Dave I. Kain - Siedem Losów - Los Drug - Część I

Szare jesienne niebo, pogoda w kratkę, deszcz bębnił o karoserie i szyby, utrudniając widoczność, jadącej drogą niebieskiej toyoty RAV4. Mimo depresyjnej jesiennej aury, we wnętrzu samochodu panował klimat wiecznego spokoju.

Kobieta o blond włosach, prostych opadających do ramion, oczach zielonych jak świeża wiosenna trawa. Brązowe oczy mężczyzny siedzącego za kierownicą obok, stanowczo dodawały urody jego radosnej twarzy, o rysach europejskich. Płynnym ruchem prawej ręki, zaczesał do góry postrzępione, czarne, cieniowane włosy w stylu fade.

 

Skończyła się radiowa audycja, o zbliżającym się chłodnym skandynawskim froncie, co zwiastowało początek nadchodzącej zimy. W tle zabrzmiał klakson, jakiegoś nerwowego kierowcy, stojącego w korku na przeciwległym pasie. Mężczyzna spojrzał z uśmiechem i opanowaniem w lewe lusterko, a potem na kobietę obok.

 

- Nerwowi dziś ci kierowcy, trąbią jak by ich coś opętało.

- Ważne że ty kotu jesteś zawsze taki spokojny i opanowany.

- Kochanie to twoja zasługa, wypełniasz mnie spokojem i optymizmem.

- Kocham cię wiesz? Patrząc w oczy mężczyzny, dodała kobieta.

- Wiem, ja ciebie też kocham, kochanie. Kocham twoje oczy, twoje włosy.

- Mówisz mi to każdego dnia, odkąd pierwszy raz to od ciebie usłyszałam.

- I Nigdy nie przestanę mówić, a wiesz co dzisiaj zrobię? Przygotuję nam kolacje, ugotuję to co lubisz najbardziej, otworzymy wino,

posłuchamy płyty Coldplay z twoją ukochana piosenką "viva la vida", a potem…

- Dobra, dobra kotku, teraz lepiej skup się na prowadzeniu samochodu. Nie chcesz chyba, trafić na przeszkodę skoro masz tak zawzięte plany na wieczór?

- Gdziekolwiek jesteśmy, gdziekolwiek będziemy, pamiętaj zawsze będę cię kochał i pragnął, tylko ciebie.

 

Patrzył jej w oczy, kochał to tak bardzo, natomiast całą ją, kochał nad życie i pragnął ponad wszystko. Mijające ich samochody jechały z niewielka prędkością. Czerwonym porsche panamera, podróżowało czterech młodych znajomych. Za kierownicą osiemnastoletni Tomek, jego bogaty ojciec, prowadził kiedyś własny biznes, ale prawdziwą fortunę osiągnął sprzedając akcje giełdowe. Urodzinowy prezent dla jedynego syna, bez ogródek dwieście tysięcy to dna niego pryszcz. Hybryda, czterysta koni, V8, niesie się jak mały bolid w rękach sprawnego chłopaka. Sprzęt audio na wypasie, piosenka o klimacie rapowym, robiła furorę wśród dorosłych nastolatków. Impreza dopiero rozkręcała się w najlepsze, najpierw czeka najlepsza dyskoteka w mieście i oczywiście laski, zabawa do białego rana w doborowym towarzystwie. Mimo utrudnionej widoczności, samochód za taką kasę doskonale nadawał się na każde warunki, doskonały samochód bez jakichkolwiek wad.

 

Silnik przyśpieszał, a papieros dopalał się w ręce chłopaka z każdym kolejnym pociągnięciem. Kiedy już przeciągnął aż do filtra, gorący żar spadł, wprost na jego nową koszule Versace. Wściekły na złośliwy niedopałek, śmiech pijanych kolegów, zagłuszał jego myśli, gwałtownie zaczął strzepywać parzący popiół, obiema rękami ze swojej nowej koszulki, udało się ale wypalone dziury niestety pozostaną. Wtedy z całym impetem poczuł jak jego ciałem targają prawa fizyki, krzyki, potworne wstrząsy, ból, uruchomiły cały układ nerwowy do obrony, przed ludzką głupota niestety nie ma obrony. Świadomość odzyskał nie wiedząc co się dzieje, potworny ból w każdej części ciała, sugerował uszkodzenie każdej tkanki, receptory działały na pełnym gazie. Głęboka cisza, nie trwała długo, jego krzyk i płacz jednego z siedzących z tyłu kolegów, przeraził go do łez. Wszędzie widział czerwone palmy, mnóstwo krwi na rozbitej szybie. Organizm zareagował natychmiastowo, odcinając się od bodźców świata zewnętrznego, świadomość ponownie uciekła gdzieś w dal. Sen okazał się przebłyskami, różnych nieznanych mu twarzy, ludzi w białych fartuchach, w ich centrum uwagi oczywiście jego osoba.

 

Otworzył oczy, czuł że leży gdzieś w nieznanym mu miejscu, nad nim stała mama, taką jaką wczoraj zapamiętał. Chciał wstać i wtedy poczuł perfidnie silny ból.

 

- Nie ruszaj się synku.

- Mamo, co się dzieje, gdzie ja jestem?

- Synku miałeś wypadek, leż spokojnie zaraz do ciebie przyjdzie pan doktor.

- Wypadek? Mamo, co się ze mną dzieje, nie mogę się ruszyć, boli i nie czuje nóg.

- Spokojnie synku, nie ruszaj się proszę, wtedy nie będzie bolało.

- Gdzie jest tata?

- Tata już do nas jedzie.

 

Wtedy przyszedł starszy lekarz i młoda pielęgniarka, która natychmiastowo udzieliła chłopakowi fachowej pomocy, robiąc coś co uspokoiło jego umysł i wprowadziło w bezpieczny stan błogości i snu.

 

- Jest pani mamą Tomka?

- Tak, co z moim synem?

- Mogę panią prosić o rozmowę w cztery oczy? Nie mam dla pani dobrych wieści, chłopak uległ poważnemu wypadkowi, prawdopodobnie już nigdy nie będzie mógł chodzić. Nie mamy jeszcze pewnych informacji, musimy przeprowadzić odpowiednie badania. Jedyne co wiemy na pewno to, to że rdzeń kręgowy został przerwany, poza tym pni syn ma połamane obie nogi, złamana rękę i wstrząśnienie mózgu oraz obszerne potłuczenia.

- Doktorze, proszę zapewnić mu jak najlepszą opiekę, on nie może zostać kaleką. Mąż nie będzie chciał aby został tutaj, przeniesiemy go do prywatnej kliniki w Sztokholmie, tam zaopiekują się nim prawdziwi fachowcy.

- Nie mogę pozwolić aby państwo zabrali stąd tego chłopaka, jego stan nie pozwala na jakiekolwiek takie działania. Chce pani aby syn wyzdrowiał, proszę przekonać męża, aby odstąpił od tej decyzji. Liczy się zdrowie waszego syna, resztę pokarze czas. A teraz panią przepraszam ale muszę już iść, chłopak który jechał razem z pani synem wymaga natychmiastowej operacji. Żałuje że z całej czwórki przeżyło tylko dwóch chłopców.

Lekarz odszedł, szybkim krokiem. Z drugiej strony korytarza, ukradkiem wyskoczyło dwóch rosłych policjantów.

- Dzień dobry, funkcjonariusz Andrzej Dobrotoński, czy pani jest matką Tomka?.

- Tak, oczywiście.

- Pani pozwoli z nami, musimy zadać pani kilka pytań w sprawie wypadku i ustalić pewne zbieżności.

 

Pół roku później.

Kobieta o blond włosach i zielonych oczach, jak co dzień spędzała czas siedząc, w pobliżu łóżka szpitalnego. W swojej dłoni trzymała inna dłoń, ciepłą szorstką dłoń mężczyzny, gładząc ją i pieszcząc.

 

- Kochanie słyszysz mnie. Kocham cię bardzo. Wróć do mnie kotku, już nie mogę bez ciebie, tęsknie tak bardzo…

Płakała jak zawsze, wypowiadając wszystkie swoje odczucia, które gromadziły się w niej od wypadku. Do Sali weszła oddziałowa pielęgniarka.

- Powinna pani odpocząć, wiem że kocha pani męża. Nie da się siedzieć tutaj cały dzień, wiem coś o tym, sen tez jest potrzebny, wtedy organizm odpoczywa, nabierając sił.

- Zostanę przy nim jeszcze przez chwilę.

- Wierze że pani chłopak, obudzi się jak najszybciej i znów będzie jak dawniej.

- Już nie nigdy nie będzie jak dawniej, chcę tylko żeby się obudził.

- Pan doktor jest pełen optymizmu, mózg Adama zaskakująco szybko dochodzi do formy z przed wypadku. Obrzęk mózgu który nas tak niepokoił, przestał już zagrażać. Teraz tylko musimy dać mu jeszcze czas na pełną regeneracje.

- Kiedy się obudzi, pierwsze co usłysz to moje słowa, jak bardzo go kocham. Potem to już tylko będzie lepiej. Zawsze kochał mnie najmocniej na świecie, przy nim czułam się potrzebna i bezpieczna. Wiedząc że mam dla kogo żyć, gdyby nie przeżył tego wypadku… nie wiem co bym bez niego zrobiła, jest dla mnie wszystkim… Mieliśmy się pobrać w przyszłym roku.

- Wiec miejmy nadzieje, że do tego czasu wróci do siebie i państwo się pobierzecie, wierze w to równie mocno co pani.

- Dziękuje za dobre słowa. Chyba już pójdę, jestem potwornie zmęczona, muszę się położyć, ostatnio nie za dobrze sypiam.

- Koniecznie musi pani się porządnie wyspać i odpocząć.

 

Wstała, nadal trzymając go za rękę. Kiedy jej uścisk zelżał, nie mogła tego zauważyć, jak układ nerwowy mężczyzny, wysłał pojedynczą reakcje, który sterowała aktywnością organizmu na bodźce z otoczenia.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Celtic1705 25.01.2016
    Matko jedyna... Nie, no nie, i co dalej? Niech to się jakos dobrze skończy. Błagam. Pięć. *****

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania