Spotkania w mroku cz.11
Telefon zadzwonił w najbardziej nieodpowiednim momencie.
Oboje byli w pokoju.
Nikola stała przed nim ubrana; gospodyni zwykle ubiera się szybciej niż gospodarz. Powinna być teraz na dole, doglądając ostatnich przygotowań. I najprawdopodobniej tak by właśnie się stało. W pokoju zatrzymały ją kłopoty z bransoletką. Zameczek się zacinał, potrzebowała kilku chwil, aby go naprawić.
Mieli drugi aparat tu, w ich wspólnej sypialni. Później krew zastygła mu w żyłach na myśl, jak niewiele brakowało, aby to ona podniosła słuchawkę. Stała na wyciągnięcie ręki od aparatu, dużo bliżej niż on. Gdyby nie ta feralna bransoletka i fakt, że miała obie ręce zajęte...
- Adrian - powiedziała, wskazując na aparat ruchem głowy. - Mam nadzieję, że nie chodzi o to, że ktoś w ostatniej chwili rezygnuje, zwłaszcza teraz, gdy poczyniłam już wszystkie przygotowania.
On akurat wiązał muszkę. - Niech odbiorą na dole - odparł.
Telefon znowu zadzwonił. - Każesz fatygować się komuś na górę, akurat teraz, kiedy cała służba jest pilnie potrzebna na dole.
Gdyby teraz puściła, bransoletka ześlizgnęłaby się z jej ręki na podłogę; nie zdołała jeszcze naprawić zameczka.
Telefon zamilkł.
Pokojówka zapukała do drzwi. - Telefon do pana Sochy.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania