Koniec i początek cz.1
Na obrzeżach Kolonii stała willa z dużym ogrodem. Całą działkę otaczało betonowe ogrodzenie. Wejścia na posesję zawsze pilnowało dwóch ochroniarzy.
Z zachodniego pokoju na parterze domu, dobiegała głośna muzyka. Dźwięki rocka aż trzęsły całym budynkiem.
- Anika! - zawołał czterdziestodwuletni mężczyzna. - Anika! - powtórzył wchodząc do pokoju. - Ile razy mam cie wołać?
- Co chcesz? - zapytała nastoletnia dziewczyna wyłączając muzykę.
- Chodź, musimy porozmawiać – stwierdził stanowczo.
Weszli do salonu, gdzie trwała narada ochroniarzy z właścicielami domu. Anika stanęła obok mamy.
- Co tym razem? - zapytała obojętnym tonem.
- Dostaliśmy list z pogróżkami – wyjaśnił jej tata.
- I co z tego? Nie pierwszy i pewnie nie ostatni raz – wzruszyła ramionami.
- To z tego, że od teraz nie będziesz opuszczać domu bez ochrony. Dzisiaj też już nigdzie nie wyjdziesz.
- Ja dzisiaj mam koncert. Nie mogę go odwołać! - zaprotestowała.
- Właśnie, że możesz. Zadzwoń do kolegów i powiedz, że nie przyjdziesz.
- Ale to największy koncert w Kolonii. Mam szansę pokazać się dużej publiczności. Tak długo się do niego przygotowywałam, a teraz to wszystko pójdzie na marne?
- Nie wystąpisz dzisiaj. Koniec rozmowy – stwierdził stanowczo.
Pobiegła do pokoju i trzasnęła drzwiami. Spojrzała na zegarek. „Mam godzinę” pomyślała.
Ubrała się na czarno: glany, spodnie z dziurami na kolanach i zwiewna koszulka z krótkim rękawem. Otworzyła okno, skoczyła. Uciekała z domu nie po raz pierwszy, nic więc dziwnego, że dokładnie wiedziała, co robi. Wykorzystała fakt, że wszyscy ochroniarze byli jeszcze na zebraniu i szybko pobiegła na koncert.
Po skończonej naradzie, zmartwiona mama chciała spokojnie porozmawiać z córką i wytłumaczyć jej zaistniałą sytuację. Weszła do jej pokoju. Był pusty. Zaniepokojona kobieta powiadomiła ochronę o zniknięciu swojego dziecka.
Nikt nie miał najmniejszych wątpliwości, co do miejsca przebywania dziewczyny. Dwóch ochroniarzy pojechało na miejsce, w którym odbywał się koncert. Czekali kilka minut za kulisami bacznie obserwując Anikę.
Nastolatka dokończyła swój występ i zeszła ze sceny. Nie ucieszyła się na widok ochroniarzy. Dobrze wiedziała, co oznaczała ich obecność.
- Ojciec jest bardzo zły? - zapytała cicho.
- Nie krył swojego zdenerwowania – stwierdził jeden z ochroniarzy.
- Niedobrze.
- Ciesz się, że nie weszliśmy po ciebie na scenę, choć powinniśmy to zrobić.
- Wiem, ale ze względu, że znamy się już kilka lat postanowiliście mi tego oszczędzić – uśmiechnęła się. - Dzięki.
- Chodź, musimy jechać.
Dom dziewczyny był oddalony o 2 km. Anika siedziała na tylnym siedzeniu samochodu i myślała o długim kazaniu swojego taty, które miała usłyszeć zaraz po powrocie. Z zadumy wyrwał ją dzwoniący telefon ochroniarza.
Po zamienieniu kilku słów, mężczyźni popatrzyli na siebie porozumiewawczym wzrokiem. Kierowca bez słowa skręcił w najbliższą drogę.
- Czemu jedziemy tędy? - zapytała zdezorientowana Anika.
Nagle padło kilka strzałów.
- Co się dzieje? - dopytywała.
- Kryj się! – rozkazał ochroniarz.
Nastolatka skuliła się na siedzeniu. Poczuła jak coś uderzyło w samochód. Jej serce szybciej zabiło. Ochroniarze wysiedli i rozpoczęła się strzelanina: huk, kilkadziesiąt strzałów i cisza.
Komentarze (2)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania