Poprzednie częściKoniec i początek cz.1

Koniec i początek cz.4

Kilkanaście minut później Ben z Aniką byli już w mieszkaniu. Zaraz przy drzwiach czekała na nich młoda policjantka.

- Anika, poznaj Klaudię. Będziemy cię pilnować.

- Cześć – uśmiechnęła się Klaudia.

- Cześć – odpowiedziała obojętnie. - Co to za miejsce?

- To tak zwany „bezpieczny dom” - wyjaśnił Ben. - W takich miejscach ukrywamy osoby, którym grozi niebezpieczeństwo. Tu jest kuchnia – pokazywał – tu łazienka, a tutaj twój pokój. W szafie powinny być jakieś ubrania, wybierz sobie coś. Jesteś głodna?

- Nie – stwierdziła bez emocji.

Zmierzyła wzrokiem mieszkanie. Nigdy wcześniej nie pomyślała, że mogłaby znaleźć się w takim miejscu. Weszła do swojego pokoju. Usiadła na łóżku, a po jej policzkach spłynęło kilka łez. Otarła je szybko i rozejrzała się dookoła.

Obok łóżka stał nokaslik z małą lampką, w kącie szafa i niewielki stolik z krzesłem. Okna były pokryte specjalnym materiałem uniemożliwiającym wyglądanie przez nie. Na dużej beżowej ścianie wisiał obraz przedstawiający kilka dzikich koni w galopie. Chciała być wolna tak jak one. Uciec daleko stąd. Żyć bez zmartwień i strachu.

Nie minęły dwie godziny, jak Ben usłyszał głos dziewczyny dochodzący z jej pokoju. Ostrożnie wszedł do środka. Mamrotała coś przez sen:

- Mamo, tato, proszę nie. Nie zostawiajcie mnie, proszę. Mamo, mamo...

- Anika, Anika obudź się – próbował wyrwać ją z koszmaru. - Anika.

Obudziła się z krzykiem. Usiadła i ze strachem rozglądnęła się, jakby nie wiedziała, co się dzieje.

- Nie bój się. Już jest dobrze. Jesteś w bezpiecznym domu, pamiętasz? To tylko zły sen.

- To nie był sen. To się wydarzyło naprawdę.

Siedzieli obok siebie kilka chwil aż Anika się uspokoiła. Wciąż miała przed oczami spalone twarze rodziców.

- Skąd wiedzieliście o mojej ucieczce? - zapytała.

- Od miesiąca obserwowaliśmy twoja rodzinę.

- Dlaczego?

- Jakiś czas temu wpadliśmy na trop mafii narkotykowej – zaczął po chwili. - Udało nam się wprowadzić w nią jednego z naszych policjantów. Odkrył, że twój tata produkuje dla nich specjalny narkotyk: trudno wykrywalną, drogą i rzadko spotykaną odmianę amfetaminy. Mieliśmy zatrzymać twojego tatę, ale okazało się, że jest szantażowany. Czekaliśmy na dostawę towaru, żeby złapać członków mafii na gorącym uczynku, jednak pożar skomplikował nam plany.

- Ale skoro tata robił im narkotyki, to dlaczego go zabili?

- Tego właśnie musimy się dowiedzieć. Może tata zachowywał się ostatnio jakoś dziwnie?

Zamyśliła się przez moment:

- Kiedyś powiedział do mamy, żeby się już nie martwiła, bo za niedługo to się skończy.

- Co się skończy?

- Nie wiem.

- Ok, a ta ucieczka, to z jakiego powodu?

- Rodzice zabronili mi iść na koncert. Tata stwierdził, że skoro ostatnio dostał kilka pogróżek, to woli nie ryzykować.

- Nie bałaś się, że coś ci się stanie?

- Nawet o tym nie myślałam. Pogróżki w naszym domu nie są niczym nowym. Przestaliśmy się nimi przejmować.

- Musiało być ich dużo – zauważył.

- Tata był naukowcem dążącym do doskonałości we wszystkim, co robił, ale lubił wtykać nos w nie swoje sprawy. Mama była dziennikarką śledczą i też nie jednemu przysporzyła trochę kłopotu.

- No właśnie, mama. Nie wydawałaś się zaskoczona, gdy Semir powiedział, że miała kochanków. Wiedziałaś o tym, prawda?

- Oczywiście, tyle tylko, że to nie byli kochankowie, tylko informatorzy. Mama jak upatrzyła sobie jakąś sprawę, zawsze musiała doprowadzić ją do końca nie zależnie od sposobu. Mówiła, że inaczej się nie da.

- Tata wiedział?

- Tak i nie miał nic przeciwko. Od dawna żyli jakby obok siebie. Każde miało własne życie. Byli razem tylko ze względu na mnie – stwierdziła smutno.

- Nie wiesz, co było w ostatniej pogróżce?

- Leżała na stole, kiedy się kłóciliśmy. Chyba coś o tym, że to ostatni wieczór taty. Nie wiem nic więcej.

- Dobra, a ten facet, który chciał cię zabić, co chciał?

- Pytał o coś, co tata schował. Chciał wiedzieć, gdzie to jest.

- O co chodziło?

- Nie mam pojęcia.

- Może twój tata chciał odejść z mafii i zabrał coś ważnego – zastanawiał się.

- Możliwe.

Położyła się z powrotem do łóżka i próbowała zasnął. Przekręcała się z boku na bok.

W tym czasie Ben i Klaudia siedzieli w kuchni grając w karty i rozmawiając.

- Jak myślisz, czego oni mogą szukać? - zaczęła Klaudia.

- Obstawiam, że chodzi o jakieś listy z nazwiskami dostawców, odbiorców, może jakieś kontakty.

- Tylko, co Anika ma z nimi wspólnego?

- Pewnie coś wie na ten temat, ale nie chce powiedzieć.

- Albo nie jest świadoma swojej wiedzy. Przecież nie ma powodu, żeby kryć tych ludzi – zauważyła.

- Tak też może być.

Anika z smutną minął podeszła do drzwi kuchni. Zapukała w futrynę.

- Nie przeszkadzam? - zapytała cicho.

- Pewnie, że nie. Stało się coś? - dociekała Klaudia.

- Nie, po prostu nie chcę siedzieć sama.

- Siadaj. Grasz w karty? - zaproponował.

- Nie mam teraz głowy do kart.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania