Poprzednie częściPomieszane uczucia

Pomieszane Uczucia VI

Te 3 dni minęły bardzo szybko. W dzień kiedy Paweł miał wyjść ze szpitala pojechałam do niego z Gośką i Cyprianem. Specjalnie pożyczył od ojca duże auto przewozowe żeby schować wózek. Gdy wyszłam z nim ze szpitala i podjechałam pod samochód Cyprian chciał pomóc mu wyjść z wózka i wsiąść do auta:

- Dam sobie radę sam. Nie jestem kaleką - burknął

- Dobrze stary spokojnie chciałem tylko pomóc. Przepraszam - odparł zszokowany

- Dajcie mi spokój - wsiadł, zatrzasnął drzwi i siedział. Ja z Gośką i Cypkiem próbowaliśmy schować ten wózek do bagażnika. Po 20 minutach nam się udało. Wsiedliśmy do samochodu. Spojrzałam na Pawła. Patrzył w okno. Widziałam, że płacze:

- Ej możemy się zatrzymać na chwilę? - spytałam

- Dlaczego? Co się stało? - dopytywała ukradkiem skierowałam wzrok na niego. Wiedziała już o co chodzi. Poprosiła Cypriana żeby się zatrzymał i wyszedł z nią na chwilę:

- Paweł - powiedziałam cicho - Spójrz na mnie - prosiłam. Odkręcił głowę w moją stronę. Płakał:

- Co się dzieje? - było mi smutno. Nie odpowiadał tylko cały czas płakał. Po chwili wydusił to z siebie:

- Każdy...traktuje mnie jak kalekę. Nie jestem nim. Jestem tym samym chłopakiem co przed wypadkiem - przerwał

- Nie płacz, proszę - prosiłam ze łzami w oczach

- Nie zasługuję na Ciebie. Powinnaś znaleźć sobie innego chłopaka. Który się Tobą zajmie i będzie zawsze i będzie zawsze przy Tobie - mówił łykając słone łzy

- Chcesz tego? - pytałam a łzy spływały mi po policzkach

- Tak będzie lepiej dla Ciebie

- Dobrze jeśli tego chcesz

- Zawieź mnie do mojego domu. Nie będę Ci się narzucał - powiedział. Nie potrafiłam na to odpowiedzieć. Odkręciłam głowę i rozpłakałam się. Zależało mi na nim cholernie a on ze mną zerwał. Nie mogę go na siłę przy sobie zatrzymać. Po chwili wrócił Cyprian i Gośka:

- Możemy już jechać? - spytała. Żadne z nas jej nie odpowiedziało. Wiedziała, że coś jest nie tak, ale nie chciała zadawać zbędnych pytań. Ruszyliśmy. Potem Paweł powiedział, żeby go zawieźć do niego. Tak też zrobili. Wyjęli mu wózek i pomogli wejść do domu. Ja siedziałam w samochodzie i ryczałam jak małe dziecko. Po 10 minutach byliśmy w domu. Jako pierwsza wbiegłam do domu i zamknęłam się w pokoju. Położyłam się na łóżko i płakałam. Po kilku godzinach uświadomiłam sobie, że nie będę płakała i jeżeli nie chcę się ze mną spotykać to jego sprawa. To bolało, ale postanowiłam o tym nie myśleć. Usnęłam.

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania