 11

(No... witam po świętach. Komisar powraca - chyba...)

 

- SUKINSYN!

Ryk zmieszał się wraz z piszczeniem w uszach, kiedy próbowałem podnieść się z ziemi.

- OPANUJ SIĘ TOMSON!

Nieźle mi przywalił, nie mogę zaprzeczyć.

- Ale kapitanie…!

- Opanuj się! To rozkaz! - Kapitan Milson potrząsnął swoim podkomendnym.

Jęknąłem i przejechałem językiem po zębach. Całe, dzięki wszystkim niebiosom! Spodziewałem się ostrej reakcji, ale żeby kolbą w twarz?

- Co z komuchem? - Kapitan brzmiał na zaniepokojonego.

- Nic mi nie jest kapitanie – machnąłem ręką, podnosząc się powoli. - Ale… byłbym wdzięczny, gdyby panował pan, nad swoimi ludźmi – pokręciłem głową. - Brak dyscypliny, jest największym przekleństwem w każdej armii… może to dlatego dołączyłem do NKWD? Sam już nie pamiętam.

Uśmiechnąłem się, pozwalając sobie na odrobinę nostalgii. Nie mogłem zdradzić, słabości, otaczała mnie banda podkurwionych jankesów, którym przed minutą powiedziałem o ilości aresztowanych osób w poprzedniej akcji. Zrobiło to na nich, ewidentnie spore wrażenie, przynajmniej na tyle duże, że Milson nie był w stanie zatrzymać jednego ze swoich przed przywaleniem mi w twarz.

- Nie pomyliłem się co do was – odezwał się kapitan. - Jesteście popierdoleni i źli do szpiku kości.

- Źli? - spojrzałem na niego zaskoczony. - Jak możecie tak mówić, kiedy zrobiłem wszystko by zmniejszyć straty?

- Zabiliście dwieście czterdzieści osób! A PÓŁ TYSIĄCA wrzuciliście za kratki! - Ryknął wściekle, mierząc mnie płonącym wzrokiem. - To mam uznawać za dobry wynik?

- Cóż… - zacząłem. - Dowództwo oczekiwało, że wyrżnę całą dzielnicę, ale udało mi się ich udobruchać takim wynikiem, więc powiedziałbym, że poszło całkiem nieźle – kłamałem z nut, a ci mi wierzyli, widać to było po oczach, Boże, jestem w tym zbyt dobry. - Zresztą, powinien mi pan dziękować. Mimo wszystko, to pańska wina, że do tego doszło.

Kapitan zmrużył brwi.

- O czym ty pieprzysz?

- Trzech Rosjan straciło życie. Jeden żołnierz i moich dwóch ludzi. Zabici w czasie patrolu, przez dysydentów – oznajmiłem. - Ich zadaniem było trzymanie porządku w czasie okupacji, zbieranie, teraz, zdelegalizowanego uzbrojenie oraz pomoc w dystrybucji jedzenia i informacji dla okupowanej ludzkości – zacząłem. - Byli to dobrzy ludzie, nie mieli zamiaru nikogo zranić, a zostali zamordowani… - uniosłem na niego wzrok. - A teraz, kapitanie Milson, powiedzcie mi, czy doszłoby do tego, jeśli te zadania wykonywali PAŃSCY ludzie?

Kapitan zamilkł, oniemiały. Z trudem schowałem uśmiech. Poczucie winy, chyba najstarszy chwyt w książce, a działa. Ci Jankesi są naprawdę, idiotycznie przewidywalni.

- Co, żeś powiedział?

- Zapytałem cię, kapitanie, czy gdyby wcześniej przyjął pan moją propozycję, czy do tego by doszło? - Zapytałem ostro. - Nie sądzę. Gdyby pan się zgodził, zarówno moi ludzie, jak i cywile, by nadal żyli.

- Nie zrzucaj swoich zbrodni na kapitana! - Krzyknął któryś z żołnierzy. - To ty masz ich krew na rękach!

- Tak! - potwierdziłem. - Mam ich krew na rękach, a nie chciałem jej mieć – syknąłem. - Jeśli naprawdę myślisz, że oficer KGB nie ma duszy, zastanów się dwa razy!

Oczywiście, że jej nie miałem. Dusza to koncept wierzących, ale na szczęście, amerykanie to naiwny, wierzący naród, więc takie teksty do nich trafiają. Żołnierz umilkł, naraz zakłopotany. Odetchnąłem.

- Dodatkowo, jeszcze przed akcją, rozpocząłem już działania, które miały zapewnić cywilom bezpieczeństwo.

- Co niby takiego zrobiłeś? - zapytał Milson.

Mam ich.

- Czy słyszeliście o czarnoskórym gangsterze: Black Dogu?

- Pomiot szatana – mruknął ktoś.

- Tak – przyznał kapitan. - Wiemy o nim. Co niby zrobiłeś?

Uśmiechnąłem się.

- Zaproponowałem mu, dobrowolne poddanie się w ręce moich sił. Odmówił, zaczął dawać żądania. Chciał zostać królem czarnych dzielnic… - zachichotałem. - W odpowiedzi użyłem Szyłki i zmasakrowałem jego gang – oznajmiłem. - Dzięki temu, cała mafia i wszystkie gangi w mieście, ugięły się pod wolą KGB – oznajmiłem głośno i wyraźnie. - Dzisiaj, półświatek jest pod całkowitą kontrolą KGB.

Ludzie spoglądali na siebie, oniemieli. Milson zamrugał, nie wierząc, w to co słyszy. Kontynuowałem, trzeba było bić żelazo, kiedy gorące.

- Zlikwidowaliśmy nielegalny handel narkotykami, alkoholem, bronią, oraz ludźmi. W San Francisco panuje dziś porządek, jakiego to miasto nie widziało jeszcze nigdy.

Zrobiło to dla nich wrażenie. Mężczyzna w mundurze policjanta spojrzał na mnie uważnie.

- Jak tego dokonaliście?

- Jak? Ależ to bardzo proste. Wszystko sprowadza się do głównej polityki KGB.

- A jest nią?

- Bić kurwy, morderców i złodziei – odpowiedziałem z uśmiechem. - Wrogowie porządku publicznego nie mają jak się ukryć i nic ich nie broni. Chcę, byście dołączyli do nas i zapewnili bezpieczeństwo waszemu miastu.

- Po tym, jak aresztowałeś pół tysiąca ludzi?

- Zrobiłem to, bo wymagało tego dowództwo – odpowiedziałem. - Jeśli dołączycie, upewnię się, że jeszcze dziś, stu ludzi zostanie uwolnionych – spojrzałam na kapitana Milsona. - Co Pan na to powie?

Mając pół tysiąca zakładników, miałem najsilniejszy argument przeciw Milsonowi. Większy niż nawet dywizja pancerna… i nie pomyliłem się. Kapitan westchnął i kiwnął głową.

- Zgoda. Dołączyły do sił porządkowych.

- Wyśmienicie – pokiwałem głową. - Cieszę się, że doszliśmy do porozumienia. Proszę tu poczekać, wyślę jeden z moich zespołów, wprowadzą wasz we wszystkie zagadnienia i przeprowadzą drobne przeszkolenie. Dostarczą również radio, którym będzie mógł się pan ze mną bezpośrednio połączyć.

- Dobrze. Będziemy czekać.

 

Iwanow czekał na mnie za rogiem ulicy z papierosem w dłoni.

- Udało się?

- Udało – potwierdziłem, przyjmując papierosa i zapalając go szybko. - Wysłać Dwójkę, niech ich we wszystko wprowadzą. Uwolnić stu więźniów, przesłuchać i poinformować, że zostali wypuszczeni dzięki prośbie kapitana Milsa z US marines, który dołączył do sił porządkowych.

- Robimy reklamę dla kolaborantów?

- Dokładnie Iwanow – przytaknąłem.

- A co z naszymi nowymi „towarzyszami”?

- Szykować na nich teczki. Każdego z osobna. Jeśli zajdzie potrzeba, chcę mieć możliwość zlikwidowania każdego. Zrozumiano?

- Zrozumiano towarzyszu majorze. Gdzie teraz?

- Do bazy – ruszyłem do auta. - Czas sprowadzić Awangardę Dwa, Trzy i Cztery...

Następne częściKomisar - 12 Komisar - 13 Komisar - 14

Średnia ocena: 4.9  Głosów: 9

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (13)

  • TheRebelliousOne 30.12.2019
    Cholera, wszystko zanosi się na to, że Ameryka stanie się komunistyczna... gorszego koszmaru nie potrafię sobie wyobrazić! Sam tekst jest jednak bardzo dobry i faktycznie przypomina mi film "Red Dawn", ale coś czuję, że happy endu dla bastionu demokracji nie będzie... Daję 5 i życzę Szczęśliwego Nowego Roku :)
  • Kapelusznik 30.12.2019
    Dzięki.
    Staram wszystko trzymać w klimacie
  • TheRebelliousOne 30.12.2019
    Kapelusznik I wychodzi Ci wyśmienicie, chociaż jak tak chwilę się dobrze zastanowić nad tym scenariuszem to myślę, że Czerwona Zaraza nie będzie miała łatwo z Ameryką. Oby tylko reszta kraju się tak łatwo nie poddała jak ten kapitan od siedmiu boleści... :D
  • Kapelusznik 30.12.2019
    TheRebelliousOne
    Czy miał wybór?
    Otoczony, bez jedzenia, wody, prądu - a jego rywal zaprowadził porządek i miał pół tysiąca zakładników - nie mówiąc już że dyscyplina przestawała istnieć.
    Musiał zgiąć kark, by przetrwać - "live to fight another day" - można zgrywać chojraka, ale tak postępuje większość osób.
    Zresztą - jeśli będę kontynuować serię - mam zaplanowany niezły finish - powinien was zaskoczyć.
    Pozdrawiam
  • Agnieszka Gu 31.12.2019
    Witam,
    Rewelacyjnie przedstawiłeś taktykę NKWD. W tej sytuacji trudno byłoby nie przystąpić do współpracy.
    I takie szczególiki typu:
    "Iwanow czekał na mnie za rogiem ulicy z papierosem w dłoni." - super...

    Kilka drobiazgów:
    "kłamałem z nut," - raczej "kłamałem [jak] z nut,"
    "- Zgoda. Dołączyły do sił porządkowych." - literówka - Dołączymy

    Pozdrawiam serdecznie
  • Ozar 31.12.2019
    Fajnie że wrzuciłeś kolejny odcinek. Problem z zakładnikami jest stary jak świat. Żeby daleko nie szukać, podczas II wś w GG Niemcy masowo braki zakładników i ogłaszali, ze za każdego zabitego Niemca zastrzelą 10/50 a nawet 100 Polaków. Taka sytuacja powodowała spory w dowództwie AK. Niektórzy oficerowie byli przeciwni zabijaniu Niemców bo jak twierdzili Polacy płacą za to zbyt wielką cenę. Ten spór trwał praktycznie do końca wojny.
    U ciebie jak widzę Komisarz również wziął zakładników i to aż 500, co może każdego zniechęcić do walki. Jak mawiał Neron „Niech nienawidzą, byle się bali”. To jest jedna z metod na zastraszenie podległych władzy ludzi, dość często stosowana przez okupantów, a nawet w stosunku do swoich obywateli jak to robił Stalin, Mao, czy Hitler, żeby wymienić tylko tych najbardziej znanych. Amerykanie znają takie metody tylko z filmów i zderzenie z tak brutalną rzeczywistością musiało być dla nich szokiem. Dlatego nie dziwie się, że ten kapitan Marines poddał się władzy KGB.
    Kolejny ciekawy odcinek, choć trochę mi tu brakuje szerszej perspektywy, czyli pokazania co się dzieje w całym USA, jak Rosjanie sobie radzą w sensie ogólnym. Może jakiś taki bardziej strategiczny odcinek pokazujący sytuację w po inwazji? 5
  • Kapelusznik 31.12.2019
    Dzięki za przybycie
    Postępy inwazji będą omawiane w następnym odcinku, wraz z przybyciem nowych jednostek Awangardy.
    Pozdrawiam
  • Pontàrú 31.12.2019
    "Co, żeś powiedział?" przecinek do wywalenia.

    "Zrobiło to dla (na?) nich wrażenie"

    Jeszcze tylko moja taka podpowiedź. Pauzę dialogową czyli ten długi myślnik przed i po wypowiedziach bohaterów tworzy się za pomocą skrótu "alt + ctrl + -"
    Króciutki poświąteczny odcinek. Mało tekstu do czepiania się więc w sumie daję 5. Widać, że jeszcze ci werwa na Komisara nie opadła a główny bohater nadal jest wyraźnie naszkicowany.
  • Pontàrú 31.12.2019
    A no i oczywiście Szczęśliwego Nowego Roku!
  • Kapelusznik 31.12.2019
    Pontàrú
    Dzięki wielkie
    Również wszystkiego najlepszego!
  • Nefer 13.01.2020
    Dobra wiadomość, że kontynuujesz "Komisarza". To dynamiczna opowieść, dobrze napisana i konsekwentnie trzymająca się klimatu. Dla mnie osobiście lepsza od "Demona", ale to rzecz gustu.
    Pozdrawiam
  • Kapelusznik 14.01.2020
    W jaki sposób, seria do której nie przykładam właściwie żadnego przywiązania jest dla ciebie lepsza od głównej - jest nadal poza moim zrozumieniem
    Ale fakt - gusta to gusta
    Dzięki za przybycie
  • Nefer 14.01.2020
    Kapelusznik Jest bardziej zwięzła i zwarta, utrzymana konsekwentnie w tym samym stylu, a do tego napisana staranniejszym językiem (może dlatego, że późniejsza)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania