Poprzednie częściZwariowane liceum- prolog

Zwariowane liceum- rozdział 8

~Deidara~

- DEIDARA, RATUJ!!!

Usłyszałem jej przeraźliwy krzyk i natychmiast przerwałem kłótnię z Hidanem. Spojrzeliśmy na siebie i po sekundzie biegliśmy w stronę, z której dobiegł wrzask. Jestem pewien, że coś się stało! Gdyby nie ta durna sprzeczka z szarowłosym, Sakura nadal by tu była. Tylko po jaką cholerę ona szła do lasu?! I to w dodatku z dzieckiem?! Właśnie! Access!! Boże, mam nadzieję, że nic im nie jest. Nie wybaczę sobie, jeśli coś im się stanie! Sakura… MOJA Sakura jest w niebezpieczeństwie!

Przyspieszyłem. Nie mogę jej tak zostawić!! Poganiałem Hidana, który też biegł najszybciej jak mógł. Po kilku minutach, zobaczyłem ją i Accessa. Po policzkach ciekły jej łzy, chłopcu zresztą też. Trzymało ich jakiś trzech zboczeńców. A myślałem, że nie ma gorszych od Hidana! Gdybym zostawił ich z szarowłosym, na pewno byliby bezpieczni. On by im nic nie zrobił. Ale ci debile… Zaraz pokarzę im, że Sakury nie wolno dotykać!

 

~Sakura~

Poczułam piekący ból na policzku. Uderzył mnie… Ten cholerny zboczeniec mnie uderzył! Gdybym tylko mogła, złapałabym się za bolące miejsce, a potem mu przywaliła! Czarnowłosy jeszcze mocniej mnie trzymał, ale tym razem zacisnął ramię na mojej szyi, przez co nie mogłam mówić. Jedynie czasem wydałam z siebie jakiś szept.

- Oj, nieładnie, maleńka.- niebiesko włosy pokręcił głową.- A mogło być tak miło i przyjemnie…

Zbliżył się do mnie i lekko przygryzł mój płatek ucha. Kątem oka zobaczyłam przerażony wzrok Accessa. Zacisnęłam powieki, a po chwili nadepnęłam niebieskowłosemu na stopę.

- Nie przy dziecku, idioto!- powiedziałam najgłośniej jak umiałam.

- Och, jaka opiekuńcza.- zadrwił i złapał mnie za podbródek.

Po chwili poczułam jego mocny uścisk na swoim nadgarstku. Zabolało. Wykrzywiłam twarz w grymasie bólu, ale on tylko mocniej mnie ścisnął i się głupio uśmiechnął.

- To za to, że mi nadepnęłaś na stopę.

Po policzku poleciała mi pojedyncza łza. Muszę być twarda! Zawsze jestem twarda! W dodatku Access na to patrzy! Zagryzłam wargi. Kiedy on zaczął się do mnie przybliżać, zamknęłam oczy, by nie widzieć jego paskudnej gęby. Gdy przez kilka kolejnych sekund nic nie czułam, uchyliłam powieki. Niebiesko włosy trzymał się za krwawiący nos, a obok niego stał wściekły Deidara. Ten, który mnie trzymał, został powalony przez Hidana. Dei zajął się waleniem i kopaniem tego ze złamanym nosem, a szaro włosy uwolnił Accessa. Cała drżałam. To było straszne! Ten facet… On… Prawie mnie zgwałcił…! O Boże… Gdyby nie dwójka moich przyjaciół, to by się skończyło tragicznie!

Nie wytrzymałam. Emocje mi puściły i zaczęłam płakać. Łzy lały mi się po policzkach, a szloch wydobywał się z moich ust. Deidara natychmiast do mnie podbiegł i mocno mnie przytulił, głaszcząc po głowie. Hidan zajął się Accessem. Chłopiec też stał zdezorientowany i przerażony. Po chwili podszedł do nas i się do nas przytulił. Hidan zrobił to samo. Czułam się bezpiecznie. Byłam pewna, że już mi się nic nie stanie. Nie mogłam pohamować płaczu. Kiedy chciałam się uspokoić, do oczu napływała mi nowa porcja łez.

- Ćśśśśś…- szeptał mi do ucha blondyn.- Już dobrze, jestem przy tobie. Nic ci się nie stanie.

Nie zauważyliśmy nawet, że oprawcy się wycofali i gdzieś zniknęli.

- Wracajmy- odezwał się Hidan.- Rzeczy tam zostawiliście.

Chociaż raz powiedział coś mądrego. Odkleiłam się od Deidary, wzięłam Accessa za rękę i ruszyliśmy w drogę powrotną. Chłopcy asekurowali nas z obu stron. Czułam się bezpiecznie. Mały nadal wyglądał na trochę przerażonego, ale z uwielbieniem patrzył na naszych wybawców. Cały czas dodawali nam otuchy i na pewno nie pozwoliliby, by taka sytuacja się powtórzyła. Jaka ja byłam głupia, oddalając się od nich! Naraziłam siebie i Accessa na niebezpieczeństwo! Gdyby nie chłopcy, to byłoby z nami krucho… Aż strach o tym myśleć!

Zebraliśmy swoje rzeczy i skierowaliśmy się w stronę mojego domu. Po drodze odłączył się od nas Hidan, więc wracaliśmy we trójkę. Access kurczowo trzymał mnie za rękę i nie chciał jej puścić. W połowie drogi chwycił dłoń Deia, na co obecny jeszcze Hidan szatańsko się uśmiechnął. Jutro w szkole będziemy wiadomością dnia. Że niby jesteśmy parą, że wyglądamy jak prawdziwi rodzice i takie tam bzdury.

- Jakby coś to dzwoń.- powiedział Deidara na pożegnanie i poszedł do swojego domu.

 

Następnego dnia w szkole było dokładnie tak, jak przewidziałam. Hidan dodatkowo wypaplał Akatsuki i mojej klasie o wypadku w lesie i teraz nie miałam spokoju. On się strasznie wywyższał i robił z siebie bohatera, a Dei był jego kompletnym przeciwieństwem. Zachowywał się normalnie, gadał ze mną i z innymi, a moja klasa… Przez nią byłam na granicy wytrzymałości.

- Jej, to musiało być straszne! Ja to nie wiem, co bym zrobiła na twoim miejscu…- paplanina Ino z rana.

- Dobrze, że nic ci się nie stało.- szczera wypowiedź Saia.

- Siostra, ja bym bez ciebie nie przeżył!- radosne krzyki i przytulasy Kiby.

- Sakurka, ja to bym im jeszcze bardziej dokopał! Nie pozbieraliby się! Uratuję cię!- zapał Lee.

- Sakura, tak się cieszę, że nic ci nie jest! Jesteś moją przyjaciółką i życie bez ciebie byłoby koszmarem! Chlip!- łzy szczęścia Naruto.

A było tego dużo, dużo więcej…

Ciągle ktoś podchodził i albo mówił o tym, że to szczęście, że żyję i chłopcy byli w pobliżu, albo pytali o Accessa, albo po prostu rzucali współczujące spojrzenia. LUDZIE, ILE MOŻNA?! Było, minęło!

Zostały cztery lekcje do końca, a ja już nie wytrzymywałam z tymi ludźmi. Wiem, że się o mnie troszczą i w ogóle, ale przesadzają. Już chyba cała szkoła o tym wiedziała. A tak nie chciałam, by to wyszło na jaw!

Poszłam pod klasę, gdzie miało lekcje Akatsuki. Od razu wypatrzyłam Hidana i do niego podeszłam.

- Musiałeś to wypaplać?!- przywitałam się z nim.

- Oj, śliczna, nie gniewaj się.- puścił mi oczko.- Uratowałem cię, a ty w taki sposób mi się odwdzięczasz?

- A jak mam się niby odwdzięczyć?! Cała szkoła o tym wie!

- No wiesz… Mogłabyś ze mną pójść do domu… Rodziców dziś nie ma…

- Zboczeniec!

- Przyzwyczaisz się- odezwał się Kisame.- On od zawsze taki był. Gdy był dzieckiem to oglądał anime, gdzie laski były praktycznie nagie. Podglądał też kobiety przebieralni i…

- Zamknij się!- przerwał mu już wkurzony zboczuch. - Taka natura idealnego wyznawcy Jashina!

- A ten znowu o tym…- westchnął Itachi.- Sakura, przejdziemy się?

- Jasne, bo mnie zaraz coś normalnie trafi.

Wstał i odeszliśmy od reszty grupy, a Hidan nadal gadał o ty swoim ,,bogu”. Inni już zatkali uszy lub włożyli do nich słuchawki i mieli święty spokój.

- Jezu…- jęknęłam.- Ile wy już tak z nim wytrzymujecie?

- Prawie szesnaście lat.- odparł.- Można przywyknąć.

- Gratuluję cierpliwości. Czemu chciałeś się przejść?

- Widziałem, że ostatkiem sił powstrzymujesz się od tego, by go nie walnąć. Zareagowałem.

- Też bym czasem chciała mieć takiego starszego brata... Sasuke to farciarz.

- Nie zawsze jest tak kolorowo, ale nie chciałbym żadnego innego brata.

- Słodkie… Mam mu powtórzyć?

- Tylko spróbuj! Będę jeszcze gorszy od Hidana!

Po chwili wybuchnęliśmy całkiem głośnym śmiechem, to zwróciło na nas uwagę całego korytarza. No tak… Spaceruję sobie z Itachim Uchihą, członkiem Akatsuki. Na dodatek się śmiejemy i normalnie rozmawiamy. Czułam na sobie zdziwione spojrzenia chłopców i zazdrosne zerknięcia dziewczyn. Cóż… Nie każda ma takie szczęście i może rozmawiać z takim przystojniakiem. :D

Gadaliśmy tak do końca przerwy, a potem rozeszliśmy się pod swoje klasy. Siedziałam z Hinatą, przynajmniej ona dała mi święty spokój. Tylko jeden raz po cichu zapytała mnie, czy wszystko już w porządku. Jest nieśmiała, co czasem jej przeszkadza, ale czasem jest też pomocne. Ino paplała mi nad uchem już którąś lekcję, więc miałam trochę spokoju. Zapomniałam jednak, że jest WDŻWR… ZA CO, JA SIĘ PYTAM?!

Do klasy wszedł nauczyciel. Miał dziwny uśmieszek na ustach. Położył dziennik na biurku, po czym powiedział:

- Witam wszystkich, w szczególności piękne panie! Opowiem wam dziś o pedofilach i gwałcicielach, by was bardziej o tym uświadomić.

Masakra. A chciałam o tym zapomnieć… Serio musiał wybrać taki temat?! Co za idiota.

- Już zapewne słyszeliście o tym, co przydarzyło się Sakurze i gdyby nie Hidan i ten drugi blondyn… Jak mu tam…

- Deidara.- powiedziałam.

- O, właśnie, Deidara. Byłoby z tobą kiepsko. Chyba wiecie, co tacy gwałciciele robią. Śliczną dziewczynę chcę siłą zaciągnąć do łóżka, obmacywać ją, i…

- Bez takich szczegółów z łaski swojej!- Ino lekko podniosła głos.

Dalej już nie słuchałam. Jiraiya chyba jeszcze trochę kłócił się z Ino oraz Temari i Tenten, które później dołączyły. Ja wyciągnęłam telefon i zobaczyłam, że Dei przysłał mi SMS’a.

Dei: ,,Jak tam? Co macie?”

Ja: ,,WDŻWR…  I na dodatek ten zboczuch gada o gwałcicielach!”

D: ,,Uuu.. Jeśli chcesz, to na poprawę nastroju mogę cię zabrać do cukierni po szkole.”

J: ,,Chętnie, ale na krótko. Muszę się jeszcze dziś Accessem zająć. Jutro wyjeżdża.”

D: ,,Ok., to pa :*”

Uwolnię się na chwilę od problemów tego zboczeńca i zjem ciasteczko! Do tego z Deim! Ależ mam ogromne szczęście!

Włożyłam słuchawki do uszu i zaczęłam słuchać muzyki. Nauczyciel o czymś tam paplał, ale jak zwykle nikt go nie słuchał. Shikamaru spał, Choji jadł chipsy paprykowe, Ino malowała się cieniem do powiek, Tenten tłumaczyła coś Lee i wkurzała się na jego głupotę, Temari próbowała zrzucić Shikamaru ze swojego ramienia, Kiba grał z Naruto i Sasuke w karty, Sai rysował, Gaara i Kankuro oglądali jakąś gazetkę ze skąpo ubraną kobietą, Hinata patrzyła się na Naruto, ale bała się do niego podejść, Suigetsu i Karin sprzeczali się o atrakcyjność dziewczyny, a Jugo patrzył na ptaszki za oknem. Interesujące. Kolejna nudna lekcja. I kolejne bzdury wypowiadane przez nauczyciela. Po co on w ogóle został zatrudniony? Nawet ja bym była lepszą nauczycielką WDŻWR. Każdy by był. Nawet ktoś tak głupi jak Naruto czy Rock.

W końcu lekcje się skończyły i mogłam spokojnie wyjść z Deidarą do kawiarni. Oczywiście nie obyło się bez ciekawskich pytań i ,,bardzo tajnego” śledzenia nas. Wcale nie domyślaliśmy się, że dziwnym trafem prawie połowa naszych przyjaciół za nami idzie. Wcale nie słyszeliśmy też dokuczliwych zaczepek Naruto i Kiby. Udawaliśmy, że ich tam nie ma. Weszliśmy do kawiarni i zajęliśmy wolny stolik.

Nie zwracaliśmy uwagi na groźne spojrzenia Sasuke, na niedowierzający wzrok Naruto, zrozpaczoną minę Lee, zaciekawionego Shikamaru, zarumienioną Hinatę, zdenerwowanego Sasoriego, Itachiego uspokajającego brata oraz skaczącego wokół nich Tobiego.

Zamówiliśmy po kawałku sernika i soku jabłkowym. Swobodnie rozmawialiśmy i ani razu nie poruszyliśmy tematu ostatniego dnia. Mogłam mu zaufać. Czułam to. Patrzył na mnie, ja patrzyłam na niego. Ma takie piękne, błękitne oczy…

Spojrzałam za okno, ale na szczęście naszych przyjaciół już nie było. Poszli sobie. Wreszcie chwila prywatności!

Musiałam już wracać do Accessa, więc wyszliśmy z cukierni, a Dei, jak na dżentelmena przystało, płacił. Doszliśmy do mojego domu i zatrzymaliśmy się na chwilę przy furtce. Stanęliśmy akurat przy tujach, które nas zasłaniały. Nagle on pochylił się w moją stronę, a ja nie protestowałam. Czyżby chciał mnie pocałować…? O Boże… Wreszcie! Nasze usta już prawie się stykały, jeszcze tylko kilka centymetrów i… PIMPIMPIMPIM-PIMPIMPIMPIM! Akurat teraz musiał zadzwonić mój telefon?! Odebrałam. Mama mówiła, że muszę już wracać.

- Ja… Ten… Do zobaczenia.- nieśmiało się uśmiechnęłam.

- Taa… A za to przed chwilą przepraszam.- lekko się chyba zarumienił.- Pa.

Odszedł w swoją stronę, nawet się nie oglądając. Czemu przepraszał?! I żeby taką romantyczną chwilę zepsuł głupi dzwonek telefonu… Ma się to ,,szczęście”… Weszłam do domu i zaczęłam zabawę z Accessem.

Następne częściZwariowane liceum- rozdział 9

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • arbita 10.06.2015
    Boskie czekam na kolejny tak blisko kiss a jednak nic :))

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania