Poprzednie częściZwariowane liceum- prolog

Zwariowane liceum- rozdział 3

- To tam jest łazienka, tu jego pokój, tam salon, tam…- wyliczał Itachi.

- Wiem.- przerwałam mu i nagle uświadomiłam sobie, że był to duży błąd.

- Skąd???

- Aa…. Bo ja…. Ja….

- Byłaś już tu?!- wykrzyknął zdumiony Hidan.- W takim razie następnym razem przyjdziesz do mnie… Już wiem nawet, co moglibyśmy robić…

- ZBOCZEŃCU!!- przerwał Sasori.- Daj jej powiedzieć!

- No… Byłam.- na 100% byłam cała czerwona.

- I nic nam nie powiedziałeś?!- oburzył się szaro włosy.- A co robiliście????

- A coś ty taki wścibski?- Deidara miał go dość.

- Acha!

- Co ,,acha”?

- Nie chcesz powiedzieć, czyli COŚ robiliście!

- MORDA! TY TYLKO O JEDNYM!! NIE JESTEM TAKI JAK TY!! Ja nie poszedłbym do łóżka z nowo poznaną dziewczyną!! A jak już musisz wiedzieć, to graliśmy na konsoli.

- A teraz co porobimy?- odezwał się milczący dotąd Pein.

- W chowanego!!- krzyknął Tobi i zaczął skakać po pokoju.- W chowanego!! Chowanego!!

- Dobra, ale przestań krzyczeć!- uspokoił go Kisame.- Kto liczy?

Cisza. Losowaliśmy. Wypadło na Zetsu. Nie znałam mieszkania Deidary aż tak dokładnie, więc nie za bardzo wiedziałam, gdzie się schować. Za kanapę? Nie, za proste. Pod stół? E… dla słabych. Wybrałam szafę… Otworzyłam drzwi, a gdy postawiłam jedną nogę w środku, ktoś mnie pociągnął i zakrył szybko usta.

- Ćśś- uspokoił mnie blondyn.- Ale żeś se miejsce wybrała.

- Mogę zmienić…

- SZUKAM!!- krzyk Zetsu był bardzo wyraźny.

- Jednak nie…

Schowałam się za jakiś długi płaszcz, a on usiadł koło mnie. Czułam się trochę niezręcznie. Nagle coś zaczęło mnie mocno uwierać w plecy. Odsunęłam się, wierciłam się, ale nie pomogło. Nadal coś mnie dźgało.

- Co się tak wiercisz?- spytał Deidara. Nawet w ciemności czułam jego świdrujące spojrzenie.

- Coś mnie uwiera- szepnęłam.

- Pokaż.

Poczułam jego rękę na swoich plecach. Przeszły mnie przyjemne ciarki.

- To tylko nadłamany wieszak- zdjął rękę z moich pleców. Nie przeszkadzał mi jego dotyk. Wręcz przeciwnie- podniecał mnie.. CO SIĘ ZE MNĄ DZIEJE?!

- Dzięki.

Taka ze mnie niezdara, że zrzuciłam coś i to coś spadło na dół szafy, robiąc przy tym trochę hałasu. Już chciałam syknąć, ale zatkał mi usta. Przez przypadek naparłam na dziwi szafy, a kiedy pociągnął mnie do tyłu, ktoś je otworzył i runęliśmy z hukiem na podłogę. Leżałam na brzuchu, Deidara leżał na mnie, a reszta patrzyła na nas z szokiem w oczach.

- No, no..- odezwał się Hidan i zagwizdał.- Jak chcieliście pobyć sam na sam, to do sypialni! I zamknąć drzwi na klucz.

- ZAMKNIJ SIĘ!- odezwał się blond włosy i zszedł ze mnie.- To był wypadek.

Pomógł mi wstać, a ja byłam cała czerwona na twarzy. Że też musiałam się tak wiercić…

- W co teraz??- dopytywał Tobi.

- W coś, w czym Dei nie zostanie z Sakurcią na osobności, bo kto wie, jak to by się mogło skończyć!- Hidan chytrze się uśmiechnął.

- ODWAL SIĘ ODE MNIE, ZBOCZEŃCU JEDEN!!- krzyknął blondyn i rzucił się na kolegę.- MÓWIŁEM JUŻ, ŻE TO BYŁ WYPADEK!

- No ale kto wie, co robiliście w szafie, zanim znalazł was Zetsu.

- Zostawi ich- wtrącił Itachi.- Zajmij się lepiej sobą i nie prowokuj Deidary.

,,Jedyny rozsądny”, pomyślałam.

Byłam u nich do 19:00. Namawiali mnie, bym została ( Hidan nawet mówił, że mogę z nim nocować), ale odmówiłam. Przecież i tak jutro się zobaczymy. Pożegnałam się i poszłam do siebie. Wzięłam długą i gorącą kąpiel, a potem czytałam książkę. Zasnęłam z uśmiechem na twarzy, wspominając wypadek z szafą.

 

DRYYYYYYYŃŃ!!!!

Znowu ten cholerny budzik!! Leniwie zwlokłam się z łóżka i zaczęłam się szykować do wyjścia. Ubrałam się w krótkie jeansowe spodenki, bluzkę z napisem ,,Kiss me” i trampki. Zjadłam śniadanie i wyszłam. Kilka metrów od mojego domu stali Deidara, Tobi, Pein i Konan. Nie spodziewałam się, że przyjdą. A już na pewno nie pomyślałabym, że zjawi się ta czwórka.

- Sakurcia!!- wykrzyknął Tobi i podbiegł do mnie.

- Cześć, Tobi. Hej wam!!

- Hej!- odpowiedzieli chórem.

- Tobi bardzo lubi Sakurę!!- wykrzyknęła dyńka.

- Miło- uśmiechnęłam się.

Gadając doszliśmy do szkoły. Podeszliśmy do reszty Akatsuki, a do mnie podbiegł Kiba i dał mi buziaka w policzek.

- A za co to?- spytałam ze śmiechem.

- No przecież masz na bluzce!- wyszczerzył się i wskazał mój napis.

- A to może ja też skorzystam !- odezwał się Hidan.

- Ty nie masz takich przywilejów!- pokazałam mu język.

- Ale ja mam!- dostałam buziaka od Naruto.

- EJ!- oburzył się szaro włosy.- JA też chcę!!

- Musisz se zasłużyć- uśmiechnęłam się.

Podbiegły do nas dziewczyny i każda cmoknęła mnie w policzek. Za każdym razem Hidan robił coraz bardziej wkurzoną minę. Ciągle upierał się, że on też chce i powinnam to docenić.

- A Tobi lubi Sakurcię!!- dyńka mnie mocno przytuliła.- A Sakurcia lubi Tobiego??

- Tak, ale Tobi mnie zaraz udusi- wysapałam.

- Tobi nie chciał. Tobi is a good boy!

- A odczep ty się od niej, lizusie jeden!- Deidara go ode mnie odciągnął.

- Zazdrośnik się znalazł!- krzyknął Kisame.

- JA?! ZAZDROSNY?? No chyba cię pogięło!

- Wczorajsza szafa chyba was do siebie zbliżyła- mruknął Kakuzu.

- ZAMKNIJCIE SIĘ!- krzyknęłam razem z blondynem.

- Jaka szafa??- zaczął dopytywać Kiba.- Siostra, o co chodzi??

- Nieważne.

- I tak mi kiedyś powiesz.- przytulił mnie od tyłu i trzymał przez kilka sekund.

- A mi to nie pozwalasz!- znów miał pretensje Hidan.

- Bo ja jestem jej ,,bratem”!- wyprężył się Inuzuka.

- To dziś WSZYSCY w domu Uchihy!!- zakomunikował Pein.

- W moim???- Itachi chyba nie był do końca zadowolony.

- Wszyscy?- spytała Ino.- My też??

- Wszyscy to wszyscy- odpowiedział Lider.- Spotykamy się po szkole!

- A może najpierw cała nasza grupa skorzysta z bluzki Sakury?- zapytał Kisame.

- Jak ona się zgodzi to OK.

- Ech… Dobra- powiedziałam zrezygnowana.

Pierwsza podeszła Konan. Potem Hidan, a przy okazji szepnął mi do ucha: ,,Wiedziałem, że i tak ci dam buziaka”. Kolejny był Itachi, Kisame, Kakuzu, Sasori, Zetsu, Pein, Deidara, a Tobi mnie mocno przytulił.

Poszliśmy pod swoje klasy.

- Zaproszeni przez Akatsuki…- powiedziała z zachwytem Ino.- CZAD!!

Przez całą lekcję gadała do mnie, że mamy wielkie szczęście. Akurat była lekcja z Kakashim, a że mu znów jakiś wierszyk nie pasował, to mieliśmy czas dla siebie.

- To jak było z tą szafą?!- Kiba usiadł na mojej ławce.

- Było, minęło- odpowiedziałam.

- Ale o co dokładnie chodzi??

Wszystko mu powiedziałam. Reszta klasy też słuchała, a gdy skończyłam, wybuchli niepohamowanym śmiechem. Kilku chłopaków nawet tarzało się po podłodze.

- Ej, ale trochę ciszej, bo tu jeszcze ktoś wpadnie i sprawdzi, co się dzieje.- Kakashi na chwilę oderwał się od książki i spojrzał na mnie.- Sakura, idź do sali chemicznej. Tam ma lekcje Ebisu. Przekaż mu to.- wręczył mi jakąś teczkę.

No i poszłam. Zapukałam do drzwi i weszłam do środka. Jakież było moje zdumienie, gdy okazało się, że Akatsuki ma tam lekcje!!

- Dzień dobry, Kakashi sensei kazał to przekazać- podałam teczkę nauczycielowi.

- Siemasz, Sakura!- pomachał mi Hidan.

- Sakurcia!- zawołał Tobi.

- CISZA!- krzyknął Ebisu.- Dziękuję, Sakura.

Uśmiechnęłam się do Akatsuki, po czym wyszłam. Wróciłam do klasy i o wszystkim im opowiedziałam.

- Któryś z nich jest twoim przeznaczeniem!- podsumowała Ino.

- CO?!- zdumiałam się.

- Może Deidara?..- kontynuowała swoje przemyślenia.

- INO!- cała się zaczerwieniłam.

- Czemu jesteś czerwona??- Kiba spojrzał na moją twarz.- To rumieńce??

- Wiedziałam!!- wykrzyknęła uradowana Ino.- Sakura się zakochała!!

- CO?! W kim???- Lee zjawił się koło mnie w ciągu sekundy.- Czyżbyś mnie wreszcie doceniła?? Mnie i mą miłość???

-Eee… .Nie- powiedziałam, a on się rozpłakał.

- To w kim??- dopytywał Naruto.

- W NIKIM!

Koniec tej lekcji. Siedzieliśmy na boisku, a Ino, Tenten i Temari paplały mi ciągle jakieś głupoty nad uchem.

- Sakura się zakochała! Sakura się zakochała! Sakura się zakochała!

- W kim?- za moimi plecami nagle pojawił się Deidara. Poczułam, że się lekko czerwienię.

- W nikim… Ile mam to jeszcze powtarzać??

- Ale znów się zarumieniłaś!- Ino nie dawała za wygraną.

- To nie są rumieńce miłości, tylko gniewu, bo zaraz normalnie wybuchnę!!!

- Nie przesadzaj, siostra- Kiba objął mnie ramieniem.- Mi możesz powiedzieć!

- Czyżby to był jednak Lee? Albo ja?

- Ani Lee, ani ty!

- Ha, więc jednak ktoś jest!!- wykrzyknęła ze śmiechem Ino.- KTO TO??

- Idziemy już?- Akatsuki pojawiło się przy nas.- Będzie więcej czasu na zabawę!- dodał Kisame.

Poszliśmy do domu Uchihów. Już tu byłam, i to nie raz, ale jeszcze nigdy z Akatsuki. Na stole były już chipsy, jakieś ciasteczka i soki.

- W co gramy??- spytała Tenten.

- W butelkę!!- Konan wyjęła zza kanapy pustą butelkę po coli i zaczęliśmy grę.

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • NataliaO 16.05.2015
    Fajnie, przyjemnie się czyta. Ciągle ma się uśmiech na twarzy, jest naturalność zachowana w ich dialogach i z łatwością można sobie ich wyobrazić. 5:)
  • MarciaA 29.05.2015
    Luźno napisane, zabawne... 5 z uśmiechem na twarzy!

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania