Poprzednie częściKrólewska Obrończyni - Rozdział 1

Królewska Obrończyni - Rozdział 8

***

Jest już ciemno, a na uliczkach Werrne nie widać cichej duszy. Patrzę przez otwarte okno ubrana tylko w nocną koszulę na gwiazdy. Jedyne miejsce na świecie, które się nie zmienia – niebo. Nieważne jakbyś zrobił i co zrobił i tak będzie za dnia błękitne jak morze, a w nocy – jak poplamiony białym wapnem materiał czarnych spodni. Zawsze ten widok mnie relaksował. Noc była ciepła, więc mogłam spokojnie siedzieć tu do samego świtu. Ile bym dała, żeby teraz świat zatrzymał się w tej chwili. Ale niestety się nie da. Jutro wstanie świt, a słońce spali ciemność. Niegdyś nasza matka opowiadała nam, że słońce jest zazdrosne o ciemność. Ciemność, bowiem zachwyca pięknem nicości i wszystkości. Natomiast słońce umie zachwycać tylko pięknem ognia. Dlatego trzeba na nie uważać, aby się nie sparzyć.

- Nie śpisz, Cathlyn? – pyta nagle znajomy głos.

Odwracam się instynktownie.

To była moja siostra. Ubrana w bambosze, koszulę nocną i trzymającą w ręku świecznik. Ironia losu. Ogień przyszedł, żeby mnie spalić.

- Nie, jak widać. – odpowiadam, wracając wzrokiem w stronę nieba. – Po co przychodzisz do mnie w środku nocy?

- Nie mogłam zasnąć. Jak widzę ty też. Jak zawsze.

Parskam pod nosem.

Może często nie sypiam, ale przynajmniej nie mogę powiedzieć, że nie próbuje każdej nocy zasnąć. Co wieczór pije zioła nasenne, mleko, eliksiry i wywary przygotowywane przez znajomego elfa z niższej części miasta gdzie mieszka mniej zamożna szlachta, Alchemika Tegrika. Kiedyś działały, ale z czasem przestały. Muszę się do niego udać po tym jak skończy się ta cała sprawa z Turniejem Królewskiego Orderu. Rzadko kiedy wytrzymuje cały dzień na nogach po paru godzinach snu.

- I tylko po to przyszłaś? – pytam.

- Nie. – odpowiada. – Nie tylko.

- To zdradzisz mi cel swoich odwiedzin? Czy wolisz, żebym zgadywała?

- Chodzi mi o naszą matkę i Kassa.

- To znaczy? – dopytuje, spojrzawszy na nią.

- To, że nasza matka nie może się dowiedzieć o tym, że ja i on… Sama wiesz.

- Że ze sobą kręcicie? Myślisz, że nasza matka naskoczyła na nas, ponieważ późno wróciłyśmy?

- Nie rozumiem… - mruczy pod nosem.

- Nasza matka ma oczy i uszy niemalże wszędzie. Nie zapominajmy też, że kiedy była od nas młodsza również zajmowała się przemytem na czarnym rynku, więc wie co nieco na temat przechodzenia niezauważalnie i przejmowania wiadomości. Oznacza to w skrócie, że mogła nawet wiedzieć dokładnie jakimi drogimi perfumami nakrapiałaś listy, które mu wysyłałaś.

- Ona… Ona je… - mamrocze, a światło świecy, które oświetlało jej twarz i uwydatniało pojawiający się na jej policzkach ognisty rumieniec.

- Nie. To ja je przeczytałam, ale sądziłam, że to tylko mrzonka i nic z tego nie wyjdzie. – powiedziałam z szyderczym uśmiechem. – Najwidoczniej się myliłam.

Cecylia spojrzała się na mnie z zawstydzeniem.

Ona i jej urok osobisty. Nawet nie musi być w ozdobnej sukni czy wystrojona klejnotami, żeby ludzie ją pokochali. W przeciwieństwie do mnie. Osoby, które są moimi przyjaciółmi, można policzyć na palcach obydwu rąk, a biorąc pod uwagę, że moja siostra zapraszała mnie kilkakrotnie w różne zakamarki Siedmiu Królestw, jest to naprawdę mało. A Cecylia miała przyjaciół i adoratorów na pęczki. Czasami chciałabym mieć, choć połowę tego jej dziewczęcego czaru, który ona posiada. Jednak mimo to ją kocham, bo to moja siostra.

- Czy to aż tak dziwne? – pyta.

- Nie, ale mogłabyś, chociaż powiedzieć, dlaczego mi wcześniej nie powiedziałaś? Myślałam, że mi ufasz.

Cel wzdycha ciężko, po czym podchodzi do parapetu, na którym siedzę, zdmuchuje płomień zapalonej świeczki i siada na nim.

- To nie tak… - zaczyna — Ja się bałam. Twojej reakcji. Mamy. Każdego. Pamiętasz jak ci załatwiłam zaproszenie do Larihsmal?

- Owszem. Pamiętam nawet, jak mocno mnie uwierała ta suknia, którą załączyłaś z zaproszeniem i kazaniem, że mam ją założyć. – śmieje się.

To był cudowny bal. I zarazem pierwszy w moim życiu. Nigdy w życiu tak się nie bawiłam. Do dnia dzisiejszego nie widziałam tylu bogatych ludzi w jednym miejscu. A moja siostra, która była według oficjalnej wersji była muzykantką, grała na skrzypkach i zachwycała swą urodą bogatych młodzieńców.

- Tak. Ja… nie zaprosiłam tam, tylko ciebie. Kass też dostał zaproszenie. Gdy bal trwał w najlepsze, a ty wróciłaś do oberży, ja zostałam zmieniona przez inną minstrelkę. Wtedy podszedł do mnie Kass i zapytał się mnie czy moglibyśmy pójść w jakieś ustronne miejsce porozmawiać w cztery oczy. Zgodziłam się. Poszliśmy do ogrodu. Noc była równie gwieździsta co dzisiaj. Zatrzymaliśmy się przy ogromnej, zdobionej fontannie. Wtedy mnie pocałował…

- Brzmi jak scena wyjęta z taniego romansu, Cecylia. – przerwałam jej.

- Wiem, ale daj mi dokończyć – zganiła mnie. - Po tym jak w końcu przestaliśmy się całować, powiedział, że od dawna chciał to zrobić, ale nie wiedział, że aż tak się to czekanie opłaci.

- I co zrobiłaś? – dopytałam zaciekawiona.

- Zaśmiałam się i znowu go pocałowałam.

Poczułam nagle ukłucie w sercu, powodując, że mój uśmiech zastąpił wyraz żalu.

- Czyli od tak dawna to ukrywałaś? – pytam.

- Nie do końca, Cat. – odpowiada z uśmiechem. – Po balu postanowiłam się odciąć od niego i przemyśleć to. Po powrocie do domu wiedziałam, czasem trzeba zadbać o swoje szczęście i zacząć żyć własnym życiem.

- Może masz rację. W końcu masz dwadzieścia jeden lat.

- Tak sądzę. – mówi, po czym patrzy się mi prosto w oczy. – Cathlyn?

- Tak?

- Kocham ciebie, mój krasnalku. – mówi, po czym przyciąga mnie do siebie i przytula. – Mimo wszystko i tak zawsze będziesz moją małą siostrzyczką.

- Ja też cię kocham, wielkoludko. – odpowiadam, obejmując ją moimi drobnymi rękami w pasie. – Nieważne, jakiego buca pokochasz.

Nie odpowiedziała. Po prostu się zaśmiała.

***

Oto on stoi przede mną. Król i władca naszego królestwa, Eiden von Riordan. Wysoki, postawny mężczyzna z lekkim zarostem, bujną, brązową czupryną i szafirowymi oczami. Jak zawsze z dumnie uniesioną głową, mimo że na niej nie była usadowiona korona. Ale czego się spodziewać po władcy?

- Cole, gdzie do tej pory byłeś? – pyta poważnym tonem.

- Też ciebie miło widzieć ponownie, tato. – mówię szyderczym tonem. – Jak miło, że znalazłeś chwilę, żebyś ze mną porozmawiać mimo swojego napiętego planu władcy.

Mój ojciec wzdycha ciężko.

On dobrze wie, o czym mówię. Od kiedy skończyłem dziesięć lat, nigdy nie znajdował czasu, żeby ze mną porozmawiać, zapytać się, co u mnie czy nawet wziąć udział ze mną w treningach. Czasami mam wrażenie, że władza jest dla niego ważniejsza niż ja, Eliza czy nawet ten idiota Edrin.

- Wiem, że czasem nie mam dla was czasu, ale jestem królem i…

- I naszym ojcem, a ojciec powinien mieć czas dla swoich dzieci – przerywam mu.

- Nie stawiaj sytuacji w ten sposób, Cole – mówi. – Nie po to tu przyszedłem.

- To, po co? Oświeć mnie.

- Po to, żeby porozmawiać na temat tego, co powiedziałeś. – odpowiada.

- Czyli?

- Odnośnie twojej matki. – powiedział, po czym poszedł parę kroków bliżej mojego biurka, przy którym nadal pracowałem nad portretem tamtej dziewczyny.

Zasłoniłem go od razu ręką. Mój ojciec nie lubił tego, jak się zajmuję takimi bzdetami, jak to on nazywa, ale dla mnie to nie są bzdury. Tak mogę, chociaż odreagować prócz walenia w słup do ćwiczenia rekrutów.

- Jak to powiedziałeś: Nie mieszaj w to matki…

- Cole… - zwrócił mi uwagę gorzkim tonem.

- Już nic nie mówię.

- Wiem, że za nią tęsknisz. Każdy za nią tęskni, ale powoływaniem się na jej imię nic nie osiągniesz.

- Ja nie chce nic osiągnąć. Ja chcę, żeby nasz lud w końcu żył normalnie jak za czasów mamy.

- Czyli jednak chcesz coś osiągnąć – odpowiada, opierając się bokiem o ścianę.

- Możesz to tak nazywać, tato…

- To dobrze, że go masz. Każdy król powinien mieć pięć rzeczy: cel, żonę, potomka, lud oraz mądrość. Masz już trzy z nich.

- Zapomniałeś o szóstym elemencie.

- Jakim, synu?

- O złotym sercu, które patrzy na lud jak na równych sobie. To słowa mamy.

- Tak. I to na pewno masz.

- Doprawdy? Sądziłem, że uważasz mnie za półgłówka narażającego życie swoje i swojej siostry.

- To też, ale… - urywa, odrywając się od ściany i kładąc rękę na moim lewym barku. – Jesteś moim synem. I nieważne jak bym mocno się starał to i tak ciebie nie znienawidzę.

Uśmiechnąłem się mimowolnie, a mój ojciec odpowiada mi tym samym.

To miło słyszeć to z jego ust.

- Co ty tam znowu bazgrzesz? – pyta nagle przekierowując spojrzenie na kartkę trzymaną pod dłonią.

O nie… Co ja mam mu powiedzieć? "Tato to jest jedna z dziewczyn, która pomogła mi z tą masakrą na mojej głowie tuż po tym jak się zraniłem dzisiaj. Nazywa się Cathlyn i z tego co wyczułem to jest Smoczoustą oraz najemniczką, która tak swoją drogą nienawidzi szlachciców. Tylko nie poślij na nią Legionu Cienia”?

- To… Znajoma. – odpowiadam.

- Znajoma? – powtarza, sarkastycznie odsuwając moją rękę z mojego szkicu, ukazujący zarys twarzy i rozmieszczenia oczu, uszu, nosa i ust. - Uważasz mnie za kompletnego głupca, Cole?

- A uwierzyłbyś gdybym ci powiedział, że to jest pierwsza lepsza osoba ze slumsów?

- Bo to jest osoba ze slumsów, Cole, ale nie pierwsza lepsza. Zgadłem?

- Tak. – odpowiadam, kładąc rękę pod głowę.

- Cole, nie mógłbyś naszkicować jakiejś szlachcianki? Najlepiej takiej, która mogłaby powić mi wnuka?

- Brzmisz jak zdesperowany staruszek, tato… - napominam go.

- Mam tego pełną świadomość, synu. Włącznie, z tym że jestem starzejącym się wrakiem…

- Może nie używałbym słowa "wrak"…

- Taka prawda. Ja długo już nie pociągnę, lecz zaklinam, że dopóki jeszcze zipie nie zrujnujesz naszego rodu jakąś dziewczyną, która nie jest Smoczoustą. Przysięgam.

- Z tego co wiem to, nie miałeś pewności, że mama jest księżniczką ani Smoczoustą, kiedy ją po raz pierwszy spotkałeś.

Mój ojciec parsknął ze śmiechu.

- Jesteś podobny do niej. Tak samo wyszczekany. – powiedział, klepiąc mnie po ramieniu, by po chwili skierować się w stronę drzwi mojego pokoju. – Dobranoc Cole.

I szybkim krokiem zniknął za zamykającymi się drzwiami.

Ciekawe ile Nataniel musiał mu suszyć głowę, żeby w końcu tutaj przyszedł… Ale to i tak teraz nieważne. Najważniejsze, że tu przyszedł.

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania