Poprzednie częściUpadły-Rozdział 1

Upadły-Rozdział 5

Nero wprost nie posiadał się z radości. Krwawa i sadystyczna zabawa z dawnym wrogiem, przypomniała mu o chwalebnej przeszłości, w której wystarczyła tylko jego osoba, by rzucić cień strachu i lęku. Musiał jednak uważać to, co było przeminęło, a aktualnie nikt nie pamięta o potężnym władcy wody. Nie mógł postępować jak wcześniej, musiał się zmienić, aby przyciągnąć ludzi do siebie. Jednak dla wrogów i głupców nadal pozostanie demonem i oprawcą.

— Hipokratesie, przed nami jeszcze długa droga. Opowiedz mi o teraźniejszym świecie. — rzekł błękitno włosy, bez trudu dotrzymując kroku staruszkowi.

— Mistrzu, bardzo wiele się zmieniło. Bogowie już nie są tacy sami. Zamiast przebywać między wiernymi, wolą siedzieć bezpiecznie w swych posiadłościach, nawet pomniejsze bóstwa jak Astrapi mają własne świątynie i żołnierzy. Teraz nie ma już potyczek między najwyższymi dowódcami, konflikty stały się bardziej krwawe.

— Chyba zbyt długi sen otępił mnie, w ogóle nie mam pojęcia, o czym mówisz. Zazwyczaj taki Helios uwielbiał przechadzać się wokół wiernych, pławiąc się w ich spojrzeniach, a wszelkie konflikty rozwiązywano jedną potyczką. — Nero zmartwił się, nie mógł przewidzieć, że nastały aż takie zmiany.

— Nikt już tak nie robi, a bóstwa można jedynie zobaczyć w czasie większych świąt lub gdy uda się uzyskać audiencje. Wszystko za nich robią ich ludzie, którym przekazują moc, nadając określone znamię na piersi. Wytłumaczy ci to, mistrzu na przykładzie Heliosa. Normalni szeregowcy posiadają moc na poziomie brązowego słońca, wyżsi oficerowie srebrne, a ci przy samym tronie złote. Jak się pewnie domyślasz, różnica między tymi poziomami jest bardzo widoczna — Hipokrates zarządził przerwę i usiadł pod drzewem, chłodząc się w jego cieniu.

— Nie chcesz powiedzieć, że zwykli śmiertelnicy potrafią to samo, co bogowie? — rzucił ze zdziwieniem Nero, siadając obok na trawie.

— Nie, nie. Tak dobrze nie ma. — Roześmiał się. — Głównie z pomocą magii wzmacniają ciało albo broń. Fama niesie, że ci na ostatnim poziomie otrzymują specjalne indywidualne moce. Niestety jest to tylko plotka, niczego takiego nie widziałem na oczy.

— Wybacz stary przyjacielu, ale brzmi to niczym mowa szaleńca. Nie wierzę, że samolubni i egoistyczne bóstwa chcą się czymkolwiek podzielić. — Zamknął oczy, rozkoszując się promieniami słońca.

— Małe nieporozumienie mistrzu. To nie tak, że dany bóg cały czas udziela każdemu część swojej mocy. Tworzy on kule many, tworzące źródło, a im wyższy poziom, tym jest ono większe. Oczywiście oprócz potężnego podwładnego zyskuję kontrolę nad wiernym i w każdej chwili może sprawić, że dar zmieni się w przekleństwo. W końcu to jego moc, choć w innym ciele. Jeśli chodzi o ranking, nadal króluje trójca. Gi, władająca ziemią, Helios pan słońca i ognia oraz jego małżonka Ether.

Na dźwięk ostatniego imienia Nero zasępił się, a uśmiech znikł z jego twarzy. Więc to dlatego otruła go i pozbawiła większej części mocy, skutkiem czego była sromotna porażka i sen przez tysiąclecia. Skoro kochała tego rudowłosego dupka, to czemu szeptała czułe słówka i zapewniała o swojej miłości jemu, bogowi wody? Te wspaniałe noce, potajemne spotkania... Wszystko to było kłamstwem? A to podła suka. Krew zaczęła burzyć się w żyłach upadłego, a chęć zemsty wzrosła jeszcze bardziej. Szybko jednak opanował nerwy, odwet może poczekać. Bez odpowiedniego zaplecza żaden atak nie zada bolesnego ciosu.

— Hipokratesie, wielkie jezioro nadal istnieje? Czy może i ono zostało zniszczone?

— Były takie próby, ale bezskuteczne. Jeden z licznych klanów Heliosa, dowodzony przez ognistego Salamandrę próbował przejąć tę ziemię. Zostali jednak wybici przez Lewiatana, który jako jedyny nie wierzył w twoją śmierć mistrzu. Aż mi wstyd, że ja również nie byłem tego zdania. — Opuścił głowę ze wstydem, nie chcąc spojrzeć w oczy swemu panu.

— Drugi mój największy sługa... Pewnie pozostało mu nie wiele siły, ciągła walka niszczy każdego. Hipokratesie, kierujemy się w tamtym kierunku.

Jednak zamiast entuzjazmu, na twarzy starca gościł niepokój z zażenowaniem.

— O co chodzi stary druhu? Czyżby istniało coś, co to uniemożliwia?

— Umiejscowienie naszej kwatery w takim miejscu to znakomity pomysł, jednak aby tam dotrzeć, musimy przejść przez ziemie bogini Dasos.

Nero roześmiał się, wiedząc już, o co chodzi.

— Więc ta stara nimfomanka nadal żyje? Tylko nie mów, że nadal nie potrafisz się z nią dogadać.

— Mistrzu, jestem starym wężem morskim. Nasze poglądy w sprawach intymnych są bardzo konserwatywne w porównaniu do innych ras. Kobiety chodzą w nieprowokujących ubraniach, ukrywając swe wdzięki, nawet po ślubie wszelkie pocałunki i inne kontakty są niedozwolone publicznie. Dasos jest zupełnym przeciwieństwem, chodzi nago, jej podwładnymi są tylko kobiety, a usługują im mężczyźni. Nie uznają małżeństw, żyją zbyt swobodnie, lubują się w orgiach i innych tfu! Zboczeniach. To nie miejsce dla takich poważnych ludzi jak my. Doskonale wiesz mistrzu, że przechodząc przez ich ziemię, będziemy musieli rozbić tam obóz. Gaj Dasos jest ogromnym miejsce, niemożliwym do przebycia podczas jednostajnej podróży. A jak już to zrobimy, to na pewno zaczną się „odwiedziny” tamtejszych panien, chcący dziecka z kimś spoza grona niewolników. Dzięki czemu wciąż utrzymują różnorodność genetyczną. Akolici nie oprą się pokusie, bądź co bądź panny Dasos słyną z wielkiej urody. Jak mam nauczać o poszanowaniu do każdego i nietraktowaniu kobiet przedmiotowo, skoro takie rzeczy się dzieją? Na dodatek żeńska cześć naszej gromadki będą patrzeć z obrzydzeniem na męską grupę. Zaczną się kłótnie, spory... — marudził Hipokrates.

— Za dużo myślisz przyjacielu. Jeśli pragniesz, by nasza trzódka stała się potężnym stadem, musimy po pierwsze założyć stabilną siedzibę. Jak mogą się skupić na nauce, będąc ciągle w drodze? A najlepszym miejscem na to jest wielkie jezioro. Niech droga będzie próbą, która sprawdzi kto, jest godzien miana kapłana wody.

Staruszek wydawał się przekonany, jednak prawdziwe myśli Nera wyglądały zupełnie inaczej. Zabawa z Dasos byłaby przyjemnym odprężeniem, a pozyskanie, choć kilku leśnych panien znacząco zwiększy potencjał wywiadowczy jego przyszłej potęgi. W końcu większość tajnych informacji wycieka od kochanek albo kochanków. Hipokrates chce stworzyć Zakon Medyków, jednak będzie to mrzonka, jeśli wpierw nie zyska się siły do obrony z każdej strony. Same szlachetne ideały i uczynki nie ochronią nikogo. Sam pomysł jest nawet dobry, ale trzeba go trochę ulepszyć, Nero uśmiechnął się z satysfakcją, z entuzjazmem oczekując kolejnych dni. Wszystko powoli, pośpiech to domena głupców, a on nim nie jest, już nie. Błękitne oczy zapełniły się mroczną otchłanią, chwilowo ujawniając otoczeniu prawdziwe zamiary ów "strażnika".

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania