Poprzednie częściW parku część 1

W parku część 5

--Jakby coś było nie tak z ręką, to masz mój numer telefonu, Cezar był szczepiony, więc nie obawiaj się komplikacji, - to jakby co – ale mam nadzieję, że wszystko się ułoży.

--Ja też mam aktualne szczepienie więc bądź spokojna o Cezara.

Uśmiechnęła się na smutno, coś się kończyło, co mogło trwać, ale nie dla mnie. To dziewczyna zbyt pewna swego, takie żywe sreberko, nie uda się, ja jestem inny, a do tego ona jest śliczna, może mieć gościa, no,… no właśnie takiego kogoś, po co jej ja. Co ja mówię, ona przecież może mnie w ogóle nie chcieć, to przecież gra.

--Aniu czy ty się obraziłaś, bo tak dziwnie mówisz?

--Zdaje ci się, jestem trochę zmęczona, jutro ciężki dzień, ..to cześć.

Poszła, a ja miałem wrażenie, że ten park jest pusty, posiedziałem z kilka minut, czegoś mi brakowało, kogoś, jej. Może tylko to przez fakt, że jestem sam, może to te gołe ramię, to, że chciałem ją całować po tym obojczyku, żeby mnie dłońmi…Przecież to głupie, co ty sobie wmawiasz, po co ci ona, to jest skutek braku kobiet a nie jej zasługat, każda inna tak samo by cię zaciekawiła, to przypadek, jutro inna tam przyjdzie…taaa tak sobie tłumacz.

 

Nastał wieczór następnego dnia, a ja z telefonem krążyłem po mieszkaniu, to wybierając jej numer, to wymyślając powody, by jeszcze poczekać. Miałem ułożony schemat rozmowy, ale wiecie jak to z tym jest, wychodzi jedno słowo, przekręcenie, i poszło się paść.

--Tak , słucham…hallo…, proszę , słucham.

--Cześć Aniu, to ja …Kacper.

--No cześć, poznaję , co tam.

Głos miała tak matowy, że pewnie zegarynka ma więcej życia.

--Nie, no dzwonię, by powiedzieć, że z nogą wszystko w porządku , ..no i zapytać … co u ciebie, jak tam dzień, tak ogólnie , no co porabiasz?

--Dziękuję, nie narzekam, bez szału, stety, niestety w zależności co kto lubi robić, ja wolę spokój więc na szczęście luz, bluz, taki relaksowy. U ciebie słyszę dobrze to nie pytam.

A ha! To jestem w domu, dokładnie i w przenośni, Ania jest urażona, bo rozmawia ze mną, jak czekista z upierdliwym podróżnym.

--Wiem Aniu, że głupio wyszło, masz prawo trochę czuć się urażona.

--Ja? Skąd ci to przyszło do głowy, jestem zadowolona, pogadałam sobie, pośmieliśmy się, czegóż chcieć więcej.

No i zaczęły się schody, ni to grzecznie zacząć, ni naskoczyć.

--A jednak jakoś nie mogłem wczoraj usnąć, tak się przewracałem…

--Nie potrzebnie, trzeba było pół szklanki piwka z cukrem sobie zaaplikować, a ululany śpisz do rana, moja metoda jak z reklamy- pomysł na obiad z Winiary.pl-

--Ale jednak czuję, że masz żal, a ja naprawdę tym się przejąłem.

--Tego jestem pewna, ze smutku to pewnie objadałeś się ptysiami, no i z dwa razu poszewkę z jasieczka zmieniałeś, współczuję, to musiało być straszne przeżycie.

Trzeba z innej beczki, to się nie przyjęło.

--Śpisz z jasieczkiem?

--Leży teraz obok mnie, coś masz do niego?

--Ja? Tak tylko spytałem, to przecież naturalna podusia pod głowę, są czasem wytłoczone na niej słoneczka, jakieś misie…no…albo hmhm.. też są ..bez niczego, ja taką mam.

Ja pier…jak to mi żle idzie.

--Słucham?

--Nie, nic, to…tu w telewizji reklamy wyzywam…no nie lubię.

--No jak większość. Rozumiem ,że mam zaspokoić twoją ciekawość odnośnie jasieczka? Otóż rozczaruję cię, bo nie mam niczego natłoczonego, ani piesków, żabek ,małych kurczaczków, no cóż, taka karma. Coś jeszcze cię interesuje z tej materii, że się tak wyrażę?

Taa, leżę i kwiczę, trzeba grać jak przeciwnik pozwala.

--W zasadzie wszystko, co jest związane z tobą.

--A to w tej sytuacji, powiem ci w jakim wdzianku zasypiam?

--Wolałbym, no wiesz…nie ważne, to zbyt intymne, przepraszam.

--Śmiało, mówiłam ci, że jestem otwarta na życie.

Najwyżej dojdzie do zerwania znajomości, zresztą, czy to jest w ogóle coś do zerwania?

--Ostrzegam, będę konkretny. Po kąpieli nim ubierzesz się w to wdzianko, to jestem ciekaw, co przed lustrem cieszy twe oko, na co zwracasz uwagę, co lubisz pooglądać z zachwytem, myśląc – „No ta część ciałka to jest uuu, mogę być z niej dumna i jeszcze oooo tak to mam, że klękajcie narody”.

Cisza jedynie była odzewem , na moje pytanie. Jednak to zagranie było zbyt odważne, chyba przegrałem.

--Aniu, jesteś tam?

--Słuchaj, o co ci chodzi?

--Mówiłem poważnie, żle się z tym czuję, czemu mi nie wierzysz?

--Na co liczyleś, że ja się rozczulę, popłaczę, bo Kacperek przeżył pół nocy na rozmyślaniu, nogi mi odmówią posłuszeństwa, a z wrażenia leginsy przez głowę będę ściągać?

--Na chęć do rozmowy, na spotkanie. Choć po tym co powiedziałaś o spodniach, to warto by było to zobaczyć, taka sztuka dość oryginalna, ja jej nie posiadam, normalnie ściągam spodnie, przez opuszczenie, no ale co kraj to obyczaj.

Jest dobrze, bo zaczęła się angażować w rozmowę.

--To ciekawe, że dzwonisz, a nie masz argumentów na podtrzymanie rozmowy, tym chcesz zdobyć kobietę, takim brakiem przygotowania, nie widzisz, że się ośmieszasz?

Nie, no to już za dużo, lasce wygarnę, niech spada, nie chce jej.

--To ty spróbuj nawiązać konwersację, jak adwersarz robi wszystko, by go ośmieszyć.

Wielka pani Ania, zawsze była górą, bo śliczna, zgrabna, pstryk i ma gościa, a tu ja się zawahałem, to trzeba mu dokopać, bo jakim prawem mnie takie coś, no pokazałaś klasę.

--Będę jutro w „Soprano”.

Powiedziała to tak ciepło, że zostało mi dodać tylko czas.

--O 20-stej?

--Pasuje…. To prawda, że ci się podobam.

--Dzisiaj nie, bo mnie wnerwiłaś.

--Bo trzeba było tak zacząć od razu.

--O tym , że mi się …że jesteś ładna?

--Ojej! Będę musiała trochę popracować nad tobą, to potrwa, ale….

Przerwałem jej, bo czułem, że Soprano to by nas jutro nie zobaczyło.

--Ja też za tobą szaleję, pa!

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (18)

  • Faustyna 13.06.2016
    Najważniejsze jest to, że Twój Kacper był szczepiony ;-).
    Jakze się on osmiesza przy tej Ance.
  • Robert. M 13.06.2016
    Każdy z nas ma inne potrzeby, tak więc i poczucie humoru, to kwestia indywidualna
  • Miła 13.06.2016
    No i jest kolejny, jak zawsze świetnie napisane. :)
  • Robert. M 13.06.2016
    Dzięki, zawsze czujna, to lubię i cenie
  • Miła 13.06.2016
    Już taka jestem, tak późno napisałam, bo dopiero wruciłam do domu,
  • Robert. M 13.06.2016
    Wiem o tym, że Ty to byś nie czekała tak długo
  • Miła 13.06.2016
    Oczywiście, że nie, ale to była wyjątkowa sytuacja
  • Robert. M 13.06.2016
    Lubię wyjątki, bo to coś odmiennego niż norma
  • Miła 13.06.2016
    Ja też lubię, ale jak nie pada deszcz.
  • Robert. M 13.06.2016
    A ja uwielbiam jak leżę a deszcz pada, jest ciemno, a tam na zewnątrz, wszystko nie tak jak trzeba.
  • Miła 14.06.2016
    A ja lubię deszcz,ale tylko gdy nie moknę, a dzisiaj wyjątkowo zabrali mi samochud i musiałam iść na pieszo od koleżanki
  • KarolaKorman 14.06.2016
    ,,--Jakby coś było nie tak z ręką'' - z ręką? Pies ugryzł go w łydkę :)
    No, czyli się dogadali, co do kolejnego spotkania :) Fajnie :) Zostawiam piąteczkę :)
  • Robert. M 14.06.2016
    Mila przepraszam, ale zaspałem, organizm upomniał się o swoje, nie można go oszukać. Współczuję,, taki spacer i to w nocy brrrr. Oby dziś poświeciło, caaaaały dzień. Udanego wtorku Ci życzę.
  • Robert. M 14.06.2016
    No pewnie , że capło go w nogę, moja fantazja czasem myli wszelkie ....kończyny. KarolaKorman, jaki mi wstyd, przestaje pisać...nie ma miejsca na takich gapowiczów.
  • Faustyna 14.06.2016
    Nie poddawaj się, bo masz bogatą wyobraźnie i szkoda zmarnować takiego talentu. Nawet najzdolniejszym zdarzają się pomyłki.
    Z drugiej strony, to powinieneś się cieszyć, ze KarolaKorman, z taką uwagą czyta Twoje teksty.
  • Miła 14.06.2016
    Robercie dziękuję, miłego dnia życzę :)
  • Robert. M 14.06.2016
    Asiu to były żarty, pisze dla zabawy, nie mam aspiracji co do siebie, także i we tym zagadnieniu. Ważne , że to lubię, że mnie to cieszy.
  • Robert. M 14.06.2016
    Miła dziękuję za życzenia, będzie dobrze, już częściowo było,

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania