Poprzednie częściMoże się jeszcze spotkamy - prolog

Może się jeszcze spotkamy (1)

Patrzyłam w milczeniu przez okno. Jechaliśmy tylko pół godziny, ale ja się czułam, jakbyśmy jechali od dwóch. Padało za oknem, co wprowadziło mnie w jeszcze bardziej nostalgiczny nastrój (jeśli się w ogóle dało). Nagle usłyszałam, jak mama coś do mnie mówi.

- Hmm? - mruknęłam. Miałam nadzieję, że to nie było nic ważnego.

- Pytałam się, czy jesteś już gotowa, bo zaraz wychodzimy. Jesteśmy już prawie na miejscu - powiedziała mama.

- Tak - odpowiedziałam. Wzięłam do ręki mój plecak. Po chwili zobaczyłam, że zbliżamy się do lotniska Dallas-Fort Worth International. Nie chciałam wyjeżdżać, ale to była decyzja rodziców, więc nie miałam nic do gadania.

Czterdzieści minut później szłam z walizkami i rodzicami po bokach, zmierzając do samolotu. Popatrzyłam na bilet, po czym wzrokiem odnalazłam właściwe miejsce. Z westchnieniem stwierdziłam, że rodzice są parę rzędów za mną. A więc czekają mnie cztery godziny ciszy, bez pytań, jak się czuję. Cieszyłam się, że rodzice pytają się o moje samopoczucie, ale nie musieli tego robić w każdej minucie mojego życia.

Wyjęłam słuchawki z plecaka, włożyłam je do uszu, po czym podłączyłam je do telefonu. Wybrałam losową piosenkę i zamknęłam oczy. Nie dosłuchałam jej do końca, bo poczułam mocne szarpanie za rękaw. Pewna, że to mama, która już mnie znalazła, warknęłam:

- Co? Nie widzisz, że słucham muzyki? Co znowu, mamo? - Otworzyłam oczy, ale ku mojemu zdziwieniu, koło mnie nie stała mama, ale nastoletni chłopak, na oko dwudziestoletni. Miał krótkie, blond włosy, zmierzwione prawdopodobnie od wiatru. Ubrany był w bluzę z logo Stanfordu, jeansy i Conversy. Jego niebieskie, bardzo niebieskie oczy wpatrywały się we mnie z rozbawieniem, a usta układały się w szelmowski uśmieszek. Nagle odezwał się głębokim głosem:

- Mamo? Nie powiem, że mi to pochlebia, ale jednak wolałbym zostać przy moim prawdziwym imieniu - powiedział nieznajomy, a ja czułam, że zaraz spalę się ze wstydu. Mimo wszystko postanowiłam przybrać niewzruszony wyraz twarzy i powiedziałam:

- Wybacz, myślałam, że to moja mama, ale zdałam sobie sprawę, że ona jest bardziej delikatna - mówiąc to, posłałam mu wściekłe spojrzenie, ale chyba mi nie wyszło, bo zaraz wybuchł wesołym śmiechem. - Co cię tak śmieszy?

- Nic, haha, tylko... - to mówiąc, śmiał się co chwilę i nie mógł najwidoczniej przestać. - Masz na imię Sam?

- Nie, a co? - Uważnie zmierzyłam go wzrokiem, po czym uświadomiłam sobie, o co mu chodzi. Spojrzałam na bilet, po czym na numer miejsca i nagle wszystko stało się jasne. Zajęłam mu miejsce! Gorzej już chyba być nie mogło. Najpierw pomyliłam go z mamą, a teraz zajęłam mu miejsce. Szybko przesiadłam się obok, a Sam usiadł koło mnie.

- Skoro poznałaś już moje imię, może ja mógłbym poznać twoje? Takie piękne i zabawne dziewczyny nie zdarzają się często - zaśmiał się znowu, patrząc mi uważnie w oczy.

Nie dam mu tak łatwo poznać mojego imienia. Trochę się z nim podroczę.

- Żeby to zrobić, będziesz musiał podpatrzeć mój bilet, a to raczej nie będzie należało do łatwych zadań - to mówiąc, schowałam go do książki, którą aktualnie czytałam.

- Czyżby, Hannah? - Popatrzyłam na Sama, w samą porę, aby zobaczyć zadziorny uśmiech na jego twarzy.

- Ale... jak? - Zaskoczona, spojrzałam na chłopaka, który wzruszył ramionami i powiedział:

- Masz napisaną dedykację na pierwszej stronie.

Podążyłam za jego wzrokiem i zamarłam. Kompletnie zapomniałam, że to książka od...zatrzasnęłam ją szybko i schowałam do plecaka. Mocowałam się z zamkiem, ale on nie chciał ustąpić. Sam zbliżył się do mnie, żeby pomóc mi, ale szybko odtrąciłam jego dłoń.

- Zostaw! Nie dotykaj go! W ogóle niczego nie dotykaj! - wybuchłam nagle. Po chwili zaniosłam się niekontrolowanym płaczem i czym prędzej przepchnęłam się między fotelami, aby jak najprędzej znaleźć się w łazience.

- Co robisz? Czemu znowu to robisz? - zaczęłam do siebie mówić. - Czy już nigdy nie przestaniesz? Poznajesz kogoś nowego i od razu psujesz pierwsze wrażenie!

Chwilę jeszcze płakałam i głośno oddychałam, próbując się uspokoić. Gdy już do tego doszło, wytarłam łzy i otworzyłam drzwi toalety. Za drzwiami czekała na mnie mama, która bez słowa przytuliła mnie.

- Chcesz usiąść koło nas? Poproszę kogoś, aby się z tobą zamienił miejscami - czule powiedziała mama.

- Nie trzeba. Dziękuję. - Puściłam mamę i powróciłam na swoje miejsce. Sam dalej tam siedział, ale na jego twarzy nie widać było już tego uśmieszku, lecz powaga i coś jeszcze...Zmartwienie? Czyżby ten nieznany chłopak martwił się o mnie? Nie, to niemożliwe. Znaliśmy się zaledwie parę minut. Poza tym ja i tak już wszystko zepsułam. Przeszłam koło niego i ciężko opadłam na fotel. Zapowiadała się długa podróż.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 13

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (18)

  • lea07 15.07.2016
    Bardzo ale to fajny rozdział. Jestem ciekawa dlaczego tak zareagowała na tą dedykację. Lecę czytać kolejny rozdział zostawiam 5. Opowiadanie jest super :)
  • dainty 15.07.2016
    Cieszę się, że się podoba :)
    Dziękuję za ocenę ;)
  • lea07 15.07.2016
    Proszę
  • Afraid13 15.07.2016
    Ciekawe. Zdaje się być coraz ciekawej... ;)
  • dainty 15.07.2016
    Cieszę się :)
  • Szalokapel 15.07.2016
    Super rozdział. Rewelacyjnie opisujesz, budujesz dobre dialogi. Ciekawe od kogo ta książka. OCzywiście 5. Resztę przeczytam jutro. :)
  • dainty 16.07.2016
    o jaa, dziękuję :D dzięki za ocenkę i mam nadzieję, że kolejne rozdziały nie zawiodą :)
  • Lucinda 16.07.2016
    Hm, ciekawe. Całkiem interesująca sytuacja z nieznajomym chłopakiem. Zachowanie bohaterki nie jest raczej zbyt spodziewane, ale ma to też swój udział w jej charakterystyce, która, jak podejrzewam, przez dłuższy czas pozostanie niepełna. O chłopaku natomiast można powiedzieć, że jest raczej pewny siebie, ale pewnie odpuści sobie na razie żarty... To teraz na koniec błędy, których tym razem jest trochę więcej:
    ,,ja się czułam (precinek) jakbyśmy jechali od dwóch";
    ,,Nagle usłyszałam (przecinek) jak mama coś do mnie mówi";
    ,,Pytałam się (przecinek) czy jesteś już gotowa";
    ,,Czterdzieści minut później, szłam z walizkami" - to samo, co w prologu, a więc nie ma potrzeby oddzielać określeń upływu czasu;
    ,,A więc czekają mnie 4 godziny ciszy, bez pytań (przecinek) jak się czuję" - ta czwórka powinna być słownie zapisana, przecinek, który postawiłaś, może być, choć nie wynika on z żadnej zasady, ale może tworzyć dopowiedzenie;
    ,, Co znowu, mamo? - otworzyłam oczy" - po wypowiedzi jest czynność, a więc rozpoczyna się nowe zdanie, dlatego "otworzyłam" z wielkiej litery;
    ,,Nie, a co? - uważnie zmierzyłam go wzrokiem" - tu, jak wyżej, "uważnie" z wielkiej litery;
    ,,uświadomiłam sobie (przecinek) o co mu chodzi";
    ,,Takie piękne i zabawne dziewczyny nie zdarzają się często - Zaśmiał się znowu" - tu ten sam przypadek, tylko wielką literę zastosowałaś, ale wcześniej nie ma kropki (po "często");
    ,,Ale...jak? - zaskoczona, spojrzałam na chłopaka" - znowu "zaskoczona" z wielkiej litery, bo mowa o spojrzeniu i to, co trafiło się jeszcze raz później, to po trzykropku stawia się stację, ten przecinek też jest moim zdaniem zbędny;
    ,,Poproszę kogoś (przecinek) aby się z tobą zamienił miejscami";
    ,,Dziękuję - puściłam mamę" - po "dziękuję" kropka i puściłam" z wielkiej litery. Tyle chyba tym razem ode mnie, wyjaśnienia są tak na przyszłość, a w razie pytań, odpowiem. Takich błędów nie biorę pod uwagę przy ocenie i zostawiam 5 :)
  • dainty 16.07.2016
    dziękuję kolejny raz! zabieram się do poprawiania i zapraszam do dalszego czytania :)
  • dainty 16.07.2016
    Lucinda a jeszcze mam pytanie. Czy po każdym pytaniu w dialogu, zaczynamy zdanie od wielkiej litery? Np.: "Co robisz? Czemu znowu to robisz? - zaczęłam do siebie mówić." Czy zaczęłam nie powinno być z wielkiej litery? :)
  • Lucinda 16.07.2016
    dainty, nie. Jeśli po wypowiedzi odnosisz się bezpośrednio do faktu wypowiadania się, wtedy kontynuujesz z małej, np. powiedział/a, rzekł/a i kilka innych przypadków, w tym również to, co podałaś powyżej. Natomiast jeśli po wypowiedzi jest czynność - jakieś spojrzenie, pójście gdzieś, zrobienie czegokolwiek, co nie wiąże się, jak to nazwałam, z samym faktem wypowiadania się, wtedy wypowiedź kończy się kropką, a narrację rozpoczyna wielką literą od nowego zdania. Mam nadzieję, że w miarę jasno wyjaśniłam :)
  • dainty 16.07.2016
    Lucinda, oo okej, teraz już załapałam! Wielkie dzięki :)
  • Lucinda 16.07.2016
    dainty, nie ma sprawy :) Polecam się na przyszłość :)
  • lea07 16.07.2016
    Zaczęłam nie powinno być z dużej litery :)
  • dainty 16.07.2016
    okej, już chyba ogarnęłam, kiedy jest, a kiedy nie :)
    dzięki
  • lea07 16.07.2016
    Proszę :)
  • Tina12 19.07.2016
    Robi się coraz ciekawiej.
    5
  • dainty 19.07.2016
    dziękuję i zapraszam dalej :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania