Poprzednie częściSpotkania w mroku

Spotkania w mroku cz.5

Gnał jak na skrzydłach, bo nie chciał, aby tam na niego czekała. Zawsze to on był na miejscu pierwszy, tak jak być powinno. Ale tego wieczoru to ona go uprzedzi, nie miał co do tego wątpliwości, dlatego tak bardzo się śpieszył.

Wieczór był wiosenny, jeden z pierwszych tego roku, choć już nie kalendarzowo. Niebo miało pokrzywkę, lecz zamiast bąbli, pokryło się gwiazdami. Przypomniał sobie później, że dokładnie w tym samym czasie gdzieś w górze przelatywał samolot. Usłyszał regularne brzmienie jego silnika, dochodzące jeszcze przez minutę lub dwie po tym, jak maszyna znikła w oddali, a potem i ono ucichło. Ale nie uniósł wzroku, nie próbował go dostrzec, tylko ją pragnął ujrzeć - dotrzeć wreszcie na plac i zobaczyć ją, jak stoi przed drogerią.

Kiedy już pokonał ostatni róg ulicy i dotarł na plac, było tam tyle osób, że przez dobrą minutę i tak nie zdołał jej spostrzec. Ludzie tłoczyli się przed sklepem jak pszczoły. Zupełnie jakby ktoś okradł drogerię, był pożar albo coś w tym rodzaju. Stali w większych i mniejszych grupkach, pomiędzy którymi trudno się było przecisnąć. Wszyscy byli dziwnie milczący. Nie rozmawiali między sobą, po prostu stali bez słowa. To nie było normalne, aby tyle osób stało w jednym miejscu w grobowej ciszy. Zupełnie jakby zostali obróceni w kamienie, oszołomieni czymś, co właśnie zobaczyli, i nie potrafili otrząsnąć się z tego szoku.

Cokolwiek się stało, było już po wszystkim. To była jedynie pozostałość.

Przecisnął się pomiędzy nimi. Najpierw skierował wzrok ku miejscu, gdzie powinna stać ona, ku ich miejscu, tuż przy oświetlonej wystawie z pudrami i wodami toaletowymi z tyłu, za nią. Nie było jej tam.Stało tam sporo innych ludzi, lecz jej wśród nich nie było.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania