Poprzednie częściSułtanka Faize roz 3 " W niewoli"
Pokaż listęUkryj listę

Sułtanka Faize roz 57 "Znajdę cię, choćby na krańcu świata !"

Zafir pędził na koniu przez ogromne pola. Starał się natrafić na ślad porywaczy i Anbare. Młoda sułtanka była sprytna. Co kilka kilometrów zrzucała z siebie biżuterię, oraz urywała guziki od sukni. Niebieskooki natrafił w końcu na pierwszy ślad. Był to kolczyk z niebieskim diamentem. Wziął znalezisko do ręki.

- Niebawem skończą ci się te ozdoby, jak cię wtedy znajdę ? - powiedział na głos. Ścisnął w dłoni ozdobę. Poczuł motywację. Była to miłość.

- Znajdę cię, choćby na krańcu świata ! - powiedział pewnie, patrząc na wschodzące słońce.

Wsiadł na konia.

**********

Nastał ranek. Anbare obudziła się w jakimś ciemnym pomieszczeniu. Była to zapewne piwnica. Rozejrzała się wokół. Wszędzie stały różne kosze, beczki, oraz dziwne drewniane przedmioty, pokryte grubą warstwą kurzu. Spojrzała przed siebie. Siedział tam brat Zafira. Chciała wstać i podejść do dziecka. Poczuła jednak, że jej ręce i nogi są mocno związane.

- Murad - szepnęła.

Chłopiec popatrzył na nią zapłakanymi oczami.

- Murad, jesteś związany ? - zapytała An.

Dziecko pokiwało głową.

- Zaraz do ciebie przyjdę, pomogę ci się rozwiązać - powiedziała.

- Jak chcesz to zrobić, pani ? - zapytał.

Brunetka uśmiechnęła się lekko. Było trudniej niż myślała. Starała się wstać. Pomagała sobie, opierając się o stojącą za nią beczkę. W końcu udało jej się. Zaczęła powoli zbliżać się w kierunku Murada. Uklęknęła przed nim.

- Spróbuj się teraz obrócić - powiedziała.

Chłopiec wykonał polecenie. Ona również zrobiła to samo.

- Teraz rozwiążę ci ręce, przybliż się jeszcze trochę - dodała, łapiąc za kawałek sznuru. Zaczęła go rozplątywać. W końcu udało jej się.

Murad rozwiązał swoje nogi, podchodząc do niej. Również ona z jego pomocą pozbyła się wiązań. Nagle usłyszeli szelest. Schowali się za beczki. Młoda sułtanka zaczęła się rozglądać za bronią. Nie mogła nic znależć. Jedyną niebezpieczną rzeczą była leżąca obok, czerwona cegła. Dziewczyna sięgnęła po nią. Do pomieszczenia wszedł jeden z porywaczy. Rozejrzał się. Był wściekły. Zaczął chodzić nerwowo po piwnicy. Przybliżał się do nich. Nagle zauważył wystający skrawek sukni. Uśmiechnął się szyderczo, podchodząc do beczek. Schylił się.

Czekała go niezbyt miła niespodzianka. Anbare udeżyła go z całej siły w głowę. Mężczyzna jęknął cicho, po czym padł na ziemię. Brunetka chwyciła za rękę chłopca, wybiegając z piwnicy. Szli prędko po schodach. Było ich mnóstwo, a cała droga zdawała się trwać wieczność. W końcu ujrzeli delikatny promień słońca. Byli przy wyjściu. An rozejrzała się. Mężczyżni spali przy wypalonym ognisku. Było ich więcej niż poprzedniego wieczora. Młoda sułtanka zauważyła leżący obok nóż. Szybko chwyciła za ostry przedmiot.

- Biegnij Murad ! - szepnęła. Wzięła chłopca za rękę, zaczęli uciekać. Przebiegli kilkanaście metrów, po czym znależli się w lesie.

Zdyszana brunetka oparła się o drzewo.

- Co robimy, pani ? - zapytał chłopiec.

Odwrócili się prędko, gdyż usłyszęli krzyki.

- Dobry Boże ! Idą tu ! - powiedziała An, z przerażeniem patrząc na Murada. Rzucili się do ucieczki. Biegli ile sił w nogach.

Nagle na ich drodze pojawiła się przeszkoda. Był to ogromny wilk.

Zwierzę szczerzyło kły.

Brunetka zaczęła się odsuwać. Schowała za sobą chłopca.

- Nie ruszaj się - powiedziała. Patrzyła zwierzęciu w oczy. Nagle usłyszeli świst. Jeden z bandytów rzucił w stronę wilka nóż. Podbiegli do Anbare i Murada. Było ich sześcioro.

Dziewczyna popatrzyła wściekle na człowieka, który chciał jej związać ręce. Obróciła się delikatnie, przykładając mu nóż do gardła.

- Niech nikt nie waży się drgnąć ! Inaczej go zabiję ! - wrzasnęła.

Mężczyzna zaśmiał się. Młoda sułtanka przycisnęła sztylet do jego szyi. Wszyscy zamilkli.

- Kim jesteście ? Czego chcecie ode mnie i Murada ? - zapytała z wyrzutem.

Nagle poczuła silne pociągnięcie do tyłu. Stał za nią mężczyzna, którego ogłuszyła cegłą.

- Teraz jesteś bezbronna - dodał oprawca, zabierając jej nóż.

Dziewczyna kopnęła go z całej siły.

Tego, który ją trzymał uderzyła łokciem w twarz. Ten ścisnął ją mocniej.

- Nie masz nic, a jednak wciąż chcesz mnie zabić, chyba postradałaś rozum ! - syknął mężczyzna, uderzając ją w twarz.

Brunetka popatrzyła na niego złowrogim spojrzeniem.

- Zabierzcie ją - powiedział.

Związali ją ponownie, po czym prowadzili w kierunku miejsca, w którym była uwięziona.

Jeden z nich podszedł do leżących na posłaniach pozostałych oprawców.

- A wy jak zwykle śpicie ! Obudżcie się ! - prychnął, klepiąc jednego z nich po ramieniu. Zauważył krew na swojej ręce. Odwrócił go. Mężczyzna miał podcięte gardło. Pozostali również.

- Ktoś musiał ich zabić, tylko kto ? - powiedział drugi podchodząc do niego.

- Chrońcie lepiej sułtankę, nie może nam uciec ! - dodał.

- Łapy precz od niej ! - usłyszeli nagle. Przed nimi stał zakapturzony mężczyzna. W ręku trzymał zakrwawiony miecz.

- Zafir ! - wyszeptała An.

Niebieskooki posłał jej spojrzenie.

- Coś ty za jeden ! - krzyknął czarnoskóry oprawca.

- Nie ważne, pora się z nim rozprawić - dodał drugi. Mężczyżni sięgnęli po miecze. Anbare ścisnęła mocniej Murada. Dwaj bandyci zaczęli ją odciągać...

***********

Po całym haremie rozeszła się plotka o zaginięciu Anbare i szambelana.

Sułtan był zdruzgotany. Nie mógł uwierzyć, że jego ukochana tak poprostu zniknęła, a wraz z nią Zafir. Ten zbieg okoliczności wydawał mu się nieco dziwny. Podejrzewał swego przyjaciela o najgorsze.

Sułtanka Gulnihal chodziła nerwowo po komnacie. Martwiła się o swoją córkę.

- Boże ! Co oni znowu wymyślili, czyżby Zafir ją porwał ? - pomyślała ze strachem.

Bała się o swoją córkę. A jeśli naprawdę szambelan postanowił ją porwać ?. W jej głowie układały się straszne scenariusze. Jeśli już naprawdę oszalał z miłości i postanowił porwać sułtankę, matkę dzieci sułtana ?.

- Spróbuj tylko wrócić ! Przysięgam, że nie wyjdziesz z tego żywy - pomyślała ze złością.

Natomiast Gizem nie mogła się uspokoić. Wiedziała, że Zafir jej nie odpuści. W końcu to przez nią Anbare została porwana. Wiedziała, że szambelan potrafiłby poświęcić dla niej wszystko.

Miała więc pewien plan...

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Zozole 07.08.2016
    O boziu. Ciekawe co ta pierdolona Gizem wymyśli. Mam nadzieję że Zafir przywiezie An cała i zrową do pałacu.
    Czekam z niecierpliwością 5
  • Tina12 08.08.2016
    Ciekawe co ta głupia Gizem wymyśli. Mam nadzieje, że An i Zefir wrucą szczęśliwie do pałacu. A tam powiedzą wszystko sułtanowi.
    5
  • Teska 08.08.2016
    Cudowne, jak zawsze
    Mam nadzieję że An odwdzięczy się jakoś Zafirowi za to że ją uratował. Bo musi ją uratować!! ;p Plan Gizmen to mnie bardzo ciekawe co znowu wymyśliła...
    Kocham to opowiadanie!!! ;*
  • Afraid13 08.08.2016
    Jak zawsze ciekawe. 5
  • Szalokapel 28.08.2016
    A więc o to i jestem. Po długiej nieobecności, zresztą jak zawsze. Rozdział trzymający w napięciu, Podooba mi się. Były błędy ortograficzne, a że jestem na telefonie to średnio uda mi się je wypisać. Ogólnie rzecz ujmując, Gizem musi zapłacić za swoje. :// Zostawiam piątkę, a do kolejnych rozdziałów dzisiaj wrócę.
  • Witam cię serdecznie :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania