Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!
Karmazynowe kły - rozdział 3
Rozdział 3
Edukacja jest ważna
Sam chodziłem do tej szkoły. Każdy z nas chodził. Każdy nie lubił, każdy nie miał innego wyjścia. Jak pewnie wiecie, każdy łowca jest sierotą. No prawie każdy. Nie chodzi tu o mityczne prawo dowolnej nagrody czy biedzie w rodzinie. Nie, po prostu niektórzy rodzice z jakiś dziwnych pobudek decydują się posłać dziecko do nas. Obiecuję, że kiedyś się dowiem dlaczego. Jeszcze na marginesie, nie każdy łowca wampirów posyła swoje dziecko w szeregi łowców.
Już poranek był inny, mogłem wstać nie o świcie. Z czego oczywiście skorzystałem. Umyłem się bardzo dokładnie, jak zawsze gdy jestem na miejscu, ubrałem się w nowe ubrania i zjadłem śniadanie. Następnie poszedłem do więzie…szkoły.
- Dzień dobry - skinąłem głowę, pod chodząc do Adelli.
Kobieta w starszym wieku. W zasadzie uczyła mnie chemii i alchemii w ósmej i dziewiątej klasie.
- Witam, pan Norrix tak? - podała mi rękę.
- Zgadza się.
- Chodź, za chwilę masz pierwszą lekcję.
- Ruszyła szybkim jak na jej wiek krokiem. Idąc korytarzem, minęliśmy kilka klas. W zasadzie ta szkoła się nie zmieniła. Kolory są takie same, jedynie odświeżane raz na kilka lat.
- To od czego zaczynam?
- Teoria anatomii wampira, klasa druga. Temat dotyczy ogólnych zachowań w zależności od pory roku.
- Ja to miałem w czwartej klasie.
Nie żeby mnie to jakoś interesowało. Po prostu się zdziwiłem.
- Czasy się zmieniają panie Norrix. Pański sposób życia, jak zgaduje wręcz przeciwnie. Mam rację?
- Tak.
Więcej już nie rozmawialiśmy. Po prostu stanęła nagle i otworzyła drzwi od klasy. W środku grupka dwudziestu młodych człowieków. Chłopcy i dziewczęta. Do trzeciej klasy, nie było podziału. Wiecie, nasze szkoły są pod nadzorem ministerstwa szkolnictwa, jak każda inna. Wszystko co się w niej dzieje jest ustalane przez parlament. Z resztą z moich obserwacji, łowcy są postrzegani jak politycy. Niby każdy zna, wie, że ich działania są ważne, a jednocześnie traktuje z obrzydzeniem i nienawiścią. Ktoś musi ten świat trzymać w ryzach! No do jasnej cho…
- Dzieeeeeń dooooobryyy - powiedziały chórem dzieci.
- Dzień dobry - odpowiedziała im kobieta, a ja po niej. No, po jej łokciu w brzuch. - Niestety pani Matylda, jest chora i nie będzie jej przez kilka tygodni. Na zastępstwo przyszedł pan Norrix - wskazała na mnie - będzie was uczyć, a także będzie waszym wychowawcą.
- Co się stało pani Matyldzie? - zapytała jedna z dziewczynek.
- Nic wielkiego. Jednak jest na tyle chora, że musi leżeć w łóżku przez jakiś czas. No nic, ja cię zostawiam panie Norrix i życzę udanej lekcji.
Wyszła. Czułem się tak samo jak każdego dnia w szkole będąc uczniem. Przede wszystkim chciałem wracać do domu. Wziąłem głębi wdech, odczekałem kilka chwil, powoli wypuściłem nagromadzone powietrze.
- Dzień dobry, nazywam Norrix Dockrey. Będę was uczyć na czas nieobecności pani…Matyldy. Z tego co mi również wiadomo, przez ten czas będę również waszym wychowawcą.
Czy ja właśnie mówiłem w sposób oficjalny do dzieci? No cóż, przynajmniej nowe doświadczenia. Wracając, dzieciaki nic nie odpowiedziały. Gapiły się na mnie, jak ja na swojego od matematyki te trzydzieści lat temu.
- No dobrze, w takim razie zacznijmy lekcje. Wyciągnijcie podręczniki. - Usiadłem przy biurku i sięgnąłem po książkę na nim. Znalazłem temat i zacząłem go omawiać.
Podstawową różnicą w porach roku dla wampirów, to długość dnia i nocy. Zimą dzień jest krótszy, więc częściej można się natknąć na nocne wampiry. W tym miejscu muszę się zatrzymać, ponieważ to, że jest nocny nie oznacza, że nie spotkamy go w ciągu dnia i na odwrót. W końcu nawet wam zdarza się nie spać dzień i noc i nikomu to nie przeszkadza.
Choć to parę razy obalono, zimą pojawią się wampiry klasy pięćdziesiąt osiem, czyli tak zwane wampiry lodowe. Najlepsze co tobie może się zdarzyć. Z jednej strony, dużo za niego płacą, głównie ze względu na nazwę. Z drugiej strony, łatwo ich zlikwidować wystarczy trochę ognia. Naprawdę, nawet nie trzeba sprawdzać jego cech. Skąd nazwa? Od krwi, która w celu szybkiego krzepnięcia, po prostu zamarza w miejscu rany.
- Jakieś pytania? - zapytałem na koniec lekcji.
- Możemy już iść? - zapytał, niepewnie chłopak. Jeśli pamiętam miał na imię Ikarin.
- Tak. Możecie iść. - Odetchnąłem z ulgą.
Byłem wykończony, a miałem jeszcze siedem godzin pracy. Na dziesięciu minutowej przerwie, dzielącej pierwszą i drugą lekcje. Zdążyłem poznać paru nauczycieli, wielu z nich znałem ze szlaku, a innych jeszcze z czasów szkolnych ławek. W skrócie, ci nauczyciele albo byli zawieszeni (tak jak ja), albo nie zdolni do walki, albo za starzy na walkę. Rozmawialiśmy o niczym, paplanina, która w żaden sposób nie rozwija człowieka, a tym bardziej rozmowa nie była na tyle ciekawa, aby ją zapisać.
W każdym bądź razie, udałem się w kierunku kolejnej sali lekcyjnej. Kurwa, najstarszy rocznik. Przez ostatnie dwa lata, człowiek uczy się rzeczy, które w dużym stopniu są nie potrzebne. BEZUŻYTECZNE. Wszedłem do klasy, przedstawiłem się, otworzyłem podręcznik na temacie.
- Charakterystyka czterech rodzin cesarskich - przeczytałem, nagłówek na stronie podręcznika.
W odpowiedzi usłyszałem, ciężkie westchnienie absolutnie wszystkich. Szczerze, mówiąc nie dziwię im się.
Przedstawiłem ten temat, opierając się w dużym stopniu na podręczniku. Nie wiem, po co o tym uczyć, to jest naprawdę nie potrzebne. W dużym skrócie, są dwie teorie co do powstania tudzież po prostu genezy wampirów. Oczywiście, nikt nie chce uznać, że ewoluowali tak jak ludzie. W takim razie, wampiry to klątwa lub przekleństwo. Jakby byla w tym jakaś różnica.
Zaczęło się od pewnej zamożny wdowy, mająca czworo niemowląt. Dwoje chłopców i dwójka dziewczynek (mnie uczyli, że była to czwórka chłopaków). Staruszka osobiście posłała na ślubny kobierzec wszystkie swoje dzieci. Zapytacie, co w tym dziwnego? A to, że każde dziecko miało kilkoro małżonków, z każdym przynajmniej jedno dziecko. Niby nic jakoś bardzo zaskakującego, jednak każdy z nich zmarło ze starości, a owe dzieci przeżyły co najmniej dwa wieki. Kolejne pokolenie przyniosło ogromny napływ wampirów. W którym miejscu jest ta klątwa? Nie wiem, w podręczniku też nie pisali, aczkolwiek słyszałem, że kobieta bała się, że dzieci umrą tak szybko jak jej mąż.
Lekcja dobiegła końca.
Komentarze (6)
Zrobię o tym jeszcze rozdział i wracamy na szlak
Przynajmniej tak się tłumaczę.
Dobrze, że śmieszy
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania