Nie wszystko stracone cz.5
Nawet dla niej nie brzmiało to jak najbardziej wiarygodna linia obrony.
Małgorzata znała jednego prawnika. W kancelarii, która ją reprezentowała przy kupnie mieszkania, pracowała Amelia jakaśtam. Była absolutną profesjonalistką i sprawiła, że cała transakcja odbyła się prosto i bezboleśnie. Ale prawnicy mają różne specjalności, Amelia zajmuje się nieruchomościami. Jak to się nazywa? Dzisiaj rano mózg Małgorzaty ledwo pracował. Przenoszenie tytułu własności - to było to.
Jeśli aktywa galerii zostały zamrożone, a ona jako jedyna z trojga partnerów nadal przebywa w kraju, policja szybko się u niej zjawi. Potrzebny jest adwokat od prawa karnego.
W komórce miała numer do Amelii. Wysłała esemesa, po kilku minutach zadzwoniła. Kiedy Amelia odebrała po drugim sygnale, Małgorzata zaczęła wyjaśniać, o co chodzi.
- O Boże - powiedziała Amelia bardzo nieprawniczym i wstrząśniętym tonem. - Brałaś udział w tej aferze Kurków?
- Tak, to znaczy nie - odparła Małgorzata, zastanawiając się, czy od teraz tak będą przebiegać wszystkie rozmowy. - Jestem wspólniczką Mai w galerii i... - Kolejna myśl przyszła jej do głowy.
Stanisław poprosił, żeby wysłała z kraju najbardziej wartościowy obraz w galerii. Jak to będzie wyglądało?
- Chyba zrobiłam coś bardzo głupiego, co wygląda podejrzanie i mnie obciąży - powiedziała ze znużeniem. Mówiła jak postać z serialu o gliniarzach. - Nie miałam z tym nic wspólnego. Jeśli rzeczywiście działali jak Igor Mazurek, to straciłam dosłownie wszystko. Będę jednak potrzebowała adwokata, ponieważ jestem partnerem...
- Nic nie mów - przerwała Amelia bardziej zdecydowanym tonem. - Musisz porozmawiać z jednym z naszych specjalistów od prawa karnego. Wydaje mi się, że dyżur ma Oskar Stankiewicz. Od razu do niego zadzwonię i podam mu twój numer.
Oskar przyszedł w południe; Małgorzata spędziła kilka gorączkowych godzin, szukając Mai i Stanisława pod każdym numerem, jaki przyszedł jej do głowy. Po części nadal czepiała się nadziei, że to jakaś horrendalna pomyłka i Kurkowie wrócą do miasta z wiarygodnym wyjaśnieniem, a sytuacja wróci do normy.
Oskar kazał jej usiąść i zapytał, na czym polega jej praca w galerii.
- Prowadziłam galerię, gdy Maja była za granicą. Bardzo dużo podróżowała w związku ze swoimi inwestycjami.
- Tak - mruknął Oskar znacząco. - A pani zainwestowała swoje pieniądze?
- Tak.
- Ma pani jakieś dokumenty?
- Nie. - Mówiąc to, Małgorzata czuła się jak ostatnia idiotka. - Ufałam Mai.
- Powiedziałbym, że wszyscy, którzy jej ufali, dzwonią w tej chwili na policję.
- Ale nie są jej partnerami w galerii! - lamentowała Małgorzata. - To będzie wyglądało tak, jakbym brała w tym udział. - Pomyślała o obrazie, o którego wysłanie prosił ją Stanisław - najcenniejszym obrazie w galerii.
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania