Uśmiechnięty wilk, 9. Pieprzony książe
ELENA
Obudziłam się wśród chłodnej, satynowe pościeli. Przez niedomknięte okno wpadłam orzeźwiający wiatr.
- Zimno tu jak w psiarni!- powiedział Nick wpadając tu z impetem
- Czujesz się pewnie jak w domu- zakpiłam- Nie wiesz, że się puka?
Uśmiechnął się złośliwie.
- Co ta Ar z tobą ma?- westchnęłam
- Przygodę i przyjemności- zażartował i położył się na łóżku obok mnie
- Hej! Zapraszał cię tu ktoś?- krzyknęłam- W ogóle co tak wcześnie dziś wstałeś?
- Mam pokój obok Ryana. Pan Pieprzony Książę ma bardzo głośne noce więc w ogóle nie spałem- westchnął
- Gratuluję!- zaśmiałam się
- Następnym razem przychodzę do ciebie
- Chyba na kanapę- przewróciłam oczami- Człowieku! Naruszasz moją przestrzeń osobistą!
- Przykro mi- wyszczerzył zęby w uśmiechu
- A idź mi!- warknęłam i wyskoczyłam z łóżka, a następnie wyszłam na balkon
Na dworze panował orzeźwiający ziąb, a trawa i drzewa były pokryte szronem.
- Zamarzniesz!- krzyknął Nick- Jest minus dwa stopnie, a ty stoisz na płytkach boso i do tego w krótkiej, jedwabnej piżamie.
- Taką dostałam. Mogłam spać bez- odkrzyknęłam i zaczęłam oddychać mroźnym powietrzem, a następnie weszłam do pokoju- Wiesz, że drzwi się zamka?
Podeszłam do drzwi wejściowych które były otwarte na oścież. Na korytarzu stal Ryan i rozmawiał z jakimś facetem. Gdy mnie zauważył uśmiechnął się drwiąco. Szybko trzasnęłam drzwiami.
- Co jest?- zdziwił się Nick
- Pan Pieprzony Książę jest na korytarzu.
- A ty urządzasz mu striptiz?- zażartował
- A idź w cholerę! – mruknęłam i spojrzałam na jego granatową koszulę , czarne spodnie od garnituru i granatowe lakierki- A ty idziesz do biura?
- Chciało by się- zaśmiał się- Czekam w jadalni , kwiatku
Wyszedł z pokoju.
Umyłam się i ubrałam jedyne spodnie jakie znalazłam w szafie. Były to przetarte jeansy. Z koszulką mi się już nie poszczęściło i musiałam ubrać krótki, czerwony top. Do tego czarne koturny. Umalowałam się jak zawsze i spięłam włosy w kłosa.
Wyszłam na korytarz i bez problemu dotarłam do jadalni w które wczoraj jadłam kolację. Siedział tam już Nick i pił kawę oraz czytał jakąś gazetę.
- Wyglądasz poważnie- zaśmiałam się- To kawa czy jakaś inna cholera?
- Kawa z brandy, kwiatuszku- zachichotał
- Mogłam się tego spodziewać- usiadłam przy stolę i po chwili podeszła do mnie ta sama mysiowłosa służąca co wczoraj
- Co życzy pani sobie zjeść?- spytała
- Zacznijmy od tego, że nie jestem żadna pani tylko Elena lub El- powiedziałam pogodnie- A ty?
- Lydia- odparła i spojrzała mi nieśmiało w oczy
- Więc proszę cię Lydio, przynieś dla tego faceta jakieś kanapki, a dla mnie mocną kawę i płatki z mlekiem, dobrze?
- Tak jest, pani Eleno – dygnęła lekko
- Wystarczy Eleno –podpowiedziałam, a ona wyszła
- Kanapki?- zdziwił się Nick
- Śniadanie to najważniejsza pora dnia. Ś-N-I-A-D-A-N-I-E! Słyszałeś o czymś takim?- Nick przyglądał mi się rozbawiony- Kurcze! Ty miałeś w ogóle jakiś rodziców?
- Ja tak, a nikt mnie o tym nie poinformował- powiedział Ryan, który szybkim krokiem wszedł do jadalni – I nie słyszałem o tym, że śniadanie jest najważniejsze!
- To kiepscy ci twoi rodzice byli- stwierdziłam- Co tu robisz?
- Mieszkam, dziewczynko- zadrwił- Przyszedłem na śniadanie!
- Och! Czyli słyszałeś jednak o czymś takim!- pokręciłam teatralnie głową, a on uśmiechnął się pod nosem i rozsiadł się u szczytu stołu
Wróciła Lydia z naszym śniadaniem.
- Dzięki- mrugnęłam do niej
- Proszę bardzo- dygnęła lekko przede mną, a potem obróciła się do Ryana – A dla ciebie, panie? Co sobie życzysz
- Omlet z grzybami- rzucił od niechcenia- I kawę, mocną kawę!
- Tak jest, panie- dygnęła i opuściła pokój
Zapadła niezręczna cisza. Nick czytał gazetę, ja siedziałam i gmerałam łyżką w płatkach, a Ryan siedział i gapił się na mnie z drwiącym uśmiechem.
-Musisz się tak na mnie gapić?- spytałam nie odrywając oczu od miski
- Co, proszę?- zdziwił się
- Nie gap się na mnie!- spojrzałam na niego
- A to niby dlaczego?
- Dlatego!- syknęłam
Rozsiadł się jeszcze bardziej na krześle i dalej gapił się na mnie.
Westchnęłam i odsunęłam od siebie miskę, a następnie sięgnęłam po kawę.
- A co z hasłem promującym śniadanie?- spytał drwiąco
- Szlak je wziął!- zanuciłam cicho
Do pokoju weszła Lydia i postawiła talerz przed Ryanem.
- Coś jeszcze, panie?
- Nie, możesz odejść- powiedział
- Hej, Lydia! Przyniosłabyś mi jabłko ?
- Dobrze, Eleno- uśmiechnęła się do mnie
W tym momencie z krzesła wolno wstał Ryan. Miał wściekły wyraz twarzy.
- Coś ty powiedziała? Jak śmiesz zwracać się po imieniu do osób lepszych od ciebie? Jak śmiesz? Odpowiadaj!- krzyknął, a Lydia zadrżała
Podszedł do niej.
- Hej! Wstrzymaj się! Sama ją prosiłam o to!- powiedziałam i również wstałam
Nick przyglądał się temu jak wielce ciekawemu spektaklowi.
- Prosiłaś?! – wrzasnął, a dom zadygotał w posadach- Ty możesz rozkazywać, a nie prosić! Jak możesz o coś prosić te śmiecie?!
- Dziękuję za nadane mi przywileje!- odparłam chłodno- A teraz spuść z tonu, bo cię ostudze moim lodem!
-Grozisz mi, dziewczyno?
- Skądże znowu! Jakbym śmiała grozić Wielce Szanownemu Pieprzonemu Księciu?!- krzyknęłam
Przez chwilę mierzyliśmy się wzrokiem, ciskając piorunami w swoją stronę.
Nagle Ryan wybuchnął śmiechem.
- Jesteś bardziej zadziorna niż myślałem!- powiedział i usiadł powrotem na krześle, zrobiłam to samo
- Dziękuję za komplement- odparłam chłodno
Wyjęłam telefon z kieszeni sprawdzając czy mam zasięg. Marzenia ściętej głowy.
Westchnęłam i położyłam telefon na stole. Nagle zniknął. Uniosłam głowę do góry. Nade mną stał Ryan i trzymał mój telefon.
- Hej!- zaprotestowałam
- Chętnie to sobie zatrzymam!- uśmiechnął się- Ciekawa lektura! Szczególnie smsy od Davida. Kto to jest?- zaśmiał się, a potem zaczął czytać jakiś sms na głos- ,, Cieszę się i to bardzo, już za tobą tęsknie, chciałbym mocno cie przytulić i pocałować w twoje wargii”- ryknął śmiechem- No i oczywiście zapewnia cie, że dziś wyskoczycie na miasto, a jego siostra obiecała już dać ci alibi. No i mnóstwo buziaczków na końcu! – bawił się świetnie- To twój chłopak, skarbie?
- Oddawaj!- zaprotestowałam
- Zachowam to sobie!- powiedział i schował moją komórkę do kieszeni
- Witaj bracie!- rozległ się spokojny głos od drzwi- A co tu się dzieję?
Do jadalni wszedł wysoki mężczyzna o brązowych, krótkich włosach ułożonych w artystyczny nieład, miał lekki zarost, zielone oczy. Był dobrze zbudowany. Za nim weszła jakaś dziewczyna. Z tego co wiem nazywała się Jessica, Aria była kiedyś z nią na zakupach.
- Och, nie! Ryan! Nie! Ona jest przyjaciółką Arii! A nie kolejną dziwką!- zbeształa go
- Ta ona tu jest!- powiedziałam twardo- I nie jest żadną dziwką! Tylko zdenerwowaną dziewczyną żądającą wyjaśnień !
- W takim razie przepraszam!- powiedziała Jessica- Jestem siostrą tego o!
- Jesteś wilkołakiem?- spytałam
- Tak- uśmiechnęła się- A to mój brat Alex.
- Dzień dobry – mężczyzna skiną głową w moją stronę
- Śliczna rodzinka!- powiedziałam do Ryana- A za tą dziwkę to mi jeszcze zapłacisz! Jakie ty towarzystwo tu sprowadzasz? I oddaj moją komórkę!
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania