Poprzednie częściKomisar - 1

Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Komisar - 9

Mieszkanie było duże, znacznie większe niż moje w Moskwie. Karmelowe ściany, drewniane podłogi, skromne, ale ładne i funkcjonalne wyposażenie. Liczne zdjęcia na ścianie przodków. Umundurowani oficerowie, portrety z dziećmi i starcami, zdjęcia rodzinne na tle pól. Serdeczny uśmiech rozjaśnij moją twarz, kiedy zwróciłem wzrok na domowników. Była ich siódemka, trzy pokolenia obok siebie. Dwoje dziadków, dwoje rodziców, trójka dzieci. Uprzejmie kiwnąłem głową, chłonąc ich przerażenie.

- Witajcie z powrotem, na łonie ojczyzny rewolucji robotniczej – oznajmiłem.

Dziadek, drżąc, targany emocjami spoglądał na mnie z płomieniem w oczach.

- Bolszewicka suka – wysyczał.

Jeden z moich ludzi już był gotowy uciszyć go uprzejmym ciosem, ale powstrzymałem go ruchem ręki. Uśmiech nie znikał mi z twarzy, jakże mógłbym się zdenerwować? Jakże mógłbym narzekać, kiedy los sprowadził mi tak wspaniałą nagrodę, tak wspaniałą zdobycz.

- Proszę się opanować, pułkowniku Jaszenko. Powinniście się radować! Biała Rosja upadała, nie dając panu szansy na zemstę, ale na szczęście, ojczyzna rewolucji przyszła do Pana! – Zaśmiałem się krótko. – Czyż to nie powód do świętowania?

Starzec uniósł się powoli mierząc mnie wzrokiem.

- Gdybym był młodszy, już byście byli martwi.

- Szczęście więc nas nie opuszcza, skoro spotykamy cię jako starca – odparowałem bezdusznie. – Powolnego i słabego.

Weteran wojny domowej zacisnął pięści, znając swoją bezsilność. Jego żona, drżała w przerażeniu, podobnie młodsze pokolenia… wszyscy z wyjątkiem jednego młodzieńca, związanego i przytrzymywanego przy ziemi. Westchnąłem.

- Czyli to wasz potomek brał udział w ataku… - spojrzałem na trzymającego go żołnierza. – Stawiał opór?

- Niewielki. Próbował do nas strzelać z pistoletu, ale go unieruchomiliśmy.

Uniosłem brwi zaskoczony.

- „Próbował”? Czyżbyście nauczyliście się unikać kul, towarzyszu?

- Nie, majorze. Ze stresu zapomniał odbezpieczyć broń…

Milczałem przez moment, by po chwili wybuchnąć donośnym śmiechem. Cała rodzina opuściła głowy, wbijając wzrok w ziemię. Złapałem oddech i zarechotałem ponownie.

- HA! Zapomniał odbezpieczyć broń! HA! A to dobre – starłem łzę szczęścia. – Ach… naprawdę, pomyśleć jak bardzo kapitalizm zmiękcza ludzi – pochyliłem się nad gówniarzem. – Jesteście mniejszym zagrożeniem niż wasz dziadek.

- Czerwona świnia! – chłopak szarpnął się nienawistnie. – Zabiję cię!

Uniosłem brew, spoglądając na niego krytycznie.

- Cóż za żałosne maniery – pokręciłem głową. – Czyżby rodzice nie nauczyli cię, że nie można tak się zwracać do starszych – naraz wyciągnąłem pistolet i w ich wymierzyłem. – Niedopuszczalne…

Rodzina szarpnęła się jak jeden organizm. Dziadek stanął na linii strzału, część się skuliła, część pisnęła, a chłopak szarpał się wściekle. Nie poruszałem się przez chwilę… smakując powietrze. Prychnąłem szczerze rozbawiony.

- Słodka reakcja – stwierdziłem, chowając broń do kabury. – Naprawdę słodka.

Rodzina odetchnęła. Dziadek spojrzał na mnie z nowym ogniem.

- Czego chcesz?

- O? Już nie „czerwony psie”? Nie dodasz niczego do swej wypowiedzi?

Starzec milczał. Nie ważył się, grozić mi po raz drugi.

- Widać, że nawet białego kundla, da się nauczyć siadać na dźwięk czerwonego gwizdka.

- NIE WAŻ SIĘ MÓWIĆ TAK DO DZIADKA! – Młodzieniec szarpnął się wściekle. – Wszyscy jesteście zdrajcami! Zabójcami! Złodziejami! Wszyscy jesteście sługami diabła!

Westchnąłem zrezygnowany.

- Zero manier, zero opanowania – stwierdziłem. – Nie wyglądasz też dobrze… - tutaj wpadłem na pewien pomysł. – Rozwiążcie go towarzysze i trzymajcie go tak, bym widział jego dłonie.

Kilka ruchów i jęków później, chłopak leżał dalej przybity do ziemi, ale jego wolne ręce były wyciągnięte do przodu. Przykucnąłem i przyjrzałem się jego dłoniom. Były czyste, delikatne – nie znały pracy fizycznej, trudów boju, czy choćby treningu.

Miałem przed sobą gówniarza, który myślał, że jest taki sam jak jego dziadek.

Irytowało mnie. Starzec był wrogiem rewolucji, ale przynajmniej walczył, widać było to w oczach i na ciele. Uciekł, kiedy nie było szansy na zwycięstwo, nawet ja nie mogłem go za to sądzić, mimo wszystko sam dobrze pamiętałem, jak szybko spieprzałem przed niemieckimi Pz.IV (czołg średni z II wojny światowej). Miałem do niego typowy żołnierski szacunek.

- Oj, oj! Patrzcie, jakie ma długie paznokcie! Zupełnie niezadbane! No, nie no, chłopcze! Tak nie można! Pozwól mi pomóc.

Sięgnąłem za pazuchę płaszcza i wyciągnąłem z nich stalowe szczypce – rodzinna pamiątka – za młodu używałem ich do strzyżenia owiec. Zbliżyłem się i wykonałem pierwsze cięcie.

- AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!

Młodzieniec ryknął, kiedy kawałek palca wskazującego uderzył o podłogę. Rodzina próbowała coś zrobić, ale kilka szybkich ciosów, obaliło wszystkich na ziemię. Udając zaskoczenie, złapałem się za głowę.

- Ojejku! Chyba za dużo uciąłem. Ach, cholera! Widzicie, towarzysze, jaka parszywa starość? Jak mi ręce drżą?

- Faktycznie parszywa, towarzyszu majorze – przytaknął Iwanow z uśmiechem.

Chłopak złapał oddech i z łzami w oczach wysyczał.

- SUKA! Nic ci nie powiem!

- Co? – Spojrzałem na niego zdziwiony. – O nic nie pytałem. Staram się tylko ci pomóc, byś dobrze wyglądał – uśmiechnąłem się uprzejmie. – A właśnie! Nie mogę przerwać tak w połowie pracy!

- AAAAAAAAAAAAAAAAAAA! – Kolejny ryk wyrwał się z piersi chłopaka, kiedy to mały palec wylądował na podłodze. – KUUURWAAA!

- A żeby to! Znowu mi się nie udało! Trudno, praktyka czyni mistrza – uciąłem czubek kolejnego palca i ignorując krzyk, kontynuowałem. – Za którymś razem mi się uda.

Ryki bólu gówniarza rozgrzewały moją duszę. Płacz i błagania jego rodziny były również niesamowicie przyjemnym dodatkiem. Raz za razem wykonywałem mocne cięcia, regulując długość palców lewej dłoni. Moi ludzie obserwowali wszystko, część z uśmiechem, część z obrzydzeniem, ale obserwowali wszyscy – i bardzo dobrze. Niech wiedzą, że ich dowódca nie boi się pobrudzić rękawów.

- SKURWYSYN! PRZESTAŃ! NIC CI NIE POWIEM! – Ryknął wściekle. – Te tortury mnie nie złamią!

Spojrzałem na niego zaskoczony.

- Tortury? Skąd założenie, że chcę cię o coś przepytać?

- Co?

- Czemu zakładasz, że chcę z ciebie coś wyciągnąć? – Powtórzyłem pytanie. – Nawet cię nie potrzebuję, mimo wszystko twoi przyjaciele już cię zdradzili i wiem już, co chcę wiedzieć… a kontynuując – przeniosłem wzrok na prawą dłoń. – Muszę cię przygotować, byś dobrze wyglądał, jak ich spotkasz.

- SUKO! CO ZROBIŁEŚ Z NADIĄ?!

Ach… w końcu. Muzyka dla moich uszu. Zatrzymałem szczypce tuż przy kciuku i spojrzałem na niego z szerokim uśmiechem. ACH! Jakże ja kocham tę robotę!

- Kim jest Nadia?

- Co… - chłopak zrozumiał, że wpadł w moją pułapkę. – Nie… nie, ty…

- Chciałeś bym zadawał pytania, chłopcze – przerwałem mu. – Więc je zadaję: Kim jest Nadia? Kim jest Nadia, kochanieńki?

Chłopak milczał. Zaciskał zęby z bólu i nienawiści. Był twardszy, niż zakładałem… ale nie ma ludzi, których nie da się złamać. Zacmokałem, kręcąc głową.

- Co się stało chłopcze? Czyżbyś miał problemy ze słuchem?!

Szybkim ruchem złapałem go za lewe ucho i je odciąłem. Chłopak ryknął na cały głos i szarpnął się, roniąc łzy. Z uśmiechem, podniosłem się i zaklikałem zakrwawionymi szczypcami. Ich dźwięk zawsze mnie uspokajał, kiedy byłem dzieckiem. Teraz byłem jednak dorosły i to te wrzaski wywoływały u mnie prawdziwy spokój.

- Za to, jak się wypowiadasz, uciąłbym ci jeszcze język, ale tak mielibyśmy problem pogadać.

- SKURWYSYN! – Chłopak wrzeszczał, roniąc łzy rozpaczy. – PIERDOLONY KOMUCH!

Spojrzałem po swoich. Chyba taki pokaz wystarczy na jakiś czas.

- Zabrać go – nakazałem, wycierając krew z nożyc o firankę, następnie spojrzałem na rodzinę i uśmiechnąłem się szeroko. – Znaleźć wszystkich „białych” w dzielnicy. Zamknąć ich w osobnym obozie i przepytać dokładnie, może będą wiedzieli o innych… a i nie zaliczajcie ich do umówionej puli więźniów.

- Tak jest towarzyszu majorze!

Przerażona rodzina została zmuszona do wstania i ustawienia się w rzędzie. Rozpacz i bezsilność emitowała z nich niczym dym z wraku. Już mieli ruszyć, kiedy uniosłem dłoń, zatrzymując ich. Wzrok mój przykuła młoda dziewczyna. Najpewniej siostra gówniarza.

- Jeszcze tylko jedno – zbliżyłem się do niej powoli. – Jak masz na imię?

- K… Katia – wydukała przerażona.

- Ile masz lat?

- Szesnaście.

Uśmiech rozjaśnił moją twarz raz jeszcze.

- Wyśmienicie – złapałem ją za rękę. – Lubię młode!

Dziewczyna krzyczała, rodzina protestowała, ale na próżno.

- ZABRAĆ ICH!

W kilka chwil byliśmy sami. Ja i moja ofiara. Była delikatna, ciepła i drżała. Powoli dotknąłem jej ciało stalą nożyc, rozgrzanych ciepłem krwi jej brata. Pochyliłem się i szepnąłem jej do ucha.

- Chcesz żyć?

Nie będąc w stanie odpowiedzieć, pokiwała głową. Zachichotałem, kładąc dłonie na jej piersiach.

- Więc krzycz.

 

I krzyczała. Krzyczała bardzo długo i namiętnie. Jej łzy spadły na mój mundur, a dziewicza krew pobrudziła pościel. Była jędrna i ciasna, dokładnie taka jak lubię. Kiedy mnie usatysfakcjonowała, poprawiłem mundur i wróciłem do obowiązków.

Kiedy przechodziłem godzinę później, krzyczała znowu – widocznie kolejka się nie skończyła, ale to nic nie szkodzi. Byłem zadowolony.

Mimo wszystko moi ludzie szli za moim przykładem.

Jakże mógłbym się nie radować?

Następne częściKomisar - 10 Komisar - 11 Komisar - 12

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (23)

  • Agnieszka Gu 15.11.2019
    Witaj ponownie,
    Ależ koszmar tu opisałeś. Tekst wciąga i wywołuje emocje. I o to chodzi.
    Pozdrawiam
  • Kapelusznik 15.11.2019
    Miało być koszmarnie
    Więc
    Dziękuję
  • Ozar 16.11.2019
    Kurde pokazałeś metody NKWD bardzo dobrze. To byli prawdziwi oprawcy i nawet Gestapo nie dorastało im do pięt. Co ciekwae taki sam koszmar ci oficerowie serwowali swoim rodakom. Dobry tekst i do bólu prawdziwy. Tak mogła by wyglądać władza radziecka w każdym okupowanym kraju!. 5
  • Kapelusznik 16.11.2019
    Takiej reakcji oczekiwałem
    Koszmarne KGB w najczystszym wydaniu
  • Ozar 16.11.2019
    Kapelusznik Tak. dobrze to opisałeś, oni się nie pierdolili w niczym.
  • slawko00 16.11.2019
    Tekst wciągający :D 5 bez zastanowienia
  • Kapelusznik 16.11.2019
    A dziękuję
  • Nefer 18.11.2019
    Dobry, mocny tekst, wzbuzdajacy emocje. Technicznie sprawnie napisany, gładki w lekturze, oparty na dialogach. Coraz lepiej operujesz językiem. Dostrzegłem klika zaledwie drobiazgów stylistycznych, ale z obowiazku wskażę tylko jeden: "dotknąłem jej ciało stalą nożyc" - dotknałem jej ciała.
    Pozdrawiam
  • Kapelusznik 18.11.2019
    Dzięki za przybycie!
    Komisar zrobi sobie lekką przerwę - para mi się w tym projekcie zaczyna kończyć, a to dopiero początek historii
    Demona będę pchał dalej, jego się spodziewaj następnym razem
    Pozdrawiam
  • Nefer 18.11.2019
    Kapelusznik Tylko nie zarzucaj "Komisarza", bo ta historia rozwija się bardzo dynamicznie i wciągnęła mnie bardziej chyba nawet niż "Demon". A w dodatku pisana jest dynamicznie, emocjonalnie, przy dużym zastosowaniu dialogów oraz coraz lepszym językiem
  • Kapelusznik 18.11.2019
    Nefer
    Pożyjem zobaczym
    Paraszenko zaczyna mnie nudzić
    Postać która się nie rozwija jest dla mnie nudna
  • Agnieszka Gu 21.11.2019
    Kapelusznik czy ja dobrze rozumiem? Myślisz o zarzucenia opka o Paraszenko?
    Nawet nie żartuj, że cię ten gość nudzi... bo się... nie rozwija?
    Przecież od ciebie zależy, czy i jak się rozwinie (jest kilka możliwości, pierwsza z brzegu - może jakieś doświadczenie sprawi, że jednak coś mu się poprzestawia się w głowie i...).

    Zresztą, zrobisz jak będziesz uważał, ale pomysł i wykonanie tej serii bardzo mi leży. Szkoda byłoby...
  • Kapelusznik 21.11.2019
    Agnieszka Gu
    Nie porzucę
    Ale bardziej na Demonie się skupię - bo to moja główna seria, a ją zaniedbuję
    Spójrz jaka przerwa między ostatnimi odcinkami!
    Zresztą - mam sporo na głowie i ledwo co dycham
  • Pontàrú 25.11.2019
    O matko… Jakaś masakra… nie pod względem stylistycznym rzecz jasna bo tu wszystko idealnie. Kurde… naprawdę szokujący fragment. Idę stąd, muszę zresetować mózg
    Masz pan 5 i się ciesz
  • Kapelusznik 25.11.2019
    A! Witam!
    A ja już się zastanawiałem czy się pojawisz.
    Dzięki za reakcję - taki był cel!

    PS. Jak będziesz miała czas, zajrzyj pod Demona - jest nowy odcinek (w końcu)
    Aktualnie redaguję (ponownie) świat demona - przebudowa świata
    Czytaj: płyty tektoniczne, kontynenty, prądy morskie, wiatry, biomy, klimaty, historia, kultury, religie, tradycje, języki, państwa, sojusze itd.
    Ehh...
    A zaczęło się od prostej opowiastki bitewnej, a teraz cały ŚWIAT TWORZĘ!
  • Pontàrú 25.11.2019
    Demon już obczajony. Na co co te płyty tektoniczne i prądy morskie. Historia rozumiem, kontynenty rozumiem, biomy jak najbardziej, kultura, religia, ale na co ci prądy morskie?
  • Pontàrú 25.11.2019
    Niesłusznie się obawiałeś. Oczywiście, że przybędą. Problem że teraz trochę kolokwiów mam i tak się złożyło. Jutro wielki test z logiki ale już nie mogę patrzeć na te znaczki…
  • Kapelusznik 25.11.2019
    Pontàrú
    Płyty tektoniczne ustalają gdzie są największe góry - te wpływają na wiatry i biomy
    Podobnie prądy morskie wpływają na to jakie biomy gdzie się pojawią: przykładowo - zimny prąd w klimacie europejskim wywoła klimat śródziemnomorski - a to miejsce gdzie najlepiej rozwija się cywilizacja
    Oto odpowiedz :)
  • Kapelusznik 25.11.2019
    Pontàrú
    A - u mnie też masakra
    Egzaminy, projekty, znikający profesorowie z którymi mam zaliczać itd. - Szaleństwo na najwyższym poziomie
  • Pontàrú 25.11.2019
    No dobra, niby racja
  • Kapelusznik 25.11.2019
    Pontàrú
    Mam nieodparte wrażenie że przeczytawszy mój argument zrobiłaś naburmuszoną minkę
    - pewnie dlatego bo planety z GW to jeden biom na jedną planetę
    XD
    A - i powodzenia z kolokwiami i testami
  • Pontàrú 25.11.2019
    Nie, (znaczy to też jest słabe, że w Star Wars jedna planeta to z reguły jedno miejsce - jedno miasto i moje planety takie nie są. Teraz naburmuszona mina). Bardziej chodzi mi o to, że jeśli załóżmy wymyśliłbyś jaki panuje gdzieś klimat, to prądy morskie byłyby narzucone. Tak samo jeśli umieściłbyś gdzieś góry to z automatu wiadomo tektonika. Po prostu zrobiłeś na odwrót. Skoro tektonika, to góry. Ooo, zapiszę po logicznemu!
    Kapelusznik:
    Tektonika=>góry
    Pontàrú:
    Góry=>tektonika
  • Kapelusznik 25.11.2019
    Pontàrú
    Co do gór mogę się jeszcze zgodzić
    Ale co do prądów to nie
    Prąd zaczyna się na równiku i płynie ze wschodu na wschód - uderzając, odbijając i rozdzielając się na kontynentach - te zmieniają pozycję - ocieplają się lub ochładzają i tworzą zamknięty system
    Dodatkowo prądy wpływają trochę na ułożenie wybrzeża - oraz - jeśli jest miejsce gdzie prądy ciepłe i zimne się zderzają - SZTORMY BURZE - co może być istotne dla mojej opowieści - kiedy jesteśmy na początku XX wieku - więc transport albo: koleją, albo statkiem
    pozdrawiam

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania