Poprzednie częściKarmazynowe kły - pilot

Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Karmazynowe kły - rozdział 1

Rozdział 1

Podróżnik

 

Lubię Serbarn, tę mieścinę w której wykonałem ostatnie zadanie. Spędziłem tam kolejne trzy, cztery dni. Mając do wyboru nogi, powóz albo konia, ze środków transportu na długie dystanse wybieram konia. Nie przywiązuję się do tych wierzchowców. Dla mnie koń to koń, a w razie czego zabijam dla bezpieczeństwa. Wiem, wiem, brutalne, ale niektóre wampiry preferują końską krew, a koszt parkowania konia w wielu miastach wychodzi drożej niż nowy koń. Naprawdę brakuje mi jeszcze wliczania w koszty, utrzymania konia. Nie dla mnie taka zabawa. Kupiłem najtańszego, dobrego i dorosłego konia w mieście. Fakt, zapłaciłem trzysta Minerów, ale wart był co najmniej pięćset. Właśnie, jakby ktoś pytał. Koni nie sprzedaje, bo ludzie chcą spisywać umowy, chcą danych i inne głupoty.

Wyjechałem z miasta i jechałem dalej. Wstępnie plan był taki aby na jutrzejszy wieczór przekroczyć granicę. Oznaczało to tyle, że będę jechać dzień i noc oraz jadł tylko raz… koń też.

Kocham góry, naprawdę je uwielbiam, ale jeśli chodzi o kilkudniową podróż. Nie wiem, choć może to zabrzmi dziwnie z ust kogoś takiego jak ja, ale po prostu się boję. Moje myśliwskie zmysły wyostrzają się bardziej niż zwykle, a wyobraźnia dodaje o kilka wilków więcej i to takich bliżej niż dalej. Nie mówię, że jestem najlepszy w swoim fachu, ale też nie tłumaczę się z tego, że góry nocą są moją słabością…

Zmieniając temat, wspomniałem, że przyjęcie poprzedniego zlecenia było pomyłką. Nie było, nie ono, a moja własna głupota i swego rodzaju rutyna działań. Nie sprawdziłem okolicy, nie upewniłem się co do tego, ile wampirów było w tamtym budynku. A przekonać się miałem w Luttąs, jedynej miejscowości przez jaką miałem przejeżdżać. Była mała, jedna z tych mniejszych, w których jest pięć domków na krzyż, ale jej lokalizacja pozwala na zapełnienie jej turystami i innymi przyjezdnymi. Dzięki czemu jest większa i bardziej zaludniona.

 

- Jedno piwo, proszę. - Kobieta, której to mówiłem posturą przypomniała mi ostatniego zleceniodawcę.

- Yhm, jadł coś będzie? - zapytała.

W głębi duszy wiedziałem, że ma na imię Berta.

- Steka mają? - usmażony kawałek mięsa mają w każdej nawet najgorszej spelunie.

- Mają. Spać, zamierza? - rany, ta abominacja kobiecości, w głosie nie miała żadnej charyzmy. Jedynie zmęczenie.

- Nie, chcę tylko zjeść i się napić.

- Poczeka, przyniosę - odwróciła się, jej tonowe cielsko poszło w głąb schowanej za ścianą kuchni.

 

Bar, bo z restauracją to miało mało wspólnego. Paradoksalnie miał dość sporo gości. Stolików było dużo, a prawie każdy był zajęty. Zapewne bardzo bym się nie pomylił, gdybym stwierdził, że to jedyne jedzenie i “hotel” w okolicy. Dodatkowym argumentem był fakt, że jedli tu i urzędasy i podrzędni bandyci. Kufel piwa przyniosła naprawdę szybko, po jakiś dwóch minutach. Spróbowałem, ot bezimienny twór moczopodobny. Trochę dłużej czekałem za wspomnianym kawałkiem mięsa. Przyniosła go w końcu. Na drewnianej desce był stek. Nie jakiś tam kawałek mięsa, normalny befsztyk gruby na szerokość półtora kciuka. Do tego jakieś zielone liście i pieczone ziemniaki. Było nawet dobre. Na pewno byłoby lepsze, gdyby w połowie nie dosiadł się do mnie zasrany jegomość. Nie przedstawił się, dlatego ja go nazwałem Eustachy.

 

- Jesteś łowcą wampirów? - nie dość, że cham się nie przedstawił, nie przywitał, przerwał w jedzeniu to jeszcze pytanie zadał z tych retorycznych.

- Jem - podkreśliłem.

A wiedzieć trzeba, że jestem jedną z tych osób, które nie lubią jak się przeszkadza w jedzeniu.

- Mam dla ciebie zlecenie.

Ja pierdolę, on się dopiero rozkręca.

- Jedno z tych ciekawszych - zabrzmiał złowrogo, ale każdy tak gada jeśli chodzi o wampira.

- Widzę, że sobie nie pójdziesz, co? - spojrzałem mu w oczy, biorąc kolejny kęs mięsa.

- Nie jesteś z tych cierpliwych, co?

No kurwa, jak on to zgadł?

- Słyszałeś o Krajtonie Von Mertonie, wampirze z Werton?

Dobra, zainteresował mnie.

- Może słyszałem, może nie.

- Czterdzieści tysięcy, za jego głowę - realnie zakrztusiłem się kawałkiem mięsa.

- Mylisz się, oferują piętnaście. - Wyjaśniłem mu spokojnie - poza tym to nomad, ciężko go złapać. Właściwie to postać legendarna, jeśli wiesz o co mi chodzi - przytaknął skinięciem głowy.

- Dlatego jego cena wzrosła do trzydziestu tysięcy. A ja chce go szczególnie dorwać, dlatego oferuję kolejne dziesięć.

- A co ci tak na nim zależy?

Za taką sumę można by spokojnie iść na emeryturę, a jeśli umie się inwestować to nawet twoje wnuki mogą na nią iść.

- Od pewnych źródeł wiem, że był ostatnio w Serbarn - nachylił się, jakby chciał mi powiedzieć coś do ucha. Też się nachyliłem. - Czyż nie mam racji?

- Jak mówiłem - Eustachy zniżył wtedy głos, teraz ja zrobiłem to samo - nikt nie wie jak on wygląda.

- Ale ty tam byłeś, prawda? A wampir, wyczuwa wampira, prawda?

- Są cztery klasy wampirów, które potrafią wyczuwać swych braci. A ja nie jestem wampirem.

Zaczął mnie denerwować.

- Spiłowane zęby na modłę tych ludzkich, blizny na pulikach ukrywające szerokie usta.

Ten typ zaraz będzie inwalidą.

- Ah, no i jeszcze ten..

- Dosyć - przerwałem mu, o mało nie uderzyłem o stolik. - Nie przyjmuję zlecenia, to jak szukanie igły w stogu siana. Niewidzialnej igły. Odejdź od stołu - wyrecytowałem przez zęby.

- Spokojnie. Jak nie ty, to ktoś inny przyjmie to zlecenie, prawda?

Jeszcze jedno "prawda" i wbije mu nóż w serce.

- Tak. Odmawiam przyjęcia zlecenia - podkreśliłem - żegnam.

Odszedł od stołu, co uradowało moje serce, a ja skończyłem moje mięso.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (9)

  • Vespera 7 miesięcy temu
    My już chyba też słyszeliśmy o Krajtonie Von Mertonie...
  • Maksimow 7 miesięcy temu
    Może tak, może nie
  • Vespera 7 miesięcy temu
    Maksimow Zdaje mi się, że poznaliśmy go już w pilocie :)
  • Maksimow 7 miesięcy temu
    Vespera im bliżej się przyglądasz, tym łatwiej cię oszukać
  • zsrrknight 7 miesięcy temu
    "Nie przywiązuje się do tych wierzchowców." - przywiązuję
    "Wiem, wiem, brutalne ale niektóre wampiry" - przecinek przed "ale"
    "a koszty parkowania konia w wielu miastach wychodzi drożej niż nowy koń." - jeśli "wychodzi" to "koszt" albo możesz w drugą stronę albo inaczej napisać to zdanie
    "Koni nie sprzedaje bo ludzie chcą spisywać umowy, chcą danych i inne głupoty." - sprzedaję, przecinek przed "bo"
    "Moje myśliwskie zmysły, wyostrzają się bardziej niż zwykle" - zbędny przecinek
    "A przekonać się miałem w Luttąs" - nazwy póki co brzmią obco, a tu "ą"? No chyba że to i wszystko wcześniejsze było fonetycznie i się nie zorientowałem.
    "Dzięki, czemu jest większa i bardziej zaludniona." - zbędny przecinek (a zdanie wcześniej zabrakło przecinka przed "ale")
    "- Jedno piwo, proszę - kobieta, której to mówiłem posturą przypomniała mi ostatniego zleceniodawcę." - kropka po "proszę" i "kobieta" z dużej litery. A może prościej byłoby cię odesłać do artykułu o zapisie dialogów? https://www.wspolnymi-silami.pl/2015/03/poprawny-dialog.html
    "A wiedzieć trzeba, że jestem jedną z tych osób które nie lubią jak się przeszkadza w jedzeniu." - przecinek przed "które"
    "bezimienny twór moczo podobny." - moczopodobny
    "Ja pierdole, on się dopiero rozkręca." - pierdolę
    "dlatego oferuje kolejne dziesięć." - oferuję
    "Za taką sumę, można by spokojnie iść na emeryturę" - zbędny przecinek
    "Są cztery klasy wampirów, które potrafią wyczuwam swych braci." - wyczuwać

    W sumie tak się zastanawiam czy to nie jest trochę parodia... Przynajmniej ton narracji trochę to sugeruje, choć rzecz jasna wampiry to poważna sprawa. No i niby bohater odmówił, ale wiadomo, że i tak jakoś wplącze się w tę sprawę.
  • Maksimow 7 miesięcy temu
    Plan był aby zrobić z tego horror/dark fantasy, ale w czasie pisania zaczęła z tego powstawać komedia
  • Maksimow 7 miesięcy temu
    A no i ponownie bardzo dziękuję za poprawę
  • LaurazjanWolf 7 miesięcy temu
    Zapowiada się naprawdę ciekawie... 😉
  • Maksimow 7 miesięcy temu
    Ważne aby uważać na szyję. Podobno tam krew jest najsłodsza i ma najlepszą temperaturę

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania