W parku część 1
Jak mam gorszy dzień, to idę do parku, tam znajduję ukojenie, tam mogę być pewny, że jestem na dobrej drodze do pokonania swych słabości. Zresztą, gdzie szukać ciszy, tylko w miejscu, które jest odizolowane od aut, sklepów, a można posłuchać przyrody, wystarczy usiąść, pozwolić sobie na kontemplację. Oczywiście, to nie jest tak, że zawsze i od razu tego doświadczyłem, no nie ma tak lekko, to przyszło z czasem, po wielu przesiadywaniach na ławeczce. To chyba jak autosugestia, bo inni to polecają, to i mnie pomoże, nie jestem inny, wystarczy to przeczekać, a wszystko się ułoży.
Musze się przyznać, że teraz nawet jak nie mam na co narzekać, to lubię takie rozwiązanie, taki relaks, spokojne wyliczanie zdań, gestów, dziennych okoliczności. Te strzępy rozmów, które słyszę od ludzi pokonujących alejki, te śmiechy dzieci, które na rolkach, rowerach, wprowadzają trochę ruchu, tak dla równowagi w tym świecie. Piszę świecie, bo ten teren, to dla mnie coś więcej niż tylko drzewa, to magia, urok, to przecież tu, setki osób w niedzielne popołudnia, przemierzało tymi samymi ścieżkami co ja. To były może i moje prababcie, brały parasoleczki, spoglądały na wszystkich mijanych, pozdrawiały, dystyngowanym krokiem, bez zbędnych gestów, prawie wystudiowane pozy, by pokazać jak bardzo dobrze je wychowano.
Dziś na tych samych ścieżkach, jest mniej kokieterii, mniej powściągliwości, ale jednak to miejsce, ten wyciszony fragment miasta, sprawia, że zwracamy uwagę na innych, by nie burzyć ich bytu. Po wyjściu z parku, znowu jesteśmy my ważni, galopujące myśli, ludzie, ale tu i teraz tylko to jest priorytetem, by się oddać we władanie ładu, szumu liści, wszelakich odgłosów ptasich, no i…psa? Co to za pies, czego on chce? Zaraz się wyjaśni, trzeba tylko popatrzeć na lewo, prawo, a ktoś wyjdzie, będzie szukał, nawoływał, bo to już tak jest, że w parku pozwalamy na więcej, by czworonogi też miały swoje 5 minut.
No i jest dziewczyna, która pozwoliła na większy luz, a teraz przygląda się czy aby nic się złego nie stało, czy podopieczny potrafił pokazać klasę.
-Proszę się nie bać, on jest bardzo miśkowaty, nikomu nie wyrządził krzywdy.
-Nie wiem czy dobrze robisz w ten sposób mówiąc o swym obrońcy.
Uśmiech pojawił się na jej twarzy, by zaraz ustąpić miejsca powadze.
-To, że jest spokojny, że ma łagodne usposobienie, nie oznacza bynajmniej jego poddania się wobec agresji. Tak więc możesz śmiało założyć, że wyjdę z parku w takim stanie, w jakim jestem obecnie, nie ręcząc za to co zrobi Cezar.
Jak każdy człowiek, tak i ja, po kilku słowach potrafię ocenić charakter danego mówcy, który doborem słów, daje mi do zrozumienia kto zaś. Ta dziewczyna, ta pani dla psa, nie mogła być kimś, kto po wejściu do pełnej sali, szuka najbliższego miejsca, by się nie wyróżniać.
-Pozwolisz, że zawierzę ci na słowo, co nie znaczy, że mam jakieś złe zamiary, to po prostu kwestia sceptycyzmu, wobec czegoś nie znanego.
-W tej sytuacji dobrze postępujesz, a co do reszty, to raczej ci współczuję.
Czy ja się przesłyszałem, czy ona między wierszami powiedziała, że jest mi ciebie żal?
-Czy mam przez to rozumieć, że moja rozwaga, moja rzeczowa analiza, jest czymś śmiesznym dla ciebie?
-Ojej! Jakiś ty czuły, nie miałam niczego złego na myśli, opanuj nerwy.
Taksowaliśmy się wzrokiem, nie byłem pewny, czy chcę jeszcze z nią rozmawiać, bo w sumie, nie byłem ciekaw jej zdania, jej osądu mnie. Przyszła tak nagle, to i tak nagle odejdzie, bez zbędne wyjaśniania, taki epizod, po którym nie będzie za chwilę nawet czasu na refleksję.
Jednak ona, miała zdecydowanie inne zdanie w tej kwestii, chyba lubiła wyzwania, albo uwielbiała urozmaicać sobie czas, nawet podczas spaceru z psem.
-Każdy coś planuje, ale w dobrej wierze, ja zawsze czekam na dobre chwile, a ty widzę sam sobie strzelasz w nogę, będąc na nie od początku.
Osłabia mnie dziewucha, co ona o mnie wie, co za tupet, by z kilku słów, przypadkowych wypowiedzi, wyciągać umoralniające kwestie.
-Jak zauważyłaś jestem dużym chłopcem, umiejętnie radzącym sobie z życiem, problemami, który wie kiedy może zadecydować bez wahania, a kiedy należy to przeczekać. Ta ta sytuacja nie może dać ci nawet minimum, do wygłaszania opinii na temat mej mentalności, no chyba, że masz fakultet z psychologii, co raczej także nie upoważnia do takich nagabywań.
Westchnęła, wypuściła powietrze, po czym wyciągnęła dłoń w moim kierunku.
-Jestem Anka. Powiedzmy, że to teraz się tu zjawiłam, nic jeszcze nie powiedziałam.
I co mam jej podać dłoń, by znowu po chwili mnie zdominować. Czy tego się obawiałem, tego nie mogłem znieść w kontaktach z kobietami?
Komentarze (58)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania