Poprzednie częściKoniec i początek cz.1

Koniec i początek cz.5

Anika usiadła patrząc na grę policjantów. „Co ja tu robię? Powinnam być w domu z rodzicami, a nie tutaj. Jak mam sobie teraz radzić? Nie jestem gotowa na samodzielne życie. Może gdybym nie uciekła, to wszystko inaczej by się skończyło” zastanawiała się. Nie potrafiła sobie poradzić z ogromnym bólem, który raz po raz rozdzierał jej serce. Chwilami czuła się dobrze, myślała, że teraz będzie już lepiej, ale wówczas pojawiał się impuls i łzy ponownie zatapiały jej oczy. „ Po co uciekałam? Zginęłabym razem z nimi, nie było by problemu. A tak to co? Jak mam teraz żyć?” Różne myśli krążyły jej po głowie do samego rana.

Ben pojechał na komendę, a Anika została pod opieką Klaudii. Dziewczyny z każdą chwilą coraz lepiej się dogadywały. Dzięki policjantce Anika choć na chwilę zapomniała o przeżyciach ostatniego dnia.

- Masz piękny wisiorek – zauważyła Klaudia patrząc na ozdobą wiszącą na szyi nastolatki.

Był to wisiorek w kształcie niedużego, jasnoczerwonego serca otoczonymi srebrnymi, anielskimi skrzydłami.

- Dzięki, dostałam go od taty na zeszłoroczne urodziny. Powiedział, że dzięki niemu zawsze będzie mógł mi pomóc.

Zegar pokazywał godzinę 16:00, gdy pod blok podjechały dwa duże samochody. Klaudii, stojącej przy oknie, wydało się to dziwne. Postanowiła nie czekać do ostatniej chwili i ostrzegła Anikę przed potencjalnym niebezpieczeństwem.

- Anika! - zawołała.

- Tak?

- Chodź, szybko. Chyba nas znaleźli.

Policjantka złapała nastolatkę za rękę i tylnymi drzwiami wymknęły się do sąsiedniego mieszkania, które było bezpośrednio połączone z bezpiecznym domem. Przestępcy w kilka chwil weszli do mieszkania.

W tym czasie dziewczyny wyszły z sąsiedniego mieszkania, zbiegły po schodach i uciekły z bloku. Mężczyźni zaczęli je gonić. W międzyczasie Klaudia poinformowała Bena o całej sytuacji. Biegły przez blokowisko, a pociski wystrzeliwane przez nieprzyjaciół mijały je o włos. Każda chwila trwała całą wieczność. Nagle Klaudia zatrzymała się. Na jej błękitnej koszuli pojawiła się plama krwi, która rosła z każdą sekundą.

- Klaudia – szepnęła.

- Schowaj się, szybko – prosiła.

Anika zobaczyła, że obok nich stał mężczyzna z bronią w ręku. Strach ja sparaliżował. Nie mogła się ruszyć jakby była przytwierdzona do ziemi. Policjantka stanęła między nimi. Padł strzał. Upadła na asfalt trzymając się za brzuch.

- Uciekaj – szepnęła ostatkiem sił.

W dali było słychać syreny policyjne. Nastolatka schowała się za żywopłotem. Widziała jak wysoki, postawny mężczyzna mierzył bronią w stronę ledwo przytomnej policjantki. Usłyszała dźwięk wystrzelonego pocisku. Piszczało jej w uszach. Przez moment nie wiedziała, co się dzieje wokół niej.

Bandyta zniknął.

Anika nie wiedząc nikogo w pobliżu, podbiegła do Klaudii. Uklęknęła przy niej. Wzięła za rękę martwą policjantkę.

Rozległy się kolejne strzały.

Ktoś złapał Anikę za rękę i prowadził za sobą. Tym razem szok, który przeżyła był na tyle silny, że straciła kontakt z otaczającym ją światem. Widział wszystko jak przez mgłę, a uszach słyszała tylko huk i gwizd pocisków. Po policzkach spłynęły jej łzy.

- Anika, wszystko dobrze? - pytał Ben kryjąc się z dziewczyną za samochodem. - Anika, słyszysz mnie? Powiedz coś.

Zaczął strzelać do gangsterów. Wiedział, że musi szybko dotrzeć do Aniki. Tylko tak może ją uratować.

- Anika! Ocknij się, dziewczyno. Anika! - złapał ją za ramiona i delikatnie potrząsał. - Słyszysz mnie?

- Tak – szepnęła otrząsając się.

Padło jeszcze kilka strzałów. Ben spojrzał na ostatni magazynek.

- Pięć sztuk – stwierdził spoglądając na nastolatkę.

Obydwoje wiedzieli, że z taką ilością pocisków sobie nie poradzą. Policjant szybko, lecz z wahaniem podjął decyzję, od której zależało ich życie.

- Słuchaj uważnie – zaczął - we dwójkę stąd nie uciekniemy. Pobiegniesz wzdłuż tych samochodów, potem prosto przez park i na drugich światłach w lewo. Blok nr 3, klatka druga, 5329, najwyższe piętro – powiedział wkładając w dłoń dziewczyny klucze do mieszkania.

- 5329 – powtórzyła.

- Jak najszybciej. Na trzy: raz, dwa – liczył – trzy! - zawołał wychylając się zza samochodu rozpoczynając strzelać i dając tym samym dziewczynie czas na ucieczkę.

„Ostatni” pomyślał.

Mężczyzna w kominiarce podszedł do niego. Wymierzył broń.

Biegła przez park, który wydawał jej się nie mieć końca. Kolejne alejki przecinały się tuż obok niej. Brak żywego duch przyprawiał ją o dreszcze. Usłyszała pojedynczy strzał.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania