Zwariowane liceum- rozdział 6
Następnego dnia szykowałam się do szkoły. Gorączka mi przeszła, miałam jeszcze tylko lekki katar, ale to przecież nie koniec świata. Wychodząc z domu, zobaczyłam Deidarę. Właśnie szedł w moją stronę.
- Sakura!- przytulił mnie na powitanie.- Nie wiedziałem, że idziesz dziś do szkoły.
- Idę. Już mi choroba przeszła.
Po drodze spotkaliśmy Peina, Konan, Ino, Hinatę i Kisame. Doszliśmy do szkoły w dobrych humorach. Dopiero pod bramą uświadomiłam sobie, że pierwszy jest W-F…
- Może nie ćwiczyć?...- zaczęłam niepewnie.
- Jak chcesz słuchać jego godzinnego wykładu na temat ,,siły młodości” albo idealnej kondycji fizycznej, to proszę bardzo- powiedziała Ino.
- W sumie racja…
Poszłyśmy do szatni, gdzie były już dziewczyny z naszej klasy. Przywitałyśmy się z nimi, po czym zaczęłyśmy się przebierać. Krótkie spodenki, bluzka z krótkim rękawkiem i związane włosy. No i poszłyśmy na salę.
- Mam dla was dobrą wiadomość!- oznajmił Gai na wstępie.
- Odchodzi na jakiś urlop?- szepnął mi z nadzieją w głosie Kiba.
- Chciałabym…- odszepnęłam.
- Mamy dwie godziny pod rząd, bo nie macie fizyki!!- krzyknął nauczyciel.- Siła młodości będzie w was działać!!
Wszyscy dosłownie padli na podłogę.
- To miała być DOBRA wiadomość?- mruknęła Tenten.
- Wstawać i na rozgrzewkę dziesięć minut biegania wokół sali!!
Zaczyna się… A miało być tak fajnie.
Po pierwszej lekcji padaliśmy ze zmęczenia. Na pierwszych zajęciach mieliśmy stawać na rękach, biegać, robić przysiady i się rozciągać. Czy ten facet wie co znaczy słowo ,,umiar”?! Wyszliśmy z sali cali spoceni i zmordowani. Na korytarzu siedzieli członkowie Akatsuki.
- Co wy tu robicie?- spytał Kiba.
- W-F mamy- odpowiedział Pein.- Żyjecie jeszcze?
- Ledwo..- wysapała Temari.- A mamy jeszcze jedną godzinę… Buuuu!- zaczęła szlochać w koszulkę Kankuro.
- Nie płacz, siostra. Przeżyjemy.- powiedział jej brat.- Odwagi.
- To macie z nami!- uradował się Dei.- Ciekawe, co on wymyśli…
- Oby coś normalnego..
- On nie zna tego słowa- wtrącił Sasuke.- Itachi, masz wodę pod ręką?
- A sam nie masz?- spytał brata.
- Mam, ale w szatni. Jak po nią pójdziesz, to ją będę miał.
- Jeszcze czego. Masz przecież nogi.
- I jestem wykończony po W-Fie! Dajże tę wodę!
- Leń.. –mruknął Itachi, ale dał mu butelkę z bezbarwną cieczą.
- Zaraz padnę- szepnęłam i oparłam się o ramię Kiby.
- Chodź na kolana!- zaproponował mi Hidan. O zgrozo!! Czemu akurat on?! Nim zdążyłam się zorientować, siedziałam na jego kolanach. Na szczęście nic mi nie robił. Widziałam, że Deidara patrzył na Hidana z lekkim niepokojem i zazdrością. Chwilę jeszcze gadaliśmy, po czym Akatsuki poszli się przebrać. Dwie minuty późnej rozpoczęła się nowa lekcja. Wszyscy zebraliśmy się na sali i z niepewnością patrzyliśmy na nauczyciela. Błagam, człowieku, daj coś normalnego!
- Lekcje z dwoma klasami nie zdarzają się często, więc zagracie w berka!- oznajmił Gai.
Otworzyliśmy oczy ze zdziwienia. BEREK?! Nie tak źle… Zaczęliśmy od berka słupa. Osoba złapana musi stanąć w rozkroku, a żeby ją uwolnić, trzeba przejść między jej nogami. Gonił Kisame. Nie mogłam biegać za szybko, bu czułam, że mi nogi odpadną. Kiedy ,,ryba” biegła w moją stronę, rzuciłam się do ucieczki. Przebiegłam obok złapanego już Nejiego, Hinaty, Tobiego i Kakuzu. Zrobiłam między nimi slalom, a że jestem zwinniejsza i drobniejsza od Kisame, łatwiej mi to poszło i udało mi się uciec. Odwróciłam się, by zobaczyć, czy mnie nie goni i się z kimś zderzyłam. Upadłam na podłogę, a ta osoba leżała na mnie.
- Ohohoho!- ryknął ze śmiechu Hidan.- Wy to lubicie na siebie wpadać!!
Chciałam zobaczyć, pod kim leżę i… zatopiłam się w prześlicznych, niebieskich tęczówkach Deidary. On patrzył w moje oczy… Zupełnie zapomniałam, że jesteśmy na lekcji W-F..
- Ej, gołąbeczki!- przerwał Kisame.- W szkole jesteście!
- Aaa.. sorry.
Dei wstał, a potem podał mi rękę. Skorzystałam za jego pomocy i byłam ( znów!! :X) cała czerwona. Ja się muszę tak przy nim rumienić?!
- Złapani!- krzyknął Kisame i dotknął nas.
Teraz stałam naprzeciwko blondyna. Nieśmiało się uśmiechnęłam, on odwzajemnił gest. Po kilku minutach Gai zmienił zabawę na berka lawinę. Osoba złapana biegła razem z berkiem za ręce i tak dołączały kolejne osoby. Gonił Lee. Złapał Peina, Konan, Naruto, a sznur ludzi coraz bardziej się powiększał. Biegli w moją stronę. Udało mi się zrobić unik pod ręką Sasoriego, ale z drugiej strony złapał mnie Dei. Chwyciłam go za rękę i namierzyłam swój cel- Sasuke. Nie zdołał uciec i po chwili złapał mnie za dłoń. I tak złapaliśmy ostatnią osobę- Kibę. Moja klasa była już zmęczona, więc nie miała za bardzo sił na bieganie.
W-F się skończył, a kolejną lekcją była biologia. Minęła dość szybko, a potem z dziewczynami gadałam na korytarzu.
- Ej, idziecie z nami na basen??- podbiegł do nas Kiba.
- Że dzisiaj?- upewniłam się.
- Nom.
- Dziewczyny, spotykamy się u mnie po szkole i się wyszykujemy!- oznajmiłam.
- Przyjdziemy po was o 16!
Odszedł, a Ino już miała dylemat, bo nie wiedziała, jaki kostium ma wybrać. Mówiła, że musi dobrze wypaść i że takie problemy są straszne. Cała ona.
Po lekcjach poszłyśmy do mnie. Wybrałyśmy kostiumy i stwierdziłyśmy, że wyglądamy świetnie. Założyłyśmy luźne sukienki, spakowałyśmy rzeczy potrzebne na basen i zeszłyśmy na dół. Akurat chłopcy pukali do drzwi. Byli Naruto, Sasuke, Itachi, Deidara, Hidan, Rock, Kiba i Kisame. Reszta nie mogła. Kiedy znaleźliśmy się na miejscu, poszliśmy do swoich szatni. Już wyszykowane dotarłyśmy nad wodę, gdzie chłopaki na nas czekali. Jak nas zobaczyli, rozszerzyli oczy, a siwowłosy cicho gwizdnął. Odłożyłyśmy ręczniki i weszłyśmy do wody.
- Jak mnie któryś wepchnie do wody, to pożałuje!- ostrzegłam na wstępie.
Kiba udawał, że nie wie, o co mi chodzi. Zaczęliśmy pływać.
- Idziemy na zjeżdżalnię?- zaproponowała Ino.- A chłopcy będą nas łapać!
Przytaknęliśmy i po chwili zjechała Ino. Wpadła w rozwarte ramiona Kiby. Potem Hinata wylądowała przy Naruto i prawie zemdlała, ale w ostatniej chwili się opamiętała. No i nadeszła moja kolej. Widziałam, że Hidan kłóci się z Lee, bo obaj chcieli mnie chwycić. Zjechałam i zastanawiałam się, w czyich ramionach wyląduję. Kilka sekund później wszystko stało się jasne. Trzymał mnie Dei. Zauważyłam zdziwione i jednocześnie spretensjonowane miny Hidana i Rocka.
- Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta!- podsumował blondyn.
- Ale to ja miałem ją złapać!- wykrzyknęli jednocześnie.
- Sakura, nie kochasz mnie???- przyczepił się do mnie Brewka.
- Ech… Ile razy mam powtarzać, że nie?- lekko się zirytowałam.
Lee pociekł potok łez po twarzy i odpłynął na drugo koniec basenu.
- Idziemy jeszcze raz?!- chwilową ciszę przerwała Ino.
Tym razem wpadła w ramiona Sasuke, Hinata w Kisame, a ja w Itachiego.
- To nie fair!- obraził się Hidan.- Tym razem to JA cię złapię!
I zjechałyśmy trzeci raz. Ino wylądowała u Naruto, Hinata u Deidary, a ja u Hidana ( ku jego wielkiej radości). Powiedział, bym usiadła mu na plecach. Trochę mnie to zdziwiło, ale wykonałam jego polecenie. Po chwili zaczął płynąć, a ja stwierdziłam, że mi tak całkiem wygodnie. Niedane mi było długo siedzieć w takiej pozycji, bo zdjął mnie Kiba i trzymając za ręce zaczął mnie obracać. W wodzie to nie były szybkie ruchy, ale bawiłam się świetnie.
To popołudnie było naprawdę cudowne! Wróciłam do domu z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Kochanie, mamy ci coś ważnego do powiedzenia!- krzyknęła mama z salonu.
Siedziała razem z tatą na kanapie. Usiadłam koło nich.
- Jutro przyjedzie ciocia Aisha i zostawi nam swojego synka- Accessa, na tydzień.
- Będziemy się nim opiekować?!- krzyknęłam z radości.
Access jest taki słodki i często się śmieje. Ma cztery lata, ale jest cudowny.
- Tak. Z czego ty będziesz musiał poświęcić mu sporo czasu, bo tata wyjeżdża, a ja będę musiała chodzić przez ten tydzień na popołudnie do pracy.
- Jasne, na pewno nie będzie się nudził!
Tę wiadomość zaniosłam następnego dnia do szkoły. Dziewczyny od razu zasypały mnie pytaniami : jaki on jest? Ile ma lat? Jak wygląda? Jest słodki? Odpowiadałam na wszystkie, aż w końcu chłopcy też się zaciekawili. Na długiej przerwie o wszystkim dowiedziało się Akatsuki.
- Będziesz taką jakby nianią!- podsumował Kisame.
- Ciocią bardziej- mrugnęłam do niego.- I tam mówi na mnie ,,Sakula”. Ma jeszcze niewielki problemy z wymową ,,r”.
I po południu przyjechali. Przywitałam się z ciocią ( bardzo ją lubię) oraz z Accessem. Zaśmiał się, gdy tylko wzięłam go w swoje ramiona.
- Wiedziałam, że dobrze zrobię zostawiając go z wami!- na twarzy cioci widniał szczery uśmiech.- Przyjadę za tydzień. Bądź grzeczny, kochanie.- pocałowała synka w czoło i wsiadła do samochodu. Odjechała.
Mały zaczął płakać, ale go szybko przytuliłam. Przestał szlochać i spytał:
- Pobawimy się?
Usiedliśmy na trawie w ogrodzie i rzucaliśmy do siebie piłkę. Pół godziny później zobaczyłam Deidarę, który stał przy naszym płocie.
- Co tu robisz?- spytałam, nie kryjąc zdziwienia.
- A tak se patrzę i stwierdzam, że słodko razem wyglądacie.
Poczułam, jak ktoś mnie szarpie za spódniczkę. Spojrzałam w dół i napotkałam oczy malca.
- Sakula, to twój mąż?
- Nie, to przyjaciel- odpowiedziałam i się lekko zarumieniłam. Małe dzieci są słodkie…
- Hej, mały!- pomachał mu Dei.- Masz fajną opiekunkę, wiesz?
- Sakulka jest najfajniejsza na świecie! A nie, pierwsza jest mama.
- A może się przejdziemy na plac zabaw?
- Tak! Tak! Pójdziemy, Sakulka? Pójdziemy? Ploszę!
- Tylko powiadomię mamę. Dei, zerkniesz na niego?
- Spoko.
Uśmiechnął się ciepło do chłopca, a ja wróciłam po dwóch minutach, mając na ramieniu torebkę. W środku były wafle dla Accessa i butelka wody. Ruszyliśmy. Szliśmy spokojnym tempem, więc byliśmy na miejscu po dwudziestu minutach. Chłopiec od razu wybrał zjeżdżalnię. Zaczął się bawić, a ja i blondyn usiedliśmy na pobliskiej ławce i zaczęliśmy rozmawiać, co chwilę zerkając na małego. Po kilku minutach zmienił zabawę i poszedł na huśtawkę.
- Sakulka!- zawołał.- Pobujaj mnie!
Podeszłam do niego i zaczęłam go huśtać. Słyszałam jego szczery śmiech i widziałam Deidarę, który patrzył na nas ciepło i miło się uśmiechał. Odwdzięczyłam mu się tym samym, aż nagle usłyszeliśmy pytanie Accessa:
- A ty się kiedyś z nim ożenisz? Bo Dei jest fajny!
- Po pierwsze, głuptasie, dziewczyna wychodzi za mąż. Po drugie dwie osoby muszą się kochać, aby się pobrać.
- A wy się kochacie?
- Eee… Nie, jesteśmy przyjaciółmi.
- A kiedyś się pokochacie?
- Nie wiem, Access. Miłość jest czasem ślepa.
- Ślepa?
- To znaczy, że nie dostrzega się jej od razu. A czemu tak o to wypytujesz?
- Bo jeśli byście byli mężem i żoną, to częściej bym was widywał! Bo jesteście fajni!!
Usłyszeliśmy za plecami śmiech. Odwróciliśmy się i zobaczyliśmy Kibę razem z Akamaru.
- Z czego się śmiejesz?- spytałam.
- Ten mały dobrze mówi!- szeroko się uśmiechnął.- Gdybyście się pobrali, miałby ciocię i wujka!
- Kto to?- spytał Access i złapał mnie za spódniczkę.
- Kiba, mój przyjaciel z klasy. On ci nic nie zrobi. Najwyżej może cię zarazić swoją głupotą.
- Ej!- oburzył się.- Siostra, nie przeginaj! A ty, mały, jak masz na imię?
- Access.
- No to trafiłeś w dobre ręce. Sakura na pewno się tobą wspaniale zaopiekuje.
- Masz takiego dużego psa?- malec spojrzał na Akamaru.
- Tak, ale nie bój się. Jest łagodny. Szczeka tylko na bandytów i złodziei. Możesz go pogłaskać.
- Mogę, Sakulka?
- Oczywiście.
Podszedł do zwierzęcia i dotknął jego sierści.
- Jaki on miły!- zachwycił się.
Bawił się z Akamaru, aż w końcu Kiba musiał wracać i się z nami pożegnał. Na nas też nadszedł czas. Blondyn odprowadził nas do domu, a kiedy otworzyłam furtkę, Access spytał:
- A Dei jutro też przyjdzie?
Spojrzałam na chłopaka. Wyglądał na nieco zdziwionego, ale po chwili szeroko się uśmiechnął.
- Jak Sakura się zgodzi..
- Głuptasie! Nie musisz mnie pytać o pozwolenie!
- To będę.
- Juupii!- wykrzyknął chłopiec i przytulił się do jego nóg.
Deidara przez chwilę stał nieruchomo, ale odwzajemnił uścisk.
- Sakula, przytulisz się z nami?- zapytał Access.
- Em… No dobrze.
Podeszłam do nich i jedną ręką objęłam malca, drugą Deidarę. Ale było przyjemnie…
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania