Poprzednie częściSułtanka Faize roz 3 " W niewoli"
Pokaż listęUkryj listę

Sułtanka Faize roz 63 "Rozdarte serce"

Anbare wyszła do ogrodu. Bardzo ciekawiło ją, dlaczego jej siostra jest taka zamyślona. Od kilku miesięcy dosłownie nie było z nią żadnego kontaktu. Rozglądała się, szukając Majsun. Szła pomału krętymi ścieżkami, nasłuchując. Liście drzew szumiały głośno, zakłócając inne odgłosy. Nagle usłyszała jakiś głos. Bez namysłu wskoczyła prędko za ogromne, stare drzewo. Wychyliła się delikatnie, aby sprawdzić kto nadchodzi. Była to sułtanka Majsun, idąca w towarzystwie jednego z młodszych wezyrów, Tayfura paszy. Zatrzymali się obok drzewa za którym schowana była Anbare. Dziewczyna popatrzyła na nich z uśmiechem.

- To Tayfur był tą sprawą, moja siostra się zakochała, nareszcie, muszę podszepnąć coś matce, ona znajdzie radę... - pomyślała z radością. Tak się cieszyła, że Majsun wreszcie kogoś pokochała. Szczęście szatynki było dla niej najważniejsze. Tak bardzo chciała pomóc swej siostrze. Jej przyjemne rozmyślanie przerwał stanowczy, ostry ton Majsun, którym zwróciła się do swego towarzysza.

- I pamiętaj masz milczeć! Jeśli moja siostra dowie się o Zafirze, odwróci się ode mnie! - syknęła, rozglądając się wokół.

Anbare wytrzeszczyła oczy i zmarszczyła brwi. Nic z tego nie rozumiała.

- O czym ona mówi? O TYM Zafirze! - pomyślała. Wychyliła się jeszcze bardziej.

Tayfur uśmiechnął się złośliwie do szatynki . Wyciągnął rękę. Majsun spojrzała na niego z oburzeniem.

- Dostałeś już swoją zapłatę, czego chcesz więcej? - powiedziała ze złością.

- Jeśli chcesz, aby sułtanka Anbare nie dowiedziała się o tym, że to ty kazałaś zabić Zafira beya, musisz zapłacić jeszcze raz tyle - dodał.

- Jak śmiesz mnie szantarzować! - warknęła dziewczyna.

- To nie szantarz, tylko uczciwy układ - odparł z uśmiechem mężczyzna.

Anbare zamarła. To co przed chwilą usłyszała sprawiło, że czuła się tak, jakby cały świat się zawalił. Zdawało jej się, że wszystko wokół zatrzymało się. Tępym spojrzeniem wpatrywała się w Tayfura i swą siostrę, " zdrajczynię". Nie chciała w to wszystko wierzyć. Jej własna siostra "wbiła jej nóż w plecy". Pomału zaczęła wyłaniać się z pośród drzew. Majsun odwróciła wzrok. Widok Anbare zupełnie ją zszokował. Podbiegła do niej łapiąc swą siostrę za ręce.

- Anbare! Ja ci to wszystko wytłumaczę! - zawołała.

Młoda sułtanka parsknęła krótkim, ostrym śmieszkiem. Co ona ma zamiar jej tłumaczyć?. Chce powiedzieć w jaki sposób go zabiła ?. Chce przepraszać ?.

- Co chcesz mi tłumaczyć? Zdradziłaś mnie! Zdradziłaś własną siostrę! - krzyknęła An, a oczy zaszły jej łzami.

Szatynka patrzyła na nią szeroko otwartymi oczami.

- Anbare, posłuchaj, ja... - mówiła Majsun.

- Zostaw mnie! - warknęła młoda sułtanka, patrząc jej w oczy. Zdezorientowana dziewczyna patrzyła jak brunetka odchodzi. Zaczęła za nią biec.

- Zrozum, zrobiłam to dla ciebie, jesteś moją siostrą, kocham cię jak siostrę - powiedziała szatynka, łapiąc ją za ramię.

- Dla mnie, zrobiłaś to dla mnie? - odparła An, łamiącym się głosem.

Spóściła głowę, a po jej policzku spłynęła łza. Załkała cicho. Po raz kolejny cierpiała. Prawie wszyscy, którym ufała zdradzali ją. Zdradziła ją jej przyjaciółka, ukochany mężczyzna, oraz siostra. Przy Zafirze chociaż na chwilę zapominała o problemach. On kochał ją prawdziwie. Szanował, chronił, doceniał, pocieszał, przy nim czuła się jak prawdziwa kobieta. A teraz? Dowiedziała się, że za jego śmiercią stoi jej własna siostra. Nie pojmowała tego, jak to możliwe. Przecież nie rozkazałaby tego porywaczom. A jeśli Zafir nie umarł wtedy na jej rękach?. Jeśli przeżył a ją okłamano?...

- Zafir przeżył wtedy, prawda? Ty kazałaś go zabić po tym całym porwaniu ? - stwierdziła roztrzęsiona młoda sułtanka. Majsun patrzyła na nią oczami pełnymi łez.

- Nie miałam wyjścia! Jeśli sułtan o wszystkim by się dowiedział, zginęłabyś, okazało się, że Zafir nie umarł, rozkazałam Tayfurowi, że w razie potrzeby ma wszystko zakończyć, znalazł wtedy Zafira leżącego na trawie, miał liczne obrażenia, ale żył - wyjąkała szatynka, ledwo łapiąc oddech.

- I wtedy Tayfur zabił go? Gdyby nie ty i te twoje domysły on by żył, wyzdrowiałby, jesteś taka sama jak Gizem, okrutna i podła, nie jesteś moją siostrą, jaki demon w ciebie wstąpił? Nie byłaś taka! - wrzeszczała Anbare.

Cała się trzęsła. Bez namysłu ruszyła w stronę pałacu.

Weszła do niego niczym cień. Szła, zaciskając w palcach ciepły szal, który miała na sobie. Oddychała ciężko. Znalazła się przy wejściu do sali głównej.

- Anbare! - usłyszała nagle. Za nią stała Majsun.

- Czego chcesz? - warknęła wściekle młoda sułtanka.

- Ja naprawdę chciałam twojego dobra... - mówiła szatynka.

- Tak wygląda dobro?! Nienawidzę cię! Nienawidzę cię! - wrzeszczała.

Nagle ze swojej komnaty wyszła sułtanka Gulnihal i Ismihan. Podeszły do nich.

- Co się tu dzieje? - powiedziała Gulnihal. Anbare posłała swej siostrze piorunujące spojrzenie. Majsun popatrzyła smutnym wzrokiem na swą matkę.

Kilka dziewcząt zaczęło się przysłuchiwać temu, co mówią sułtanki.

- Wyjdżcie stąd wszystkie - powiedziała gniewnie matka Anbare.

Niewolnice opuściły pomieszczenie, kłaniając się.

- Czemu się kłóciłyście, coś się stało? - zapytała zielonooka.

Anbare poczuła się jak mała dziewczynka, która została zapytana dlaczego krzyczała na swą młodszą siostrę. Powód z którego się kłóciły zupełnie nie przypominał powodu kłótni małych dziewczynek.

- Nienawidzę cię, Majsun zniszczyłaś sens mojego życia, zabiłaś Zafira, kiedyś ci się za to odwdzięczę - syknęła ironicznie młoda sułtanka, chcąc odejść.

- Majsun, córko... ty, jak mogłaś - wydusiła zszokowana Gulnihal.

Szatynka posłała jej pełne rozpaczy spojrzenie. Sułtanka złapała się za głowę. Jęknęła cicho.

- Matko! - zawołała Majsun, podbiegając do niej. Sułtanka osunęła się na ziemię. Zemdlała.

- Matko, matko otwórz oczy! - powiedziała przestraszona Anbare, dotykając jej twarzy.

Ismihan wybiegła szybko. Zauważyła idącą korytarzem służącą.

- Hatun, biegnij prędko po medyczkę, sułtanka zemdlała! - krzyknęła. Dziewczyna po chwili zniknęła za rogiem.

***********

Następne godziny były bardzo niespokojne. Pod komnatą sułtanki Gulnihal zebrało się wiele osób. Zapłakana Anbare wtulała się w Bajezyda. Wszystko co zdarzyło się tego okropnego dnia kompletnie nią wstrząsnęło. Ismihan przytulała zrozpaczone Gevherhan i Majsun. Szatynka nie mogła sobie darować. Zasmuciła dwie osoby, które kochała. Dręczyły ją ogromne wyrzuty sumienia. Ścisnęła mocniej swą ciotkę. Czuła wstyd większy niż kiedykolwiek. Obwiniała się o to, że jej matka podupadła na zdrowiu, o to, że straciła Anbare. Brunetka niezamieniła z nią ani jednego słowa. Również czuła się winna. Przecież to ona ujawniła to, że Majsun zabiła Zafira. Przez to stan jej matki gwałtownie się pogorszył. Wtuliła się mocniej w Bajezyda.

Przez te wszystkie wydarzenia mężczyzna zrozumiał jaka jest dla niego ważna. Bez niej nie był w stanie funkcjonować. Był wściekły na siebie, za to, że ją zdradzał. Gdyby tego nie zrobił, ich relacje byłyby zupełnie inne. Nie zginęłoby ich dziecko, Anbare nie zostałaby ranna, ani nie pokochałaby Zafira. Kochał ją mocniej niż kogokolwiek, a mimo to ją zasmucał. Postanowił, że już nigdy, przenigdy tego nie zrobi.

Pocałował ją w czoło. Otarł jej łzę.

Anbare spojrzała na niego.

- Moja kochana, nie smuć się, sułtanka Gulnihal niebawem się obudzi, wyzdrowieje, to tylko chwilowa słabość - powiedział stanowczo, gładząc ją po włosach.

Brunetka zamknęła oczy. Tęskniła za nim. Tęskniła za jego dotykiem, zapachem. Jej serce było rozdarte. Wciąż tak bardzo kochała Zafira.

Nagle z komnaty wybiegł jeden z medyków.

- I co? Co z sułtanką? - zapytała Anbare.

- Obudziła się, pani, jednakże jest bardzo słaba - odparł.

- Mogę do niej wejść? - powiedziała młoda sułtanka.

- Naturalnie - dodał. Brunetka weszła do komnaty. Zauważyła sułtankę Gulnihal, leżącą pośród wielu poduszek, na swym wielkim, królewskim łożu. Sułtanka leżała na wznak, oddychając ciężko. An podeszła do niej, dotykając jej ręki. Pocałowała jej dłoń, po czym przytuliła do policzka. Poczuła dotyk na swojej głowie.

- Moja córeczko - wyszeptała cicho Gulnihal. Jej głos był dziwny. Sułtanka nigdy nie mówiła w taki sposób. Ten chrypliwy, słaby głos wydawał się wręcz... straszny.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (12)

  • Ugh, ale się namęczyłam z tym rozdziałem... a raczej
    z jego obróbką, no cóż za ewentualne dziwne "niedociągnięcia" przepraszam, muszę jeszcze raz wszystko przejrzeć.
    Pozdrawiam, Anbare
  • Zozole 17.08.2016
    Świetny rozdział. Czekam na cd 5
  • Zozi dziękuję :)
  • Zozole 17.08.2016
    Oh, nie ma za co ;*
  • Tina12 17.08.2016
    Rozdział jest cudowny.
    5
  • katharina182 18.11.2016
    Ale mnie ta historia wciągnęła; ) na dzisiaj kończę ale jutro będę czytać kolejne rozdziały. oczywiście zostawiam jak zawsze 5;)
  • Miło jest słyszeć (a raczej widzieć) takie słowa.
    Dziękuję bardzo :)
  • Szalokapel 12.02.2017
    Wzruszający rozdział. Bardzo lubiłam Zafira, była to dla mnie najlepsza postać. Błędy ortograficzne niestety były, ale te rozdziału są stare, więc w nowych na pewno jest lepiej. 5
  • Szalokapel jak zwykle mnie zaskakuje :*
    Dziękuję, że zajrzałaś do mnie
    Staram się jak mogę ;)
  • Faize Anbare Sultan Też lubiłam Zafira :)
    Chociaż z biegiem czasu zauważyłam, że trochę spieprzyłam jego postać :/
    Mimo to utrzymuje się on u mnie na 2 miejscu :)
  • Szalokapel 13.02.2017
    Faize, ej, ej, jakie spieprzyłaś? On jest normalnie muzą mojego życia!
  • Szalokapel XD

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania