Poprzednie częściWiedźmin: Obława na Wilka cz.1

Wiedźmin: Obława na Wilka cz.4

Część 4: Żale

Stanął przed obejściem równo w południe. Piłko miał rację – znalezienie domu Bieruty nie było trudne, już z daleka Geralt widział zapadłą strzechę i zrujnowany opłotek. Z bliska chałupa prezentowała się jeszcze gorzej – cała omszała, z niedomykającymi się okiennicami.

Podszedł do drzwi i zapukał. Nie doczekawszy się żadnej reakcji, zapukał raz jeszcze, tym razem głośniej.

– Wypierdalać! – Dobiegło z wnętrza chaty.

– Jestem wiedźminem, chciałem porozmawiać.

– Wiedźmin?

Słysząc zza drzwi wahanie, Geralt zarzucił przynętę.

– Poluję na Wilka, słyszałem, że zabił twoich bliskich. Pomszczę ich, ale żeby go złapać, muszę zadać ci kilka pytań.

Zapadła cisza. Geralt wsłuchał się w szmery dochodzące z wnętrza domostwa Białowłosy wsłuchiwał się w szmery dochodzące z chałupy. Zaraz cofnął się, gdy dobiegł go zgrzyt odsuwanej zasuwy.

Drzwi uchyliły się lekko, ukazując zarośniętą gębę Bieruty.

– Jeb się, dziwolągu – burknął wiedźminowi w twarz, zionąc powalającą mieszanką cebuli i gorzały, po czym trzasnął drzwiami i na powrót je zaryglował.

Geralt stał przez dłuższą chwilę w zupełnym bezruchu, łącząc wątki. Nie był do końca pewny, czy to czego przed chwilą był świadkiem, faktycznie się wydarzyło. Doszedłszy jednak do wniosku, że faktycznie usłyszał to, co usłyszał, odwrócił się na pięcie i odszedł bez słowa.

Odprowadziło go uważne spojrzenie zza niedomkniętych okiennic.

 

Późnym popołudniem, kilka godzin później, drzwi zrujnowanej chałupy rozwarły się, a ze środka wyszedł Bieruta. Rozglądnął się, czy aby nikt go nie widział, podrapał się po tyłku, a następnie, z zawiniątkiem pod pachą, ruszył na tyły domostwa. Wyjął deskę z rozklekotanego płotu i przeszedł na drugą stronę. Nie oglądając się więcej za siebie, ruszył w stronę majaczącej nieopodal linii drzew.

Geralt, który przez cały ten czas kręcił się w okolicy, od razu zauważył wymknięcie podejrzanego. Poczekał jeszcze chwilę, nie chcąc się zdradzić, po czym ruszył w ślad za chłopem.

Wbiegł między zarośla, usiłując nie zgubić tropu. W lesie łatwo mógł zgubić cel, lecz na całe szczęście Bieruta od ich ostatniej pogawędki musiał sporo wypić, bo Geralt był w stanie wyczuć nikłą woń alkoholu unoszącą się w powietrzu. Wyostrzając zmysły, podążył za zapachem, mijając kolejne krzewy i drzewa. Nie uszedł daleko.

Wkrótce natknął się na niewielką polankę. Po środku na grubej kłodzie siedział Bieruta i żłopał z flaszki, mrucząc coś pod nosem.

Białowłosy, szczerze rozczarowany odkryciem, usiadł ciężko na ziemi, skrywając się w gąszczu. Oparł się o pień pobliskiego dębu i zamknął oczy, nasłuchując.

– Jehbani, jeszcze mnie popamietajo – bełkotał chłop, czkając pomiędzy zdaniami. – Przeklęłta wiocha, a żeby joł wszystkie czarty! Najpierf mnje żone zbamałucily, potem córe wychędożyli, jebaki, a tera?! Zbójuf nasyłajo! Wiedżminy-śminy!

 

Gdy Geralt wybudził się z drzemki, słońce zaczęło chylić się ku zachodowi. Wyjrzał z niepokojem na polankę, lecz Bieruta dalej siedział na tym samym pniu, wciąż żaląc się samemu sobie. Tylko flaszka leżała kilka kroków dalej, ciśnięta zapewne w napadzie gniewu.

– Luśka... Lusieńka... Słyszysz mje? Kurwa, ja... ja żem nje chciau żebyś mje ostawiauła, Luśka, tylkho ciebie w życiu kochałuem, syszysz?! Tylkho!

Wtem rozległ się ryk. Ziemia zadrżała, a ptactwo zerwało z pobliskich drzew, wzbijając w niebo z przeraźliwym szczebiotem.

Geralt wyskoczył z krzaków w tym samym momencie, co potwór. Bydlę było wielkie jak stodoła – na oko miało dwa metry wysokości i ze cztery długości. Gdyby zaś stanęło na dwóch łapach, niechybnie dorównałoby rozmiarami lodowym olbrzymom, o których wiedźmin niejednokrotnie czytał, przesiadując w Kaer Morhen.

Basior, czarny jak smoła, palił wiedźmina przez chwilę wzrokiem czerwonych ślepi. Geralt czuł, jak to spojrzenie więzi go w niewidzialnych okowach, jak mami jego umysł, usypia czujność. Po raz pierwszy miał wrażenie, że ktoś używa na nim aksji. Ale to nie mogło być możliwe – znaki składać potrafili tylko wiedźmini, a przed nim stał przerośnięty wilk! Potwór!

Bestia nieoczekiwanie wyrwała do przodu, wytrącając białowłosego z transu. Geralt nie mógł uwierzyć własnym oczom, widząc szybkość zwierzęcia – nie potrzebowało nawet rozbiegu, by osiągnąć pełen pęd! Powoli zaczął obawiać się czy nie będzie to aby jego ostatnie zlecenie.

Ruszył w stronę potwora z bronią w ręku, lecz, ku jego zdumieniu, stwór odbił nagle w bok, rzucając się na sparaliżowanego strachem Bierutę. Chłop, czując jak uginają się pod nim nogi, w ostatnim momencie odskoczył. Nie dość szybko – ogromna łapa rypnęła go w żebra, odrzucając kilkanaście kroków dalej.

Wieśniak uderzył twardo o ziemię i przeturlał się po ściółce. Choć był napruty jak bela, zerwał się na równe nogi, zupełnie jakby na widok Wilka wytrzeźwiał.

– Uciekaj! – krzyknął Geralt, chwytając leżący obok kamień i ciskając go w bestię, by odwrócić jej uwagę od uciekającego chłopa. Ta zaryczała wściekle, potrząsając łbem.

– Spróbuj się z równym sobie – warknął, młynkując mieczem.

Stworowi nie trzeba było drugi raz powtarzać.

Rzucili się ku sobie w jednej chwili – czarny Wilk i białowłosy zabójca potworów.

Geralt odskoczył w bok w ostatnim momencie, a potężne szczęki kłapnęły w miejscu, gdzie stał jeszcze przed sekundą. Obrócił się i chlasnął bestię po szyi. Ta zawyła z bólu i wściekłości, po czym niemal natychmiast przystąpiła do kontrataku.

Z trudem zdołał uchylić się przed machnięciem wielkiej łapy. Nim jednak odzyskał w pełni równowagę, nadleciał drugi cios. Zakręcił się w piruecie, o włos unikając uderzenia. Nie zdołał jednak odsunąć się wystarczająco – szpony rozdarły koszulę i plecy mężczyzny, zabryzgując juchą pobliskie krzewy.

Wiedźmin skrzywił się, lecz nie zwolnił ani odrobinę – tańczył wokół bestii, a jego miecz wirował dookoła niego w zawrotnym tempie, tnąc od czasu do czasu pokryte futrem cielsko. Wilk nie pozostawał mu dłużny – atakował bez przerwy z przerażającą zapalczywością, za każdym razem chybiając o milimetry. Ciosy wyprowadzane były precyzyjnie, problemem był przeciwnik – szybki, zwinny, nieuchwytny.

Oczy zabłysły mu, gdy dostrzegł okazję do śmiercionośnego ataku, mogącego zakończyć walkę. Z rykiem zamachnął się na bestię i... Zamarł. Krzyk zastygł na jego ustach tak, jak miecz w uniesionej dłoni.

Przed nim stało dziecko.

Dziewczynka, na oko sześcioletnia, patrzyła na niego wielkimi, szmaragdowymi oczami spod zmierzwionej, popielatej grzywki. Widział ją po raz pierwszy, była mu obca, a jednak... wewnętrzny głos, siódmy zmysł, podpowiadał mu, że stojąca przed nim osóbka nie jest zwyczajnym dzieckiem. Czuł dziwną potrzebę podejścia do małej i odgarnięcia jej włosów z twarzy, by dotknąć lewego policzka. Nie miał pojęcia dlaczego, ale wiedział, że pod palcami wyczuje zgrubienie blizny. Za paręnaście lat zrobi sobie tatuaż, pomyślał osłupiały, bo myśl jakby nie należała do niego. Różę. Czerwoną różę na pachwinie.

Miał ochotę się roześmiać. Powstrzymał go niepokój i otaczające dźwięki, które nagle zlały się w kakofoniczny szum, a wzrok rozmazał nieco.

– Co jest... – szepnął, wypuszczając z dłoni miecz.

– Moja wata. Moja wata mi upadła – rozbrzmiał żałościwy jęk gdzieś z otchłani.

– Kupię ci drugą. – Padła odpowiedź z nicości.

Geralt wciągnął powietrze, gdy w jednej sekundzie skronie eksplodowały mu bólem. Złapał się za głowę, z trudem powstrzymując od krzyku.

"Miecz przeznaczenia ma dwa końce"

"Wejdź do wieży!"

"Jednym z nich jesteś ty"

– Zrodzi się ze skalanej Starszej Krwi niszczyciel narodów i światów! On pomści mękę moją! Śmierć, śmierć i pomsta wam wszystkim i pokoleniom waszym!

"To tylko muflon!"

– Nie – wyrzucił z siebie z trudem przez ściśniętą krtań. – D-dosyć! Dość!

"Krew na twoich rękach, Falka, krew na twej sukience"

– Dlaczego uciekałaś akurat do Brokilonu? Nie było bezpieczniejszych kierunków?

– Głupi koń poniósł.

"Uciekaj, Zirael"

– Nie piszcz, ćwicz! Atak, odskok! Parada! Półpiruet! Parada, pełny piruet! Pewniej na słupkach, do cholery! Nie chwiej się! Wykrok, cios! Szybciej! Półpiruet! Skacz i tnij! Tak jest! Bardzo dobrze!

"Pomyliłeś niebo z gwiazdami odbitymi nocą na powierzchni stawu"

– Będziesz moja, szczurzyco!

"Płoń, płoń, Falka, za twe zbrodnie. Spłoń i skonaj w męce!"

Cały ten chaos – głosy, szepty, krzyki i chichoty przerwał przeraźliwy ryk. Geralt dopiero po chwili zorientował się, że należał do niego. Obcy krzyk człowieka na skraju wytrzymałości.

Rozwarł szeroko oczy, gdy świat dookoła niego wygasł, pogrążył się w mroku. I nagle wszystko wybuchło mieszanką barw i dźwięków. Kolejne obrazy przelatywały przed nim, przyprawiając wiedźmina o mdłości.

Polana, a na niej smok, złoty smok; Kaer Morhen; Gęsty bór, nie, Brokilon; nefrytowa statuetka; wyrastająca z morskich fal wyspa Thanedd; ocean piachu ciągnący się po horyzont – Korath; Jaruga, a na niej most – czarno-kolorowe żołdactwo walczy w zaciętym boju; jaskinia, mnóstwo rzeźb i jasnowłosy elf o twarzy mędrca; bagna; gaj druidów, w którym wrze walka z ruszającymi się drzewami; czarnowłosa kobieta ugniatająca stopami winogrona; sztorm; zamek Stygga; lodowe pustkowie; krew, wszędzie pełno krwi, a w niej fiołkowooka piękność z powyłamywanymi palcami; wieża, wieża Jaskółki...

Wtem coś uderzyło go z impetem, zwalając z nóg i rozdzierając pierś nieznośnym, piekącym bólem. Zwalił się bezwładnie na klepisko w kępy traw i mchów.

Nie próbował wstać, czuł jak wraz z krwią z ran wycieka z niego życie. Powieki ciężały mu jak nigdy. Wiedział, że nie może zasnąć, że musi być przytomny. Lecz atłasowy mrok kusił.

Przymknął powieki.

– To był tylko sen. Zły sen. – Rozbrzmiał łagodny głos.

– Co on mi zrobił? Co się wtedy stało? Co on... mi zrobił?

Ostatkiem sił zmusił się do otworzenia oczu. Niewyraźny kształt zbliżał się ku niemu, z każdym krokiem stając się wyraźniejszym.

Popielatowłosa dziewuszka kucnęła przed nim, patrząc na niego ze współczuciem i troską. Wyciągnęła ku niemu drobniutką dłoń. Opuszkami palców przejechała po szramie wiedźmina.

Westchnął ciężko i chrapliwie, wstrząśnięty echem, jakim rozeszła się po jego ciele ta delikatna pieszczota. Przez chwilę nie mógł oddychać, pomimo otwartych ust niczym u wyrzuconej na brzeg ryby.

– To był sen. Śpij spokojnie. To już nie wróci.

Dziecko wstało. Spojrzało na niego raz jeszcze tymi swoimi niesamowitymi, zielonymi oczyma, po czym odwróciło się i wolno ruszyło przed siebie.

Geralt chciał zerwać się z ziemi i ruszyć za nią, krzyknąć, błagać by nie odchodziła, lecz... nie mógł. Śledząc rozpaczliwie wzrokiem rozmazującą się sylwetkę, wyciągnął ku niej dłoń, łudząc się, że jakimś cudem, być może, zdoła ją dosięgnąć.

Nim zupełnie stracił ją z oczu, ręką opadła, a powieki zamknęły się, uwalniając jedną tylko, pełną goryczy łzę.

 

~ ~ ❈ ~ ~

Od autora: Ten rozdział mógł być od połowy trochę mało zrozumiały dla osób, które nie czytały sagi, stąd słowo wyjaśnienia: dziwne zdania wyrwane z kontekstów to cytaty z książek - akcja opowiadania rozgrywa się przed wydarzeniami z sagi, tak więc można powiedzieć, że wizje, które nawiedziły Geralta pochodzą z przyszłości (a popielatowłosą dziewuszką oczywiście jest nie kto inny jak Ciri). Dodam, że to wszystko powinno być pociągnięte kursywą, dla czytelności, ale, niestety, opowi nie jest na tyle rozwinięte x))

Jestem bardzo ciekawa Waszych opinii na temat tego rozdziału i byłabym bardzo wdzięczna, gdybyście się nią ze mną podzielili ;)

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (37)

  • Agnieszka Gu 26.02.2018
    Witam,
    Podleciałam, aby dobrej lektury zaznać na dobranoc ;)

    "Zapadła cisza. Geralt wsłuchał się w szmery dochodzące z chałupy. Białowłosy wsłuchiwał się w szmery dochodzące z chałupy." - zakładam, że to powtórzenie nie jest celowe ;)

    "Geralt stał przez dłuższą chwilę w zupełnym bezruchu, łącząc wątki." - łącząc wątki ;)) dobre ;))

    "Geralt odskoczył w bok w ostatnim momencie, a potężne szczęki kłapnęły w miejscu, gdzie stał jeszcze przed sekundą. Obrócił się natychmiast i chlasnął bestię po szyi. Ta zawyła z bólu i wściekłości, po czym niemal natychmiast przystąpiła do kontrataku." - świetne masz te opisy walki. (słowo "natychmiast" - chyba zbyt gęsto posiane).

    "horyzont – Korath ; Jaruga, a na " - niepotrzebna spacja przed średnikiem (?)

    Rozdział ciekawy i rozbudzający ciekawość jednocześnie. Dobrze, że dodałaś ten przypis "od autora". Czytałam Wiedźmina "całe wieki temu" i nie pamiętam już niektórych faktów. Dla mnie - jest super. Czekam na cd...
    Pozdrawiam :)
  • Ewoile 26.02.2018
    Dobry wieczór,
    dzięki wielkie za wskazane literówki i powtórzenie, wskazane przez Ciebie potknięcia zostały już naprawione ;)
    Haha, no właśnie tak się obawiałam, że niektórzy (szczególnie Ci, którzy nie czytali) mieliby problem z ogarnięciem tego wszystkiego.
    Dziękuję za komentarzyk, pomocną dłoń przy drobnych błędach i życzę dobrej nocki :)
  • Ozar 27.02.2018
    Uśmiech zawitał na mojej twarzy, jak zobaczyłem kolejny odcinek Wiedźmina. Jak zwykle ciekawy i przypominający na swój sposób oryginał. Co do wizji, to dobrze, że dopisałaś wyjaśnienie, bo dla nieznających tematu mogłoby to być dziwne. Dla mnie jednak to same znajome nazwy: Ciri, Brokilon, elfy, Falka, Kaer Morhen, wyspa Thanedd, Korath, Jaruga itd. Przyznam szczerze, że pisząc fantasy czy cokolwiek innego zazwyczaj nie wtrącam takich wizji, bo mi to nie wychodzi. U Ciebie wyszło całkiem dobrze, co jest przynajmniej dla mnie wielką zaletą. Czekam na dalszy ciąg! 5+
  • Ewoile 01.03.2018
    Słysząc o Twoim uśmiechu, ja z automaty wyszczerzyłam się do monitora ^^ Strasznie żałuję, że dopiero po zakończeniu konkursu o fanfik wiedźmiński dowiedziałam się o tym konkursie,wiesz, na opowiadanie do tego fanowskiego tomu, który Sapkowski podpisał. Jak sobie pomyślę, że moja Obława mogłaby się tam pokazać... aż mnie skręca i mam ochotę wykupić wszystkie egzemplarze, a potem spalić XD Do tej pory jak tylko o tym pomyślę, skacze mi ciśnienie XDDD
    Wydaje mi się, że pojawienie się znajomych twarzy i lokacji było czymś miłym, po zakończeniu historii z sagą. W każdym razie ja przy pisaniu tego dobrze się bawiłam (choć zaglądanie co chwila do neta i książek, wertowanie tego wszystkiego i szukanie co poniektórych cytatów, żeby je wiernie odwzorować było uciążliwe!).
    Zostały nam dwie części do końca, smutno~
  • Canulas 01.03.2018
    Lecim, miss Ewoile. Kopę... dni.

    Początek bardzo ładny, ale obadaj to: Piłko miał rację – znalezienie domu Bieruty nie było trudne, już z daleka Geralt widział zapadłą strzechę i zrujnowany opłotek." - jako dwa osobne zdania.

    "– Wypierdalać! – Dobiegło z wnętrza chaty." - dobiegło mi sie wydaje jednak podialowym, wiec chyba z małej, ale jeszcze się upewnij.

    "Geralt wsłuchał się w szmery dochodzące z wnętrza domostwa Białowłosy wsłuchiwał się w szmery dochodzące z chałupy." - nie rozumiem tego. Być może brakuje kropki.

    "– Jeb się, dziwolągu – burknął wiedźminowi w twarz, zionąc powalającą mieszanką cebuli i gorzały, po czym trzasnął drzwiami i na powrót je zaryglował." - spoko, podobało mi się.

    "Geralt stał przez dłuższą chwilę w zupełnym bezruchu, łącząc wątki. Nie był do końca pewny czy to czego przed chwilą był świadkiem, faktycznie się wydarzyło." - stał "przez dłuższą chwilę" i "przed chwilą". Ty już wisz co.

    " Rozglądnął się, czy aby nikt go nie widział, podrapał się po tyłku, a następnie, z zawiniątkiem pod pachą, ruszył na tyły domostwa." - może: czy nikt go nie widzi?

    "Wbiegł między zarośla, usiłując nie zgubić tropu. W lesie łatwo mógł zgubić cel" - 2x zgubić, może w drugim: stracić z oczu?

    Bardzo fajna modulacja pijącego chłopa. Kupuję całkowicie.

    "Słyszysz mje? Kurwa, ja... ja żem nje chciau żebyś mje ostawiauła, Luśka, tylkho ciebie w życiu kochałuem, syszysz?! Tylkho!" - znów kapitalnie oddane, ale przez "żebym" - chyba przecinek.

    "– Spróbuj się z równym sobie – warknął, młynkując mieczem." - cudnie. Ogólnie, póki co, scena walki, zalążek co prawa, ale kapitalnie oddane. Bardzo mi się widzi.


    "Rzucili się ku sobie w jednej chwili – czarny Wilk i białowłosy zabójca potworów." - tu opis jak z "Kronik" - Jakby biesiadny. Ładne.

    "Widział ją po raz pierwszy, była mu obca, a jednak... wewnętrzny głos, siódmy zmysł, podpowiadał mu, że stojąca przed nim osóbka nie jest zwyczajnym dzieckiem." - 2x mu (drugie do usunięcia)

    Ok. Przeczytałem opisowy moment, kórego chyba tak się balaś, rokując niezrozumienie. Otóż, tekst poprzez dynamikę, opis, rwaność jest kapitalny. Te wstawki, zdjęcia... leciało się przez to wybornie. W moim mniemaniu, powierzchowny pamięciowo odbiór nic nie upłyca. Tak zajebisty moment, że nic nie wyjmowałem.

    "Popielatowłosa dziewuszka kucnęła przed nim, patrząc na niego ze współczuciem i troską. Wyciągnęła ku niemu drobniutką dłoń."
    przed nim
    na niego
    ku niemu - coś tzreba zmienić.

    Bardzo dobra, szybko czytająca się część. Dynamika starcia wyborna. Masz bardzo, bardzo dobrze opanowany swój styl.
    Very git.
  • Ewoile 01.03.2018
    Z tą "kopą" to się wpasowałeś idealnie, bo przez ostatnie dni nie miałam kompletnie jak odpisać na komentarz Ozara, więc i Twój czekałby do dziś. A tak, wchodzę sobie, żeby spóźnioną odpowiedź napisać, a tu najwspanialszy widok na opowi - czerwona kropa. I to od kogo? Od Cana, który jak zwykle nie szczędził klawiatury (choć było krócej niż ostatnio xd).
    "obadaj to jako dwa osobne zdania." - nie widzę przeciwwskazań
    ""Geralt wsłuchał się w szmery dochodzące z wnętrza domostwa Białowłosy wsłuchiwał się w szmery dochodzące z chałupy." - nie rozumiem tego. Być może brakuje kropki." - tam wyłapałam przy którymś z kolei czytaniu powtórzenie i napisałam zmienioną wersję, ale z tego co widać, zapomniałam usunąć starą pierwotne zdanie XD
    "- stał "przez dłuższą chwilę" i "przed chwilą". Ty już wisz co." - ano wiem, muszę się, cholera, pilnować z tymi chwilami, już kilka razy to powtórzenie wyłapałam, ale to konkretne mi umknęło.
    "może: czy nikt go nie widzi?" - forma przeszła jest niepoprawna? Czy źle brzmi?
    "- 2x zgubić, może w drugim: stracić z oczu?" - drugie zdanie dopisywane było przed wstawieniem przy ostatnich poprawkach, przez co powtórzenia nie zauważyłam ://
    "Bardzo fajna modulacja pijącego chłopa. Kupuję całkowicie." - dobrze, że wspomniałeś. Ja od alko stronię, nie smakuje mi po prostu (chyba, że 2/2,5% radler z łomży, to mi smakuje, bo bardziej jak lemoniada XDD) i nigdy pijana nie byłam, sporo jednak miałam do czynienia z ludźmi... w stanie nietrzeźwości i mówiąc sobie jego kwestie w głowie, tak a nie inaczej mi brzmiały. Bałam się czy nie przesadziłam aby i czy nie wyszło sztucznie, ale teraz odetchnęłam ^^
    "Ogólnie, póki co, scena walki, zalążek co prawa, ale kapitalnie oddane. Bardzo mi się widzi." - ostatnio Kim napisała mi, że mój opis walki jej nie przypadł do gustu i trochę podupadłam na duchu, wątpiąc (chciałam zwątpiając/zwantpiając/zwontpiając - jak jest poprawnie, bo każdą wersję mi podkreśla? Nie mogę znaleźć w necie, a chciałam użyć tego wyrazu XD) w swoje umiejętności pisania dynamicznych opisów np. walki. Może to tam powinęła mi się noga, a może przez czas, który odziela powstanie tych tekstów poszłam do przodu, nie wiem, ale czuję uglę, że jednak te opisy walk (a przynajmniej "zalążki" XD) nie są takie złe.
    "- tu opis jak z "Kronik" - Jakby biesiadny. Ładne." - kronik? Czarnej kompanii? Nie czytałam nic co miałoby kroniki w tytule, ale to chyba komplement. Nie mogłam się powstrzymać żeby tego nie napisać, strasznie cisnęło mi się to na... palce?
    "- 2x mu (drugie do usunięcia)" - tak jess
    Końcówkę Twojego komentarza to sb chyba oprawię w rameczkę i pierdolnę nad łóżkiem. A nie. Nie pierdolnę. Przecież mój pokój to artystyczny nieład skosów pod każdym możliwym kątem. Pozdrawiam architekta. I żeby kiedyś miał okazję przygrzmocić porządnie łbem w taki skos, to może mu fantazje skosowe przejdą. Ja po kilku latach się przyzwyczaiłam, ale ktokolwiek do mnie nie przyjdzie, zawsze musi się pierdolnąć. Koniec dygresji.
    Komki takie jak ten sprawiają mi ogromną radochę, wiesz? Pewnie wiesz, bo
    a) to oczywiste
    b) już o tym mówiłam..
    Ale chciałam dodać, że w tym momencie czuję satysfakcję ze swojej pracy i postępów, które udało mi się zrobić. Za rok, jak mi pyknie dwudziecha, planuję się wreszcie zabrać za pisanie na poważnie, nasmarować coś grubszego i pchnąć dalej (mam wrażenie, że to też już mówiłam, jeśli tak to mnie zlej, skleroza młodzieńcza. Dobrze, że nie demencja), no, i w takich momentach jak ten myślę sobie "dobra jest, dam radę, będzie ok, podołam". Także sankju bardzo za to wszystko.
    Nie no, coś mi się wydaje, że mówiłam o tym. Coraz większą pewność mam, ale nie tak pewną na 100%... Merytoryka tej wypowiedzi 11/10 XD
    Pomiń, to zmęczenie i tyle, jakąś godzinę temu do domu wróciłam ze szkoły i zajęć z prawka, mam wyprany mózg, jest w fazie uśpienia jak windows kiedy nie się za długo myszką nie rusza.
    Dobra, kończę tę żenadę XD
  • Canulas 01.03.2018
    "może: czy nikt go nie widzi?" - forma przeszła jest niepoprawna? Czy źle brzmi?" - tylko źle brzmi.

    "Końcówkę Twojego komentarza to sb chyba oprawię w rameczkę i pierdolnę nad łóżkiem. A nie. Nie pierdolnę. Przecież mój pokój to artystyczny nieład skosów pod każdym możliwym kątem. Pozdrawiam architekta. I żeby kiedyś miał okazję przygrzmocić porządnie łbem w taki skos, to może mu fantazje skosowe przejdą. Ja po kilku latach się przyzwyczaiłam, ale ktokolwiek do mnie nie przyjdzie, zawsze musi się pierdolnąć. Koniec dygresji. " - też mam chałupę na poddaszu, też mam skosy, też napierdalam łbem. jak leżę, mogę dotykać sufitu.

    Dygresja jest urocza, a nie żadna żenada. Cieszę się, że masz kopa do pracy. Rób swoje jak robisz. Idź tą drogą.
    Jest git, Evoile.
    Jest git.
  • Ewoile 01.03.2018
    Dobra, jutro weekendzik to przysiądę i naniosę poprawki, bo dzisiaj nie mam siły już na nic. Jak piszę na klawiaturze to zawsze wszystkimi palcami, tymi małymi też, i teraz mały po lewej jakoś mi się nadwyrężył (CO XD) i jak klikam to mnie boli i muszę tak śmiesznie te palce wyginać żeby nie bolało X'DDDD
    Haha, jak urocza to faktycznie git, nie chciałam wyjść na bełkoczącego od rzeczy, bez ładu i składu idiotę, ale w sumie w każdym siedzi taki ukryty kretyn i pajac, i wychodzi od czasu do czasu - to przy zmęczeniu, to jak głupawka i humor dopadnie. Mnie chyba wzięło i jedno i drugie, ale ze zdecydowaną przewagą zmęczenia. A może to głupawka ze zmęczenia? Nie mam siły nad tym kminić, naprawdę.
    A ja właśnie nie na poddaszu! Mamy dom jednorodzinny, piętrowy i jakąś gównianą ekipę rodzice wzięli (albo projekt i ekipę, to było 13lat temu, byłam smarkiem, nie pamiętam, nie oceniam) i lipnie wybudowali, bo ten pokój na piętrze takiego normalnego, płaskiego sufitu ma... tyle co nic - taki kwadracik metr na metr, a reszta to jakieś połamane, powykręcane skosy z jakimś gównianym oknem włazowym, które trzeba szarpać, żeby drgnęło w ogóle, że potem łapa pulsuje. Polscy fachowcy, mnnhh, lubię.
    I git, Can. I git ^^
  • Canulas 01.03.2018
    Ewoile, lubię Twoje potoki myśli. Lubię nimi płynąć. Nie krępuj się w tej materii.
  • Ewoile 01.03.2018
    Ulala, jak tak przedstawiasz sprawę, wyzbędę się krępacji. A przynajmniej częściowo, żeby też nie przesadzić~
  • Canulas 01.03.2018
    Zero krępacji, płynny metal wprost z potoku słów, rwane nici niedokończonych myśli, dykresje wprost spod skroniowej żyły, którą czapa z daszkiem ochrania przed zimnym promieniem marcowego słońca.
    Kwiecisty potok przekleństw, płynący wprost z wiśniowych warg.
    Wszystko.
  • Ewoile 01.03.2018
    ... <- tak można by opisać moją pierwszą reakcję po przeczytaniu Twojej wypowiedzi. Ale, nie, nie wyśmiewam w żaden sposób, po prostu mnie to... oczarowało, to chyba dobre słowo. Piszesz wiersze? Jeśli tak - widać, jeśli nie, to powinieneś zacząć. Ja nie przepadam raczej za poezją, ale to... to było jak poezja i było ładne, naprawdę ładne, ten dobór słów... czytałabym. Szczególnie końcówka. Mógłbyś erotyki pisać. Aż, nie wiem czemu, skojarzyło mi się z Białą magią Baczyńskiego.
  • Canulas 01.03.2018
    Ewoile, piszę wiersze, rymowanki, prozę poetycką, zwykłą i jakieś inne rzeczy. Cóż, jak mówiłem, wleziesz kiedy, to obadasz
  • Ewoile 01.03.2018
    Canulas, czyli jednak. W takim razie nie omieszkam i zajrzę również do poezji w Twoim wykonaniu. A masz może jakiś wiersz bardziej... romanticieskij? Tak w ogóle to napisz erotyk, takie małe wyzwanie ode mnie. Możesz opluć moją rękawicę, ale będę rada, jeśli jednak ją podniesiesz ;)
  • Canulas 01.03.2018
    Napisałem o podwalinach romansowych. 22 część Pięćset mil nosi takie znamię i Wilczy Bilet troszkę.
    Romantyczne? - Hmm Z rymowanek by coś było i z prozy poetyckiej bardziej, ale ja piszę zgniłe rzeczy. Ci podlinkuję. zara, a co:

    http://www.opowi.pl/cela-jestes-w-niej-teraz-a34772/
    http://www.opowi.pl/emocje-zdychaja-na-koncu-a35154/
    http://www.opowi.pl/lbrn-39-milosc-i-smierc-z-litrem-wodki-a37647/
    http://www.opowi.pl/zwykla-rymowanka-o-wojnie-ktorej-nie-a35253/
    http://www.opowi.pl/w-balecie-zimowych-nozy-a38163/
    http://www.opowi.pl/plaskie-kamyki-nie-potrafia-latac-a40155/

    tu powiedzmy - występuje w ten czy inny sposób relacja. Plus TW 1,2,3 i 5

    Eh, tak to wygląda na początek.

    Nic na chama oczywiście, ale jeśli masz szperać na rympał, to lepiej tak.
  • Ewoile 01.03.2018
    Zara będę uciekać lulu, bo jutro znowu wstanę jako wrak człowieka i to taki podrdzewiały, co przeleżał już kilka dekad na dnie praoceanu, ale jutro w trakcie tak zajmujących wykładów jak np z polskiego czy choćby w trakcie okienka poczytam, daję słowo~
    I nie pitol tylko rękawicę podnoś, romantyk chcę z krwi i kości .^.
  • Canulas 01.03.2018
    Ewoile - może TW 3 ;)
  • Ewoile 01.03.2018
    Jak się zaparł XD
  • Kim 01.03.2018
    Ewoile już mu się we łbie poprzewracało od tego oshee
  • Canulas 01.03.2018
    Kim, paszła spać
  • Ewoile 06.03.2018
    Chętnie bym poprzepychała się z Wami, ale zmorzył mnie wtedy sen, a zaraz potem - choroba. Żebyście nie pomyśleli sobie, że Was olałam, po prostu poległam.
  • Canulas 06.03.2018
    Ewoile - chwalebnie ległaś, jeszcze z laczem na ubłoconym kopytku, czy tak ząbki, pacierz, pidżamka i dopiero? Jak z laczem, ze "wycięczęnia", to wybaczamy. Ino jeśłi we angielskim stylu, cichaczem... wtedy to lypa
  • Ewoile 06.03.2018
    Z telefonem w ręku, niestety. Nawet sobie nie wyobrażasz jak się czułam po wybudzeniu - jakbym pojawiła się w innej rzeczywistości, przekonana o tym, że przecież dziś to wczoraj - rozczochrana, w dresach, luźnej koszulce, Z, o zgrozo, ROZŁADOWANYM DOSZCZĘTNIE TELEFONEM.
  • Canulas 06.03.2018
    Ewoile - oj, rozładowany doszczętnie telefon, to współczasna pasta na obozy harcerskie. Creepy - robi robotę. Brrrrr. Jedz lekarstwa. Ino na tył słoiczka zerkaj, coby dawkowania pilnować.
    Jak piszą, że po pół, to nie chodzi, że po pół słoiczka.
  • Ewoile 06.03.2018
    Canulas, jedyni są uzależnieni od papierosów, inni od seksu, a ja od telefonu XD I dobrego jedzonka. I mojego lubego, rzecz jasna, od niego najbardziej... Jednak on się nie rozładuje, a telefon już tak XD Tam się kręci ważna część mojego życia, pomijając kontakt ze światem i dostęp do informacji, możliwość stałej łączność w związku na parszywą odległość, jest jeszcze jedna ważna kwestia, chyba najważniejsza - notatki. W notatkach zapisuję wszystkie swoje pomysły i koncepcje, tytuły i hasła. Ba, w notatkach piszę teksty, jeśli akurat nie ma mnie w domu przy laptopie. Także sam rozumiesz, że rzecz to iście poważna.
    Haha, wszystko mam w formie tabletkowej, ale na przyszłość radę zapamiętam XD
  • Canulas 06.03.2018
    Ewoile, trochę rozumiem - Jak zwykle wypowiedź wieloziarnista. Luuubię.
  • Ewoile 06.03.2018
    Zrozumienie w tych czasach jest równie ważne, co rzadkie. Po prostu chciałam zaznaczyć, że nie jest to uzależnienie od fb, insta (którego swoją drogą nawet nie założyłam) czy innej błahostki, a czegoś więcej.
  • Skryty 01.03.2018
    Nie był do końca pewny czy to czego przed chwilą był świadkiem, faktycznie się wydarzyło. -> Nie był do końca pewny, czy to czego przed chwilą był świadkiem, faktycznie się wydarzyło.

    Doszedłszy jednak do wniosku, że faktycznie usłyszał to co usłyszał, odwrócił się na pięcie i odszedł bez słowa. ->
    Doszedłszy jednak do wniosku, że faktycznie usłyszał to, co usłyszał, odwrócił się na pięcie i odszedł bez słowa.

    Geralt czuł jak to spojrzenie więzi go w niewidzialnych okowach, jak mami jego umysł, usypia czujność. -> Geralt czuł, jak to spojrzenie więzi go w niewidzialnych okowach, jak mami jego umysł, usypia czujność.

    Powoli zaczął obawiać się czy, czy nie będzie to aby jego ostatnie zlecenie. (To tak powinno być?)

    Ruszył w stronę potwora z bronią w ręku, lecz ku jego zdumieniu stwór odbił nagle w bok, rzucając się na sparaliżowanego strachem Bierutę. -> Ruszył w stronę potwora z bronią w ręku, lecz, ku jego zdumieniu, stwór odbił nagle w bok, rzucając się na sparaliżowanego strachem Bierutę. (Tutaj nie jestem w 100% pewien, ale wydaję mi się, że to wtrącenie)

    Chłop czując jak uginają się pod nim nogi, w ostatnim momencie odskoczył. -> Chłop, czując jak uginają się pod nim nogi, w ostatnim momencie odskoczył.

    Krzyk zastygł na jego ustach, tak, jak miecz w uniesionej dłoni. -> Krzyk zastygł na jego ustach tak, jak miecz w uniesionej dłoni.

    wewnętrzny głos, siódmy zmysł, podpowiadał mu, że stojąca przed nim osóbka nie jest zwyczajnym dzieckiem. -> wewnętrzny głos, siódmy zmysł, podpowiadał mu, że, stojąca przed nim osóbka, nie jest zwyczajnym dzieckiem.

    Cały ten chaos – głosy, szepty, krzyki i chichoty przerwał przeraźliwy ryk. -> (Ja bym to zapisał tak) Cały ten chaos – głosy, szepty, krzyki i chichoty - przerwał przeraźliwy ryk. (Nie mogę zrobić tego dłuższego myślnika xD. Jednak tego nie jestem pewien.)

    Westchnął ciężko i chrapliwie, wstrząśnięty echem jakim rozeszła się po jego ciele ta delikatna pieszczota. -> Westchnął ciężko i chrapliwie, wstrząśnięty echem, jakim rozeszła się po jego ciele ta delikatna pieszczota.

    To tyle jeśli chodzi o błędy interpunkcyjne, które ja widzę.

    Oczywiście tekst jest niesamowity i zostawiłem 5, czekając na więcej!
  • Ewoile 01.03.2018
    O laa, jaka odmiana, wcześniej tak oszczędnie po słówku, po słóweczku, a tego wieczorku ktoś zaszalał. Tekst jest przed poprawkami Cana, ale zauważyłeś kilka rzeczy, których tenże, tak samo jak i ja, wyłapać nie zdołał, toteż jutro naniosę całościowe poprawki. Dzięki za czas poświęcony na wypisanie tego ^^
    W takim razie do zobaczenia w poniedziałek~
  • Skryty 01.03.2018
    Ewoile Wreszcie poniedziałek będzie przyjemny~

    Ja wcześniej po słówku, bo ja na epice to się znam tyle, co nic xD
    Jednak interpunkcje w miarę ogarniam, więc przynajmniej w tym się udzielam.
  • Canulas 01.03.2018
    Skryty, ja z przecinkami to na cześć - cześć. Znamy się, ale z widzenia. Czasem mijamy w drzwiach. Zostawiam ten aspekt mądrzejszym.
  • Ewoile 01.03.2018
    Skryty, haha, no u mnie się to raczej nie zdarza, nie dość, że pierwszy dzień po zbawczym weekendzie, to jeszcze do szesnastej w tej nienormalnej placówce, a w przyszłym tygodniu mam jeszcze od 16 jakoś zajęcia z prawka, co najmniej 2h wykładów, pół godziny powrotu do domu (o ile oksa będzie podstawiona i nie będzie korków) i koło dwudziestej w domu. N I E N A W I D Z Ę poniedziałków :(( A po 22 lulu, a gdzie obiad, kąpiel, ogarnięcie się, przygotowanie do następnego katorżniczego dnia? Przecież ja śmiało mogę powiedzieć, że w poniedziałki nie mam życia ;// Ale cieszę się, że przynajmniej Twój będzie lepszy niż zazwyczaj :)
    Co do interpunkcji - zazdro, ja z przecinkami podobnie do Canulasa, najlepiej to odwrócić oczy i udawać, że się nie znamy. I tak nie jest tak źle jak np 1,5roku temu, ale, no, nie jest to moja mocna strona.
  • Ewoile 01.03.2018
    Mam przemożną tendencję do rozpisywania się, sorry wielkie :'))
  • Skryty 01.03.2018
    Ewoile Nie przepraszaj!
    U mnie nie jest źle w poniedziałki. Od 8 do 14, w tym takie przedmioty jak WOK czy EDB, ale 2 matmy na początku, jednak nie ma strachu, bo mam bardzo fajnego pana, który nie robi nie zapowiedzianych :D. Później dom, obiad, lekcje, trening na 19 do 20:30 - stójka, ale lepsze to niż parter - i znowu do lekcji. Najgorzej, że to dzień odpoczywania po weekendzie, tym bardziej jeśli jaki wyjazd był na cały weekend :X
    U Ciebie, Ewoile, nie ma tragedii, ogarniasz imiesłowy, co mało osób umie. Najważniejsza zasada, jeśli są 2 czasowniki w formie osobowej, a między nimi nie ma przecinka (lub jakiegoś "i" itp.), to coś jest nie tak!
    O, i nie ma korków, bo małe miasteczko!
  • Skryty 01.03.2018
    Ale muszę się przyznać, mam wielki problem z wtrąceniami, często nie wiem, czy to nim jest, czy też nie.
  • Ewoile 01.03.2018
    Skryty, ja w maturalnej klasie, nie wiem czy we wszystkich LO tak jest, ale u mnie poodpadały takie rzeczy jak EDB, fizyki, biologie i inne śmieci, których nie rozszerzam. Ale drugi język został, co jest uciążliwe, chociaż tutaj dobrze, że mieliśmy ich sporo do wyboru: niemiecki, francuski, włoski i rosyjski (i chyba jeszcze jakiś), ja wybrałam ruski, to przynajmniej śmiesznie jest XD No i dla ambitnych do wyboru łacina i łacina medyczna, pod koniec drugiej klasy wpisałam ją na kartkę z rozszerzeniami, a we wrześniu leciałam w pierwszy dzień szkoły do sekretariatu z rezygnacją, stwierdziwszy, że chyba mnie posrało przed tymi wakacjami XD A, no to mniej więcej wiesz jak to jest. Spokój to chyba dopiero w grobie będziem mieć ;//
    Ano, czasem zastanawiam się czy z tymi imiesłowami aby nie przesadzam, ale staram się hamować piętą. Wtrąceniami? Ale w dialogach, tak?
  • Skryty 01.03.2018
    Ewoile Wtrąceniami/dopowiedzeniami w zdaniu. Przecinki powinny je oddzielać, ale ja nie wiem, co jest tym dopowiedzeniem xD
    U mnie odpadną dopiero w 2 liceum, więc jeszcze tylko trochę. Też wybrałem rosyjski, dostałem najlepszego nauczyciela w szkole (życiowy zwycięzca). W sumie łacinę medyczną chciałbym mieć, przydałaby się, bo chcę iść w tym kierunku. A u nas niemiecki (nienawidzę), francuski (nie lubię + nauczycielka, która nie umie uczyć) i rosyjski, więc wybór prosty.
    Ja tylko z etyki zrezygnowałem, bo w wakacje do mnie mama "albo religia, albo etyka", a że ja nie chrześcijanin, to nie chciałem iść na religię xD
    A ja mam problem z chaotycznością odpowiedzi!

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania