Poprzednie częściSpotkania w mroku

Spotkania w mroku cz.3

Byli zbyt podekscytowani, aby zniknięcie policjanta trzymającego straż przy końcu korytarza mogło wzbudzić ich podejrzenia. A zresztą może nie było w tym nic niezwykłego. Możliwe, że miał rozkaz pozostać na pokładzie aż do ostatniej chwili, dopóki statek nie opuści zatoki, by znaleźć się poza jurysdykcją stróżów prawa, i dopiero wtedy opuścić pokład, przesiadając się na policyjną motorówkę albo łódź straży przybrzeżnej.

Tak czy inaczej naprawdę liczyło się i było istotne tylko jedno: została uratowana. Wybawiona - od tamtych również. Uratowana i od nich.

Północ na morzu o barwie chromu. Siedzieli oboje w półmroku, przytuleni, objęci, wyczekujący, spięci, nieruchomi, bez tchu, a w ich oczach odbijało się światło gwiazd.

Zgasili wszystkie światła w całym apartamencie. Jednak blask chromu tańczył na ścianach, odbity od skąpanej w świetle księżyca powierzchni morza za szybą bulaja.

Dwa niewielkie punkciki światła oznaczały miejsce, gdzie się znajdowali, i raz po raz się przesuwały, to znikając, to przygasając na chwilę, były o wiele szybsze niż odblask prześlizgujący się po ścianie kabiny.

Jeden z punkcików był czerwony, drugi tworzyło skupisko maleńkich, zielonych plamek. Poruszały się równocześnie, jeden nad drugim. Był to rozżarzony koniuszek jego papierosa, który trzymał w drżącej nerwowo dłoni, i fosforyzująca tarcza zegarka na jego przegubie.

W ciszy słychać było delikatne szepty, jak głosiki dzieci w ostępach wielkiego lasu. Dzieci, które zbliżały się już do wyjścia z tej mrocznej puszczy.

- Która godzina?

- Jedenasta pięćdziesiąt osiem. Cii, cierpliwości.

Znów tylko ten czerwony punkcik i skupisko zielonych kropek.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Dekaos Dondi ponad rok temu
    Domi51↔W podobnym tonie, jak tekst poprzedni. Klimat jest odpowiedni. W sensie sformułowań opisowych, też:)
    Pozdrawiam?:)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania