Poprzednie częściStrażnicy Czasu

Strażnicy Czasu cz.2

Część druga:Blizna

 

Dzisiejszy dzień jest taki sam jak tamten. Słoneczny, ciepły.Całe szczęście, ze powietrze tu jest całkiem inne. Nie pachnie lasem. Całe szczęście. Zwariowałabym.

Harolda dziś nie ma. Wyjechał w sprawach służbowych, a ja nie mam żadnych lekcji.

To wyjątkowy dzień, bo kończę 18 lat. Służba szykuje wieczorem przyjęcie, ale póki co mam wolne. Może czas skorzystać z pełnoletności? Harold nigdy nie pozwalał mi samej wychodzić poza mury zamku, do miasta. Czas to zmienić!

Ubrałam najgorszą sukienkę, by nie rzucać się zbytnio w oczy i tylnym wyjściem opuściłam zamek. Znam tam każdy zakamarek, nie ma opcji, żeby ktoś mnie przyłapał. Szłam uliczką prowadzącą prosto na rynek. W ogromnych drewnianych donicach kwitły kwiaty. Uwielbiam to miejsce! Zawsze jest tak kolorowo.

Przysiadłam w cieniu drzewa i nagle usłyszałam kobiecy głos. Młoda, rudowłosa dziewczyna, goniła jakiegoś mężczyznę dookoła straganu z rybami, krzycząc przy tym przeraźliwie. Miała cienki, ochrypły głos. Brzmiała jakby cierpiała na jakąś przewlekłą chorobę gardła. Ludzie zaczęli zwracać na nią uwagę, ale moją przykuł uciekający mężczyzna. Był wysoki, dobrze zbudowany, choć jego postura ginęła w długiej, ciemnej pelerynie. Nie widziałam też jego twarzy. Nasunięty na głowę kaptur, skutecznie to uniemożliwiał. Pogrążyłam się w rozmyślaniach na temat wyglądu nieznajomego. Nawet nie zauważyłam, że pościg za tajemniczym mężczyzną stał się prawdziwą sensacją i nagle znalazłam się pośród tłumu ludzi.

 

-Przepraszam, ja wytłumaczę!

-Ooo...jeszcze tłumaczenia ci się zachciewa, ty złodzieju! Ty flirciarzu okropny!

-Ej!

-Zamknij się, nie skończyłam ty bandyto! Ty, ty...-Kobieta chwyciła rybę i cisnęła nią prosto w mężczyznę.

 

Całe zajście wyglądało naprawdę zabawnie, ale z powodu zwiększającej się liczby ludzi, wolałam się oddalić.

Szłam w kierunku zamku, kiedy nagle z krzaków wpadł na mnie zakapturzony mężczyzna. Ten sam, którego chwilę temu rudowłosa piękność obkładała rybami.

Zderzenie sprawiło, ze upadłam.

-Wybacz.-Powiedział pośpiesznie. Przyglądał się mi. Jego oczy rozszerzyły się i głosem pełnym przerażenia krzyknął.-To ty!

Pomyślałam, że rozpoznał we mnie "córkę hrabiego" jak zwykli nazywać mnie ludzie z miasta.

-No zbyt kulturalny to ty nie jesteś. Może pomożesz mi wstać?-Wypaliłam.

-A, więc teraz jesteś zmanierowaną paniusią? Ja pamiętam małą beksę.-Odgryzł się.

Nie zrozumiałam, a on dobrze o tym wiedział.

-Chodź.-Pociągnął mnie przez krzaki, do czegoś na rodzaj ogrodu.-Mało kto tu przychodzi, będziemy sami.

-Cóż, teraz już rozumiem tę kobietę przy straganie. Mistrzem flirtu to ty nie jesteś.-Zażartowałam, ale jemu widocznie żart się nie spodobał.

-Jesteś jeszcze bardziej upierdliwie rozgadana niż wtedy. Nic nie rozumiesz.

Nie wytrzymałam. Miał racje, nic nie rozumiałam.

-To może mi wytłumaczysz? Jakie WTEDY?

-Wtedy, 12 lat temu. Mała dziewczynka, płacząca, by zaprowadzić ją do rodziców.-Chłopak zdjął kaptur, a mi ukazała się blizna przechodząca przez lewe oko.

-To ty! Jak mogłeś mi to zrobić?! Jesteś potworem! jak mogliście mnie tam zabrać! Nienawidzę cię, nienawidzę ciebie i rodziców i tego podłego człowieka z którym byłeś! Nienawidzę.-zaczęłam szlochać i obkładać go pięściami. Wspomnienia wróciły. On patrzył na mnie zaskoczony, po czym powiedział.

-Uspokój się, rodzice uratowali ci życie.-Spojrzał prosto w moje oczy.

-Sprzedali mnie! To ma być ratunek? Uratowali siebie!

-Niezłych bzdur ci naopowiadali Liza.

-Nie waż się tak do mnie zwracać! Jestem Elizabeth z Estherwood! Każę cię wtrącić do lochu, rozumiesz?! Puść mnie natychmiast.-Bezczelny.

Rodzice zawsze zwracali się do mnie Liza. Odkąd tu trafiłam, zakazałam wymawiania tego zdrobnienia. Łajdak trafi do lochów.

-Posłuchaj...Elizabeth. Rodzice Cię nie sprzedali. Twoi rodzice byli Strażnikami Czasu. Ty też jesteś.

-To jakieś bzdury!-Przerwałam mu.-Strażnicy Czasu to bajka, tak mówi Harold, a on ma zawsze racje.

-Czy Harold opowiadał Ci o Strażnikach?

-Nie, sama przeczytałam, w książce.

-Więc pewnie wiesz, że niektórzy potrafią oni nieświadomie przewidywać przyszłość gdy śpią?

-Tak...ale to...o czym my rozmawiamy?! Nie mam czasu na rozmowy na temat bajek! Puść mnie natychmiast!

-Dobrze, Elizabeth, puszczę cię, ale wysłuchaj mnie. Nie możesz wrócić do zamku!

-Ja, mogę wszystko!-Co za brak wychowania, co za bezczelność! Jak on śmie?

Nadepnęłam mu obcasem na nogę, zluzował uścisk, a ja zaczęłam uciekać. biegłam co sił, odwróciłam się, by zobaczyć co robi ten dziwak. Nie gonił mnie, tylko patrzył. W tym samym momencie, potknęłam się o wystający korzeń i upadłam. Jak cień, od razu był przy mnie.

-Zraniłaś się? Nic ci nie jest?

-Odczep się do cholery!

 

Chwila niezręcznego milczenia i śmiech. Jego śmiech.

-Ostra z Ciebie babka Elizabeth. Ale z tak rozwalonym kolanem daleko nie zajdziesz. Możliwe nawet, że złamałaś nogę.-Uśmiechnął się przekornie, a ja poczułam pulsujący ból w moim kolanie z którego zaczęła wypływać krew. Zrobiło mi się słabo.

-Proponuję pewien układ.-Ciągnął dalej.- Wysłuchasz mnie, a po wszystkim zaniosę cię prosto na zamek. Co ty na to?

-Nigdy.-wysyczałam wściekła.

-No więc...żegnaj.- Puścił mi oczko i odszedł.

Chciałam wstać, ale miał racje. Noga potwornie mnie bolała, nie byłam w stanie się podnieść. Zaczęłam wzywać pomocy. Krzyczałam, ale nikt nie odpowiadał. Dobrze to sobie wymyślił skubaniec. W tych krzakach nikt mnie nie znajdzie.

 

-Pomooocy...! Jestem córką hrabiego! Pomocy!

-Czy ktoś tu wzywał pomocy?

-Tak! Tak! Tutaj! W krzakach!-Uffff...uratowana.

Przez gęste krzaki zaczęła przeciskać się postać. Najpierw wyłoniła się dłoń ściskająca jabłko, później cała ręka a później....

-Ooo...nie! Tylko nie ty! Jaja sobie ze mnie robisz?

-Zdaje się, że wzywałaś pomocy? Jestem, by pomóc.-Powiedział z przekąsem i ugryzł jabłko. Przypomniałam sobie, że ja też dziś nic nie jadłam i nagle zapragnęłam jak najszybciej wrócić na zamek.

-Dobrze, mów co musisz i zabierz mnie do zamku.

-A więc, posłuchaj Elizabeth. Twoi rodzice byli Strażnikami Czasu. Między Strażnikami, a Zakonem Kyrionów od wieków trwa wojna. Wszyscy Strażnicy zobowiązują się do lojalności i pokładają w sobie nadzieje. O wszystkim sobie mówią i chronią tajemnic czasu. Wtedy, jeden ze strażników nas zdradził przechodząc na stronę wroga. Kyrioni chcieli zaatakować. Dowiedzieliśmy się o tym. Strażnicy mieli za zadanie chronić niewinnych ludzi, a twoi rodzice chcieli chronić Ciebie. Ufali, że Stiev cię ochroni, ale to on był zdrajcą. Uprowadził Cię, wiedząc, że rozpacz po stracie córki ich osłabi. Gdy zasnęłaś spostrzegł się, ze masz dar po rodzicach, że widzisz przyszłość. Oddał cię Haroldowi, przywódcy Kyrionów a twoja rodzinna wioska została spalona. Koniec.

Nie wiedziałam co o tym myśleć, jakieś brednie...a jeśli nie? Całe życie w kłamstwie?!

-Nie kłam!

-Nie kłamię, Elizabeth, przepraszam... Ja wtedy...nie odpowiadałem, bo Stiev mnie szantażował, musiałem się go słuchać, uwierz.

-Całe życie nienawidziłam rodziców, a ty chcesz mi wmówić, że chcieli mnie ratować? Nie wierzę! Czemu mam Ci wierzyć!

-Nie musisz...Zastanów się tylko czasem, czy Harold Cię nie wykorzystuje? Czy nie czyta przyszłości gdy śpisz? Czy na mapach w zamku nie ma twej rodzimej wioski, Shilovert?

No, a teraz chodź, bo się wykrwawisz.

Bez trudu wziął mnie na ręce. Niósł pod górę, aż do zamku, a ja myślałam o bzdurach, które mi opowiedział. Wierzyć, czy nie? Czemu mam wierzyć człowiekowi który zrujnował moje TAMTO życie?

W sumie, ten mały zakapturzony dzieciak, stał się naprawdę przystojnym, zakapturzonym facetem o zniewalającym spojrzeniu. Kurde! o czym ja myślę, to przecież jakiś oszust!

Stanęliśmy przed wrotami zamku.

-Gilbert.

-Co?-Zapytałam zaskoczona.

-Jestem Gilbert.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • Ona 06.08.2016
    Bardzooo ciekawe. Daje 5
    Czekam na następne :)
  • deus ex machina 06.08.2016
    Następne już niebawem :)
  • lea07 06.08.2016
    Hahah fajne opowiadanie. Elizabeth mnie trochę wkurza, bo uważa się za władcę świata no ale cóż zrobić. Przecież jest tak jakby córką hrabiego :D. Mam nadzieję, że posłucha Gilberta i w ogóle. Może sie troszkę zmieni :)Zostawiam 5 :D
  • Teska 07.08.2016
    ( ͡° ͜ʖ ͡°) Rozdział bardzo mi się podoba
  • Katherine531 13.08.2016
    Postacie już wzbudziły we mnie sympatię :) moje standardowe ,,miło się czyta" i takie pisane małym druczkiem ,,zakochałam się w tej historii i po cichu shipuję Lizę i Gilberta ^.^"
  • Eli trochę mnie denerwuje, za bardzo się wywyższa, zostawiam 5 i pozdrawiam. Lecę dalej (przyrzekłam sobie, że muszę to przeczytać XD)
  • Margerita 02.09.2016
    555 fajnie byłoby spędzać wakacje w zamku podoba mi się

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania