Poprzednie częściSułtanka Faize roz 3 " W niewoli"
Pokaż listęUkryj listę

Sułtanka Faize roz 39 "Nie potrafię mu wybaczyć"

Młoda sułtanka znalazła się pod komnatą sułtana.

- Pani, co z Bajezydem ? - zapytała, podchodząc do swej matki.

Sułtanka spojrzała na nią ze łzami w oczach. Brunetka poważnie się przestraszyła, podejżewała najgorsze.

- Bardzo żle, lekarze robią co mogą, jednak szanse na to, że nasz władca przeżyje są bardzo małe - powiedziała ciemnowłosa, zanosząc się płaczem.

An ścisnęła mocniej dziecko, które trzymała w ramionach. Nawet chłopiec zaczął płakać. Anbare nie mogła go uspokoić.

- Osman, kochany, co się z tobą dzieje !? - powiedziała troskliwie, przytulając synka. Kołysała go lekko. Patrzyła na niego, a oczy zaszły jej łzami. Bała się, że starci i Bajezyda i swojego synka.

Zaczęła drżeć, westchnęła ciężko.

Nagle z komnaty wybiegł jeden z medyków.

- Nasz władca się obudził ! To prawdziwy cud ! - krzyknął donośnie.

Anbare uśmiechnęła się szeroko. Zaczęła się śmiać.

- Dzięki ci Boże ! - zawołała. Wszystkie sułtanki zaczęły się radować i ściskać. Młoda sułtanka uściskała wszystkich, prócz Gizem. Przytuliła nawet Kamerşah. Śmiała się wesoło, obejmując każdą z nich. Nawet mały książe przestał płakać, na jego twarzy widniał uśmiech. Wyciągał wesoło rączki w stronę swej babci i cioci. Brunetka tak bardzo chciała wpaść do komnaty Bajezyda, uściskać go, powiedzieć jak bardzo tęskniła, zapewnić jak mocno go kocha, powiedzieć jak bardzo jej go brakowało, wyznać mu co się tu działo, powiedzieć jak strasznie cierpiała, wyżalić się, i zapewnić, że nigdy go nie opuści.

Jednak coś ją powstrzymało, nie potrafiła mu wybaczyć. Za bardzo ją zranił. Radość gdzieś zniknęła. Poczuła tylko wewnętrzny spokój.

Weszła bez emocji do jego komnaty.

Bajezyd leżał na wznak. Prawie się nie ruszał. Był wyczerpany. Spojrzał na zebranych, ciężko oddychając.

- Anbare, usiądż koło mnie - wyszeptał cicho.

Dziewczyna podeszła do niego, wykonując polecenie.

Sułtan uśmiechnął się lekko. Chciał się trochę podnieść, lecz nie udało mu się.

- Bajezyd, nie podnoś się - powiedziała Anbare, kładąc dłoń na jego torsie. Mężczyzna złapał ją za rękę.

- Cieszę się, że mimo wszystko jesteś przy mnie - powiedział.

Brunetka obdarzyła go lekkim uśmiechem.

- Nawet nie wiesz jak ja się cieszę, nie wiem co bym zrobiła, gdyby ciebie zabrakło - pomyślała.

*********

Minęło kilka tygodni. Sułtan Bajezyd wkońcu wstał z łóżka. Wybierał się właśnie na obrady dywanu.Postanowił jednak, że najpierw spotka się z rodziną. Uśmiechnięty wszedł do komnaty, aby wszystkich powitać. Zebrały się tam wszystkie sułtanki. Znajdowała się tam nawet Melek.

- Tato ! - zawołała Rana, podbiegając do sułtana.

- Moje słońce - powiedział Bajezyd ściskają małą sułtankę. Zobaczył stojącego u jego boku księcia Cihangira.

- Cihangir, mój wspaniały synu - powiedział kucając. Pogładził go po włosach i pocałował małą sułtankę w czoło. Podszedł do Nurbahar.

- Nurbahar, jak się miewasz ? - zapytał obdarowując ją uśmiechem.

- Panie, gdy tu jesteś czuję się wspaniale - powiedziała zielonooka.

- No pewnie, kilka dni temu mówiłaś co innego, bezczelna ! -pomyślała ze złością brunetka.

Sułtan podszedł do pozostałych członków rodziny. Wkońcu stanął na przeciwko Anbare.

- Osman - powiedział biorąc synka na ręce. Młoda sułtanka uśmiechnęła się widząc ich radość.

- Ale ty wyrosłeś - powiedział Bajezyd. Anbare zamyśliła się. Rzeczywiście Osman zmienił się nie do poznania. Miał już ponad rok.

Sułtan oddał dziecko brunetce.

- Moja ukochana - powiedział. Chciał ją pocałować w czoło, jednak ona odskoczyła gwałtownie.

Władca popatrzył na nią z zaskoczeniem, widocznie posmutniał. Zaniemówił na chwilę. Wyszedł, nie zaszczycając nawet spojrzeniem, stojącej obok Melek. Dziewczyna patrzyła zniesmaczona, jak Bajezyd wychodzi. Popatrzyła ze wściekłością na Anbare.

Brunetka odwzajmniła to spojrzenie.

Chłopiec, którego trzymała na rękach zaczął się wyrywać. Otworzył usta.

- Ta - ta - powiedział.

Wszyscy popatrzyli na małego księcia z uśmiechem.

Sułtanka Gulnihal podeszła do swojego wnuka.

- Nie martw się mój wspaniały książe, tata niebawem do ciebie wróci - szepnęła biorąc go na ręce.

- Anbare, zabierz Osmana do komnaty, jest już zmęczony - zwróciła się do brunetki.

Młoda sułtanka bez słowa wzięła dziecko na ręce, po czym wyszła.

Szła spokojnie korytarzem. Rozmyślała nad zaistniałą sytuacją.

Czemu siedziała przy nim całymi godzinami ? Dlaczego tak bardzo jej go brakowało ? Czemu bała się, że straci Bajezyda ?

Westchnęła i weszła do swej komnaty. Nawet nie zauważyła, że Osman zasnął na jej rękach. Pogładziła go lekko po główce. Oddała go Firdus Hatun, usiadła, dalej rozmyślając. Minęło kilka godzin, zbliżał się wieczór. Do komnaty weszła sułtanka Gulnihal.

- Znowu siedzisz zamyślona - powiedziała.

- Chcę ci przemówić do rozsądku, tak się nie da żyć -dodała.

- Co masz na myśli, matko ? - zapytała Anbare podnosząc wzrok.

- Boże, daj mi cierpliwość, mówię ci, że tak się nie da żyć, unikasz Bajezyda jak możesz, rozumiem, zranił cię, ale weż się w garść - pouczyła ją ciemnowłosa.

Młoda sułtanka zmarszczyła brwi.

- Nie mogę mu wybaczyć, nie potrafię, a po za tym zrobię, to, co uznam za słuszne, matko - odparła.

Nie była zadowolona z tego, że sułtanka wtrąca się w jej sprawy.

Przez chwilę panowała cisza. Do komnaty wpadła Fidan Hatun. Wręcz promieniała z radości.

- Pani, sułtan chce widzieć ciebie i księcia ! - zawołała, ledwo łapiąc oddech.

Brunetka westchnęła z niezadowoleniem. Sułtanka siedząca obok niej uśmiechnęła się szeroko.

- Widzisz, sam los, próbuje naprawić wasze relacje - powiedziała.

- Mam nadzieję, że to nie ty jesteś tym losem - odpowiedziała An.

Gulnihal zaśmiała się.

- Dobrze, dobrze już idę - poinformowała szatynkę, wstając.

- Gdzie, w tym stroju ! - zawołała Gulnihal, zatrzymując ją.

- Co powiesz, na to, pani ? - zawołała Firdus, niosąca czerwoną suknię. Młoda sułtanka widziała tą kreację po raz pierwszy. Spojrzała w stronę matki. Doskonale wiedziała, że to jej sprawka. Gulnihal uśmiechała się tajemniczo.

- Czy wyście się zmówiły ! - powiedziała An z wyrzutem.

- Najwidoczniej - powiedziała wesoło jej matka. An westchnęła ciężko.

Bez słowa ubrała piękną suknię. Była idealnie skrojona i ślicznie podkreślała figurę. Miała delikatne, długie, przezroczyste rękawy, które były rozcięte na ramionach.

Sułtanka Gulnihal wyszła na chwilę, po czym wróciła, niosąc piękną, koronę, w którą wprawiono czerwone diamenty.

- Teraz będziesz wyglądać jak prawdziwa sułtanka - dodała zakładając jej na głowę przyniesioną ozdobę. Fidan podała jej Osmana. Młoda sułtanka szybkim krokiem wyszła z

komnaty...

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Lady_Makbet 21.07.2016
    Opowiadanie inspirowane "wspaniałym stuleciem"?
  • Lady_Makbet Witam cię serdecznie, tak, jest inspirowane tym serialem
  • Szalokapel 21.07.2016
    Były błędy, a na wet sporo. No ale tym razem ocenię treść. Jest bardzo fajnie. 5
  • Tina12 21.07.2016
    I wszystko jak na razie zaczęło sie powoli układać.
    5

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania