Poprzednie częściPomieszane uczucia

Pomieszane Uczucia VIII

Następnego ranka wstałam po 10. Paweł był już ubrany i wyszykowany. Zrobił mi śniadanie do łóżka:

- Dzień doby kochanie - powiedział siedząc na wózku z tacą jedzenia

- Hej słońce, to dla mnie? - spytałam

- Jasne, że dla Ciebie - odparł i podjechał bliżej łóżka zdjął tacę na stolik, zsunął się z wózka na łózko i mnie pocałował

- To ja powinnam dla Ciebie robić śniadanie a nie Ty dla mnie

- Dlaczego? Bo nie chodzę? - spytał poddenerwowany

- Nie chodzi o to, ale nie chcę żeby Ci to sprawiało problem albo żeby Ci się nic nie stało - odparłam

- Tak bo jestem zasranym kaleką! - krzyknął i sięgnął po wózek

-Nie chodzi o to, Paweł zostań - prosiłam go łapiąc za rękę. Nie obchodziło go to, wyrwał się i pojechał do kuchni. Wiedziałam, że źle zrobiłam, nie chciałam go urazić. Wstałam z łóżka i poszłam do niego. Był obrócony do okna. Pomyślałam, że znowu płace. Podeszłam do niego powoli, przytuliłam od tyłu. Dotknęłam jego policzka. Był wilgotny. Wiedziałam, że znowu doprowadziłam go do łez:

- Skarbie nie płacz - szepnęłam mu do ucha

- Nie płaczę - odparł niewzruszony. Obróciłam go w moją stronę, kucnęłam:

- Przepraszam, nie chciałam Cię urazić - mówiłam trzymając go za rękę

- Nie szkodzi. Muszę się przyzwyczaić chociaż to zabolało - odparł

- Wiem, nie chciałam bardzo przepraszam - przepraszałam

- Dobrze - odpowiedział, pocałowałam go - Chodź do pokoju. Pomogłam mu podjechać do salonu. Poszłam do łazienki by się ogarnąć. Gdy już byłam prawie gotowa zadzwonił mój telefon. Wyszłam z łazienki i odebrałam. Był to Alan. Zaprosił mnie na miasto. Zgodziłam się. Poszłam dokończyć mycie zębów. Po chwili podjechał Paweł:

- Kto dzwonił? - spytał

- Alan - odparłam wypluwając pastę

- Co chciał? - dopytywał

- Zaprosił mnie na miasto - odpowiadałam

- Kiedy?

- Dzisiaj

- Pójdziesz?

- No tak a czemu nie? - zdziwiłam się wychodząc z łazienki

- Dobra jak chcesz to idź - odpowiedział i oddalił się

- Chcesz iść ze mną? - pytałam ubierając się

- Nie będę się narzucał

- Oj nie gadaj głupot i się ubieraj - rzuciłam mu kurtkę. Po niedługiej chwili byliśmy już przy Centrum Handlowym. Przywitałam się z Alanem całując go w policzek. Pawła bardzo to rozwścieczyło. Szliśmy i rozmawialiśmy. Ledwo co za nami nadążał. W końcu Alan dla żarty zabrał mi torebkę i uciekł. Pobiegłam za nim. Biegliśmy tak chyba z 10 minut aż w końcu się zatrzymał, złapał w pół i przytulił. To wszystko widział Paweł. Odwrócił się i jechał w stronę domu. Przeprosiłam Alana, pożegnałam się z nim i pobiegłam za moim chłopakiem. Gdy dobiegłam do domu on już tam był. Leżał na łóżku odwrócony do ściany. Pomyślałam, że znowu płacze. Nie pomyliłam się. Zdjęłam kurtkę i położyłam ją na podłodze obok torebki. Podeszłam do niego i usiadłam obok. Obróciłam go do siebie. Był zapłakany. Wiedziałam, że znowu go zraniłam:

- Kochanie, proszę nie płacz - przytulałam go

- Daj mi spokój. Mam dość tego, że zachowujesz się jakbyś nie miała chłopaka. Złapałem Cię za rękę, wyrwałaś się. Szłaś tak szybko, że nie nadążałem. Jeżeli nie chcesz ze mną być to ok - wstał, siadł na wózek ubrał się i pojechał. Bałam się o niego

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania