LBnP 0 - Prawdziwy Powód
nagranie #193 Audiodziennika Marka Woodsa
To było do przewidzenia, że pierwsza w historii ludzkości wyprawa na Marsa zakończy się niepowodzeniem – pierwsze wersje wszystkiego są gówniane. W wyniku błędów konstrukcyjnych i obliczeniowych, które uwidoczniły się dopiero, gdy misja była już w trakcie realizacji, nasz prom rozleci się zanim dotrze do powierzchni Czerwonej Planety – a jeśli przetrwa tak długo, to się o nią rozbije.
No cóż, znaliśmy ryzyko.
Robimy teraz różne rzeczy. Niektórzy się modlą. Pewna grupa gorączkowo usiłuje zapobiec katastrofie, z serca im kibicuję, ale w to nie wierzę. Poza tym wolę umrzeć szybko niż powoli, a wydłużenie naszej agonii to może być szczyt ich osiągnięć.
Zadowolę się przejściem do historii.
A teraz żegnajcie, wyimaginowani odbiorcy, chcę spędzić ostatnie chwile z moimi towarzyszami, którzy zdołali jeszcze zachować spokój.
– To… jaki był prawdziwy powód, że zgłosiliście się na tę wyprawę?
– Jak to „prawdziwy”?
– No, dlaczego naprawdę chciałeś tu być. Nie pierdol, że ty na serio do tych dziennikarzy o tej chwale ludzkości i zapisaniu się w historii.
– …
– Dobra, to ja zacznę. Ziemia jest strasznie głośna. Liczyłem, że na Marsie wreszcie będę miał święty spokój, żeby napisać książkę, którą noszę w sobie od tylu lat.
– Oo, a jaki tytuł?
– Pamiętnik erotomana.
– …
– …
– No co?! Mogę sobie pisać o czym chcę. Poza tym byle pamiętnik erotomana będzie zdychał na półkach księgarni, a Pamiętnik Erotomana z Marsa każdy będzie chciał przeczytać! Może nawet film nakręcą… nakręciliby… gdybym przeżył, by to napisać…
Axel współczująco klepnął Franka po ramieniu.
– Dobra, dość o mnie. Axel? Masz coś do dodania? Jak widzisz, nikt nie ocenia.
Axel milczał krótko, ale intensywnie. W końcu:
– Mam fetysz Marsa.
– …
– …?
– No, w sensie… mam problemy w tej sferze całe życie. To pewnie sprawa dla lekarza raczej, ale… kiedy myślałem o Marsie, patrzyłem na jego obrazy z kosmosu i tak dalej, to było jakoś łatwiej… wciąż nie, ale blisko. Więc pomyślałem, że może mam fetysz Marsa czy coś i jak się na nim znajdę, to w końcu uda mi się...
– Axel, ale ty zdajesz sobie sprawę, że cała załoga to mężczyźni? Więc z kim chciałeś…
Axel patrzył prosto przed siebie, nawet nie drgając, choć zrobił się czerwony jak piwonia.
– Aaaa, rozumiem. Okej.
– No dobra, Mark. Twoja kolej. Jaki jest twój prawdziwy powód? TERAZ ALBO NIGDY!!!
Nie było to kłamstwo. Kiedy mówił, statek zatrząsł się w posadach – pozostali na swoich miejscach tylko dlatego, że kurczowo trzymali się poręczy. Które też nie były wieczne, a wstrząsy nie słabły. Ich głosy tonęły w kakofonii mechaniczno-elektroniczno-rozpaczliwych dźwięków. To naprawdę ostatni moment…
– NO DOBRA! MAM NAPRAWDĘ WALNIĘTĄ BYŁĄ I INNA PLANETA TO JEDYNE MIEJSCE, GDZIE NIE BĘDZIE W STANIE MNIE WYSTALKOWAAAĆ!
Cisza.
Komentarze (23)
/kurczowo trzymali się poręczy./ – bardziej kojarzy mi się to z tramwajem lub autobusem, pojazd kosmiczny byłby na ostatnim miejscu – poza tym jest kwestia grawitacji...
Dosyć sprawnie napisane.
cul8r
Trochę suchy humor, ale całkiem w porządku. Dałbym czwórkę z plusem, jeśli miałby oceniać
Te tematy wybiły mnie dość mocno poza strefę komfortu, ale doceniam możliwość podjęcia wyzwania :))
A literówkę poprawiłam
Sama jestem zaskoczona, że udało się połączyć wszystkie 4 tematy w 1 tekście
Ciało niebieskie fetyszem - pierwszy raz się zderzam, czyli oryginalne, może autorka wymyśliła to pierwsza? - jeśli - to coś...
Poręcz - zły pomysł (ktoś wspominał), reszta git, ciekawe jakie powody/motywację miała reszta załogi.
Ale najwyraźniej nie jest to najwłaściwsze słowo.
Dzięki :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania