Poprzednie częściW parku część 1

W parku część 2

-Przyjmijmy, że w ogóle nie mamy niczego sobie do powiedzenia, ale tak, żeby było z taktem to proszę sobie spocząć. A nazywam się Kacper, jestem bardzo szczęśliwy, gdy mogę cieszyć się ciszą.

Uścisnąłem jej dłoń, a ona usiadła na ławce, pies leniwym krokiem skierował się do swej pani. Widziałem jak ją nosi, by mi zadać jakieś pytanie, by wyprowadzić z równowagi, ale poprzestała na kilku cięższych oddechach. Chyba stwierdziła, że to można łagodniej rozegrać, bo zaczęła tonem bardzo znużonej, jakby mówiła o jakiejś czynności, która musi być wykonana, bez zapału z jej strony.

-Ile razy jestem w parku wpadam w melancholię, to mój wspaniały czas wypoczynku, przestrzeni, a zawsze mi brak kogoś komu mogę o tym powiedzieć. Chodzę tak po tych alejkach, mijam ludzi i myślę, czy to wszystko ma tak wyglądać, czy ja zawsze będę to opisywać tylko sobie.

O czym ona bredzi? Opisywać, jakby było to aż tak ważne, że z psem wyszła na spacer.

-Będziemy dalej się dotleniali, a ty sobie odpoczywaj. Milo było poznać.

Głupio mi się zrobiło, bo w sumie nie była złośliwa, a ja raczej zadufany.

-Zostań, to ja zawsze jestem samotnikiem, więc trudno mi zaakceptować fakt, że ktoś chce sobie pogadać.

-I nigdy nie żałujesz, że nie masz kogoś kto cię pozna, kto będzie twym zdaniem zainteresowany?

Co bym nie powiedział, będzie żle odebrane. Bądź mądry i wybrnij z takiej sytuacji, by rozmówca był ukontentowany, a ty zostaniesz człowiekiem, a nie dziwakiem.

-Tobie jest łatwiej, bo piszesz do szuflady, to zabija czas, a i rozwija uczucia głębsze, bo zapewne wyobrażasz sobie jakąś bliską osobę?

Oczy jej się zrobiły bardzo duże, była ciekawa co jeszcze powiem, ale ja wolałem usłyszeć jej komentarz.

-Dokładnie tak jest, że każde zdanie wypowiadam do niego, czuję jakby on siedział obok, a ja cichutko mu mówię o tym co mnie trapi, co widziałam i chcę by on to czytał. Powinnam może się wstydzić, ale co mi tam, jestem taka, lubię ulotność, wieczór, nawet swoje słabości.

-To podziwiam, bo ja zawsze mam obiekcje, co do swoich słabszych chwil, nie umiem ich przyswoić, a co dopiero z nimi się ułożyć.

Odchyliła głowę do tyłu, zamknęła oczy, by tak pozostać i jednocześnie wypowiadać kolejne kwestie.

-Wszystkiego można się nauczyć, trzeba tylko dobrej woli, a na pewno akceptacji siebie, tego co jest tobie bliskie, co sprawia ci przyjemność, ale i tych mrocznych momentów. Cóż, jesteśmy słabymi cząsteczkami tego świata, nikt nie jest na tyle mocny, by nie doświadczać uczucia pustki, zagubienia.

-Jakoś ciężko mi sobie wyobrazić ciebie jako zagubioną, raczej odwrotnie.

-Odwrotnie? Co masz na myśli?

Wyprostowała się, a ja szukałem słów, by zabrzmiało to naturalnie bez zbędnej kokieterii .

-No wiesz, ja ciebie nie znam, ale po pierwszych zdaniach wywnioskowałem, że nie jesteś szarą myszką, takim kimś, kto piesek, park, domek.

-A raczej niezła suczka, co może poszczekać, tak, że ludzie się zbiegną, by zobaczyć cyrk za friko, co da szał pod gwiazdami.

Znowu wróciła moralizatorka, znowu mnie zdenerwowała.

-Urzekła mnie twoja opowieść, zacny kawałek, tylko go powielać na każdym etapie samokontroli, by wiedzieć do czego nie chcemy powrócić.

-Bardzo szybko się irytujesz, zbyt poważnie bierzesz wszystko doi siebie. Wiem, że nie jestem dobrym mediatorem, zbyt agresywnie prowadzę rozmowę, ale to jest wszystko bez podtekstów, taki mam styl, swawolnej konwersacji.

Jak na kilka minut rozmowy, to bardzo wiele emocji nam towarzyszyło, a co najciekawsze, to więcej w niej było głębi niż w dotychczasowych, dzisiejszych rozmowach jakie przeprowadziłem. Czy to jest prawda, że potrzebujemy kogoś, kto nas nie zna, by rozmawiać bez kontroli, tak otwarcie, bo wiadomo, że o tym nikt się nie dowie?

-Rzadko rozmawiam w ten sposób, nie umiem zapomnieć, że jednak to jest oceniane, jako osoba tyle co poznana. To sprawia, że wypowiadam się z pewną dozą asekuracji.

Przechyliła się w moją stronę, popatrzyła prosto w oczy, a następnie twarz jej wypełnił piękny uśmiech.

-Nie musisz się mnie obawiać, ja również nie mam recepty na swoje stany, może to ty bardziej mnie jesteś potrzebny, twoje naturalne odruchy, bym wyzbyła się zamaskowanego spokojem strachu.

-A czego ty masz się bać, jesteś przebojowa, przecież sama do mnie podeszłaś, zagadałaś. To jakiś żart, test, coś z czego za chwile będziesz się śmiała?

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (14)

  • Miła 11.06.2016
    No i jest kolejna :)
  • Robert. M 11.06.2016
    czy my się nie znamy z 1 częśći
  • Miła 11.06.2016
    Znamy się:)
  • Jolcia223 11.06.2016
    Zostawiam 5 i zapraszam do siebie.
  • Robert. M 11.06.2016
    Dlatego, że dałaś 5? To przykre dla mnie.
  • Jolcia223 11.06.2016
    Dałam 5, bo mi się spodobało
  • Miła 11.06.2016
    Napiszesz coś dzisiaj :)
  • KarolaKorman 11.06.2016
    Bardzo ciekawie potoczyła się rozmowa :) Już jestem ciekawa do czego to doprowadzi. Czy dziewczyna faktycznie jest zbłąkaną owieczką w tym zabieganym świecie i tylko broni się taką otoczką? Mimo, że jest ciut niedostępna, polubiłam ją, 5 :)
  • Robert. M 11.06.2016
    Jolcia223, jeśli tak to przepraszam , ale wyszło jakbyś kupczyła. Mas, tak bez czytania, a teraz dawaj do mnie,.
  • Jolcia223 11.06.2016
    Ok. Ja jestem ciągle u Ciebie na profilu :)
  • Robert. M 11.06.2016
    Miła - dzień dobry, mam trochę wypocin, jak zawsze po wypadnięciu starego, wrzucę nowe.
  • Robert. M 11.06.2016
    Bardzo się cieszę jak ktoś umie uzasadnić, swoją ocenę , a Tobie KarolaKorman, to nawet udało się mnie przekonać, że naprawdę nie czytałaś ziewając. Tylko, ta Ania to ma być nie lubiana, a Tobie graj? Świat kobiet mnie zadziwia, macie takie różne odczucia niż my.
  • Robert. M 11.06.2016
    Jolcia223, na jakim profilu? Jeśli na tym obecnym to zawsze Ci odpiszę, ale jeśli na poprzednim, to nie ma szans, bo tam nie zaglądam
  • Jolcia223 11.06.2016
    Na tym. :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania