Poprzednie częściNigdy więcej - Wstęp

Nigdy więcej - 7

Uległa mu. Szybko zdejmowali z siebie ubrania. Delektowała się jego pocałunkami, którymi zasypywał całe jej ciało. Pragnęła go i chciała, by wziął ją. Nie ważne czy tutaj na podłodze w salonie, czy w jego sypialni.

-Jesteś piękna – wymruczał z ustami przy jej piersiach – pragnę cię.

Odchyliła głowę do tyłu, wtopiła palce w jego włosy. Patryk był drugim mężczyzną po Adrianie, któremu pozwoliła na więcej niż tylko pocałunki i przytulanie.

-Weź mnie – poprosiła – chcę cię.

Nie musiała mówić mu dwa razy. Wziął ją na ręce i zaniósł do sypialni, po drodze ciągle ją całując.

Ułożył ją delikatnie na łóżku i wrócił do czułych pieszczot, które przyprawiały ją o zawrót głowy.

Gdy chciał sięgnąć ręką do stolika nocnego, powstrzymała go. Wiedziała, co z niego za chwilę wyjmie, ale nie było takiej potrzeby. Cały czas brała tabletki antykoncepcyjne, tylko sama nie bardzo wiedziała po co, skoro od roku w jej życiu nie było nikogo ważnego.

-Biorę tabletki – powiedziała, biorąc jego twarz w dłonie i składając na jego ustach czuły pocałunek.

Mężczyzna wydał z siebie cichy pomruk zadowolenia i wszedł w nią powoli i delikatnie. Już od dawna nie czuła się tak, jak w tym momencie. Było doskonale, a przez jej głowę przeszła myśl, że to z nim powinien być ten pierwszy raz.

 

Obserwowała śpiącego mężczyznę, uśmiechał się przez sen, mamrotając coś pod nosem. Wyglądał rozczulająco, gdy spał jego twarz złagodniała, a marszczki na czole gdzieś zniknęły.

-Dziękuję – wyszeptała, składając delikatny pocałunek na jego ustach – było doskonale.

Wiedziała, że śpi i z pewnością jej nie słyszy, ale mimo wszystko musiała mu to powiedzieć. Tuż po seksie nie zdążyła mu czegokolwiek powiedzieć, ponieważ praktycznie od razu usnął, co w sumie było typowe dla mężczyzn.

-Mi też było dobrze – do jej uszu doleciały słowa Patryka – jesteś cudowna.

Miała rozumieć, że przez ten cały czas nie spał i uśmiechał się tylko dlatego, że wiedział o obserwowaniu go? Spryciarz jeden.

-Nie śpisz – bardziej stwierdziła, niż zapytała – nabrałeś mnie.

Otworzył oczy i podniósł głowę do góry, by ją pocałować.

-Nigdy nie zasypiam po seksie – wychrypiał – chciałem, byś ty się przespała i dlatego udawałem.

Serce znów jej przyśpieszyło. Był dla niej tak cholernie dobry, o wiele zbyt dobry. Powoli zaczynało docierać do niej, że nie zasługuje na kogoś takiego jak on.

-Jesteś kochany – pocałowała go w czubek nosa – i bardzo słodki.

W odpowiedzi uśmiechnął się.

-Mężczyzna powinien dbać o swoją kobietę – wymruczał, przekręcając się z nią tak, że teraz był na górze – nikomu już cię nie oddam.

Jego kobieta – czy właśnie w ten sposób zakomunikował jej, że chce z nią być? Właściwie powinna się cieszyć, przynajmniej ma pewność, że nie potraktuje jej, jak zabawki tylko czemu wcale jej to nie ucieszyło? Być może dlatego, że znali się dopiero dwa dni, trzy razy jechała z nim samochodem, trzy razy uratował ją z opresji i była z nim tylko na dwóch randkach. To stanowczo zbyt mało, by podejmować decyzję o byciu razem.

-Nie uważasz, że to wszystko – musiała zadać mu to pytanie – dzieje się zbyt szybko?

W odpowiedzi pokręcił głową i czule się do niej uśmiechnął?

-Czasami szybkie decyzje – znów zaczął ją całować – są dla nas o wiele lepsze niż te przemyślane. Po co mamy zwalniać?

Zatkało jej, nie spodziewała się dostać takiej odpowiedzi. Była pewna, że poprze ją.

-Nic o sobie tak naprawdę nie wiemy – delikatnie głaskała go, po muskularnych plecach – powinniśmy się lepiej poznać.

Znów się uśmiechnął na moment, odrywając od jej ust.

-Będziemy mieli na to mnóstwo czasu – odpowiedział przekonywająco – zaufaj mi, nie skrzywdzę cię.

Zanim zdążyła się zorientować, znów w niej był. Kochała się z nim tym razem zupełnie inaczej niż za pierwszym razem. Jego pchnięcia było o wiele mocniejsze i głębsze, ich oddechy miały nierówne tempo. Zatapiała paznokcie w jego plecach, a jęki, jakie z siebie wydawała przy każdym jego pchnięciu, podniecały go coraz bardziej. Oddałaby wszystko, byle tylko ta chwila mogła trwać wiecznie.

 

Gdy otworzyła oczy, zegar, na który zerknęła, wskazywał godzinę dziesiątą. Zważywszy na godzinę, o której położyli się spać, była naprawdę wyspana. Rozejrzała się wokół siebie – Patryka nigdzie nie było. Zsunęła nogi z łóżka i już miała zacząć szukać swoich ubrań, gdy przypomniała sobie, że rozbierali się w salonie. Narzuciła na siebie koszulę mężczyzny, leżącą na oparciu fotela i poszła do salonu w poszukiwaniu swoich ubrań.

-Dzień dobry śpiochu – Patryk stał tuż za nią – wyspałaś się?

Skinęła bez słowa głową.

-Będę już uciekać – powiedziała, nie patrząc na niego – nasza randka się trochę przeciągnęła.

Jej chłopak wyciągnął do niej ręce i przyciągnął ją do siebie.

-Nigdzie nie pójdziesz – złożył na jej ustach czuły i delikatny pocałunek – zanim nie zjesz ze mną śniadania.

Przystojny, inteligentny, robiący karierę, sam i jeszcze gotuje. Zaczynała sądzić, że właśnie chwyciła Pana Boga za nogi.

-A co dobrego masz? - zapytała, kładąc mu rękę na pośladku – muszę się przyznać, że jestem głodna.

Uśmiechnął się do niej tajemniczo. Miała prawo zgłodnieć, po tylu godzinach wzajemnej przyjemności. Mimo wszystko nie zamieniłaby, tego na nic innego.

-Naleśniki – wymruczał, całując ją w czoło – lubisz?

Naleśniki? Uwielbiała je w każdej wariacji smakowej. Na słodko i na słono.

-Nie rozpieszczaj mnie tak – odrzuciła głowę do tyłu – bo jeszcze się przyzwyczaję.

Z czułością klepnął ją w pośladek.

-Lubię rozpieszczać kobietę – zawsze, gdy mówił coś ważnego, przybierał poważny ton – zwłaszcza swoją.

Ona była jego, przynajmniej on by tego chciał. Tylko sama nie była pewna, czy również tego chce.

 

Ich rozmowę przerwał dzwonek jej telefonu. Całe szczęście, że jej torebka leżała w salonie i nie musiała jej nigdzie szukać. Wyjęła telefon z torebki i spojrzała na wyświetlacz. Dziesięć połączeń nieodebranych. Osiem od mamy, jedno od jej brata i jedno od Adriana. Ten ostatni mógłby w ogóle nie dzwonić. Nie miała najmniejszej ochoty słuchać bzdur, którymi chciał ją karmić.

Wybrała numer mamy. Odebrała zaraz po pierwszym sygnale.

-Powiedz mi dziecko – to były pierwsze jej słowa – dlaczego nie wróciłaś do domu na noc, zostawiłaś swojego pijanego brata samego i gdzie do cholery jesteś?

Przewróciła oczami. To była cała mama. Nic jej tak nie wkurzało, jak nieodbieranie telefonów i niewracanie na noc do domu.

-Mamo – powiedziała, cały czas patrząc na Patryka – nie denerwuj się. Wiem, że powinnam była zadzwonić wcześniej, ale nie miałam czasu. A Wojtka odwiozłam do domu i zawlokłam do łóżka. Nie mam obowiązku siedzieć przy nim całą noc. Mógł się tak nie schlać.

Wiedziała, że jej mama nie przyjmie takiego wytłumaczenia, a w domu się nasłucha za wszystkie czasy.

-Nadal mi nie powiedziałaś – jej rodzicielka swoim starym zwyczajem podniosła głos – dlaczego nie wróciłaś na noc i gdzie teraz jesteś.

Wzięła głęboki oddech i postanowiła powiedzieć jej prawdę.

-Pamiętasz tego chłopaka – puściła oczko do mężczyzny – o którego wypytywałaś się mnie ostatnio w kuchni?

Cisza po drugiej stronie raczej nie wróżyła nic dobrego.

-Pamiętam – w głosie swojej mamy wyczuła satysfakcję – opowiesz mi wszystko w domu. Baw się dobrze.

Zanim zdążyła cokolwiek odpowiedzieć, jej rodzicielka rozłączyła się. Nie bardzo rozumiała zachowanie swojej rodzicielki i co ono właściwie oznaczało. Nigdy wcześniej nie zachowywała się w ten sposób. Czyżby zrozumiała, że dziewczyna w wieku dwudziestu czterech lat ma prawo nie wracać na noc do domu bez tłumaczenia dlaczego?

 

Jej chłopak stał i patrzył na nią w oczekiwaniu, aż coś powie.

-Wyobraź sobie – zdołała coś wykrztusić z siebie – że moja mama chyba właśnie zrozumiała ile mam lat.

W odpowiedzi chłopak roześmiał się i w tym momencie coś do niej dotarło. Żadne z nich nie wiedziało, ile mają lat.

-A właściwie ile masz lat? - czyżby czytał jej w myślach? - ja mam trzydzieści dwa.

Była pewna, że góra dwadzieścia dziewięć.

-Dwadzieścia pięć.

Była znacznie młodsza od niego, co jednak miało swoje zalety. Dłużej pozostanie młoda i nigdy nie będzie mógł powiedzieć, że jest starą dupą. Dzieliło ich siedem lat.

-Może pójdziemy zjeść te naleśniki? - zmienił temat – za chwilę będą zimne.

Bez słowa poszła za nim do kuchni i zajęła miejsce przy stole. Na widok takich pyszności ciekła jej silna. Dla takiej chwili warto było zostać u niego na noc.

Następne częściNigdy więcej - 8 Nigdy więcej - 9

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Desideria 01.08.2017
    Jednak Patryk okazał się cudownym mężczyzną. Dobrze, że bohaterka (tak zapomniałam jej imienia -.-) znalazła sobie kogoś tak dobrego. Ciekawe, czy da radę zapomnieć o Adrianie, bo jej myśli często do niego powracają. 5
  • Lady_Makbet 01.08.2017
    Dziękuję Desideria:)
  • Pasja 01.08.2017
    No jednak została na śniadanie. Wszystko takie słodkie, aż mdli. Czy będzie tak zawsze? Ann po przejściach powinna być szczęśliwą. Co dalej. Pozdrawiam 5
  • Tina12 02.08.2017
    Oby to szczęście trwało.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania