Poprzednie częściZwariowane liceum- prolog

Zwariowane liceum- rozdział 9

Wiem, nudne wyszło, ale przepraszam! :/ Nic na to nie poradzę! Żadnego pomysłu, nic. Tylko nie zabijajcie, nie strącajcie od razu na dno! Poprawię się i (mam nadzieję) kolejne rozdziały będą lepsze!

________________________________________________________________________________________________________

 

~Deidara~

Gdyby nie ten przeklęty telefon, to bym ją pocałował! Tak bardzo chcę poznać smak jej ust… Pragnę, by była tylko moja. Nie chcę jej wykorzystać, broń Boże! Po prostu chcę, by była moja. Gdybyśmy tak byli razem.. Parą.. Ale czy ona mnie może kiedykolwiek pokochać? Wprawdzie nie odsunęła się ode mnie, gdy chciałem ją pocałować, ale możliwe, że to było wywołane szokiem. Ta, brawo ja! A co jeśli pomyśli, że jestem zbyt nachalny?! I mnie przez to znienawidzi i będzie się ode mnie odsuwać?! Jaki ja jestem głupi! Najpierw robię, potem myślę.

Wszedłem do domu i skierowałem się do sypialni. Rodziców jak zawsze nie ma. Ich praktycznie ciągle nie ma. Od czasu do czasu przyjeżdżają na kilka godzin, a potem znikają na kilka dni, tygodni, czy nawet na miesiąc. Już przywykłem, więc mi to nie przeszkadza. Przynajmniej mam chatę dla siebie i mam ogromny luz. Padłem na łóżko i rozmyślałem tylko o niej. O jej uśmiechu, włosach, oczach, o tym, jak się opiekuje Accessem… Kobieta ideał. Piękna, seksowna, mądra, zabawna, przyjacielska, pogodna… Mógłbym wymieniać do wieczora. Nawet dłużej. Jedyną kobietą, którą uważałem za ideał, była moja zmarła babcia. Opiekowała się mną, gdy byłem mały i rodzice gdzieś wyjechali. W sumie to siedziałem u niej prawie cały czas. To ona się mną zajmowała, gotowała, prała, pomagała mi w lekcjach, bawiła się ze mną… Była naprawdę wspaniała. Umarła sześć lat temu, gdy miałem 11 lat. Płakałem na jej pogrzebie i przez kilkanaście tygodnie bardzo zmizerniałem. Mniej jadłem, prawie w ogóle się nie odzywałem, szlochałem po nocach. Mama wtedy wzięła długi urlop i została ze mną w domu, ale w domowych obowiązkach była kiepska. Na obiad głównie mieliśmy fastfoody, szybkie zupki ze sklepu i sałatki. Nie umie gotować. Już nawet ja sobie lepiej od niej radzę, a wszystkiego, co umiem nauczyłem się sam z książek kucharskich babci i z Internetu. Można przywyknąć. W pewnym sensie takie życie jest nawet wygodne. Nikt się mnie nie czepia, mogę robić co chcę… Ale dbam o siebie. Codziennie rano biegam jakieś pół godziny, kładę się spać o takiej godzinie, by w szkole nie wyglądać jak zombie, jem o stosownych porach… I wpadła mi w oko pewna dziewczyna o różowych włosach i przepięknych oczach. Niech to! Jak tak dalej pójdzie, to w końcu się zakocham! Ale się narobiło…

 

~Sakura~

 

Tak niewiele wtedy zabrakło!! Moja mama w ogóle nie ma wyczucia czasu! Żeby jeden telefon, w dodatku tak oczywisty, przerwał mi taką romantyczną chwilę?! Prawie się pierwszy raz w życiu pocałowałam z chłopakiem, a tu takie nieszczęście!

Access już wyjechał, mama poszła do koleżanki na herbatę, więc zostałam sama w domu. Włączyłam telewizor. Leciała jakaś durna telenowela meksykańska, ale miałam taki humor, że nie zwróciłam na to najmniejszej uwagi. Po prostu to oglądałam, ale i tak nie zapamiętywałam, o czym było. Ciągle miałam przed oczami odchodzącego Deidarę. Nagle dostałam SMS’a. Może to on? Nie, to tylko Ino.

Ino: ,,Wpadnę po ciebie za kilka minut i idziemy do Sasuke! Żadnych wykrętów!”

I już mam zawalone popołudnie. Zmieniłam bluzkę, poprawiłam makijaż, zjadłam jogurt i przyszła Ino. Wyciągnęła mnie z domu i dosłownie pociągnęła w stronę domu Uchihów.

- Ino, po co tam idziemy?- spytałam i próbowałam przy okazji zwolnić tempo.

- Kiba ma wkrótce urodziny i planujemy zrobić przyjęcie-niespodziankę!

- Bosko! U kogo?

- Prawdopodobnie u Sasuke, ale wszystko zaraz ustalimy.

Mój ,,braciszek” ma za kilka dni urodziny! Prawie o tym zapomniałam!! Dzięki ci, Boże, że Ino jest moją przyjaciółką! Doszliśmy do dom u dwóch braci i akurat spotkaliśmy Naruto, Hinatę i Nejiego. Oczywiście granatowłosa była cała zarumieniona, a brązowowłosy bacznie obserwował blondyna.

Weszliśmy do domu i od razu usłyszeliśmy kłótnię.

- Zamknij się!!- wrzasnął Sasuke.

- Sasuke, uspokój się!- krzyknął Itachi.

- To ty się ode mnie odwal!

- SASUKE!

- Zostaw mnie! Ile razy mam ci to jeszcze powtórzyć?!

- Przecież widzę, że coś cię gryzie! Po prostu chcę wiedzieć, czy wszystko w porządku!

- A ile razy mam ci powtarzać, że tak?!

- Przecież widzę, że…

- WSZYSTKO W PORZĄDKU!

Staliśmy tak jeszcze przez chwilę, a w tym czasie zdążyła dojść reszta naszych przyjaciół. W końcu Ino postanowiła się odezwać:

- Ekhm! Sorki, że przeszkadzamy.- bracia natychmiast przestali się kłócić i spojrzeli w naszą stronę.- ale przyszliśmy tu w konkretnym celu, który chcielibyśmy omówić.

- Jasne, właźcie- zaprosił nas Itachi, a Sasuke zrobił naburmuszoną minę.

- O co wam poszło, jeśli można spytać?- zapytał Kisame.

- Sasuke nie chce powiedzieć.- odparł Itachi i wzruszył ramionami.

- Bo nie ma o czym mówić!- prychnął młodszy Uchiha i usiadł naburmuszony na kanapie.

- Ech…- westchnął starszy.- Siadajcie.

Usiadłam koło Sasuke, a o miejsce koło mnie walczyli Lee i Hidan. Z tego skorzystał Deidara, a oni byli na niego wściekli. Zajęli miejsca na podłodze i zaczęliśmy rozmowę.

- To jak to robimy?- zapytał Naruto.

- Proponuję to zrobić tutaj!- odezwała się Ino.- Każdy zajmie się czymś innym. Jedni jedzeniem, drudzy zabawami i takie tam. No i oczywiście pamiętajcie o prezentach! I ani słowa Kibie!

Już miałam coś powiedzieć, ale zadzwonił mój telefon. Odebrałam.

- Hej, siostra!- usłyszałam radosny głos… Kiby.- Masz teraz wolny czas?

- Hej, Kiba…- wszyscy na mnie czujnie spojrzeli.- A chcesz gdzieś wyjść?

- Nom. Wiesz, w końcu jestem dobrym bratem i chcę spędzić trochę czasu ze swoją siostrzyczką!

- To miłe, ale gdzie mielibyśmy iść? I teraz?

- Przyjdę po ciebie za jakieś dwadzieścia minut. Masz ochotę na lody?

- Lody? Jasne!

- To co? Wyrobisz się?

Spojrzałam na Ino. Pokiwała głową na ,,tak”.

- Spoko. Może spotkamy się przy… przy… przy tej nowej cukierni!

- Ok., pa!

Powiedziałam im o wypadzie z ,,bratem”. Kilkanaście razy przestrzegli mnie, bym niczego nie wygadała. Kiedy im za każdym razem przytakiwałam i zapewniałam ich, że nic nie powiem, puścili mnie. Boże… Zachowują się tak, jakbym miała wszystko wygadać! Umiem dochować tajemnicy!

Doszłam do wyznaczonego miejsca równo z Kibą. Akamaru radośnie zaszczekał, a chłopak przytulił mnie na powitanie. Poszliśmy do lodziarni, w której mają mega pyszną czekoladę! Potem usiedliśmy na huśtawkach w parku.

- Sakura, Naruto nie odbierał telefonu- odezwał się nagle Kiba.- Coś się stało?

- Nie, skądże!- zaprzeczyłam szybko.- Bateria mu padła.

- Aaa.. A czy nie zapomniałaś przypadkiem o jakimś ważnym wydarzeniu w tym tygodniu?

- Eee..?- udawałam, że nie wiem, o co chodzi.- Apel w szkole?

- Nie.

- Jakaś dyskoteka?

- Nie.

- Wycieczka?

- Też nie!

- A! Już wiem!- patrzył na mnie z wyczekiwaniem.- Umówiłam się w sobotę z Sasuke!

- Ech…

- Coś się stało?

- Nie, nic.

Gadaliśmy dalej, ale wydawało mi się, że brunet czymś się martwi. Pewnie myśli, że nie pamiętamy o jego urodzinach. Ale się zdziwi, gdy za kilka dni zobaczy na stole tort, ciasteczka, prezenty i wszystkich śpiewających mu ,,Sto lat!”. Muszę jeszcze pomyśleć nad odpowiednim prezentem. To wyzwanie, którego trzeba się podjąć.

 

*** W tym samym czasie ***

- Myślicie, że się czegoś domyśli?- spytała Temari.

- Sakura się nie wygada!- Naruto podniósł głos.- Można jej zaufać!

Wszyscy siedzieli w salonie i zastanawiali się nad przyjęciem- niespodzianką.

- Myślicie, że on się w niej zakochał?- spytał nagle Kisame.

- Że kto niby? Kiba w Sakurze?- zdziwił się Pein.

- Nie!- podniósł głos Deidara.- Na pewno tak nie jest! Oni są po prostu jak rodzeństwo.

- A czemu ty tak zaprotestowałeś?- zapytał Hidan. Nagle na jego twarzy pojawił się szatański uśmiech.- Chyba że… TY SIĘ W NIEJ ZAKOCHAŁEŚ! DEIDARA ZAKOCHAŁ SIĘ W SAKURZE!

- N-Nieprawda!- zaprzeczył szybko blondyn, ale jego twarz była cała czerwona.

- To czemu się rumienisz?

- Bo… Gorąco się zrobiło.

- Pewnie przez to, że pomyślałeś o Sakurze. Wiem, że jest gorącą laską, ale na ciebie działa aż z takiej odległości?

Wszyscy parsknęli śmiechem. Były dwa wyjątki: czerwony po uszy Dei i naburmuszony Sasuke siedzący na końcu kanapy.

- Oj, stary!- Hidan poklepał go po ramieniu.- Nie wnerwiaj się. Po prostu sobie żartujemy. A tak na marginesie, to ładnie byście razem wyglądali.

Odpowiedź Deidary była bardzo szybka i prosta- Hidan dostał w tę swoją pustą łepetynę.

- Ała!- złapał się za bolące miejsce.

Dei wzruszył ramionami i odwrócił głowę od reszty. Udawał, że się nie zakochał, ale tak naprawdę myślał o wyjątkowo pięknej dziewczynie z zielonymi oczami, idealną figurą, różowymi włosami i ślicznym uśmiechem.

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • kocurek 21.06.2015
    Mi się podoba
  • Little.lie 05.07.2015
    Zapowiada się ciekawie, choć muszę przyznać, że zaczęłam czytać dopiero od tego rozdziału. Obiecuję nadrobić zaległości :)
    Ten rozdział jest dowodem że dwudziesty pierwszy wiek to technologia a technologia to śmierć dla miłości :D Zabiłabym, gdyby ktoś zadzwoniłby do mnie w takiej chwili... no, może nie mamę, ale innych na pewno :)
    Będę wpadać częściej, dodaje Twój blog do linek :)
    Pozdrawiam cieplutko i zapraszam do mnie:
    http://escape-from-here.blog4u.pl/
  • MaraJ 05.07.2015
    Dzięki :D wpadnę niedługo ;)
  • skorpion13 08.07.2015
    Ej no dawaj następną część proszę cię
  • MaraJ 08.07.2015
    Jeszcze nie gotowa ;)
  • MarciaA 10.07.2015
    To pisz!!! 5
  • paulina 20.10.2015
    hej :) będzie dalsza część ?

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania