Poprzednie częściZwariowane liceum- prolog

Zwariowane liceum- rozdział 7

Access już spał, a ja czytałam książkę. Jednak nie mogłam się na niej skupić. Ciągle myślałam o spacerze z małym i Deidarą. Tak dobrze czułam się w ich towarzystwie! Trochę tak, jakbym… miała już rodzinę. Męża i synka. MĘŻA I SYNKA?! Po pierwsze Dei nie jest moim mężem, a po drugie Access nie może być nigdy moim synem! Ale oni we dwóch wyglądają tak słodko…

W szkole nie mogłam się odczepić od złośliwych uwag kolegów i koleżanek z klasy, a także Akatsuki. Wszyscy komentowali nasze wyjście z Accessem na plac zabaw. Jakby to było nie wiadomo co! Kiba nawet zrobił nam wtedy kilka zdjęć, które pokazywał teraz wszystkim. Ino paplała, że ja i Dei ładnie razem wyglądamy, że z dzieckiem nam do twarzy i że ma nadzieję na nasz związek. Nawet Hinata skomentowała, że te zdjęcia są naprawdę urocze! Zdradziła mnie! Ja wiem, że one są śliczne ( bo na nich jestem XD), ale nie musi tego komentować publicznie! Teraz niektórzy mówią na mnie ,,mamo” albo ,,Sakulka”.

- Kiba, zatłukę za to!- podeszłam do niego na przerwie i stanęłam mu ( niby przypadkiem) na stopie.

- Ał… Sakura…- złapał się za bolące miejsce.- Nie musisz tak brutalnie! Poza tym wszyscy mówią, że ładnie wyglądacie, więc czemu to akurat mi się dostało?!

- Bo pokazałeś im to zdjęcie! Matoł!

- Siostra, nie wściekaj się! Lubię tego dzieciaka. Jest naprawdę słodki, a to, to tylko dla podroczenia się. Przecież wiesz, że ja cię kocham!

- Mam wyjątkowo głupiego brata..- westchnęłam, a on mnie mocno przytulił.

- I tak się na mnie nie gniewasz.- szepnął, po czym zadzwonił dzwonek.

Weszliśmy do sali, a ja usiadłam koło Sasuke. Lekcją była plastyka, ale nauczyciel źle się czuł, więc poszedł wziąć Apap i nas zostawił mówiąc, że możemy odpocząć. I zaczęły się rozmowy.

- Sakura, masz dziś wolne popołudnie?- spytał kolega z ławki.

- Nie, muszę się zająć Accessem. Mama będzie w pracy, więc mały zostaje pod moją opieką.

- Aaa… A kiedy masz czas?

- A co?

- Może byśmy się przeszli na długi spacer nad jezioro?

- Pewnie, ale najwcześniej w sobotę.

- To będę o 15:00.

- Będę czekać.- posłałam mu miły uśmiech, a on to odwzajemnił.

- Będziesz chciała pływać?

- Pewnie!

Nauczyciel wrócił z butelką wody w ręku.

- Bądźcie ciszej! Głowa mi pęka, a wasze wrzaski tylko to pogarszają- usiadł za biurkiem i położył łepetynę na ławce.

Przerwa. Rozmawiałam z Deidarą.

- Ej, zakochańce!- zawołał nas Kisame. Jeszcze raz tak do nas powie, a przysięgam, że skończy jak ryby smażone w smażalni!

- Czego?- zapytał od niechcenia blondyn.

- Po szkole idziemy na lody. Idziecie z nami?

- Nie możemy- odpowiedzieliśmy jednocześnie.

- Jacy zgodni!- zaśmiał się Hidan.- A co macie do roboty?

- Opieka nad dzieckiem- uśmiechnęłam się na samą myśl o zabawie z małym.

- A ty, Deidara?

- Ja… um… Mam coś do załatwienia.

- Co to za COŚ?

- A to już nie twoja sprawa!

- I tak się dowiem.

Kiedy skończyliśmy lekcje, Dei poszedł ze mną, a reszta bacznie nam się przyglądała. Patrzyli na nas tak długo, jak to możliwe, a potem poszli w swoją stronę.

- Wreszcie się odwalą..- mruknął blondyn i odetchnął.

- Zawsze byli tacy upierdliwi?- zapytałam.

- Nawet nie wiesz jak!

Weszliśmy do domu, a mama akurat wychodziła do pracy. Przywitała się z nami, a Access skoczył nam na ręce. Dei zaniósł go na barana do pokoju i tak z nim chodził przez jakiś czas, co małego bardzo odpowiadało.

- Sakulka! Siedzę na baranie!- zawołał, a ja wybuchłam głośnym i szczerym śmiechem. Mina Deidary była bezcenna. Po chwili trzymał Accessa pod pachą i zaczął go łaskotać.

- Ja ci dam barana!- śmiał się, a wtórował mu śmiech chłopca.

- Dobra, czas coś zjeść!- zakomunikowałam, a oni natychmiast przestali.

- Co jemy?- zapytał blondyn.

- Naleśniki.

- Naleśniki!- ucieszył się malec.- Naleśniki! Z dżemem i cukrem!

Po skończonym posiłku poszliśmy do ogródka. Mamy tak huśtawkę dwuosobową, więc Access usiadł mi na kolanach.

- W co się pobawimy?

- Daj nam chwilę po obiedzie odpocząć…- powiedział Deidara i oparł głowę na moim ramieniu.- O, jak dobrze...

Jeden siedział mi na kolanach, drugi opierał mi się na ramieniu… Cudownie! Wręcz fantastycznie! To ja powinnam opierać się o jego ramię! Co za człowiek…

- Pobawmy się!- mały nie dawał nam spokoju.- Dei, zagrajmy w piłkę!

- No dawaj, leniu!- szturchnęłam go w ramię.- Dziecko cię prosi!

Podniósł swoje cztery litery i wziął do ręki piłkę. Access zaczął się śmiać. Tak przyjemnie się ich oglądało… Jakby się znali od dawna. Ciągle słyszałam ich śmiechy, aż w końcu zamknęłam oczy i zrobiłam kilka głębokich wdechów. Poczułam na sobie coś ciężkiego, otworzyłam oczy i zobaczyłam Accessa, a tuż przy nim Deidarę. Podskoczyłam lekko, a mały się zaśmiał.

- Co robisz?- spytał i mnie przytulił.

- Odpoczywam i zerkam na was- objęłam go ramieniem.

- Chodźmy nad jezioro! Popływajmy!

Poszłam spakować najpotrzebniejsze rzeczy, a sama założyłam na siebie kostium kąpielowy. Access też się przebrał, ale problem był z Deidarą. Pobiegł szybko do swojego domu, by założyć kąpielówki. Wzięłam też wodę oraz wafle na przekąskę. Poszliśmy nas jezioro. Kiedy szliśmy, kilka starszych pań się do was miło uśmiechnęło. Jedna szepnęła do drugiej, że strasznie młodzi z nas rodzice, ale dziecko jest przeurocze. CZY JA WYGLĄDAM NA MAMĘ??! Nawet chłopaka nie mam!

Access wszedł do wody, ciągnąc za sobą Deidarę. Ja smarowałam się kremem i zerkałam na nich. Byliśmy w kostiumach kąpielowych. Dei seksownie wygląda… On ma w sobie coś takiego, co powoduje, że nie mogę oderwać od niego czasem wzroku. Nagle koło mnie pojawił się Hidan.

- Hej, śliczna- powiedział i usiadł obok mnie. Do kieszeni schował telefon.

- Hej, ale po co ci telefon? Chyba… CZY TY ZROBIŁEŚ MI ZDJĘCIE??!

- Ej no, nie gniewaj się! A tak w ogóle… CZY TO DEIDARA?!- nagle zobaczył blondyna z chłopcem na barkach.- A więc to była ta ważna sprawa…

Wyjął szybko komórkę i cyknął im fotkę, na której słodko wyszli. Widziałam, że Dei aż kipiał ze złości, ale nie rzucił się Hidana tylko dlatego, że w pobliżu był mały chłopiec.

- Hej, mały, tak w ogóle to jestem Hidan. Kumpel twoich… Ekhm… opiekunów.

- Access- powiedział malec i mu pomachał.

- Sakura, od dawna spędzacie RAZEM czas?

- Ostatnio i dziś.- odpowiedziałam.- Bardzo się polubili.

- Widzę właśnie. Może kiedyś będziecie mieć własnego bachora…

- Ty w kółko tylko o tym!- przywaliłam mu w głowę.

- Co Sakulka robi?- usłyszałam pytanie chłopca.

- Uczy Hidana właściwego zachowania i tego, by nie wygadywał głupot- odpowiedział z uśmiechem Deidara.

- Urodzony z ciebie ojciec!- odgryzł się szaro włosy.

- Masz już dziecko?- zapytał malec i spojrzał na Deia.

- Nie, Hidan jest głupi i żartuje.- lekko się speszył tym pytaniem.

- KTO TU JEST GŁUPI??!!- oburzył się zboczeniec.

- No przecież nie ja!

Znów zaczęli się sprzeczać, więc wzięłam Accessa za rękę i poszłam z nim w stronę lasu. Oni nawet nie zauważyli, że się oddaliliśmy. Ech, matoły… Ale jeden z nich jest słodki, ma przepiękne niebieskie oczy, seksowny uśmiech i jest mega przystojny. Drugiego lubię, wprawdzie jest zboczeńcem, ale zabawnym.

Szliśmy tak już prawie piętnaście minut wolnym krokiem, a przy okazji zjedliśmy trochę malin, które rosły przy ścieżce.

- Sakula, czy Dei będzie twoim mężem?- spytał nagle chłopiec.

- Access, przerabialiśmy to.- odpowiedziałam i mimowolnie się zaczerwieniłam.

- Ale…

- Kogo my tu mamy?- dobiegł nas jakiś obcy i nieprzyjemny głos.

Odwróciliśmy się i ujrzeliśmy trzech facetów. Wyglądali na dwadzieścia cztery, pięć lat. Jeden miał niebieskie włosy, drugi granatowe, a trzeci czarne. Schowałam chłopca za siebie i zaczęłam się wycofywać. Ta trójka cały czas się na mnie dziwnie gapiła! Odwróciłam się i pociągnęłam Accessa za rękę. Przyspieszyłam kroku, ale niebiesko włosy złapał mnie za ramię i przytrzymał.

- Dokąd to, ślicznotko?- spytał i obrzydliwie się przy tym uśmiechnął.- Jeszcze nawet nie zaczęliśmy zabawy!

- Puszczaj, głąbie!!- krzyknęłam, ale wtedy czarnowłosy podszedł do mnie od tyłu i zatkał mi usta.

On mnie trzymał, bym nie uciekła, niebiesko włosy chytrze na mnie patrzył, a trzeci złapał Accessa. Boże, ratuj!! Czułam, że mogą zrobić coś złego. Bardzo złego. W oczach zaczęły mi się zbierać łzy. Nie miałam jak uciec, a nawet gdyby udało mi się wyswobodzić, nie wiem jak miałabym uwolnić chłopca. Dei, błagam, pomóż!

Kopałam, wierciłam się, wyrywałam, ale to na nic. Ciemnowłosy za mocno mnie trzymał.

- Ale jesteś piękna..- niebiesko włosy niebezpiecznie blisko do mnie podszedł i położył mi rękę na biodrze.- I masz idealną figurę.

Czułam na policzku jego ohydny oddech. Zadrżałam ze strachu, gdy zaczął dłonią jeździć mi po mojej talii. Drugą rękę położył na moim udzie. Dlaczego musiałam założyć krótką spódniczkę??!?!? Nigdy więcej nie wejdę sama do lasu! Kiedy jego palce wędrowały coraz wyżej po mojej nodze, wiedziałam, do czego on zmierza. Postawiłam wszystko na jedną kartę. Ugryzłam tego, który mnie trzymał, a gdy syknął z bólu i odsunął dłoń od moich ust, krzyknęłam najgłośniej jak tylko umiałam:

- DEIDARA, RATUJ!!!

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • NataliaO 28.05.2015
    O się narobiło; przeczytałam z przyjemnością kolejny rozdział; 5:)
  • MarciaA 29.05.2015
    5 daję, innej opcji nie ma! Świetnie napisane, a Naruto uwielbiam

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania