Poprzednie częściNajwyższa cena cz.1

Najwyższa cena cz.2

Szli korytarzem. Znaleźli pomieszczenie, w którym był Braun razem ze swoim wspólnikiem. Przysłuchiwali się ich rozmowie w języku francuskim.

- O co chodzi? - szepnęła Lisa.

- Nie wiem... Wychodzą - złapał ją za rękę i pobiegli prosto korytarzem. - Nie mogą nas zobaczyć.

Zostali zagonieni w ślepy korytarz. Nie mieli gdzie uciec.

- Idą tu, co teraz? - zapytała zdezorientowana.

- Jak cię tu zobaczą, będziemy spaleni.

- Paul?

- Ufasz mi? - zapytał nagle.

- Tak - kiwnęła głową.

Złapał ją w pasie i przycisnął mocno do ściany. Lekko ją podniósł, tak żeby owinęła nogi wokół jego bioder. Jedną rękę położył na jej karku, pocałował ją. Drugą ręką dotykał jej ciała: raz nogi, raz pleców i włosów.

Na początku Lisa nie wiedziała, co robi jej kolega. W pierwszym odruchu chciała się bronić, jednak szybko zapomniała o otaczającym ją świecie. Założyła ręce na jego szyi odwzajemniając pocałunek.

Braun szedł korytarzem i prawie nie zwracając uwagi na całującą się parę, wszedł do jakiegoś pomieszczenia.

Wszystko trwało zaledwie kilka chwil. Paul odsunął się od dziewczyny o krok.

- W porządku? - zapytał.

- Tak - szepnęła lekko oszołomiona tym, co się przed chwilą stało.

Uśmiechnął się i razem wrócili na parkiet, gdzie bawili się znajomi policjanta. Grała wolna muzyka. Lisa przytuliła się do Paula, a on wsunął dłonie do tylnych kieszeni jej spodenek. Kołysali się w rytm piosenki, jednocześnie nie spuszczając z oczu nowych znajomych.

- Co masz schowane w kieszeni? - zapytał zaciekawiony Paul.

- Inhalator - odpowiedziała.

- Myślałem, że już nie masz duszności.

- Normalnie nie mam, ale sam mówiłeś, że tutaj wszystko może się zdarzyć.

- Racja. Dorze, że wzięłaś.

Rozmowę przewała im jedna z dziewczyn:

- Przepraszam, że przeszkadzam, gołąbeczki, ale z dziewczynami idziemy do VIP - ów. Chcesz iść z nami? To taka specjalna strefa dla pań.

Paul i Lisa wymienili porozumiewawcze spojrzenia.

- Jasne, bardzo chętnie - odparła nastolatka.

- Uważaj na siebie - zdążył szepnąć jej do ucha.

Semir i Paul jechali za czarną furgonetką. Na ich nieszczęście przestępcy zorientowali się, że są śledzeni. Padło kilka strzałów. Semir siedzący za kierownicą srebrnego BMW, próbując ominąć pociski, stracił panowanie nad pojazdem. Samochód wyjechał z drogi i policjanci wpadli do pobliskiego rowu. Furgonetka odjechała. Po kilku minutach przyjechało pogotowie, które wstępnie stwierdziło, że Paul nie wymaga hospitalizacji, za to Semir był w stanie krytycznym.

Paul wrócił do klubu, gdzie policyjni technicy zabezpieczali ślady. Rozejrzał się: na stoliku stało kilka szklanek. Ubrał rękawiczkę i podniósł jedną z nich. Obejrzał ją dokładnie.

- Niech Hartmud sprawdzi ją pod kątem narkotyków i substancji odurzających - zwrócił się z prośbą do jednego z techników.

- Jasne - usłyszał w odpowiedzi.

- Czemu akurat tę? - wtrąciła się szefowa, która właśnie przyjechała.

- Są na niej ślady szminki. Lisa taką miała - odpowiedział.

Rozejrzał się ponownie: pod stolikiem coś błyszczało. Schylił się.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania